W Warszawie też było takie zdarzenie 31.12. 2012 r. przy ul. Broniewskiego pitbull rzucił się na yorka i szarpał nim. Właściciel psa był pijany i nie potrafił go odciągnąć. Na miejscu była załoga Policji, która nie robiła nic. Policjanci stali i patrzyli się, jak pitbull szarpie tym yorkiem, jak ścierką. Krzyczeliśmy do Policjantów, żeby użyli gazu pieprzowego, w który są wyposażeni, ale funkcjonariusze nie zrobili nic. Dopiero, jak ludzie zaczęli krzyczeć na nich żeby użyli gazu, jeden z Policjantów wyjhął gaz i psiknął na tego psa. Pies odskoczył odrazu i udało się go odciągnąć. Niestety było już za późno. York zdechł. Pytanie, dlaczego funkcjonariusze nie zareagowali odrazu tylko pozwolili, by ludzie musieli oglądać taką masakrę. W tym starsza kobieta, zrozpaczona właścicielka psa, która musiała patrzyć, jak pitbull zagryza i szarpie jej ulubieńca. Taka bezradność przeraża. Rodzi się tylko jedno pytanie, a jak na miejscu psa byłby człowiek?.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz