Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

18 września 2003 r.
16:51
Edytuj ten wpis

Kocham życie

0 1 A A
Bartek Michałowski: artyści potrzebują akceptacji, chcą być podziwiani, uwielbiani
Bartek Michałowski: artyści potrzebują akceptacji, chcą być podziwiani, uwielbiani

Bartek Michałowski: - To wspaniale być człowiekiem niezależnym, robić to, co się lubi, pić wino z przyjaciółmi, bawić się w Kazimierzu...

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
U nas kawę pije się w pracy - mówi Bartek Michałowski, idąc około godziny 10 rano do swojej autorskiej galerii w Lublinie. Otwiera okute, drewniane drzwi - te od strony ulicy Grodzkiej. Wąskimi, stromymi schodami schodzimy w dół do niewielkiego pomieszczenia. Po przeciwnej stronie przeszklona tafla ukazuje fragment Podwala.
- Przychodząc tu, doznaję pewnego uspokojenia - dodaje.
Wierzę w to głęboko. W głębi galerii, w jej zacisznym zakamarku, obok filiżanek na kawę i soków, rzędem stoją puszeczki z piwem...

Miejsce w Lublinie

- To moja galeria autorska - prezentuje wnętrze gestem ręki. - Dlaczego autorska? A dlaczego nie? - odpowiada pytaniem. - Maluję obrazy nie dlatego, żeby - powiedzmy - jeździć superautem. Choć, jeśli przy okazji tak by było... - śmieje się wymownie. - Dziś artysta nie żyje w zamknięciu. Świat zmalał, wszystko jest na pokaz, aż do ekshibicji, do przesady w obnażaniu. No, ale artyści potrzebują akceptacji, chcą być podziwiani, uwielbiani. Dlatego trzeba się pokazywać, trzeba... A gdzie mam to robić? Już mam za sobą epokę stania na Rynku.
Po stromych schodkach schodzi z góry mężczyzna. Pod pachą niesie spory arkusz. Delikatnie, pomału kładzie go na stolik, odkrywa papier, bibułkę i sprawdza, jakie zrobił wrażenie.
- Patrz, jaki wspaniały drzeworyt! - mówi w stronę Bartka i czeka na zachwyt z jego strony. Ciężki obłoczek wczorajszego alkoholu otacza jego twarz. Zapada cisza. Bartek z namysłem kiwa głową.
- Przepraszam, przeszkadzam... - orientuje się gość, zabiera dzieło i krokiem już wyraźnie zmęczonym wdrapuje się po schodach na górę. - Idę to oprawić - dodaje jeszcze.
- Przychodzi od rana wielu kolegów, artystów, jedni na kawę, inni chcą pogadać, spytać co słychać. Podczas wernisaży jest tu tak ciasno, że nie można się ze schodów stoczyć...
Gospodarz otwiera przeszklone drzwi na niewielki tarasik wychodzący na Podwale. To tu odbywają się grille po wernisażach, tu faluje tłumek gości do białego rana. Obok, w "Szerokiej”, grają klezmerzy. Bywa, że później przenoszą się do galerii Bartka.
- Zadecydowała magia miejsca - Brama Grodzka, Teatr NN, "Szeroka”, liczne galerie. Jak mi zaproponowali, żebym wziął ten lokal, specjalnie się nie zastanawiałem. Tu człowieka wszystko inspiruje. Podobno kiedyś, dawno temu tak było, że wozy jadące Grodzką skręcały właśnie tutaj i przez dzisiejszą galerię wjeżdżały prosto na Podwale - pokazuje drzwi na przestrzał, w których raczej zmieściłby się wózek dziecinny, a nie wóz drabiniasty. No, ale miło mieć taką legendę o swojej galerii...
Na ścianach akwarele Bartka Michałowskiego - pejzaże roztoczańskie, motywy żydowskie, Kazimierz.

Cyganeria

- Kazimierz zmusza do malowania, do zajęcia się profesją artystyczną.
Bartek Michałowski skończył prawo. Ale od dziecka był związany z miasteczkiem nad Wisłą.
- Nie ukrywam, na wagary też się tam jeździło... Smakowałem inne życie i wrastałem w atmosferę kazimierskiej bohemy. Podobało mi się to. Później wyjeżdżałem do Paryża, malowałem na Montmartrze, grałem na gitarze w paryskim metrze. Nigdy nie siedziałem za biurkiem.
Ten hermetyczny Kazimierz powoli zaakceptował Bartka Michałowskiego. Wrósł w jego klimat, zaprzyjaźnił się z tymi, którzy tworzyli klimat miasteczka.
- Jak zaczęła się moja kariera? - Bartek uśmiecha się na wspomnienie minionych lat. - To były inne czasy, a przecież nie tak odległe. W Kazimierzu nie było galerii, ba nie było nawet parasola, pod którym można by usiąść. Malowałem sobie jakieś miniaturki, a Edek Kalinowski pozwolił mi stać na "swoim” kawałku ulicy, tu, gdzie teraz jest pomnik psa. Ludzie zaczęli to kupować. Jak się Edek zorientował, mina mu zrzedła i musiałem się wynieść. Jak wielu, poszedłem pod SARP. Janek Łazorek też tak zaczynał - tłumaczy się Bartek.
Tamten, przecież nieodległy, Kazimierz w jego pamięci jawi się jako miejsce zawiązywanych przyjaźni, wspólnych zabaw, kłótni, wódeczki przy ognisku.
A dziś, po stromych schodach, powoli, ostrożnie idzie w dół dwoje ludzi. Aparat fotograficzny, słomkowe kapelusze. Oglądają wiszące na ścianach akwarele, zatrzymują się przed pracami poświęconymi Schulzowi, jeszcze dłużej przed obrazem przedstawiającym Andrzeja zwanego Jałówą. Pytają o ceny, wychodzą.

Historyjki

- Z tym obrazem była ciekawa sprawa - ze śmiechem wyjaśnia Bartek. - Namalował go z dedykacją dla Jałówy Daniel De Tramecourt. Ale Jałówa był w pilnej potrzebie i za pół litra odstąpił go Markowi Gacce. Później Marek był w jakiejś potrzebie i za konkretne pieniądze odstąpił go mnie. Dziś obydwaj szturmują o ten obraz, ale nie mam zamiaru się go pozbywać. Daniel wyjechał do Krakowa, ożenił się z Jolą zwaną Prysznic; nie mógł się tam odnaleźć. Wrócił do Kazimierza, rozstali się. Później wyjechał pod Warszawę - maluje teraz mazowieckie równiny smutne, sentymentalne. Ma już za sobą okres rozbuchanych barmanek.
Kolejni goście galerii pytają o ceny miniaturek, o których mówi Bartek Michałowski, że najpiękniej można się w nich wypowiedzieć, wydobyć głębię, grę światłocieni.
Wraca wspomnieniem do Andrzeja Jałowińskiego vel Jałówy.
- Kiedyś do Kazimierza przyjechał na weekend z Warszawy Wojtek Kosowski, zwany Lufką. Został na parę lat. Tu malował, bawił się, pił, znalazł miłość swojego życia. Jego malarstwo wywarło wielki wpływ na Andrzeja, który wcześniej był fotografikiem. Jałówa stanął przed sztalugami i jego obrazy mają powodzenie.

Kreowanie

- W Kazimierzu można spotkać artystów lub malarzy - klasyfikuje to Bartek. - Tam wszyscy są skłonni do udzielania rad, ale dopiero wtedy, kiedy bohater odejdzie od stolika. Kiedyś to miejsce tworzył Pruszkowski, później Łazorek, Kołodziejek. Poszła w Polskę wieść o takim artystycznym miasteczku i zaczęli zjeżdżać ludzie, żeby zobaczyć to skandaliczne życie. A brać cygańska robiła wszystko, aby opinię podtrzymać. Jak jeszcze żył Lufka, każdy wernisaż z jego udziałem był happeningiem, który gorszył poczciwych obywateli. Później takie wystąpienia miał np. Starowieyski - pamiętam jeden z jego nocnych wernisaży - obowiązywał strój stosowny do doby - trzeba było przyjść w tym, w czym się śpi. Byli tacy, którzy... w niczym nie śpią. Tu, u mnie na Grodzkiej, wernisaż Fąfrowicza trwał trzy dni... Taaak - artysta musi mieć zdrowie...

Awanturki

Kazimierska Konfraternia Sztuki stawała się coraz bardziej widoczna. Dwa lata temu siedemnastu artystów zaczęło malować dzieło poświęcone Szekspirowi.
- Kłóciliśmy się o każdy centymetr powierzchni. Jak w biurze ogłoszeń - śmieje się. - Pamiętam, Piotrek Żółkiewski malował Górę Trzech Krzyży, a jedna z koleżanek namalowała nad tym ważkę. Piotrek przyszedł, zobaczył, wkurzył się i "wymalował” jej tę ważkę. "Postawił” drzewka, trawkę, takie tam różne. Wraca ona, szuka - bo to duże płótno. - Gdzie moja ważka?! Co za chamstwo! Zrobiła się draka. Ja zamieniłem wtedy nurt Grodarza w kanał wenecki. Janek Łazorek, który tak raptem zmarł, miał malować niebo. Zrobił to Janek Wojczakowski, ksywa Diabeł. Niebo malował Diabeł...
Bartek zaprasza kolejnych gości do tej sali, w której wiszą obrazy inspirowane Schulzem. Na jednym z nich, zatytułowanym "Sen chasyda”, w tonacji brązów i sepii, jak krew i ogień, w samym centrum znajduje się postać kobiety w czerwieni.

• Kto to jest?
- A, to muza wielu artystów - mówi tajemniczo. Nie, nie mogę powiedzieć kto, ale bardzo atrakcyjna. Czy malowałem jej akt? Chciałbym, ale mam zazdrosną żonę - wyjaśnia pół żartem, pół serio.

Jacy jesteśmy
- Uważa się nas za dowcipnych, a nawet żartownisiów - wyjaśnia. - Faktycznie taki obraz sobie stworzyliśmy. Te wygłupy na Rynku, te demonstracje artystyczne. Czasami jednak bywamy ponurzy. Chyba jeden Janek Łazorek potrafił się śmiać z samego siebie.
I znów do galerii wchodzą turyści, oglądają, podziwiają, "tak, tak, bardzo im się podoba” - i wychodzą z niczym.
- My czasem kupujemy coś od siebie nawzajem, częściej się wymieniamy. Przychodzą tu nowobogaccy, dla których jest najważniejsze, czy obraz będzie pasował do zasłon. Są fasoniarze, którzy z kieszeni niedbale wyciągają rulon, odliczają ileś setek, ale tak naprawdę nawet nie wiedzą, co kupują. Albo tacy, którzy tylko składają deklaracje, a nic za tym nie idzie.
Zdarzają się jednak ludzie skromni, nie zawsze z forsą, ale widać, że to, co oglądają, przemawia do nich, czują to. Pamiętam, jak na wystawę Schulza oprawiałem obraz, któremu nie umiałem nadać tytułu. Weszło małżeństwo, oglądali, długo byli w galerii i zadałem im pytanie: jak uważają, co jest myślą przewodnią tej mojej akwareli? Oni jednogłośnie powiedzieli: - "Droga”. I to było to! Od razu podpisałem obraz. Z takich spotkań mam satysfakcję - mówi i dodaje z uśmiechem zadowolenia - to wspaniale być człowiekiem niezależnym, robić to co się lubi, pić wino z przyjaciółmi, bawić się w Kazimierzu. Los jest dla mnie łaskawy.

Pozostałe informacje

Rodzina w komplecie! Pisklęta wróciły do gniazda sokołów
Wideo
film

Rodzina w komplecie! Pisklęta wróciły do gniazda sokołów

Nadszedł ten dzień, na który czekali wszyscy obserwatorzy ptasiej telenoweli z komina elektrociepłowni Wrotków. Do gniazda wróciły odchowane przez sokolnika pisklęta.

Bitwa o Europę nabiera tempa - czy Mirosław Piotrowski ma szansę  na mandat?
Dzień Wschodzi
film

Bitwa o Europę nabiera tempa - czy Mirosław Piotrowski ma szansę na mandat?

Opadł bitewny kurz walki o samorządy, a na horyzoncie kolejna bitwa. Tym razem o miejsca w parlamencie europejskim. Po przerwie do Brukseli chce wrócić prof. Mirosław Piotrowski. Był już europosłem przez 3 kadencje z poparcia Ligi Polskich Rodzin oraz Prawa i Sprawiedliwości. Tym razem kandyduje z listy Konfederacji. Z jakimi szansami na sukces? Zapraszamy do obejrzenia.

Za nami druga kolejka Piłkarskiej Amatorskiej Branżowej Ligi Orlikowej w Świdniku

Za nami druga kolejka Piłkarskiej Amatorskiej Branżowej Ligi Orlikowej w Świdniku

Zwycięstwa odniosły Ekolodzy Eco-World, Kelnerzy MTS Akapelka i Piekarze Adampol Team

Gnojowica pod domem wójta Dorohuska

Gnojowica pod domem wójta Dorohuska

Wczoraj rolnicy przed domem wójta Dorohuska Wojciecha Sawy wylali gnojówkę i podpalili opony. Był to odwet za rozwiązanie protestu na granicy.

Rafał Zwolak: Pogodzimy Zamość, bo moją partią są ludzie
Wybory 2024

Rafał Zwolak: Pogodzimy Zamość, bo moją partią są ludzie

W pierwszej turze wyborów jego przewaga nad urzędującym prezydentem sięgnęła 2854 głosów. W drugiej była jeszcze większa. Różnica wyniosła 6035 głosów. O nocy wyborczej, planach na przyszłość, również kadrowych i jego konkurencie rozmawiamy z Rafałem Zwolakiem, zwycięzcą wyborów prezydenckich w Zamościu.

GIS ostrzega: tej mąki lepiej nie kupuj

GIS ostrzega: tej mąki lepiej nie kupuj

Główny Inspektorat Sanitarny wycofał niektóre partie mąki migdałowej. Wszystko przez nadmiar aflatoksyn

Bogdanka LUK znowu lepsza od Trefla, europejskie puchary w Lublinie!

Bogdanka LUK znowu lepsza od Trefla, europejskie puchary w Lublinie!

W spotkaniu rewanżowym o piąte miejsce Bogdanka LUK Lublin pokonała Trefl Gdańsk 3:1. Tym samym w przyszłym sezonie będzie reprezentować nasz kraj w Pucharze Challenge.

Jazz w DDK Węglin. Marek Pospieszalski solo
27 kwietnia 2024, 20:00

Jazz w DDK Węglin. Marek Pospieszalski solo

Zapraszamy na kolejny koncert z cyklu Peryferia. Tym razem wystąpi wystąpi saksofonista Marek Pospieszalski. Wydarzenie odbędzie się w sobotę 27 kwietnia o godzinie 20.00.

Lubelski wieczór w Zgrzycie
27 kwietnia 2024, 20:00

Lubelski wieczór w Zgrzycie

W najbliższą sobotę w Fabryce Kultury Zgrzyt zobaczymy, co ciekawego dzieje się na lubelskiej scenie rockowo – metalowej. Zagrają dwie lubelskie kapele: Slave Keeper i Last Jump oraz gościnnie Iron Head.

Młodzi Raperzy i Raperki poszukiwani

Młodzi Raperzy i Raperki poszukiwani

Tworzysz muzykę a w Twoich żyłach płynie rap? Warsztaty Kultury zapraszają do udziału w konkursie

Przed nami kolejna zimna noc. IMGW wydaje alert dla Lubelszczyzny

Przed nami kolejna zimna noc. IMGW wydaje alert dla Lubelszczyzny

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydaje alerty meteorologiczne dla całej Polski. Przymrozki nie ominą także województwa lubelskiego.

Strzelał z wiatrówki i rzucał kamieniami

Strzelał z wiatrówki i rzucał kamieniami

Najbliższe 3 miesiące w policyjnym areszcie spędzi 37-letni mieszkaniec powiatu łęczyńskiego, który groził śmiercią swoim sąsiadom, strzelał z wiatrówki i rzucał kamieniami w dzieci. Za popełnione czyny grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

Powiat włodawski. Znamy wszystkich wójtów gmin
Wybory 2024

Powiat włodawski. Znamy wszystkich wójtów gmin

Znamy rezultaty niedzielnego głosowania. W gminie Włodawa bez zmian, ale mieszkańcy z gmin Wyryki i Stary Brus postanowili, że ich mała ojczyzna potrzebuje diametralnych zmian.

Tymczasowo strach przechodzić

Tymczasowo strach przechodzić

W miniony czwartek na tymczasowym przejściu dla pieszych przy ulicy Filaretów (w pobliżu dawnej kładki łączącej osiedle Piastowskie i osiedle Mickiewicza) doszło do potrącenia pieszego. Mieszkańcy wspomnianych osiedli zorganizowali dziś, 22 kwietnia, spotkanie, w którym udział wzięli przedstawiciele rady miasta, rady dzielnicy oraz kierownik Wydziału Zarządzania Ruchem Drogowym i Mobilnością UM Lublin.

Przepis na udaną rozmowę o pracę
galeria

Przepis na udaną rozmowę o pracę

22 kwietnia br. ruszyła kolejna edycja warsztatów Lublin Skills Up. To cykl bezpłatnych spotkań wspierających kompetencje na rynku pracy

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium