JEŻELI PISZESZ JAK POWINNO TO WYGLĄDAĆ I SIĘ TAK WYCHWALASZ JAK TO TY BYŚ NIE ZROBIŁ, TO NAPISZ SWE IMIĘ I NAZWISKO, A TWOI KOLEDZY BĘDĄ BRAĆ Z CIEBIE PRZYKŁAD. BO JEŻELI PISZESZ ANONIMOWO TO SKĄD MOGĄ WIEDZIEĆ NA KIM SIĘ MAJĄ WZOROWAĆ. ODWAGI, ALBO POKORY W SWYCH WYLEWNYCH OPISACH.Gość napisał:Zastanawiająca jest forma tłumaczenia przyczyn tej tragedii. Odpowiedzialnością próbuje się obarczyć wszystkich tylko nie osoby bezpośrednio odpowiedzialne, bagatelizuje się błędy bezpośrednie personelu i kompletnie nie dostrzega odpowiedzialności kierownictwa. Przypuszczam, wiem, że wasze mniemanie o sobie – to do tych którzy tak buńczucznie wypowiadają się na temat zdarzenia i swoich super umiejętności – dotyczące umiejętności i zaangażowania pełnego poświęcenia jest w znacznej mierze bez pokrycia. Aby wyobrażenie to było uzasadnione trzeba mieć jeszcze odrobinę skromności i pokory zamoczone w dużej dawce samokrytycyzmu – tych przymiotów większości z was brakuje. Dylematy dotyczące brać czy nie brać samodzielnie pacjenta psychicznego są pożądane ale tylko do chwili przejęcia pacjenta. Od tego momentu do obowiązku personelu należy zrobić wszystko aby w stanie niezgorszym dowieść go do miejsca przeznaczenia, jeżeli tego nie rozumiecie to możecie wozić kamienie. W tych okolicznościach tłumaczenie się brakiem uprawnień do zastosowania przymusu bezpośredniego jest kpiną i nic tu nie pomogą epitety i argumenty typu że piszący nie ma pojęcia o pracy pogotowia, przypuszczalnie jednak piszący ma pojęcie, a może i zna praktyki Jak można mówić o jakiekolwiek opiece kiedy jeden z opiekunów – czytaj ratownik – siedzi w przedziale kierowcy i zabawia go rozmową (tylko czy to na to NFZ asygnuje kasę – jednak tak może bo to pupilek), drugi (też pupilek) co prawda jest w przedziale medyczny tylko co z tego kiedy intensywnie odpoczywa po kilkudziesięciogodzinnym dyżurze. Mnie osobiście nie dziwi, że w tych okolicznościach pacjent znudzony rozmyślił się, tylko komu miał biedak to zakomunikować, temu śpiącemu (chyba nikt nie ma wątpliwości, że żal mu było go budzić), a tego za ścianą niestety nie widział. Tym razem chyba możecie być spokojni, Filip będzie was ofiarnie osłaniał, bo to właśnie jego zasługa, że wielu z ratowników - pracują po dwie i więcej zmian – jest przemęczonych i na kolejnych dyżurach zamiast o pracy i pacjentach myślą, co ja piszę myślą oni po prostu śpią. Proszę przestańcie wypisywać dyrdymały, zasłaniać się wyimaginowanymi bzdurami, w tej sytuacji najlepiej zamilknąć (a może jak zawżdy bywało przywdziać włosiennic i posypać łeb popiołem) bo każdy kolejny wpis to większa kompromitacja.
|
|
kawe to ja pije a ty widze to tylko się do tego nadajesz nidobrze mi się robi jak to czytam to za co płacimy składki zeby wsiasc do karetki a wrócić karawanem jak ty to sobie wyobraż.mam nadzieje że już rozum im wrócił po tej tragedji i juz nikt nie uleje więcej łez przez czyjeś niedbalstwo |
|
Niemożliwe? To ty nawet składki płacisz? Na drogi też pewnie idą twoje pieniądze a są dziury w jezdniach. Przestań wypisywać te swoje złote myśli, one naprawdę nikomu nie są potrzebne. A swoje kompleksy powinieneś leczyć u psychologa. Może cię nie wyrzuci przez okno. Zostaw tę sprawę do wyjaśnienia prokuraturze, a swoje frustracje spożytkuj w lepszy sposób. |
|
dobrze powiedziane! |
|
Napisze jako praktyk, pracownik pogotowia, bo wypowiadaja się to różni ludzie większość w ogóle nie wie nic o postepowaniu z chorymi psychicznie. Ratownicy w tej sytuacji co kolwiek by zrobili i tak mieliby po du***. Po pierwsze gdyby użyli przymusu bezpośredniego, odpowiedzieli by za naruszenie nietykalności osobistej pacjęta, po drugie skoro pacjent wyskoczył odpowiedzą za niedopilnowanie go i być może nieumyslne spowodowanie śmierci. W grę tak naprawdę w mojej ocenie wchodzi "stan wyższej konieczności", gdzie ratownik poświęcając dobro chronione prawem (nietyklaność osobista), ratuje inne dobro chronione prawem (życie pacjeta) o oczywiście wyższej wartości. Problem tylko polega na tym że gdy pacjet dojeżdza do szpiatala żywy mało kto "doceni" kwestię rutynowego zabezpieczenia. Mamy tutaj do czynienia z paranoją prawną, która być może po tej sytuacji się rozwiąże, szkoda tylko chłopaków, którzy zapewne chcieli sprawę załatwić grzecznosciowo i się wpier.. . W mojej ocenie która stosuje za każdym razem pacjent ma prawo (wspomniane prawa pacjęta) do informacji o swoim stanie zdrowia i wobec niego postepowania.W związku z tym jako ratownik wolałbym odpowiadać za naruszenie nietyklaności, może nawet za pobicie niż za śmierć pacjeta. Podejrzewam że gdyby pacjent był powiadomiony o swojej wycieczce do szpitala przed wejściem do karetki, wpadł by w szał na miejscu, co rozwiązałoby sytuację "grzecznościowego" podejścia i wtedy byłby w kaftaniku z opieka policji, dodatkowego zespołu z lekarzem, chyba że rąbnąłby sie na miejscu i sytuacja była by zupełnie inna.
|
|
Mowa trawa. Szkoda, że całe zajście nie zostało sfilmowane. Niemniej z opisu jasno wynika to, że ten przypadek potraktowano rutynowo. Czy przeprowadzono właściwy wywiad i wyciągnięto z tego jakieś wnioski? Przeież ten pacjent wcześniej podejmował próby samobujcze. Poczekajmy jakie zajmie stanowisko prokurator. W oparciu o zgromadzony materiał on postawi zarzut lub umorzy śledztwo. Jedno jest pewne, że przez to forum, ludzie postronni nie przyjmą rzadnego usprawiedliwenia od ratownika. Wiążącą może być opinia lekarza biegłego lub uprawnionego instytutu zajmującego się problematyką ratownictwa medycznego - to oni w większości przypadków opracowują standardy postępowań. A czy te standardy później obowiązują o tym napewno nie decydują ratownicy ..... decyduje o tym kierownicto, poprzez system organizowanych szkoleń podnoszenia kwalifikacji załogi. |
Strona 4 z 4
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|