Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Cerkiew w Terespolu. Święto Ikony Bogarodzicy "Skoroposłusznicy"

Utworzony przez baton, 23 listopada 2010 r. o 11:41
a na kogo głosowali w Terespolu?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Powinni tam zwozić wszystkie ikony z całego świata. Może i one zaczną płakać, trzeba rozpowszechniać takie "cuda"
Ostatnio edytowany 23 listopada 2010 r. o 22:40
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ciekawe - czy jakby namalowali inną część ciała, i z obrazu zaczęło "kapać" to uznaliby to za inną czynność fizjologiczną?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Proceder burzenia prawosławnych obiektów sakralnych rozpoczął się w maju 1938 r. i zakończył bynajmniej nie w wyniku protestów, lecz osiągnięciem założonych celów 16 lipca 1938 r. Oficjalna argumentacja dla niszczenia cerkwi na Lubelszczyźnie była następująca: w wielu miejscowościach, w których nie ma prawosławnych, znajdują się niepotrzebne, niszczejące cerkwie, pobudowane w celach rusyfikacyjnych w okresie rozbiorowym; należy je zburzyć, by nie przypominały czasów niewoli. Faktycznie u podstaw tej decyzji " jak uważa Małgorzata Papierzyńka-Turek " leżała, podobnie jak w latach 1929-1930, walka z ruchem ukraińskim. Według danych Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie zburzono w 1938 r. 127 świątyń, w tym 91 cerkwi, 10 kaplic, 26 domów modlitw. Jedną cerkiew pozostawiono w stanie ruiny. Cztery cerkwie i cztery kaplice przekazano dla Kościoła katolickiego. Na Lubelszczyźnie w użytkowaniu Kościoła Prawosławnego pozostało zaledwie 49 cerkwi parafialnych i 5 filialnych oraz jeden klasztor. Omawiana akcja była przy tym aktem bezmyślnego wandalizmu. Burzono zabytki kultury materialnej - najstarsze na terenie ówczesnego Państwa Polskiego pomniki architektury cerkiewnej. Zniszczono świątynie: w Białej Podlaskiej - z 1582 r., w Zamościu - z 1589 r., w Kołnyce - z 1578 r., czy wzniesione przed rokiem 1596 cerkwie w Chełmie, w Jarosławcu i Modrynie. Zrujnowana cerkiew w Szczebrzeszynie pochodziła z roku 1184. Zburzono 20 cerkwi wzniesionych już po zakończeniu I wojny światowej. Czasem zagłada spotykała obiekty sakralne, które na mocy decyzji Komisji Mieszanej z 1937 r. zostały przeznaczone na świątynie parafialne. Nie liczono się przy tym całkowicie z potrzebami religijnymi ludności. Spośród zburzonych czynnych cerkwi tylko pięć znajdowało się w parafiach, które liczyły poniżej tysiąca wiernych, czyli poniżej oficjalnego minimum uprawniającego do utworzenia parafii. Łańcut Największy zbiór ikon w Polsce Zobacz na mapie Po zakończeniu II wojny światowej w południowo-wschodniej Polsce było ok 700 cerkwi użytkowanych przez mieszkających tu Rusinów. Po ich wysiedleniu w latach 1946-1947 świątynie te pozostały bez opieki. Do 1968 r. rozebrano 300, nie uwzględniając ich wartości zabytkowej. Nierzadko burzono budynki z XVI i XVII w. Szacuje się, że we wnętrzach zniszczonych cerkwi było ok. 15 tys. ikon, od XV-wiecznych po te z początku XX w. Tylko niewielka część została uratowana. W zbiorach muzeów znajduje się ok. 2,5 tys. ikon, z czego ponad tysiąc posiada Dział Sztuki Cerkiewnej Muzeum-Zamku w Łańcucie. Są tu także cenne starodruki i rękopisy cerkiewne - najstarsze pochodzą z XVI w. W czasach PRL-u zbiory łańcuckie nie były eksponowane. Dopiero po 1990 r. urządzono wystawę, która jest stale powiększana. Można tu również obejrzeć księgi cerkiewne i paramenty liturgiczne. http://w.droge.pl/ciekawostka.php?w=R&msg=92 Ciekawostki Turystyczne
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Polska Niezwykła napisał:
Proceder burzenia prawosławnych obiektów sakralnych rozpoczął się w maju 1938 r. i zakończył bynajmniej nie w wyniku protestów, lecz osiągnięciem założonych celów 16 lipca 1938 r. Oficjalna argumentacja dla niszczenia cerkwi na Lubelszczyźnie była następująca: w wielu miejscowościach, w których nie ma prawosławnych, znajdują się niepotrzebne, niszczejące cerkwie, pobudowane w celach rusyfikacyjnych w okresie rozbiorowym; należy je zburzyć, by nie przypominały czasów niewoli. Faktycznie u podstaw tej decyzji " jak uważa Małgorzata Papierzyńka-Turek " leżała, podobnie jak w latach 1929-1930, walka z ruchem ukraińskim. Według danych Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie zburzono w 1938 r. 127 świątyń, w tym 91 cerkwi, 10 kaplic, 26 domów modlitw. Jedną cerkiew pozostawiono w stanie ruiny. Cztery cerkwie i cztery kaplice przekazano dla Kościoła katolickiego. Na Lubelszczyźnie w użytkowaniu Kościoła Prawosławnego pozostało zaledwie 49 cerkwi parafialnych i 5 filialnych oraz jeden klasztor. Omawiana akcja była przy tym aktem bezmyślnego wandalizmu. Burzono zabytki kultury materialnej - najstarsze na terenie ówczesnego Państwa Polskiego pomniki architektury cerkiewnej. Zniszczono świątynie: w Białej Podlaskiej - z 1582 r., w Zamościu - z 1589 r., w Kołnyce - z 1578 r., czy wzniesione przed rokiem 1596 cerkwie w Chełmie, w Jarosławcu i Modrynie. Zrujnowana cerkiew w Szczebrzeszynie pochodziła z roku 1184. Zburzono 20 cerkwi wzniesionych już po zakończeniu I wojny światowej. Czasem zagłada spotykała obiekty sakralne, które na mocy decyzji Komisji Mieszanej z 1937 r. zostały przeznaczone na świątynie parafialne. Nie liczono się przy tym całkowicie z potrzebami religijnymi ludności. Spośród zburzonych czynnych cerkwi tylko pięć znajdowało się w parafiach, które liczyły poniżej tysiąca wiernych, czyli poniżej oficjalnego minimum uprawniającego do utworzenia parafii. Łańcut Największy zbiór ikon w Polsce Zobacz na mapie Po zakończeniu II wojny światowej w południowo-wschodniej Polsce było ok 700 cerkwi użytkowanych przez mieszkających tu Rusinów. Po ich wysiedleniu w latach 1946-1947 świątynie te pozostały bez opieki. Do 1968 r. rozebrano 300, nie uwzględniając ich wartości zabytkowej. Nierzadko burzono budynki z XVI i XVII w. Szacuje się, że we wnętrzach zniszczonych cerkwi było ok. 15 tys. ikon, od XV-wiecznych po te z początku XX w. Tylko niewielka część została uratowana. W zbiorach muzeów znajduje się ok. 2,5 tys. ikon, z czego ponad tysiąc posiada Dział Sztuki Cerkiewnej Muzeum-Zamku w Łańcucie. Są tu także cenne starodruki i rękopisy cerkiewne - najstarsze pochodzą z XVI w. W czasach PRL-u zbiory łańcuckie nie były eksponowane. Dopiero po 1990 r. urządzono wystawę, która jest stale powiększana. Można tu również obejrzeć księgi cerkiewne i paramenty liturgiczne. http://w.droge.pl/ciekawostka.php?w=R&msg=92 Ciekawostki Turystyczne
Nie rozumiem co wspólnego ma powyższy tekst z artykułem. Kiedyś już widziałem chyba nawet ten sam tekst w innym temacie forum dziennika wschodniego. Może jest to "Polska Niezwykła", ale czasu niestety nie da się cofnąć. Nie tylko prawosławni byli prześladowani na przestrzeni lat. Również unici i byli mordowani za wiarę. Świątynie katolickie też były swego czasu zamieniane na prawosławne. Teraz już nie spotyka się prześladowania za wiarę więc nie widzę sensu rozdrapywania starych ran.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Cerkiew w Bolestraszycach napisał:
Zburzono cerkiew w Bolestraszycach .
Czyżby dalsza kontynuacja administracji polskiego państwa czystego etniczne, kulturowo i wyznaniowo ? I jak takie współczesne barbarzyństwo się ma do ochrony dóbr dziedzictwa narodowego ?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Po zakończeniu II wojny światowej w południowo-wschodniej Polsce było ok 700 cerkwi użytkowanych przez mieszkających tu Rusinów. Po ich wysiedleniu w latach 1946-1947 świątynie te pozostały bez opieki. Do 1968 r. rozebrano 300, nie uwzględniając ich wartości zabytkowej. Nierzadko burzono budynki z XVI i XVII w. Szacuje się, że we wnętrzach zniszczonych cerkwi było ok. 15 tys. ikon, od XV-wiecznych po te z początku XX w. Tylko niewielka część została uratowana.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
BIEŁARUS Z LIPSKA napisał:
http://cybervioska.w.interia.pl/index_w.htm Cerkiew Narodzenia Najświętszej Marii Panny Pierwsza parafia prawosławna istniał w Lipsku od XVI wieku. Cerkiew w Lipsku była w opłakanym stanie. Z chwilą przyłączenia unitów rozpoczęto starania o nową świątynię. 28 sierpnia 1880 roku została uroczyście poświęcona nowa murowana cerkiew. Po odzyskaniu niepodległości przez Polaków cerkiew w Lipsku została rozebrana przez nacjonalistów, a na jej miejscu w 1937r. usypano Kopiec Wolności. TU JEST LINK DO PIĘKNEJ CERKWI KTÓRĄ NAM WYBURZONO - http://www.chram.com.pl/index.php?p=3&c=114&page=1
Polsko-katolickie metody Nie udało sie perfidnemu KK i polskim szowinistom przerobić Chachłów na polskich katolików, jak to poszło z Rusinami między Czarną Hańczą a Biebrzą i Łosośną więc sięgneli po radykalne środki w postaci burzenia i mordowania. Ciekawa książka pt Między Czarną Hańczą a Łosośną "Streszczenie Książka opowiada o losach historycznych teraźniejszych parafii rzymsko-katolickich, położonych na krańcach południowo-wschodnich dawnej puszczy Pierstuńskiej (czy Augustowskiej). Są to stare parafie rzymsko-katolickie Adamowicze, Lipsk, Teolin i Sylwanowce (dawne Hoża-Sylwanowce), a także byłe parafie prawosławne - później unickie Łabno, Hołynka, Pierstuń, Balla, Sopoćkinie, Lipsk i Rygałówka. Miejscowości Lipsk i Rygałówka znajdują się teraz po stronie polskiej, ostatnie zaś położone na terenie Białorusi. Osadnictwo słowiańskie na tych dawnych ziemiach Jadźwingów najbardziej intensywnie odbywało się w wiekach XV—XVI po stłumieniu Zakonu Krzyżackiego pod Grunwaldem w 1410 roku. Okolice Sopoćkiń były zamieszkane przez wschodniosłowiańskich osadników Ruśinów spod Grodna, dla których były utworzone liczne parafie prawosławne. Parafia Hoża (potem z jej składu były wydzielone parafie Syłwanowce i Teolin) była stworzona dła potomków Jadźwingów, które z czasem słowianizowali się. Po roku 1596 parafie prawosławne stały się unickimi i były takowymi aż do 1875 r. Określenie pochodzenia Polaków na Białorusi nie jest możliwe bez uwzględnienia problemu Koścіoła unickiego.Wyznawcami wiary greko-katolickiej na pocątku XIX wieku było trzy czwarte mieszkańców kraju. Unici nie nazywali siebie ani Polakami, ani Białorusinami, najczęściej określali się jako tutejsi. Mówili różnymi gwarami języka białoruskiego. Po likwidacji Kościoła unickiego w 1839 r. część unitów dobrowolnie lub pod przymusem przyjęła prawosławie, część natomiast katolicyzm. Prawosławnych po roku 1839 r przekonywano, iż byli i są Rosjanami, natomiast katolików, iż byli i są Polakami. Jedynie niewielka część ziem zamieszkanych przez bałoruskojęzycznych unitów znalazła się po 1815 r. w Królestwie Polskim. Mieszkali oni w okolicy miasteczka Sopoćkinie, na południowo-wschodnim obszarze powiatu Augustowskiego. Polityka władz carskich wobec unitów w Królestwie Polskim była podobna do wyżej opisanej, lecz odłorzona w czasie. W latach 40-ch i 50-ch XIX wieku kler kościoła rzymsko-katolickiego zaczął intensywnie zabiegać o połączenie unitów z rzymo-katolikami. Liczba unitów zaczeła się zmniejszać. Pszełomowym był rok 1875, gdy władze carskie przy współpracy z klerem unickim na obszarze kraju sopoćkińskiego powtórzyły scenariusz białoruski z 1839 r. Unici jeszcze kilkanaście lat próbowali trwać przy swoim wyznaniu, lecz ostatecznie stali się prawosławnymi lub katolikami. U schyłku XIX wieku w powiecie Augustowskim mieszkało 11 196 prawosławnych i 14 503 katolików, którzy za język ojczysty uznawali białoruski. Po dekrecie tolerancyjnym z roku 1905 wszyscy prawoslawni przeszli na katolicyzm i po dzień dzisiejszy są traktowani jako Połacy." www.hramy.com/sapockin_kn.htm Książka jest dostępna on-line po białorusku: kamunikat.org/k_historyja.html?pub_start=180&pubid=1936
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Co Polacy o Białorusinach i Białorusi wiedzą, a co wiedzieć powinni? "Gość Niedzielny", którego odkryłem około roku temu wydaje się być jednym z naibardziej interesujących tygodników katolickich w Polsce; otwartym, ciekawym i niebojącym się świata, problemów społecznych z jakimi boryka się współczesny świat, słowem czasopismem, które nie lęka się dialogu z postmodernistycznym światem, nie demonizuje i nie egzorcyzmuje go. I w zasadzie moja opinia nie zmieniła się. Rozczarował mnie natomiast nieco pewien artykuł z numeru 35 z dnia 30 sierpnia 2009 r. Barbary Gruszki - Zych pod tytułem "Madonna, korona i łzy" poświęcony niedawnej - bo z 22 sierpnia - uroczystości koronacji obrazu Matki Bożej Brasławskiej, a w nim przede wszystkim taki oto passus: "Na Białorusi przeważają wyznawcy prawosławia. Wyjątek w statystykach stanowi parafia w Brasławiu. - 70 procent mieszkańców to katolicy, większość z nich ma polskie korzenie (...)" I niby wszystko jest w porządku, wielce możliwe, że większość owych 70 % stanowią osoby mające polskie korzenie. Swoją drogą warto postawić pytanie czy ktoś przeprowadził jakieś wiarygodne badania w tej materii? Inna rzecz czy takie badania prowadzić warto? Problem tkwi w czym innym. W Polsce funkcjonuje głęboko zakorzeniony stereotyp, że niemal każdy katolik na Białorusi ma polskie korzenie. Zabawnie o tego typu podejściu napisała jedna z moich ulubionych blogerek emieryka w poście "Wesołe (i nie zanadto wesołe) historie" z dnia 26 sierpnia 2009 r.: "Na dniach dzwoniłam do Grodna, żeby porozmawiać z kierownikiem pewnej katolickiej organizacji. Zadaję mu pytania po białorusku i uprzejmie słucham odpowiedzi po polsku. Dzięki Bogu, rozumiemy się całkiem dobrze. Po dziesięciu minutach takiej dwujęzycznej rozmowy mój rozmówca nieoczekiwanie mówi (naturalnie po polsku): - A teraz przejdźmy do rozmowy o Pani polskich korzeniach..." Kiedyś o problemie nieznajomości ze strony polskich urzędników konsularnych języka białoruskiego pisał johncupala. Nie potrafię doprawdy pojąć jak można wysyłać do pracy na Białorusi osoby nie znające języka białoruskiego - aż się boję pomyśleć czy znające historię, kulturę i mające wyobrażenie o współczesnych problemach politycznych. Teraz jeszcze pojawia się problem osób mających nieszczęsne poczucie misji "przywracania polskości" Białorusinów katolików. Wielu Polaków wciąż niestety nie wie, że zbitka Polak - katolik, Białorusin - prawosławny nie ma nie tylko zastosowania do Białorusi, ale też nie musi mieć zastosowania do białostocczyzny. Całkiem niedawno w białoruskim czasopismie poświęconym sprawom społeczno - kulturalnym "Czasopis" wydawanym w Białymstoku pojawił się artykuł Krzysztofa Gosa, w języku białoruskim, o nabożeństwach katolickich odprawianych w małym białym barokowym kościółku z XVII wieku przy białostockiej katedrze. Co prawda autor przyznaje, że większość uczestniczących w nabożeństwie stanowili prawosławni Białorusini, to jednak ma nadzieję, że grono białoruskich katolików z mszy na mszę będzie się zwiększać. Warto jednak pamiętać o tym, że na białostocczyźnie czy na Białorusi katolicy nie muszą być Polakami. Na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego wielu etnicznych prawosławnych Rusinów lub Litwinów po 1596 roku przyjmowało Unię Brzeską. Unia na ziemiach zaboru rosyjskiego została zlikwidowana w 1839 roku, wielu unitów było wówczas siłą nawracanych na prawosławie. Po wydaniu jednak ukazau tolerancyjnego w 1905 r. przez cara potomkowie unitów nie mogąc powrócić do Unii, która przecież nie została odnowiona, przechodziło na katolicyzm (dotyczy to także Podlasia południowego ). Stąd też dziwić nie mogą białoruskojęzyczni katolicy w okolicach Sokółki czy Korycina (około 40 km na północny wschód i na północ od Białegostoku). Nawet jeśli ci uważają się za Polaków, to warto pamiętać o tym, że ich korzenie tkwią w etnosach białoruskich lub też litewskich. Pamiętam, że mając 12 lat znalazłem się pod koniec lat 80-tych na Białorusi w okolicach Głębokiego i Postaw, odwiedziliśmy wówczas pewną kuzynkę w Mosarzu. Mieszkała samotnie w urokliwym drewnianym domku nieopodal mosarskiego kościoła. To co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to to, że rozmawiała z nami w języku białoruskim, a my oczywiście po polsku. Nie wiem czy uważała się za Polkę czy Bialorusinkę. Tak jak nie wiem czy mąż innej naszej kuzynki, który określał się jako prawosławny - w czasie drugiej wojny wiernie służył w polskim wojsku - uważał siebie za Polaka czy Białorusina. Zakładanie z góry, że każdy katolik na Białorusi ma polskie korzenie wydaje mi się arogancją i ignorancją jednocześnie. Kościół katolicki jest kościołem powszechnym, w którym narodowości odgrywają rolę drugorzędną, i chyba warto o tym pamiętać. http://wschody.blogspot.com/search/label/Bia%C5%82orusini%20katolicy
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Polsko-katolickie metody napisał:
Polsko-katolickie metody Nie tylko na terytorium Rosyjskim ale i pod zaborem polskim Wedle zapisów sądu grodzkiego z Przemyśla z 1499 na terenie Rzeszowa istniały 3 cerkwie i 2 monastery. W XVI wieku Katarzyna Wapowska doprowadziła do procesu latynizacji Rusi, częściowo proces ten objął Rzeszów i okolicę.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Białorusini katolicy napisał:
Co Polacy o Ukraińcach i Ukrainie wiedzą, a co wiedzieć powinni? Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej w Pruchniku - Cerkiew w Pruchniku powstała 8 kwietnia 1611 roku. Jan Świętosławski i Piotr Broniewski pozwalają wybudować na zakupionym gruncie cerkiew i utrzymywać duchownego. Wybudowano świątynię pod wezwaniem "Zaśnięcia Matki Bożej". Cerkiew obsługiwał pop, utrzymywany przez ludność ruską z własnych środków. Niestety wkrótce potem została zniszczona. Nową murowaną zbudowano dopiero w 1871 roku. Parafia greko katolicka rozwijała się w Pruchniku dosyć prężnie. W XVII w dekanacie pruchnickim obrządku łacińskiego istniało 8 cerkwi należących do greko katolików. W 1785 r. unici (Rusini) stanowili 8572 (ok 50%) mieszkańców, natomiast w 1888 r. w skutek wyludnienia miasta i postępującego prozelityzmu już tylko 188 co stanowiło (ok 20%) populacji. Cerkiew niestety nie zachowała się do dnia dzisiejszego w swoim pierwotnym stanie. Wraz ze stopniowym zanikiem wiernych obrządku greko katolickiego parafia odgrywała coraz mniejsze znaczenie. Ostatecznie w wyniku wysiedlenia nie łacińskiej mniejszości Ukraińskiej skończyło się na tym, iż po II wojnie światowej cerkiew została przebudowana na Dom Kultury. Do dzisiaj mieszczą się w niej gminna biblioteka i właśnie ośrodek kultury. Linki zewnętrzne [edytuj] http://pl.wikipedia....NMP_w_Pruchniku * Cerkiew w Pruchniku. Zdjęcie wykonano po II wojnie światowej . http://www.pruchnik.nazwa.pl/cerkiew1.jpg * Obecny wygląd Cerkwi w Pruchniku, przebudowanej na Dom Kultury. http://www.pruchnik.nazwa.pl/photogallery/GCKSiT_%281024_x_768%29.jpg
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Podlasie - ta wielokulturowa kraina jest także "Małą Ojczyzną" zamieszkujących ją Rusinów (tj. Białorusinów, Ukraińców, Rosjan, "tutejszych" i innych, należących do kręgu kultury wschodnich Słowian). Chciałbym w tym wątku powędrować śladami podlaskich Rusinów, którzy zamieszkują tą ziemię już od tysiąca lat. W średniowieczu Podlasie stanowiło wschodnią ścianę Mazowsza i zarazem odgraniczało Mazowsze od Rusi grodzieńskiej i brzeskiej. Położenie Podlasia przy wschodnich granicach Lechitów, czyli Lachów, przemawia za uznaniem, że nazwa Podlasia nie powstała od lasów, jak nazwa Polesia, ale od Lachów, przy granicy których ciągnęło się Podlasie. Było to zatem pod-lasze, wymawiane w gwarze miejscowego ludu, nieznającego brzmienia sz: „podlasie”*. Pierwotnie Podlasie było bezludnym pasem lasów, rozgraniczających Mazowsze z Rusią. Skutkiem wzrostu zaludnienia na Mazowszu i Rusi, Podlasie zaczęto się zasiedlać: od południa i wschodu przybywali do puszcz podlaskich Rusini, a od zachodu Lechici. Dla zabezpieczenia swych zdobyczy terytorialnych książęta ruscy zbudowali IX-XII w. szereg grodów obronnych: nad Bugiem Brześć i Drohiczyn,nad Narwią Suraż, nad Niemnem Grodno, nad rzeką Białą Bielsk a nad Nurcem Brańsk. Przy północnym krańcu Podlasia były siedliska Jaćwingów, którzy w czasach rozbicia dzielnicowego zapuszczali się coraz bardziej na południe. Do tego doszły siejące spustoszenie najazdy Litwinów i Tatarów. Po ustaniu najazdów ludność zaczęła powtórnie zasiedlać ziemię podlaską. O społeczności ruskiej zamieszkującej w tym czasie Brańsk, Suraż, Knyszyn, Bielsk, Wysokie Mazowieckie i Ciechanowiec wspominają latopisy litewskie i ruskie. Prawo do Podlasia rościli Mazowszanie, Krzyżacy, księstwa ruskie, a następnie Litwa, zagarniająca pod swe panowanie ziemie zamieszkałe przez Rusinów. W XIV wieku Kazimierz Wielki zrzekł się Bielska, Drohiczyna i Mielnika na rzecz Kiejstuta. W kolejnym stuleciu Kazimierz Jagiellończyk dopuścił do przyłączenia prawie całego Podlasia do Litwy. Zygmunt I Stary utworzył w Wielkim Księstwie Litewskim województwo Podlaskie, które w 1569 r. sejm lubelski włączył do Korony polskiej. Wówczas herb województwa Podlaskiego utworzono z dwóch herbów Polski i Litwy. Przedstawia on zatem dwie tarcze o polach czerwonych: na jednej orła białego bez korony, a na drugiej pogoń litewską. Pogoń (Pahoń) jest także herbem Białorusi. *(źródło: http://univ.gda.pl)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
/Kazanie Podczas mszy świętej w lipcu w kościele w Siemiatyczach ksiądz wygłosił do wiernych kazanie. Mowa w tym kazaniu była o pani z Orli, do której przychodzą każdego dnia masy ludzi szukając pomocy jeżeli medycyna nie jest w stanie im pomóc. Z treści kazania księdza wynika, że musiał ksiądz też tam być u tej kobiety, bo mówił opierając się na faktach. Jeżeli ksiądz mówi, że cuda czynił tylko Jezus Chrystus, to dlaczego wymienia się naszego wielkiego Polaka Papieża Jana Pawła II, który jest dla mnie największym autorytetem wśród Polaków, a który będąc biskupem krakowskim udzielił mi chrztu, bierzmowania, i że są udowodnione fakty, że czynił cuda, to dlaczego pani z Orli nie może mieć takiego daru? Czyżby chodziło o to, że jest wyznania prawosławnego? Skąd ksiądz wie, że nie dostała takiego daru od Boga? Tu nie chodzi, drogi księże, o cuda, tu chodzi o modlitwę. Kobieta ta nie modli się do miotły, tylko do obrazu Matki Boskiej, nie jest szeptuchą i nie pluje do becika choremu i nieochrzczonemu dziecku, tak jak to powiedział ksiądz. Kobieta ta jest już staruszką i pomaga potrzebującym od wczesnych godzin rannych do późnego wieczora i powinien mieć ksiądz do tej staruszki duży szacunek, jak na katolika przystało. Przekonałem się ja i setki innych osób że Matka Boska wysłuchuje próśb tej kobiety i życzę tej staruszce jak najwięcej zdrowia, wytrwania i żeby to, co czyni czyniła jak najdłużej. Wiem, że nie podoba się to księżom katolickim i prawosławnym, co robi ta pani, ale powiedzmy sobie szczerze, ta pani zarabia umowne grosze, ale przecież nikt więcej od kleru nie może mieć. Kobieta ta nie jeździ najnowszej klasy mercedesem, nie ma dzieci nieślubnych, nie miała kochanków itd. Podejrzewam, że wciskając ciemnotę zgromadzonym wiernym na temat (...) metod pomocy tej kobiety, to przynajmniej połowa ze zgromadzonych była w Orli, a druga połowa w razie potrzeby też skorzysta z jej próśb i modlitw. Jako katolik wiem, że ksiądz powinien nauczać o Chrystusie. Dlaczego ksiądz sięga tak daleko, czyżby ksiądz nie mógł wygłosić innego kazania i uświadomić wiernym, co dzieje się blisko, wokół nas, choćby w kościele katolickim. Proponuję księdzu żeby następne kazanie było nie o pani z Orli, a powiedzenie prawdy wiernym że np. drodzy zgromadzeni parafianie, my księża musimy się stuknąć w piersi i powiedzieć wam, że to co przysięgaliśmy przed samym Bogiem minęło się z prawdą i okłamaliśmy was, zgromadzone tu owieczki. Przysięgaliśmy żyć w ubóstwie, a żyjemy w dobrobycie i luksusach. Jeździmy luksusowymi samochodami. Mamy dzieci nieślubne i kochanki, a ksiądz wie ile takich dzieci jest w skali całego kraju, bo macie takie statystyki. Że szerzy się pedofilia w kościele katolickim. Dlaczego nie zbierzecie pieniędzy na dzieci biedne, głodne, a takich dzieci w naszej okolicy nie brakuje, ale najedzony głodnego nie zrozumie. Widać to na każdym kroku, np. kiedy zakonnice wybrzydzają nad 4 kilogramowym schabem, bo z jednej strony za gruby, z drugiej cienki, a 80-le-tnia staruszka, z powykręcanymi, nie od leżenia, palcami, prosi w tym czasie o kości po 2,40 zł, żeby miała na czym zupę ugotować. W "Głosie Siemiatycz" czytam, że proboszcz prosi o dotację z urzędu na ogrodzenie kościoła. Wydaje mi się, że proboszcz ma dobre układy z burmistrzem, a że to już ostatnia jego kadencja, to chce jeszcze wyrwać parę złotych. Drogi proboszczu, ludzie już dawno szemrają, że to i tamto im się nie podoba, ale nikt nie powie wprost. Otóż ja podpowiem, co trzeba zrobić, żeby nie prosić. Trzeba sprzedać luksusowy samochód, ściągnąć sutannę i wziąć się wreszcie za robotę, jak to robi wielu księży. Przyjdą chętni parafianie i pomogą zrobić ogrodzenie. Nauczeni jesteście, żeby tylko brać i brać w nieskończoność (...); Chciałbym też doczekać, ażeby państwo odłączyło się od kościoła, żeby wybory polityczne nie zależały od dyktatu i głosu kościoła i ojca Rydzyka. Ojca miałem porządnego pracowitego i wierzącego, sam wychował 5-osobową rodzinę, wybudował dom i choć czasami było bardzo ciężko, do nikogo nie wyciągnął ręki i takiego człowieka można nazwać Ojcem, ale nigdy nie nazwę ojcem Rydzyka, który poprzez Radio Maryja poprzewracał w głowach bigotkom i dewotkom, że doi z nich ostatnie grosze. Wydaje mi się, że modlitwa przynosi oczekiwane owoce poprzez modlitwę w skupieniu i ciszy, a nie za pośrednictwem mediów. Bogu służy się z miłością i powołaniem, a nie dla dobrobytu, a że dla dobrobytu to podam przykład. Ładnych kilka lat temu przyszedł ksiądz po kolędzie. Żona zapłaciła należne pieniądze za gaz, światło, a w kopertę "po kolędzie" włożyła 100 zł. Ksiądz otworzył kopertę, wyciągnął "stówkę", stanął przy oknie, odwrócił się w kierunku fermy drobiu i powiedział "a kurnik to co?". Poczułem wtedy, że u mnie nie jest ksiądz z kolędą, tylko terrorysta w sutannie, który przyszedł po haracz z fermy. Na koniec chcę napisać dlaczego opuściłem okolice i piękny Kraków, w którym się uczyłem i pracowałem 22 lata i przyjechałem na Podlasie. Otóż pracowałem w systemie zmianowym i kiedy pracowałem w nocy to do mojego małżeństwa zakradł się ksiądz z parafii. Kupował wtedy mojej małoletniej córce Magdalenie słodycze, a do późnych godzin rannych rozgrzeszał moją żonę (...). Wyjechałem do Siemiatycz, bo nie mogłem tam już mieszkać, bo co sobie przypomniałem tamte wydarzenia, to zrywało mnie na wymioty. Mieszkam teraz za piękną wioską Słochy Annopolskie, z ludźmi prawosławnymi i żyje mi się z nimi bardzo dobrze, mam żonę i syna, i nie żałuję, że tu przyjechałem./
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Epitafium dla JP II Dzień pierwszy maja był świętem pracy, lecz to się zmieni, bracia rodacy. W dniu tym przybędzie atrakcja nowa, by ciemny naród mógł poświętować. Watykan dał nam nowego bożka. Świętować trzeba, choć prawda gorzka. Lista świętego zasług zniewala. A oto tejże niepełna gala. Królową świata Maryś mianował, zaś Boga Ojca ciut zdegradował. Wpadł w szał wyświęceń, pobił rekordy, świętymi zrobił bandyckie mordy. Pius dziewiąty. Łobuz, morderca, polskiemu Papie przypadł do serca. W hurtowym szale wyświęcił tego kata powstańców Garibaldiego. Szczyt bezczelności wnet nam wyznacza, wyświęca zbira A. Stepinaca. Chorwacki fiolet wysłał do nieba tysiące Serbów. Hitler dał medal. Nowy trend postaw w to życie wciela. Kocha, lansuje zbója Maciela, co gwałcił dzieci, nawet te własne. Ale był księdzem i wszystko jasne. Papa i władze nic nie wiedziały. Miliardy gnoja... gęby zatkały. Na szczęście umarł. Jego zaleta. Bo by wyświęcił i Pinocheta. Wziął pod swe skrzydła biskupa Lowa, bo rząd USA przed sąd go wołał. Krył łajdak zboków z psychodefektem. Papa go zrobił w Rzymie prefektem. Zboków w sutannach Papa ochraniał. Demaskatorów gromił i ganiał. Aids niszczy Negrów w liczbie milionów, a Papa uczy: Żyć bez kondomów! On robił dobrze! Wrzeszczą Polacy. Ja pytam: Komu, bracia rodacy? Czy wam szaraczki, czy swoim sługom? Pewnie na kontrę poczekam długo. Wam dał nadzieję, a sługom złoto. On się nie bratał z biedną hołotą. Dla niej wartości, dla niej banały. Niech się raduje tłum ogłupiały. Niech klepie biedę, niechaj świętuje. Władzę w sutannach... w d..ę całuje. Kazik C. 08.02.2011
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Polska Niezwykła napisał:
Proceder burzenia prawosławnych obiektów sakralnych rozpoczął się w maju 1938 r. i zakończył bynajmniej nie w wyniku protestów, lecz osiągnięciem założonych celów 16 lipca 1938 r. Oficjalna argumentacja dla niszczenia cerkwi na Lubelszczyźnie była następująca: w wielu miejscowościach, w których nie ma prawosławnych, znajdują się niepotrzebne, niszczejące cerkwie, pobudowane w celach rusyfikacyjnych w okresie rozbiorowym; należy je zburzyć, by nie przypominały czasów niewoli. Faktycznie u podstaw tej decyzji " jak uważa Małgorzata Papierzyńka-Turek " leżała, podobnie jak w latach 1929-1930, walka z ruchem ukraińskim. Według danych Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie zburzono w 1938 r. 127 świątyń, w tym 91 cerkwi, 10 kaplic, 26 domów modlitw. Jedną cerkiew pozostawiono w stanie ruiny. Cztery cerkwie i cztery kaplice przekazano dla Kościoła katolickiego. Na Lubelszczyźnie w użytkowaniu Kościoła Prawosławnego pozostało zaledwie 49 cerkwi parafialnych i 5 filialnych oraz jeden klasztor. Omawiana akcja była przy tym aktem bezmyślnego wandalizmu. Burzono zabytki kultury materialnej - najstarsze na terenie ówczesnego Państwa Polskiego pomniki architektury cerkiewnej. Zniszczono świątynie: w Białej Podlaskiej - z 1582 r., w Zamościu - z 1589 r., w Kołnyce - z 1578 r., czy wzniesione przed rokiem 1596 cerkwie w Chełmie, w Jarosławcu i Modrynie. Zrujnowana cerkiew w Szczebrzeszynie pochodziła z roku 1184. Zburzono 20 cerkwi wzniesionych już po zakończeniu I wojny światowej. Czasem zagłada spotykała obiekty sakralne, które na mocy decyzji Komisji Mieszanej z 1937 r. zostały przeznaczone na świątynie parafialne. Nie liczono się przy tym całkowicie z potrzebami religijnymi ludności. Spośród zburzonych czynnych cerkwi tylko pięć znajdowało się w parafiach, które liczyły poniżej tysiąca wiernych, czyli poniżej oficjalnego minimum uprawniającego do utworzenia parafii. Łańcut Największy zbiór ikon w Polsce Zobacz na mapie Po zakończeniu II wojny światowej w południowo-wschodniej Polsce było ok 700 cerkwi użytkowanych przez mieszkających tu Rusinów. Po ich wysiedleniu w latach 1946-1947 świątynie te pozostały bez opieki. Do 1968 r. rozebrano 300, nie uwzględniając ich wartości zabytkowej. Nierzadko burzono budynki z XVI i XVII w. Szacuje się, że we wnętrzach zniszczonych cerkwi było ok. 15 tys. ikon, od XV-wiecznych po te z początku XX w. Tylko niewielka część została uratowana. W zbiorach muzeów znajduje się ok. 2,5 tys. ikon, z czego ponad tysiąc posiada Dział Sztuki Cerkiewnej Muzeum-Zamku w Łańcucie. Są tu także cenne starodruki i rękopisy cerkiewne - najstarsze pochodzą z XVI w. W czasach PRL-u zbiory łańcuckie nie były eksponowane. Dopiero po 1990 r. urządzono wystawę, która jest stale powiększana. Można tu również obejrzeć księgi cerkiewne i paramenty liturgiczne. http://w.droge.pl/ciekawostka.php?w=R&msg=92 Ciekawostki Turystyczne
Cerkiew została zbudowana na Kołoży przy ujściu Horodniczanki do Niemna. Jest to jedna z najstarszych, zachowanych prawosławnych świątyń w Europie północnej. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1138 r. Była wielokrotnie niszczona i odbudowywana. Była odnawiana na początku XVI wieku przez Bogdana Bogutowicza. Od XVII do XIX w. należała do bazylianów, którzy obok zbudowali w XVII i XVIII wieku klasztor unicki (w pobliżu cerkwi są widoczne jego fundamenty). W 1839 roku zwrócono ją prawosławnym. W 1853 r. w wyniku osunięcia się skarpy niemeńskiej zawaliły się południowa ściana i apsyda. Zastąpiono je drewnianymi wstawkami. http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bb/Kalozha.jpg Cerkiew św.św. Borysa i Gleba w Grodnie
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Słochy Annopolskie napisał:
/Kazanie Podczas mszy świętej w lipcu w kościele w Siemiatyczach ksiądz wygłosił do wiernych kazanie. Mowa w tym kazaniu była o pani z Orli, do której przychodzą każdego dnia masy ludzi szukając pomocy jeżeli medycyna nie jest w stanie im pomóc. Z treści kazania księdza wynika, że musiał ksiądz też tam być u tej kobiety, bo mówił opierając się na faktach. Jeżeli ksiądz mówi, że cuda czynił tylko Jezus Chrystus, to dlaczego wymienia się naszego wielkiego Polaka Papieża Jana Pawła II, który jest dla mnie największym autorytetem wśród Polaków, a który będąc biskupem krakowskim udzielił mi chrztu, bierzmowania, i że są udowodnione fakty, że czynił cuda, to dlaczego pani z Orli nie może mieć takiego daru? Czyżby chodziło o to, że jest wyznania prawosławnego? Skąd ksiądz wie, że nie dostała takiego daru od Boga? Tu nie chodzi, drogi księże, o cuda, tu chodzi o modlitwę. Kobieta ta nie modli się do miotły, tylko do obrazu Matki Boskiej, nie jest szeptuchą i nie pluje do becika choremu i nieochrzczonemu dziecku, tak jak to powiedział ksiądz. Kobieta ta jest już staruszką i pomaga potrzebującym od wczesnych godzin rannych do późnego wieczora i powinien mieć ksiądz do tej staruszki duży szacunek, jak na katolika przystało. Przekonałem się ja i setki innych osób że Matka Boska wysłuchuje próśb tej kobiety i życzę tej staruszce jak najwięcej zdrowia, wytrwania i żeby to, co czyni czyniła jak najdłużej. Wiem, że nie podoba się to księżom katolickim i prawosławnym, co robi ta pani, ale powiedzmy sobie szczerze, ta pani zarabia umowne grosze, ale przecież nikt więcej od kleru nie może mieć. Kobieta ta nie jeździ najnowszej klasy mercedesem, nie ma dzieci nieślubnych, nie miała kochanków itd. Podejrzewam, że wciskając ciemnotę zgromadzonym wiernym na temat (...) metod pomocy tej kobiety, to przynajmniej połowa ze zgromadzonych była w Orli, a druga połowa w razie potrzeby też skorzysta z jej próśb i modlitw. Jako katolik wiem, że ksiądz powinien nauczać o Chrystusie. Dlaczego ksiądz sięga tak daleko, czyżby ksiądz nie mógł wygłosić innego kazania i uświadomić wiernym, co dzieje się blisko, wokół nas, choćby w kościele katolickim. Proponuję księdzu żeby następne kazanie było nie o pani z Orli, a powiedzenie prawdy wiernym że np. drodzy zgromadzeni parafianie, my księża musimy się stuknąć w piersi i powiedzieć wam, że to co przysięgaliśmy przed samym Bogiem minęło się z prawdą i okłamaliśmy was, zgromadzone tu owieczki. Przysięgaliśmy żyć w ubóstwie, a żyjemy w dobrobycie i luksusach. Jeździmy luksusowymi samochodami. Mamy dzieci nieślubne i kochanki, a ksiądz wie ile takich dzieci jest w skali całego kraju, bo macie takie statystyki. Że szerzy się pedofilia w kościele katolickim. Dlaczego nie zbierzecie pieniędzy na dzieci biedne, głodne, a takich dzieci w naszej okolicy nie brakuje, ale najedzony głodnego nie zrozumie. Widać to na każdym kroku, np. kiedy zakonnice wybrzydzają nad 4 kilogramowym schabem, bo z jednej strony za gruby, z drugiej cienki, a 80-le-tnia staruszka, z powykręcanymi, nie od leżenia, palcami, prosi w tym czasie o kości po 2,40 zł, żeby miała na czym zupę ugotować. W "Głosie Siemiatycz" czytam, że proboszcz prosi o dotację z urzędu na ogrodzenie kościoła. Wydaje mi się, że proboszcz ma dobre układy z burmistrzem, a że to już ostatnia jego kadencja, to chce jeszcze wyrwać parę złotych. Drogi proboszczu, ludzie już dawno szemrają, że to i tamto im się nie podoba, ale nikt nie powie wprost. Otóż ja podpowiem, co trzeba zrobić, żeby nie prosić. Trzeba sprzedać luksusowy samochód, ściągnąć sutannę i wziąć się wreszcie za robotę, jak to robi wielu księży. Przyjdą chętni parafianie i pomogą zrobić ogrodzenie. Nauczeni jesteście, żeby tylko brać i brać w nieskończoność (...); Chciałbym też doczekać, ażeby państwo odłączyło się od kościoła, żeby wybory polityczne nie zależały od dyktatu i głosu kościoła i ojca Rydzyka. Ojca miałem porządnego pracowitego i wierzącego, sam wychował 5-osobową rodzinę, wybudował dom i choć czasami było bardzo ciężko, do nikogo nie wyciągnął ręki i takiego człowieka można nazwać Ojcem, ale nigdy nie nazwę ojcem Rydzyka, który poprzez Radio Maryja poprzewracał w głowach bigotkom i dewotkom, że doi z nich ostatnie grosze. Wydaje mi się, że modlitwa przynosi oczekiwane owoce poprzez modlitwę w skupieniu i ciszy, a nie za pośrednictwem mediów. Bogu służy się z miłością i powołaniem, a nie dla dobrobytu, a że dla dobrobytu to podam przykład. Ładnych kilka lat temu przyszedł ksiądz po kolędzie. Żona zapłaciła należne pieniądze za gaz, światło, a w kopertę "po kolędzie" włożyła 100 zł. Ksiądz otworzył kopertę, wyciągnął "stówkę", stanął przy oknie, odwrócił się w kierunku fermy drobiu i powiedział "a kurnik to co?". Poczułem wtedy, że u mnie nie jest ksiądz z kolędą, tylko terrorysta w sutannie, który przyszedł po haracz z fermy. Na koniec chcę napisać dlaczego opuściłem okolice i piękny Kraków, w którym się uczyłem i pracowałem 22 lata i przyjechałem na Podlasie. Otóż pracowałem w systemie zmianowym i kiedy pracowałem w nocy to do mojego małżeństwa zakradł się ksiądz z parafii. Kupował wtedy mojej małoletniej córce Magdalenie słodycze, a do późnych godzin rannych rozgrzeszał moją żonę (...). Wyjechałem do Siemiatycz, bo nie mogłem tam już mieszkać, bo co sobie przypomniałem tamte wydarzenia, to zrywało mnie na wymioty. Mieszkam teraz za piękną wioską Słochy Annopolskie, z ludźmi prawosławnymi i żyje mi się z nimi bardzo dobrze, mam żonę i syna, i nie żałuję, że tu przyjechałem./
Cerkiew w Słochach Annopolskich
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Cerkiew w Słochach Annopolskich Opierasz się na Faktach czy Mitach?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Historia - 23 czerwca 1941 roku żołnierze Wehrmachtu ze 141 dywizji piechoty spalili wieś i zamordowali 62 jej mieszkańców. W tym samym dniu spalono także wsie Klekotowo i Ogrodniki.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nowa Cerkiew w Słochach napisał:
Tutaj jest podany niepodważalny fakt - czyli zdjęcie nowej cerkwi w Słochach Annopolskich
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nieporozumienie - mój koment dotyczył tego długiego postu, a nie jak później zauważyłem Cerkwi w Słochach. Zresztą w Białej Cerkiew jest przy ulicy Terebelskiej.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 1 z 2

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...