Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Działacz PiS zaczął kampanię. Z błędem ortograficznym

Utworzony przez siwy z cici, 16 lipca 2011 r. o 14:44
Może się niepotrzebnie wtrącę, nie jestem największym fanem Pana posła, ale proste to ma argumenty użytkownik Max.....Co ma Abramowicz do likwidacji Biaweny? O ile wiem, to ktoś inny miał wtedy władzę! Aż żal czytać! Widać, że kogoś boli, że inni mają samochód, a on musi poruszać się transportem publicznym. To jest najlepszy argument, żeby kogoś bardzo nie lubić i uważać go za złodzieja i oszusta. Czasy się zmieniły halooo!!!Dzisiaj już nie mamy wszyscy po równo, trzeba trochę zacząć główkować, żeby coś w życiu osiągnąć. I już widzę ten stos obraźliwych argumentów w moim kierunku, ale aby kogoś nazywać prostakiem, trzeba samemu czymś zabłysnąć. W osobie użytkownika Max.... tego mi zabrakło.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nie martw się Adaś, nie będzie steku wyzwisk, bo ja do waszego poziomu nie dołączę... co masz do Biaweny? Z tego co mi wiadomo Adaś, to próbowałeś już startować w pierwszych wolnych wyborach ale miałeś też zaplanowany wyjazd na truskawki do Belgii i nic z tego nie wyszło - czyli u koryta chciałeś być już dawno. Wracając do Biaweny, czy przypadkiem Biaweny nie kupił Król Sas - ten sam do którego udawałeś się z prośbą o umożliwienie startu na prezydenta Białej Podlaskiej? Robicie dziwne interesy za plecami ludzi - to tak samo jak byłeś za poparciem Kazimierza Nowaka na wiceprzewodniczącego Rady Miasta w zamian za coś dla ludzi? Nie - za stołeczek dla Twojego krewnego Darusia. Przestań - z samochodem to był przykład, że jak każdy cham co się dopchał do koryta pierwsze co robisz to kupujesz super furę. Cóż, Adam ps. Witek, Majka etc.... nie sądź wszystkich po sobie. Ps. Popraw skarpety, bo słoma z nich wychodzi.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Popieram Maxa. Daje prawdą po oczach! Z przyjemnośćią czytam to!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A może napiszecie coś o takich błędach tchórze ! Dzisiaj, 18 lipca 2011 roku mija dwadzieścia lat od śmierci Michała Falzmanna. Mało kto ma świadomość tej rocznicy. To jeszcze nie jest takie dziwne. Dziwne zaś i smutne jest to, że mało kto, prawie nikt nie wie, kim był Michał Falzmann. A był bohaterem, czyli postacią dzisiaj - jak wszyscy narzekają - tak bardzo deficytową. Niewyjaśnione pozostają okoliczności jego śmierci, mało znana jest jego działalność. Ktoś kto zna tę historię dobrze wie, że właśnie ta jego działalność jest przyczyną tej gęstej tajemnicy, jaka skrywa człowieka, który w normalnym kraju byłby wzorem dla wszystkich. Michał Falzmann był głównym specjalistą kontroli państwowej w NIK. Odkrył gigantyczą aferę finansową być może nie jako jedyny, z pewnością zaś jako jedyny poczuł się w obowiązku pójść dalej. Wystarczyły mu zaledwie trzy miesiące, by opisać skomplikowany mechanizm defraudacji zorganizowany wokół Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Na dwa dni przed śmiercią wezwał dyrektora oddziału okręgowego NBP do udostępnienia informacji obrotach FOZZ. Był to końcowy akord jego pracy. Uzupełniał tylko kluczowe dowody. O tym, jak blisko był prawdy świadczył liczne anonimowe pogróżki. Był świadom tego zagrożenia - w notatniku zapisał: dalsza praca to ogromne i śmiertelne niebezpieczeństwo. Szans na sukces nie widzę żadnych. Zmarł na zawał serca – tak brzmi oficjalna wersja dla naiwnych. Inna oficjalna wersja przeznaczona dla tych samych odbiorców przedstawiała śmierć Waleriana Pańki, Prezesa NIK, jadącego wygłosić w Sejmie raport o FOZZ, jako efekt zwyczajnego wypadku samochodowego. Tak samo zwyczajna miała być śmierć jego kierowcy, dwóch policjantów, którzy jako pierwsi zjawili się na miejscu zdarzenia. Tak samo jak śmierć autora powypadkowej ekspertyzy, która się gdzieś zagubiła. FOZZ obsługiwał zadłużenie legalnie i nielegalnie, bo za takie należy uznać wykup długu przez spółki powymyślane przez zadłużone państwo. Ale obsługa zadłużenia była tylko pretekstem. W jego cieniu zorganizowano wielką operację przeprowadzania uprzywilejowanych ludzi schyłkowego PRL przez okres transformacji władzy, tak, by po niej ci sami ludzie utrzymali swoją uprzywilejowaną pozycję. Wyszło nawet na to, że dla niejednego otwierał się okres jeszcze większych sukcesów, opisywanych w pojęciach nowego porządku. Sygnałem, że trzeba się ratować, była tajna notatka z Moskwy z 1985 roku, którą można streścić następująco: „radźcie sobie sami, my wam już nie pomożemy". Wtedy też w SB powstał wydział Y, do którego należał późniejszy szef FOZZ. Mechanizm FOZZ był patronem niezliczonych bytów gospodarczych, które obracały wielkimi pieniędzmi, a których działalność nie była szerzej znana, a ich właściciele raczej nie startowali w biznesie od pucybutów. W skład tego patronatu wchodziły też zawsze otwarte linie kredytowe dla tych spółek. Właściwie tylko dla nich. Tak, FOZZ był patronem polskiej transformacji, był rzeczywistością czasu, którego symbolem był okrągły stół. Powtarzam, Michał Falzmann jest bohaterem i jako taki powinien nim być w każdym wymiarze. O takich ludziach pisze się książki, reżyseruje filmy, by dać przykład. W Polsce jedyna książka o aferze FOZZ autorstwa Mirosława Dakowskiego i Jerzego Przystawy została swego czasu zakazana przez sąd, świetny dokument Jerzego Zalewskiego hitem się nie stał, bo nie mógł. Poza tym cisza. Michał Falzmann jest realnym bohaterem uwalniającej się Polski. W przeciwieństwie do tych z nadania, przy czym, choć z innych względów, tym ostatnim też biografii się nie pisze.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
2006-02-24 11:24 Prezes PiS: Porozumienie Centrum nie było finansowane z pieniędzy FOZZ 24.2.Warszawa (PAP) - Jarosław K., zeznający w piątek jako świadek w procesie Janusza P. i Jerzego K., zaprzeczył słowom P. jakoby Porozumienie Centrum było finansowane z pieniędzy Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Sąd na wniosek Jarosława K. zakazał dziennikarzom publikacji jego danych i wizerunku. Świadek powiedział, że Janusza P. spotkał "w sytuacji pozaprocesowej" tylko raz, na początku lat 90. Informacje udzielane mediom przez P. jakoby Porozumienie Centrum otrzymało za jego pośrednictwem pieniądze na kampanię wyborczą i organizację kongresu partii nazwał "oczywistą nieprawdą". Po rozprawie prezes PiS powiedział dziennikarzom, że P. działał w ramach układu, który miał zdyskredytować jego i jego brata, obecnie prezydenta RP. Pytany czy ostatecznie można podać w prasie jego nazwisko nie udzielił odpowiedzi. (PAP)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
2003-07-22, ostatnia aktualizacja 2003-07-22 16:20 Grzegorz Żemek został aresztowany za kontakty z nami i przekazywanie przez nas kwot na Porozumienie Centrum - zeznał we wtorek Janusz Iwanowski-Pineiro, świadek w procesie w aferze FOZZ. Według niego, Żemek (były dyrektor FOZZ) przed aresztowaniem wielokrotnie spotykał się z Anatolem Lawiną (były kontroler NIK), który powiedział mu, że dalsze finansowanie Porozumienia Centrum źle się dla niego skończy, bo "prezydent Wałęsa już je skreślił". Powiedział także, że po aresztowaniu Żemka został poproszony o "dołożenie na kaucję dla niego 100 tys. dolarów". Pineiro zeznaje przed Sądem Okręgowym w Warszawie w procesie w sprawie Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, gdyż jego firma obracała na początku lat 90..................................................................
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
18 lipca mija 20 lat od śmierci Michała Tadeusza Falzmanna, głównego specjalisty Najwyższej Izby Kontroli - odkrywcy największej afery finansowej III RP. W chwili śmierci Falzmann miał zaledwie 38 lat. Falzmann przez ostatnie 3 miesiące życia pracował jako inspektor w Najwyższej Izbie Kontroli. Próbował przekazać władzom, działaczom politycznym i opinii publicznej informacje o defraudacji zasobów finansowych Polski. We wtorek, 16 lipca 1991 r., skierował do Dyrektora Oddziału Okręgowego NBP w Warszawie następujące pismo: Działając na podstawie upoważnienia nr 01321 z dnia 27 maja 1991 Najwyższej Izby Kontroli do przeprowadzenia kontroli w Narodowym Banku Polskim, proszę o udostępnienie informacji, objętych tajemnicą bankową, o obrotach i stanach środków pieniężnych (gotówkowych i bezgotówkowych) Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, Warszawa, ul. Miła 2. Tego samego dnia Anatol Lawina, dyrektor Zespołu Analiz Systemowych NIK, przedstawił mu polecenie Prezesa NIK, prof. Waleriana Pańki, o odsunięciu go od wszelkich czynności kontrolnych prowadzonych przez zespół, w którym dotychczas pracował. Dwa dni później, 18 lipca 1991 r., Falzmann zmarł. Jako przyczynę zgonu uznano zawał serca. W kilka miesięcy po śmierci Michała Falzmanna — w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia wyników swojej pracy — zginął w wypadku samochodowym Walerian Pańko, przełożony Falzmanna, a wraz z nim Janusz Zaporowski, ówczesny dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu. Wypadek przeżyła żona Pańki oraz kierowca urzędowej Lancii. W przeciągu kilku miesięcy od wypadku zmarł zarówno kierowca, jak i policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku. 17 grudnia 1991 r. wydawca książki Via bank i FOZZ Mirosława Dakowskiego i Jerzego Przystawy - Marcin Dybowski - został zatrzymany na 48 godzin i pobity przez policjantów, a z samochodu, którym jechali, zginęły materiały do wspomnianej książki. O ustaleniach jej autorów "Gazeta Wyborcza" pisała wówczas: Ale nie o logikę tu przecież chodzi, a o stworzenie obrazu świata. Musi zostać dowiedzione, że żyjemy w świecie zadziwiającego bezprawia i korupcji władzy. Wizja może okazać się bardzo nośna w społeczeństwie biednym i sfrustrowanym. Tym bardziej jest niebezpieczna. Według aktu oskarżenia Skarb Państwa stracił z powodu afery FOZZ: 119,5 mln USD, 9,6 mln DEM, 16,8 mln FRF, 125 mln BEF oraz 35,9 mld starych zł polskich (3,59 mln PLN). Łączne straty wynosiły oficjalnie 334 mln nowych zł (po kursie z 31 grudnia 1995 r. – 2,4680 PLN za 1 USD). W rzeczywistości sumy te były jeszcze większe, bo FOZZ był tylko jednym z elementów rabunku zasobów Polski na wielką skalę. "Za działania FOZZ główną odpowiedzialność ponoszą komunistyczne służby, zwłaszcza wywiad wojskowy. Działanie FOZZ byłoby jednak niemożliwe bez przyzwolenia ministra finansów Leszka Balcerowicza, który wg dokumentów służb miał o wszystkim wiedzieć i to aprobować" - powiedział w 2007 r. w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Antoni Macierewicz. Jednym z członków rady nadzorczej FOZZ był Dariusz Rosati - późniejszy minister spraw zagranicznych i europoseł. W listopadzie 2007 IPN podał, że Dariusz Rosati w 1968 r. został zarejestrowany przez Departament I MSW jako kandydat na tajnego współpracownika (kryptonim "Kajtek"), w 1976 r. w kategorii "zabezpieczenie", a w 1978 r. jako kontakt operacyjny ps. "Buyer". W raporcie sporządzonym w 1992 r. przez Wydział Studiów MSW na zlecenie premiera Jana Olszewskiego pojawiła się sugestia, że nadużycia w FOZZ były dokonywane pod nadzorem byłych PRL-owskich służb specjalnych, w szczególności Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i Departamentu I MSW. Jako tajnych współpracowników służb wskazano Grzegorza Wójtowicza i Janusza Sawickiego. Janusz Sawicki oraz Wojciech Misiąg zostali następnie wymienieni, jako TW na liście Macierewicza. W 2003 r. do współpracy z wywiadem wojskowym w toku procesu przyznał się także Grzegorz Żemek. Michałowi Falzmannowi poświęcony jest film dokumentalny J. Zalewskiego Oszołom. Imieniem Falzmanna nazwano ulicę na wrocławskim osiedlu Poświętne. W 2009 r. Falzmann został odznaczony pośmiertnie przez śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Wdowa po Michale Falzmannie - Izabela Brodacka-Falzmann - jest blogerką portalu Niezależna.pl.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
18 lipca mija 20 lat od śmierci Michała Tadeusza Falzmanna, głównego specjalisty Najwyższej Izby Kontroli - odkrywcy największej afery finansowej III RP. W chwili śmierci Falzmann miał zaledwie 38 lat. Falzmann przez ostatnie 3 miesiące życia pracował jako inspektor w Najwyższej Izbie Kontroli. Próbował przekazać władzom, działaczom politycznym i opinii publicznej informacje o defraudacji zasobów finansowych Polski. We wtorek, 16 lipca 1991 r., skierował do Dyrektora Oddziału Okręgowego NBP w Warszawie następujące pismo: Działając na podstawie upoważnienia nr 01321 z dnia 27 maja 1991 Najwyższej Izby Kontroli do przeprowadzenia kontroli w Narodowym Banku Polskim, proszę o udostępnienie informacji, objętych tajemnicą bankową, o obrotach i stanach środków pieniężnych (gotówkowych i bezgotówkowych) Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, Warszawa, ul. Miła 2. Tego samego dnia Anatol Lawina, dyrektor Zespołu Analiz Systemowych NIK, przedstawił mu polecenie Prezesa NIK, prof. Waleriana Pańki, o odsunięciu go od wszelkich czynności kontrolnych prowadzonych przez zespół, w którym dotychczas pracował. Dwa dni później, 18 lipca 1991 r., Falzmann zmarł. Jako przyczynę zgonu uznano zawał serca. W kilka miesięcy po śmierci Michała Falzmanna — w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia wyników swojej pracy — zginął w wypadku samochodowym Walerian Pańko, przełożony Falzmanna, a wraz z nim Janusz Zaporowski, ówczesny dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu. Wypadek przeżyła żona Pańki oraz kierowca urzędowej Lancii. W przeciągu kilku miesięcy od wypadku zmarł zarówno kierowca, jak i policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku. 17 grudnia 1991 r. wydawca książki Via bank i FOZZ Mirosława Dakowskiego i Jerzego Przystawy - Marcin Dybowski - został zatrzymany na 48 godzin i pobity przez policjantów, a z samochodu, którym jechali, zginęły materiały do wspomnianej książki. O ustaleniach jej autorów "Gazeta Wyborcza" pisała wówczas: Ale nie o logikę tu przecież chodzi, a o stworzenie obrazu świata. Musi zostać dowiedzione, że żyjemy w świecie zadziwiającego bezprawia i korupcji władzy. Wizja może okazać się bardzo nośna w społeczeństwie biednym i sfrustrowanym. Tym bardziej jest niebezpieczna. Według aktu oskarżenia Skarb Państwa stracił z powodu afery FOZZ: 119,5 mln USD, 9,6 mln DEM, 16,8 mln FRF, 125 mln BEF oraz 35,9 mld starych zł polskich (3,59 mln PLN). Łączne straty wynosiły oficjalnie 334 mln nowych zł (po kursie z 31 grudnia 1995 r. – 2,4680 PLN za 1 USD). W rzeczywistości sumy te były jeszcze większe, bo FOZZ był tylko jednym z elementów rabunku zasobów Polski na wielką skalę. "Za działania FOZZ główną odpowiedzialność ponoszą komunistyczne służby, zwłaszcza wywiad wojskowy. Działanie FOZZ byłoby jednak niemożliwe bez przyzwolenia ministra finansów Leszka Balcerowicza, który wg dokumentów służb miał o wszystkim wiedzieć i to aprobować" - powiedział w 2007 r. w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Antoni Macierewicz. Jednym z członków rady nadzorczej FOZZ był Dariusz Rosati - późniejszy minister spraw zagranicznych i europoseł. W listopadzie 2007 IPN podał, że Dariusz Rosati w 1968 r. został zarejestrowany przez Departament I MSW jako kandydat na tajnego współpracownika (kryptonim "Kajtek"), w 1976 r. w kategorii "zabezpieczenie", a w 1978 r. jako kontakt operacyjny ps. "Buyer". W raporcie sporządzonym w 1992 r. przez Wydział Studiów MSW na zlecenie premiera Jana Olszewskiego pojawiła się sugestia, że nadużycia w FOZZ były dokonywane pod nadzorem byłych PRL-owskich służb specjalnych, w szczególności Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i Departamentu I MSW. Jako tajnych współpracowników służb wskazano Grzegorza Wójtowicza i Janusza Sawickiego. Janusz Sawicki oraz Wojciech Misiąg zostali następnie wymienieni, jako TW na liście Macierewicza. W 2003 r. do współpracy z wywiadem wojskowym w toku procesu przyznał się także Grzegorz Żemek. Michałowi Falzmannowi poświęcony jest film dokumentalny J. Zalewskiego Oszołom. Imieniem Falzmanna nazwano ulicę na wrocławskim osiedlu Poświętne. W 2009 r. Falzmann został odznaczony pośmiertnie przez śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Wdowa po Michale Falzmannie - Izabela Brodacka-Falzmann - jest blogerką portalu Niezależna.pl.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Janusz Pineiro od kilku dni jest na wolności. W areszcie siedział równo siedem miesięcy. Jego nazwisko stało się głośne latem 2001 r. po nadaniu przez telewizyjną ?Jedynkę? dokumentu ?Dramat w trzech aktach?. W filmie tym Pineiro wraz ze swoim przyjacielem i wspólnikiem w interesach, b. oficerem wojskowych służb specjalnych z czasów PRL Jerzym Klembą oskarżał polityków PC o korzystanie na początku lat 90. z pieniędzy FOZZ. Pineiro i Klemba w jednym z wątków afery FOZZ sami są podejrzani o zagarnięcie 2 mln zł na szkodę Impexmetalu oraz wyłudzenie z banku w Lublinie 800 tys. zł. O powód zwolnienia Pineiry z aresztu zapytaliśmy prok. Katarzynę Konwerską-Grześkowiak z warszawskiej prokuratury okręgowej. - Zebraliśmy już cały materiał dowodowy w sprawie przeciwko Pineirze i Klembie. Jesteśmy na etapie zamknięcia postępowania - mówi pani prokurator....
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
O dwóch takich, co ukradli księżyc....
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dwa lata i osiem miesięcy więzienia - taki sam wyrok zapadł wobec Janusza Pineiro i Jerzego Klemby za wyłudzenie ok. 2 mln zł w ubocznym wątku afery FOZZ. Było o nich głośno w 2001 r., gdy TVP pokazała film, w którym twierdzili, jakoby w latach 90. przekazywali pieniądze z FOZZ działaczom Porozumienia Centrum, partii braci Kaczyńskich.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zginął, bo nagłośnił sprawę okradania kraju Dodane przez: Redakcja Fronda.pl Kategoria: Polityka Dziś mija dwudziesta rocznica śmierci Michała Falzmanna, bohaterskiego inspektora Najwyższej Izby Kontroli, który odkrył największą aferę III RP – Aferę FOZZ. Za dociekliwość zapłacił życiem. Zresztą nie tylko on... Michał Falzmann był pracownikiem NIK. Podczas kontroli Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego wykrył nieprawidłowości związane z handlowaniem polskim długiem. Jego kontrola, która doprowadziła do jednego z najgłośniejszych procesów sądowych, pokazała, że pieniądze na spłatę polskich zobowiązań trafiały m.in. na konta zagraniczne prywatnych osób oraz były wykorzystywane w polityce. W wyniku tych działań Polska poniosła gigantyczne straty (szacowane na około 334 mln zł). W proceder nielegalnego skupowania polskiego długu zamieszane były służby specjalne III RP. Michał Falzmann pracował w NIK trzy miesiące. Stał się wrogiem numer jeden, gdy tylko zaczął badać sprawę FOZZ. Bezskutecznie próbował zainteresować nieprawidłowościami najważniejsze osoby w państwie. W raporcie pokontrolnym Falzmann opisał nieprawidłowości związane z działalnością FOZZ. Wśród osób współodpowiedzialnych za nadużycia wymienił m.in. dyrekcję oraz Radę Nadzorczą FOZZ, wiceministrów finansów Wojciecha Misiąga i Janusza Sawickiego oraz ministra finansów Leszka Balcerowicza. Raport Falzmanna stał się przedmiotem obrad najważniejszych ludzi w kraju. Ówczesny premier Jan Krzysztof Bielecki zorganizował w tej sprawie spotkanie. Na naradzie u szefa rządu spotkali się m.in.: Walerian Pańko (szef NIK), Stanisław Rączkowski, Anatol Lawina (szef Falzmanna), Michał Falzmann oraz wymienieni w raporcie Leszek Balcerowicz i Janusz Sawicki. Mimo zorganizowania narady, na której prezentowane były wyniki kontroli NIK, Falzmann nie otrzymał żadnego wsparcia od polityków. Miesiąc po spotkaniu u premiera Falzmann skierował do Narodowego Banku Polskiego pismo, w którym prosi o udostępnienie informacji bankowych o obrotach i stanach środków pieniężnych Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Dzień po skierowaniu tego pisma inspektor otrzymał od swojego szefa informację o odsunięciu go od wszelkich czynności zawodowych. Pretekstem tej decyzji było udostępnienie ustaleń NIK osobom nieuprawnionym. W dniu, w którym Falzmann otrzymał wiadomość o swoim zawieszeniu, został odwieziony do szpitala. Zmarł następnego dnia. Jako przyczynę zgonu podano zawał serca. Zdaniem jego najbliższych, został otruty. Śmierć Falzmanna rozpoczęła serię dziwnych wypadków i wyjaśnionych zgonów. Walerian Pańko – ówczesny prezes NIK – zginął w wypadku samochodowym. W jego służbowe auto uderzył jadący z naprzeciwka samochód. Wypadek przeżył kierowca Pańki. Jednak w przeciągu kilku miesięcy również on zmarł w dziwnych okolicznościach. Podobnie, jak policjanci, którzy przybyli jako pierwsi na miejsce wypadku Pańki. Okoliczności śmierci Anatola Lawiny – bezpośredniego szefa Falzmanna - również nie zostały do końca poznane. Biorąc pod uwagę zaangażowanie WSI w nieprawidłowości w FOZZ wielu komentatorów wskazuje, że śmierć ludzi związanych z wyjaśnianiem największej afery III RP nie jest przypadkowa. Niewykluczone, że zostali zamordowani. Afera FOZZ skupiła jak w soczewce patologie polskiej rzeczywistości opartej na powiązaniach z PRLowskimi służbami. Ludzie, których przejęły po PRLu służby, byli zaangażowali w okradanie Polski. Parasol ochronny nad nimi roztaczali najważniejsi politycy w kraju, a ci, którzy chcieli te patologie leczyć i im zapobiegać, stawali się ofiarami mediów, polityków i służb. Za swoją uczciwość i patriotyzm często płacili najwyższą cenę. Dla takich ludzi Polska transformacyjna miejsca nie miała. Przeszkadzali w robieniu interesów... Stanisław Żaryn
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
A może napiszecie coś o takich błędach tchórze ! Dzisiaj, 18 lipca 2011 roku mija dwadzieścia lat od śmierci Michała Falzmanna. Mało kto ma świadomość tej rocznicy. To jeszcze nie jest takie dziwne. Dziwne zaś i smutne jest to, że mało kto, prawie nikt nie wie, kim był Michał Falzmann. A był bohaterem, czyli postacią dzisiaj - jak wszyscy narzekają - tak bardzo deficytową. Niewyjaśnione pozostają okoliczności jego śmierci, mało znana jest jego działalność. Ktoś kto zna tę historię dobrze wie, że właśnie ta jego działalność jest przyczyną tej gęstej tajemnicy, jaka skrywa człowieka, który w normalnym kraju byłby wzorem dla wszystkich. Michał Falzmann był głównym specjalistą kontroli państwowej w NIK. Odkrył gigantyczą aferę finansową być może nie jako jedyny, z pewnością zaś jako jedyny poczuł się w obowiązku pójść dalej. Wystarczyły mu zaledwie trzy miesiące, by opisać skomplikowany mechanizm defraudacji zorganizowany wokół Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Na dwa dni przed śmiercią wezwał dyrektora oddziału okręgowego NBP do udostępnienia informacji obrotach FOZZ. Był to końcowy akord jego pracy. Uzupełniał tylko kluczowe dowody. O tym, jak blisko był prawdy świadczył liczne anonimowe pogróżki. Był świadom tego zagrożenia - w notatniku zapisał: dalsza praca to ogromne i śmiertelne niebezpieczeństwo. Szans na sukces nie widzę żadnych. Zmarł na zawał serca – tak brzmi oficjalna wersja dla naiwnych. Inna oficjalna wersja przeznaczona dla tych samych odbiorców przedstawiała śmierć Waleriana Pańki, Prezesa NIK, jadącego wygłosić w Sejmie raport o FOZZ, jako efekt zwyczajnego wypadku samochodowego. Tak samo zwyczajna miała być śmierć jego kierowcy, dwóch policjantów, którzy jako pierwsi zjawili się na miejscu zdarzenia. Tak samo jak śmierć autora powypadkowej ekspertyzy, która się gdzieś zagubiła. FOZZ obsługiwał zadłużenie legalnie i nielegalnie, bo za takie należy uznać wykup długu przez spółki powymyślane przez zadłużone państwo. Ale obsługa zadłużenia była tylko pretekstem. W jego cieniu zorganizowano wielką operację przeprowadzania uprzywilejowanych ludzi schyłkowego PRL przez okres transformacji władzy, tak, by po niej ci sami ludzie utrzymali swoją uprzywilejowaną pozycję. Wyszło nawet na to, że dla niejednego otwierał się okres jeszcze większych sukcesów, opisywanych w pojęciach nowego porządku. Sygnałem, że trzeba się ratować, była tajna notatka z Moskwy z 1985 roku, którą można streścić następująco: „radźcie sobie sami, my wam już nie pomożemy". Wtedy też w SB powstał wydział Y, do którego należał późniejszy szef FOZZ. Mechanizm FOZZ był patronem niezliczonych bytów gospodarczych, które obracały wielkimi pieniędzmi, a których działalność nie była szerzej znana, a ich właściciele raczej nie startowali w biznesie od pucybutów. W skład tego patronatu wchodziły też zawsze otwarte linie kredytowe dla tych spółek. Właściwie tylko dla nich. Tak, FOZZ był patronem polskiej transformacji, był rzeczywistością czasu, którego symbolem był okrągły stół. Powtarzam, Michał Falzmann jest bohaterem i jako taki powinien nim być w każdym wymiarze. O takich ludziach pisze się książki, reżyseruje filmy, by dać przykład. W Polsce jedyna książka o aferze FOZZ autorstwa Mirosława Dakowskiego i Jerzego Przystawy została swego czasu zakazana przez sąd, świetny dokument Jerzego Zalewskiego hitem się nie stał, bo nie mógł. Poza tym cisza. Michał Falzmann jest realnym bohaterem uwalniającej się Polski. W przeciwieństwie do tych z nadania, przy czym, choć z innych względów, tym ostatnim też biografii się nie pisze.
W jakim zasranym KONFIDENCKIM kraju przyszlo nam zyc.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
18 lipca mija 20 lat od śmierci Michała Tadeusza Falzmanna, głównego specjalisty Najwyższej Izby Kontroli - odkrywcy największej afery finansowej III RP. W chwili śmierci Falzmann miał zaledwie 38 lat. Falzmann przez ostatnie 3 miesiące życia pracował jako inspektor w Najwyższej Izbie Kontroli. Próbował przekazać władzom, działaczom politycznym i opinii publicznej informacje o defraudacji zasobów finansowych Polski. We wtorek, 16 lipca 1991 r., skierował do Dyrektora Oddziału Okręgowego NBP w Warszawie następujące pismo: Działając na podstawie upoważnienia nr 01321 z dnia 27 maja 1991 Najwyższej Izby Kontroli do przeprowadzenia kontroli w Narodowym Banku Polskim, proszę o udostępnienie informacji, objętych tajemnicą bankową, o obrotach i stanach środków pieniężnych (gotówkowych i bezgotówkowych) Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, Warszawa, ul. Miła 2. Tego samego dnia Anatol Lawina, dyrektor Zespołu Analiz Systemowych NIK, przedstawił mu polecenie Prezesa NIK, prof. Waleriana Pańki, o odsunięciu go od wszelkich czynności kontrolnych prowadzonych przez zespół, w którym dotychczas pracował. Dwa dni później, 18 lipca 1991 r., Falzmann zmarł. Jako przyczynę zgonu uznano zawał serca. W kilka miesięcy po śmierci Michała Falzmanna — w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia wyników swojej pracy — zginął w wypadku samochodowym Walerian Pańko, przełożony Falzmanna, a wraz z nim Janusz Zaporowski, ówczesny dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu. Wypadek przeżyła żona Pańki oraz kierowca urzędowej Lancii. W przeciągu kilku miesięcy od wypadku zmarł zarówno kierowca, jak i policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku. 17 grudnia 1991 r. wydawca książki Via bank i FOZZ Mirosława Dakowskiego i Jerzego Przystawy - Marcin Dybowski - został zatrzymany na 48 godzin i pobity przez policjantów, a z samochodu, którym jechali, zginęły materiały do wspomnianej książki. O ustaleniach jej autorów "Gazeta Wyborcza" pisała wówczas: Ale nie o logikę tu przecież chodzi, a o stworzenie obrazu świata. Musi zostać dowiedzione, że żyjemy w świecie zadziwiającego bezprawia i korupcji władzy. Wizja może okazać się bardzo nośna w społeczeństwie biednym i sfrustrowanym. Tym bardziej jest niebezpieczna. Według aktu oskarżenia Skarb Państwa stracił z powodu afery FOZZ: 119,5 mln USD, 9,6 mln DEM, 16,8 mln FRF, 125 mln BEF oraz 35,9 mld starych zł polskich (3,59 mln PLN). Łączne straty wynosiły oficjalnie 334 mln nowych zł (po kursie z 31 grudnia 1995 r. – 2,4680 PLN za 1 USD). W rzeczywistości sumy te były jeszcze większe, bo FOZZ był tylko jednym z elementów rabunku zasobów Polski na wielką skalę. "Za działania FOZZ główną odpowiedzialność ponoszą komunistyczne służby, zwłaszcza wywiad wojskowy. Działanie FOZZ byłoby jednak niemożliwe bez przyzwolenia ministra finansów Leszka Balcerowicza, który wg dokumentów służb miał o wszystkim wiedzieć i to aprobować" - powiedział w 2007 r. w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Antoni Macierewicz. Jednym z członków rady nadzorczej FOZZ był Dariusz Rosati - późniejszy minister spraw zagranicznych i europoseł. W listopadzie 2007 IPN podał, że Dariusz Rosati w 1968 r. został zarejestrowany przez Departament I MSW jako kandydat na tajnego współpracownika (kryptonim "Kajtek"), w 1976 r. w kategorii "zabezpieczenie", a w 1978 r. jako kontakt operacyjny ps. "Buyer". W raporcie sporządzonym w 1992 r. przez Wydział Studiów MSW na zlecenie premiera Jana Olszewskiego pojawiła się sugestia, że nadużycia w FOZZ były dokonywane pod nadzorem byłych PRL-owskich służb specjalnych, w szczególności Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i Departamentu I MSW. Jako tajnych współpracowników służb wskazano Grzegorza Wójtowicza i Janusza Sawickiego. Janusz Sawicki oraz Wojciech Misiąg zostali następnie wymienieni, jako TW na liście Macierewicza. W 2003 r. do współpracy z wywiadem wojskowym w toku procesu przyznał się także Grzegorz Żemek. Michałowi Falzmannowi poświęcony jest film dokumentalny J. Zalewskiego Oszołom. Imieniem Falzmanna nazwano ulicę na wrocławskim osiedlu Poświętne. W 2009 r. Falzmann został odznaczony pośmiertnie przez śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Wdowa po Michale Falzmannie - Izabela Brodacka-Falzmann - jest blogerką portalu Niezależna.pl.
DZISIAJ jest tak samo,tylko KOMUCHY ostrzej graja.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jak to się mówi – żal dupę ściska jak się słucha takich argumentów za działaczem społeczno-politycznym – Dariusz Stefaniuk niczym nie różni się do tych co byli przed nim – jest nieodrodnym dzieckiem swego pierwszego guru Tomasza Dudzińskiego – który przywiózł go w teczce do Białej a jego jedynym osiągnięciem wcześniej było robienie kawy w sejmowym klubie PiS. Z posłem Abramowiczem nie łączy go jedynie – tak się wydaje – nic pokrewieństwa – okolic pochodzenia etc. ale też dogłębne zależności finansowe. Co do jego ankiety – to jest żenada – z czymś takim nie wychodzi się na ulice – bo oprócz tylko promocji własnego nazwiska nic się z niej dowiedzieć nie można – slogany, slogany – takie pierdu pierdu. Ale cóż się dziwić – Dariusz to pierwszy człowiek z maturą w rodzinie – co widać, słychać i czasami niestety też czuć. Ps. Ad personam wszystko – bo sam kolega Dariusz naprawdę nie przebiera w środkach i tak potrafi d… za plecami obrobić że hej!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Republikanin- do Sherlocka Holmesa to ci jeszcze sporo brakuje.....Chciałbym abyś podał jakieś argumenty na potwierdzenie swoich teorii spiskowych - najlepsza jest ta nić pokrewieństwa haha! Za takie hasła to można cie śmiało nazwać oszołomem, a niby to jest określenie zarezerwowane dla elektoratu PiSu.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Max Otto von Stirlitz napisał:
PKS jest dla mnie tak samo ważny jak i dla Ciebie - ja nie mam super drogiego samochodu - za niebotyczną kasę - ja muszę poruszać się Gardenem lub PKSem. Przybyłeś do PKS i wszcząłeś pyskówkę z gościem, żadnej merytoryki tylko krzyki i czysty populizm w najgorszym lepperowskim wydaniu. Po drugie - jest Ci bliski los przedsiębiorstw? A gdzieś Ty był jak likwidowano Biawenę? Meble etc? Zawsze chcesz działać cudzymi rękami i za cudze pieniądze. Koniec dyskusji - z prostakami w garniturkach się nie dyskutuje.
No i już teraz wiadomo kto to jest "Max Otto von Stirlitz" - facet, który do NICZEGO w życiu nie doszedł i bawi się w uciemiężonego obywatela Podlasia. Max, wystarczyło wziąć d... w troki i pracować, a nie siedzieć przed telewizorkiem, z piwkiem w ręku, g... robić i teraz tylko narzekasz, że Ci w życiu się nie udało - hehehe, ale bar.... Zżera Cię po prostu zazdrość. Pierwszy raz piszę na jakimkolwiek forum, ale mieliśmy ze znajomymi taki ubaw z Ciebie, jak się okazało, że jesteś zwykłym leniem, który ma żal, bo mu pieniążki z nieba nie poleciały, że musiałam się włączyć w dyskusję. A z początku wydawało mi się, że mamy do czynienia z inteligentnym człowiekiem...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Wow - Darku, Marito, Izo - rozszyfrowaliście - teraz też siedzę przed telewizorkiem z piwkiem w ręku i zastanawia mnie Dariuszu lub Adamie - czy ty nie masz rozchwiania osobowości? Ciągle wybierasz damskie nicki - jak od dawna wiadomo, że kobiety raczej w takich dyskusjach nie biorą udziału. I wybacz - dla mnie żaden z was nie doszedł do niczego ciężką pracą - ale cwaniactwem, chamstwem i robieniem ludziom dookoła pióra. I jestem uciemiężony - ale skąd Ty znasz takie słówka i to bez błędów napisane - to aż do was nie podobne. I coś jeszcze - jak 90% mieszkańców ściany wschodniej wiem - ilu jest bezrobotnych i wcale w większości nie są to leniwi ludzie - ale w przeciwieństwie do was nie potrafią tak głęboko i bez wazeliny wchodzić w d... .Pozdrawiam biznesmenów!! :-)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Max Otto von Stirlitz ma na imię Mariusz.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Imię masz w nicku: Max = Maksymilian - czy to tak trudno zrozumieć?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...