Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Co słychać w bialskim i lubelskim PO?

Utworzony przez Gość, 8 kwietnia 2010 r. o 21:53
Wołodia Łukasiuk ps. Młot napisał:
hhhmmm... a u mnie po Ruskiej Stronie tek że mości kawalerze http://pl.wikipedia.org/wiki/Ruska_Strona Ruska Strona – do 1795 r. lewobrzeżna część Drohiczyna, w latach 1795-1863 miasto Drohiczyn (Ruski), następnie wieś, a obecnie przysiółek będący częścią wsi Góry w Polsce położony w województwie mazowieckim, w powiecie siedleckim, w gminie Korczew. W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa siedleckiego. Spis treści [ukryj] * 1 Położenie * 2 Historia * 3 Zobacz też * 4 Linki zewnętrzne * 5 Przypisy
Nie wycieraj sobie swojego plugawego ryja nazwiskami Polskich patriotów. Jesteś antyklerykał i anty-polak, ale uszanuj człowieka który zginą za ideały. Jesteś ścierwem. http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C...w_%C5%81ukasiuk Władysław Łukasiuk - (ur. 16 lutego 1906 - zm. 27 czerwca 1949) kapitan WP/AK pseudonim "Młot". Legendarny partyzant antykomunistyczny ziemi Podlaskiej. Urodził się we wsi Tokary, w rodzinie chłopskiej. Ukończył szkołę powszechną i gimnazjum. Od 1929 roku służył w wojsku w 3 PSK w Wołkowysku[1]. Wykształcenie, dobra kondycja oraz predyspozycje sprawiły, że szybko awansował na plutonowego. Niestety jego karierę przerwał tragiczny wypadek. Łukasiuk podczas treningu ujeżdżania konia, spadł z niego i doznał poważnych obrażeń lewej nogi. Efektem tego wypadku było to, że młodemu plutonowemu lewa noga na zawsze pozostała sztywna. Po zawarciu małżeństwa z Jadwigą Oksiutówną osiadł w Mężeninie nad Bugiem. Miał z nią troje dzieci. Do wybuchu wojny pełnił funkcję zastępcy wójta gminy Sarnaki. Istnieje przypuszczenie, że w tym czasie rozpracowywał dla polskiego wywiadu środowiska komunistyczne i masońskie (rozpracowywał między innymi Wandę Wasilewską). W wojnie obronnej nie brał udziału. Aktywnie za to współpracował z ZWZ/AK. Dowodził drużyną konspiracyjną wchodzącą w skład 8 kompanii, IX Ośrodka Sarnaki-Górki Obwodu AK Siedlce. Brał udział w akcji "V" - przejęcia niewybuchu niemieckiego pocisku rakietowego V-2 pod Sarnakami. Po wkroczeniu Sowietów, podjął próbę stawiania oporu nowemu wrogowi. Zimą 1944 plut."Młot" nawiązał kontakt z Obwodem Bielsk Podlaski, należącym do Białostockiego Okręgu AK. Władysław Łukasiuk powiększył w styczniu 1945, swój oddział z kilku do kilkudziesięciu ludzi. Pierwszą potyczkę z sowietami zakończoną rozbiciem grupy operacyjnej NKWD, stoczył 18.03.1945 na drodze z Mężenina do Figał. Wkrótce jego oddział połączył się z dużo większym oddziałem AK/AKO ppor. Teodora Śmiałkowskiego "Szumnego", gdzie Łukasiuk objął funkcję dowódcy 1 plutonu. Pluton ten wyróżnił się bojowością na tle innych oddziałów jednostki. W czasie służby w oddziale "Młot" zdał kurs Szkoły Podchorążych Rezerwy. W sierpniu 1945 pchor. Łukasiuk został awansowany na podporucznika. Kolejne awanse to: porucznik (X 1946) i kapitan (11 XI 1947). Po śmierci "Szumnego" 1.08.1945 roku oddział rozwiązano. Pluton ppor. Łukasiuka nie chcąc składać broni dołączył do 5 Wileńskiej Brygady AK. Stoczył w jej szeregach kilka potyczek (pod Sikorami, Zalesiem i w Miodusach Pokrzywnych). Po demobilizacji Brygady stworzył w polu, wraz z ppor. Lucjanem Minkiewiczem "Wiktorem" oddział kadrowy. Oddział ten od lutego 1946 roku, przeszedł pod rozkazy mjr Zygmunta Szendzielarz "Łupaszka" i otrzymał nazwę 6 Brygady Wileńskiej. Wkrótce Brygada ta przeszła z rejonu lewobrzeżnego rzeki Bug w rejony północne powiatu Sokołów Podlaski. 18 X 1946 porucznik "Młot" został mianowany dowódcą 6 Brygady Wileńskiej. Przez 3 lata dowodził nią, potrafiąc utrzymać się w terenie, nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Był człowiekiem solidnym, odpowiedzialnym, mającym świetny instynkt partyzancki. Wyróżniał go na tle innych dowódców, bardzo silny charakter. Osobiście był bardzo odważny. Pomimo kalectwa zawsze maszerował w pierwszym szeregu, razem ze swoim oddziałem. Starsi mieszkańcy Podlasia pamiętają, że poruszanie sprawiało mu duże kłopoty. Musiał podpierać się swoim karabinem SWT. W ciągu kilku lat stał się ze zwykłego dowódcy plutonu, prawdziwą legendą Podlasia. Lubił go i liczył się z nim sam mjr "Łupaszka". Uważa się że cechowała go dbałość o ludność cywilną (zwalczanie bandytyzmu i złodziejstwa). Kapitan Władysław Łukasiuk "Młot" zginął na kolonii wsi Czaje-Wólka, zastrzelony przez swojego podkomendnego Czesława Dybowskiego "Rejtana". "Młot" zastrzelił młodszego brata Czesława - Leopolda, ponieważ nie wykonał on zleconego przez "Młota" wyroku śmierci na cywilach (podejrzewanych o współpracę z UB). Widząc to, "Rejtan" zastrzelił "Młota". Zwłoki kpt. "Młota" zostały eshumowane 13 sierpnia 1949 przez funkcjonariuszy UBP i miejsce pochówku pozostaje nieznane[2][3]. W 2002 powstał film HISTORIA "MŁOTA" CZYLI DWIE POLSKI[4]. 11 listopada 2007 Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Władysława Łukasiuka Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski[5].
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Szanujmy się wsyscy szczególnie podczas Żałoby Narodowej ,nie ubliżajmy sobie nawzajem .
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Szanujmy się wsyscy szczególnie podczas Żałoby Narodowej ,nie ubliżajmy sobie nawzajem .
Sorry ale jak jakaś menda plugawi imię bohatera w czasie żałoby narodowej, to nie pozostaje nic innego jak tylko po ryju jej nałożyć.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Sorry ale jak jakaś menda plugawi imię bohatera w czasie żałoby narodowej, to nie pozostaje nic innego jak tylko po ryju jej nałożyć.
Zgodnie z Kodeksem Boziewicza to taka osoba nie jest honorowa więc jej nie przysługuje prawo do pojedynku, nic innego jak tylko to co wyżej napisano wypada zrobić.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Wołodia Łukasiuk napisał:
A kto mi zabrał moją cerkiew w Wysokiem Mazowieckim? I gdzie mam się teraz modlić do boga? W początkach polskiej państwowości było to pogranicze Mazowsza z Rusią, a później Polski i Litwy. Kościół filialny p.w. Narodzenia N.P.Marii [edytuj] http://pl.wikipedia.org/wiki/Wysokie_Mazowieckie Pierwotnie cerkiew prawosławna uposażona m.in. przez Zygmunta Augusta. Usytuowana w obrębie dawnego cmentarza cerkiewnego. Po roku 1596 cerkiew unicka. W 1798 w miejscu drewnianej wzniesiono późnobarokowa cerkiew murowaną. Ponownie jako cerkiew prawosławna po skasowaniu unii w roku 1875. W 1896 do istniejącej cerkwi dobudowano prostokątną nawę z wieżą. Po roku 1918 przejęta przez parafię rzymsko-katolicką jako kościół filialny. cerkiew unicka, obecnie kościół rzym.-kat. fil. p.w. Najśw. Marii Panny, 1798, 1896, nr rej.: A-226 z 5.09.1986 http://plfoto.com/zdjecie,architektura,tro...ku,1699507.html
Pozdrawiam wszystkich Prawosławnych męczenników Unickich moich rodaków Rusinów z mojej Unickiej Diecezji Sokołowskiej pod Sokołowem Podlaskim ,a także ich ciemiężycieli i wrogów Katoliczuków i Katolików szczęść boże I NIECH WAM BÓG BŁOGOSŁAWI http://www.unici.republika.pl/holubla.htm NA WIEKI WIEKÓW AMEN
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Polak KATOLUK ? napisał:
Pozdrawiam wszystkich Prawosławnych męczenników Unickich moich rodaków Rusinów z mojej Unickiej Diecezji Sokołowskiej pod Sokołowem Podlaskim ,a także ich ciemiężycieli i wrogów Katoliczuków i Katolików szczęść boże I NIECH WAM BÓG BŁOGOSŁAWI
Ej ty Polaku Katoliku ! no ile można powtarzać że nie ma i nie bylo czegoś takiego jak "prawosławni unici" ? to tak jakby "chrześcijańscy muzułmanie" albo "protestanccy katolicy". No już daj spokój i nie molestuj nas dłużej ! proszę !
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
prusak napisał:
Ej ty Polaku Katoliku ! no ile można powtarzać że nie ma i nie bylo czegoś takiego jak "prawosławni unici" ? to tak jakby "chrześcijańscy muzułmanie" albo "protestanccy katolicy". No już daj spokój i nie molestuj nas dłużej ! proszę !
Po wieki wieków BĘDĘ SŁAWIŁ IMIĘ BOGA ZA MOJE MĘKI OD KATOLIKÓW I ZABŁĄKANYCH DUSZYCZEK KATOLUKÓW . AMIŃ
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Polak KATOLUK ? napisał:
Po wieki wieków BĘDĘ SŁAWIŁ IMIĘ BOGA ZA MOJE MĘKI OD KATOLIKÓW I ZABŁĄKANYCH DUSZYCZEK KATOLUKÓW . AMIŃ
A sław sobie, sław ! kto ci broni ? wolny kraj ! A opowiedz nam jakie to męki zaznałeś od katolików ? Zgwałcili cię w dziecinstwie ? Patykami w ciebie rzucali ? No mów, co ci robili ?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
prusak napisał:
A sław sobie, sław ! kto ci broni ? wolny kraj ! A opowiedz nam jakie to męki zaznałeś od katolików ? Zgwałcili cię w dziecinstwie ? Patykami w ciebie rzucali ? No mów, co ci robili ?
BOHATEROWIE CZY BANDYCI ? Walentyna Łojewska W listopadowym numerze zatrzymaliśmy się we wsi Sypnie, gdzie z rąk tych, którzy nazywali siebie żołnierzami AK, w latach 1945-1947 zginęło dziewięć osób. Żołnierska przysięga AK, ZWZ zobowiązywała żołnierzy do wysokiego morale: "W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej, kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak męki i zbawienia, i przysięgam być wierny Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił - aż do ofiary mego życia". Czy tych, którzy wygnali prawosławnych mieszkańców z Sypni Nowych można nazwać żołnierzami, wypełniającymi z godnością i honorem złożoną przysięgę..? Potwierdzeniem tego są wydarzenia we wsi Drochlin, gdzie mieszkańców, pod groźbą utraty życia lub mienia, zmuszono do przyjęcia katolicyzmu. Drochlin to niewielka, malowniczo położona wieś w okolicach Grodziska. - W 1942 roku byłem wywieziony z rodzinnej wsi Drochlin na przymusowe roboty - wspomina pan Mikołaj, mieszkaniec Drochlina. - Byłem na terenie obecnej Litwy, gdzie pracowałem na gospodarce. Tu czekaliśmy na wyzwolenie, czekaliśmy, że jak przyjdą sowieci, to puszczą nas wreszcie do domu, do siebie. Niestety, tak się nie stało! Ruskije sołdaty wziali nas do sebe, wcielili nas w zapasny połk. Pomniu, jak skazali: "Do sich por wy rabotali dla Niemcau, a sij czas nużno powojowat’ dla nas". Tak zostałem żołnierzem, przeszedłem z radziecką armią przez Prusy, Gdynię, Gdańsk, Sopot, Kołobrzeg. Potem nasz pułk skierowano na japoński front. Ciężko było, ale przetrwałem i roboty przymusowe, i japoński front, w końcu dostałem pozwolenie na powrót do domu, do rodziny. - Kiedy wyjeżdżałem na roboty do Niemiec w mojej wsi było 26 rodzin (24 prawosławne i dwie katolickie), gdy wróciłem do domu jesienią 1947 roku, prawosławnym był tylko jeden staruszek, pozostali byli katolikami. - Jak to się stało? - pytam mego rozmówcę. - Tak jak opowiadali mi rodzice - wspomina pan Mikołaj - chodili takije bandy, howoryli szto wony partyzanty, na poczatku to ono zabirali koni, wozy, świni, korowy, odiożu jak u koho jakuju lepszu znajszli, a później, gdy już nie było czego zabierać, wyganiali, jak oni mówili "do Stalina! ...do Rosji! ...bo tam jest kacapski raj, a kto chce zostać na polskiej ziemi musi iść do katolickiego kościoła". Trzy rodziny z Drochlina wyjechały do Białorusi. - Wyjechali? - wzdycha z goryczą mieszkaniec Drochlina - wyhnali! Ot tak, nie pomieniajesz wiery to won ze swojoj chaty i hospodarki! I teper deś tam w okolicach Baranowicz naszy Drochlinci żywut, chotieli zostati prawosławnymi, a stali sowietami - konstatuje. - A odna siemia wyjechała pud Bielsk, do wioski Malesze... tak howorycca wyjechali, ne po swojej woli, wyhnali ich tyje partyzany.... na Rożdżestwo to było, do kolady sieła wsia siemja... i tody, pryszła taja banda, i dla Kobusa Aleksandra założyli sznurok na szyju, na sznurok wziali i wuja toho chlopcia i poweli na postronkach, jak skot... to byli Kobusy Aleksander i Korneliusz ...de poweli nichto ne znaje, ...tak i propali i dziś nichto ne znaje de ich cieła, de ich mohiła... - Do wiosny 1946 roku pozostało w Drochlinie 20 prawosławnych rodzin - opowiada mieszkaniec Drochlina. Pan Mikołaj wspomina: - Tody w 47 rokowi jak ja wernuusia z frontu to ja chodił u cerkou, a moja siemia w kościoł... do nas z oświaszczonoj wodoj chodił ksiądz katolicki, paźniej iszou batiuszka prawosławny, pomniu joho dobre, bo to on pomoh wernutisia naszoj wioscy do wiery swoich baćkou i pradziedou. On nazywausia Ioan Bortniczuk, ot to byu nastojatiel. Było i takoje wremia, szto stawili naszoho batiuszku pod ścienku ...tyje tam partyzanty, czy jak ich nazywać, chotieli rozstrelaci, ale on swojho dotrymał. Tylko dzięki odwadze i stojkości otca Ioana my znou wernulisia u cerkow - zaznacza pan Mikołaj. - Jak to się stało, że cała wieś została przechrzczona? - pytam pana Mikołaja. - Jak stałosia? Teper to i ne poniat’, ale tody, koli deń w deń prychodili tyje partyzany, zabirali wsio, bili, muczyli... nichto ne znau, czy dożywe zautra... tu ne było wyboru, abo byti mertwym prawosławnym, abo żywym katolikom - mówi ze smutkiem. - Pryszou taki oddział tych z liesu i skazali: "Jutro rano wszyscy mają być w kościele". Szto było robiti? Starszy lude pohoworyli pomiż soboju, znali, szto robitsia w inszych wioskach, kulki ludej prawosławnych wże propało, ...szto robiti! ...na dopomohu wojska czy milicji, i ne spodiwalisia, taja milicja znała szto tut robiat z nami! - Nie było innego wyjścia, bo i co mieli robić? - mówi jeden z obecnych mieszkańców Drochlina. - Jechać u Rosiju? Czoho? Tam niczoho naszoho ne ma, tut je nasza zemla i naszy chaty. Sztoż zostałosia iści w kościoł... nu i poszli - opowiada ze łzami pan Mikołaj. A kiedy już prawosławni poszli do kościoła, naśmiewali się z nich katolicy. Żarty robili, palcami wytykali i w kościele, i na ulicy. Prawosławni mieszkańcy Drochlina cztery lata znosili poniżenie swoich sąsiadów, a od czasu przechrzczenia i współwyznawców. - A chodzić do kościoła trzeba było, każdy chce żyć! - jak gdyby na swoje usprawiedliwienie dodaje mieszkaniec Drochlina. - Wy znajetie? - pyta pan Mikołaj - co czuł mój ojciec, kiedy, aby zostać na swojej ziemi, przechrzcił się, a przed kościołem i tak nazywali go nie inaczej jak ‘kacap’, i brali się pod boki ze śmiechu. Nie daj Boże przeżywać takie upokorzenie, nie życzę tego nikomu, nawet tym, którzy siłą zagnali moją rodzinę do katolickiego kościoła! Bardzo trudno było mi patrzeć na to wszystko, chociaż życie mnie nie rozpieszczało, swoje przeszedłem - wzdycha. - I roboty przymusowe i japoński front, ale takiego upokorzenia nawet od Niemców nie było, bo nas do kościoła iść zmusili nasi sąsiedzi z pobliskich wsi, i to było najgorsze! Ojciec mi opowiadał, że za dnia wszyscy razem na pole wychodzili, jak to na gospodarce, ale gdy zaczynało zmierzchać, wtedy zaczynało się... Przychodzili, kolbami otwierali drzwi: My partyzanci, my żołnierze! - krzyczeli. Nu i dawaj, świni, koni wsio szto mieło jakuju ne budź wartość, szcze i kontrybucju nakładali, kazali szto wony armia wyzwoleńcza... ot jak wyzwalali - mówi z goryczą. - Wróciłem do Drochlina jesienią 1947 roku, wiedzieli że byłem w sowieckiej armii, ale mnie nie zaczepiali, memu ojcu mówili, że też powinien mni
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Nie wiesz ? poważnie ? no to ci powiem : karły moralne z PiS-u ! Ale teraz już sie nie bój, wataha dorżnięta ! możesz spać spokojnie
Jeżeli cierpisz, bo gazy nie odchodzą ci uszami, a mózg lasuje się, weź sodę oczyszczoną i popij zsiadłym mlekiem. Kuracja skuteczna i rozum wraca na swoje miejsce po godzinie. Po tym nie imaj się trudnych tematów, szkoda portek, a tym bardziej papieru toaletowego na mądre myśli.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ChOjEwO napisał:
BOHATEROWIE CZY BANDYCI ? Walentyna Łojewska........ W listopadowym numerze zatrzymaliśmy się we wsi Sypnie, gdzie z rąk tych, którzy nazywali siebie żołnierzami AK, w latach 1945-1947 zginęło dziewięć osób. Żołnierska przysięga AK, ZWZ z...
No i co ty nam ChUjoOwO tu dajesz ? o co tobie chodzi ? co chcesz nam przekazać ? Że katolicy męczyli prawosławnych ? A chcesz posłuchać co prawosławni robili z katolikami ? Obawiam się że rachunki nie będa równe. My nie mieliśmy do dyspozycji np. bezkresnej Syberii. No ale wypłacz się...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Jeżeli cierpisz, bo gazy nie odchodzą ci uszami, a mózg lasuje się, weź sodę oczyszczoną i popij zsiadłym mlekiem. Kuracja skuteczna i rozum wraca na swoje miejsce po godzinie. Po tym nie imaj się trudnych tematów, szkoda portek, a tym bardziej papieru toaletowego na mądre myśli.
Może się zdziwisz ale u mnie gazy , jeśli już, to odchodza nie uszami lecz przez d.upe, po prostu. A u ciebie uszami ? dziwne ! bardzo dziwne !
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Nie wiesz ? poważnie ? no to ci powiem : karły moralne z PiS-u ! Ale teraz już sie nie bój, wataha dorżnięta ! możesz spać spokojnie
Niech żyje wermacht donald prowadź.PiS-u nie ma za to mamy co na wstępie.BOŻE CHROŃ POLSKĘ.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Brak szacunku dla takiej chwili i ludzi, jakie to typowe dla DZIECI NEO !!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
[quote name='ChOjEwO' post='264355' date='12.04.2010, 14:13:10']BOHATEROWIE CZY BANDYCI ? Walentyna Łojewska W listopadowym numerze zatrzymaliśmy się we wsi Sypnie, gdzie z rąk tych, którzy nazywali siebie żołnierzami AK, w latach 1945-1947 zginęło dziewięć osób. Żołnierska przysięga AK, ZWZ zobowiązywała żołnierzy do wysokiego morale: "W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej, kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak męki i zbawienia, i przysięgam być wierny Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił - aż do ofiary mego życia". Czy tych, którzy wygnali prawosławnych mieszkańców z Sypni Nowych można nazwać żołnierzami, wypełniającymi z godnością i honorem złożoną przysięgę..? Potwierdzeniem tego są wydarzenia we wsi Drochlin, gdzie mieszkańców, pod groźbą utraty życia lub mienia, zmuszono do przyjęcia katolicyzmu. Drochlin to niewielka, malowniczo położona wieś w okolicach Grodziska. - W 1942 roku byłem wywieziony z rodzinnej wsi Drochlin na przymusowe roboty - wspomina pan Mikołaj, mieszkaniec Drochlina. - Byłem na terenie obecnej Litwy, gdzie pracowałem na gospodarce. Tu czekaliśmy na wyzwolenie, czekaliśmy, że jak przyjdą sowieci, to puszczą nas wreszcie do domu, do siebie. Niestety, tak się nie stało! Ruskije sołdaty wziali nas do sebe, wcielili nas w zapasny połk. Pomniu, jak skazali: "Do sich por wy rabotali dla Niemcau, a sij czas nużno powojowat’ dla nas". Tak zostałem żołnierzem, przeszedłem z radziecką armią przez Prusy, Gdynię, Gdańsk, Sopot, Kołobrzeg. Potem nasz pułk skierowano na japoński front. Ciężko było, ale przetrwałem i roboty przymusowe, i japoński front, w końcu dostałem pozwolenie na powrót do domu, do rodziny. - Kiedy wyjeżdżałem na roboty do Niemiec w mojej wsi było 26 rodzin (24 prawosławne i dwie katolickie), gdy wróciłem do domu jesienią 1947 roku, prawosławnym był tylko jeden staruszek, pozostali byli katolikami. - Jak to się stało? - pytam mego rozmówcę. - Tak jak opowiadali mi rodzice - wspomina pan Mikołaj - chodili takije bandy, howoryli szto wony partyzanty, na poczatku to ono zabirali koni, wozy, świni, korowy, odiożu jak u koho jakuju lepszu znajszli, a później, gdy już nie było czego zabierać, wyganiali, jak oni mówili "do Stalina! ...do Rosji! ...bo tam jest kacapski raj, a kto chce zostać na polskiej ziemi musi iść do katolickiego kościoła". Trzy rodziny z Drochlina wyjechały do Białorusi. - Wyjechali? - wzdycha z goryczą mieszkaniec Drochlina - wyhnali! Ot tak, nie pomieniajesz wiery to won ze swojoj chaty i hospodarki! I teper deś tam w okolicach Baranowicz naszy Drochlinci żywut, chotieli zostati prawosławnymi, a stali sowietami - konstatuje. - A odna siemia wyjechała pud Bielsk, do wioski Malesze... tak howorycca wyjechali, ne po swojej woli, wyhnali ich tyje partyzany.... na Rożdżestwo to było, do kolady sieła wsia siemja... i tody, pryszła taja banda, i dla Kobusa Aleksandra założyli sznurok na szyju, na sznurok wziali i wuja toho chlopcia i poweli na postronkach, jak skot... to byli Kobusy Aleksander i Korneliusz ...de poweli nichto ne znaje, ...tak i propali i dziś nichto ne znaje de ich cieła, de ich mohiła... - Do wiosny 1946 roku pozostało w Drochlinie 20 prawosławnych rodzin - opowiada mieszkaniec Drochlina. Pan Mikołaj wspomina: - Tody w 47 rokowi jak ja wernuusia z frontu to ja chodił u cerkou, a moja siemia w kościoł... do nas z oświaszczonoj wodoj chodił ksiądz katolicki, paźniej iszou batiuszka prawosławny, pomniu joho dobre, bo to on pomoh wernutisia naszoj wioscy do wiery swoich baćkou i pradziedou. On nazywausia Ioan Bortniczuk, ot to byu nastojatiel. Było i takoje wremia, szto stawili naszoho batiuszku pod ścienku ...tyje tam partyzanty, czy jak ich nazywać, chotieli rozstrelaci, ale on swojho dotrymał. Tylko dzięki odwadze i stojkości otca Ioana my znou wernulisia u cerkow - zaznacza pan Mikołaj. - Jak to się stało, że cała wieś została przechrzczona? - pytam pana Mikołaja. - Jak stałosia? Teper to i ne poniat’, ale tody, koli deń w deń prychodili tyje partyzany, zabirali wsio, bili, muczyli... nichto ne znau, czy dożywe zautra... tu ne było wyboru, abo byti mertwym prawosławnym, abo żywym katolikom - mówi ze smutkiem. - Pryszou taki oddział tych z liesu i skazali: "Jutro rano wszyscy mają być w kościele". Szto było robiti? Starszy lude pohoworyli pomiż soboju, znali, szto robitsia w inszych wioskach, kulki ludej prawosławnych wże propało, ...szto robiti! ...na dopomohu wojska czy milicji, i ne spodiwalisia, taja milicja znała szto tut robiat z nami! - Nie było innego wyjścia, bo i co mieli robić? - mówi jeden z obecnych mieszkańców Drochlina. - Jechać u Rosiju? Czoho? Tam niczoho naszoho ne ma, tut je nasza zemla i naszy chaty. Sztoż zostałosia iści w kościoł... nu i poszli - opowiada ze łzami pan Mikołaj. A kiedy już prawosławni poszli do kościoła, naśmiewali się z nich katolicy. Żarty robili, palcami wytykali i w kościele, i na ulicy. Prawosławni mieszkańcy Drochlina cztery lata znosili poniżenie swoich sąsiadów, a od czasu przechrzczenia i współwyznawców. - A chodzić do kościoła trzeba było, każdy chce żyć! - jak gdyby na swoje usprawiedliwienie dodaje mieszkaniec Drochlina. - Wy znajetie? - pyta pan Mikołaj - co czuł mój ojciec, kiedy, aby zostać na swojej ziemi, przechrzcił się, a przed kościołem i tak nazywali go nie inaczej jak ‘kacap’, i brali się pod boki ze śmiechu. Nie daj Boże przeżywać takie upokorzenie, nie życzę tego nikomu, nawet tym, którzy siłą zagnali moją rodzinę do katolickiego kościoła! Bardzo trudno było mi patrzeć na to wszystko, chociaż życie mnie nie rozpieszczało, swoje przeszedłem - wzdycha. - I roboty przymusowe i japoński front, ale takiego upokorzenia nawet od Niemców nie było, bo nas do kościoła iść zmusili nasi sąsiedzi z pobliskich wsi, i to było najgorsze! Ojciec mi opowiadał, że za dnia wszyscy razem na pole wychodzili, jak to na gospodarce, ale gdy zaczynało zmierzchać, wtedy zaczynało się... Przychodzili, kolbami otwierali drzwi: My partyzanci, my żołnierze! - krzyczeli. Nu i dawaj, świni, koni wsio szto mieło jakuju ne budź wartość, szcze i kontrybucju nakładali, kazali szto wony armia wyzwoleńcza... ot jak wyzwalali - mówi z goryczą. - Wróciłem do Drochlina jesienią 1947 roku, wiedzieli że byłem w sowieckiej armii, ale mnie nie zaczepiali, memu ojcu mówili, że też powinien mnie do kościoła zaprowadzić, ale ja nie poszedłem do kościoła... i mnie, prawda, nikt nie zmuszał - opowiada pan Mikołaj. - Tak żyliśmy prawie 2 lata, ja chodziłem do cerkwi, moja rodzina do kościo
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dlaczego z taką agitką gość ze Śledzikolandu wciska się do regionalnego portalu, który obejmuje obszar znany z Męczenników Podlaskich i Męczenników Drelowskich?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zamiast myśleć o naszej i naszych dzieci przyszłości papracie się historią. Idżcie do IPN-u i piszcie książki, których nikt nie będzie czytał.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Zamiast myśleć o naszej i naszych dzieci przyszłości papracie się historią. Idżcie do IPN-u i piszcie książki, których nikt nie będzie czytał.
Ostani pogrzeb tych co sie wryli w lesie-gdzie zenujaco brakowalo delegacji zachodu ze polska racija stanu wyglada jak zwatwialy penis,a w UE politycy wykorzystuja palaczkow jak nocnik w swoich lampaniach wyborczych,jak ostatno w Angliji
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 2 z 2

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...