Z dedykacją dla młodego kierowcy Passata - sprawcy wypadku:
http://www.youtube.com/watch?v=671TkeKhV2k
|
|
Kierowca passata powinien dostać porządny mandat za najechanie na tył hamującego auta. Gdyby w golfie ktoś jechał z tyłu, np. małe dzieci, to byłaby tragedia - wszystko dlatego, że nawyk "siedzenia na ogonie" jest powszechny a wiara we własny refleks i umiejętności porażająca
|
|
eeee golfa się jeszcze wyklepie, jeszcze 20lat będzie jeździł xd
|
|
Mnie to też zawsze wkurza jak ci taki miszczu podjeżdża i siedzi na ogonie. Już lepiej jak taki wyprzedzi i pojedzie sobie dalej niż ma się wlec z tyłu a ja mam myśleć czy jak przyhamuję to mi nie najedzie na tył auta. W tym przypadku też pewnie miszcz jechał za blisko i za szybko żeby wyhamować a wystarczyło pomyśleć i zachować bezpieczną odległość lub wyprzedzić i gnać dalej. |
|
Z całym szacunkiem, ale niech może strażacy zajmą sie gaszeniem pożarów i akcjami na miejscach wypadków a nie wyceną szkód, trzy samochody rozbite w tym czołówka i naliczyli 12000 zł strat.
|
|
A to nygus z tego bażanta...pozdrawiam rybaków z Siemienia
|
|
Kierowca passata będzie zapewne winnym nieumyślnego spowodowania kolizji drogowej, ale z drugiej strony przy najechaniu na tył samochodu nie wypada się na przeciwny pas ruchu, chyba, że próbuje się omijać zwierzę wykonując dziwne manewry kierownicą. Ludzie zrozumiejcie, że przy prędkości ponad 50 km/h nie jesteście skutecznie wyminąć zwierzęcia i machanie kierownicą kończy się z reguły na drzewie, albo dachowaniem, czy tak jak tutaj czołówką, bo kierowca skręcił koła do ominięcia zwierzęcia. Jedynym pewnym manewrem jest wciśnięcie hamulca przy wyprostowanych kołach. Samochód ochroni was przed skutkami zderzenia ze zwierzęciem, którego prędkość zbliżona jest do 0 km/h, niestety przed czołówką już niekoniecznie. Co mógł zrobić bażant (nawet przerośnięty) - co najwyżej uszkodzić zderzak, zadrapać lakier oraz wgniecenie w karoserii. Nic poza tym. Niestety często kierowcy próbując ominąć drobne zwierzę nie zastanawiają się nad tym i machają kierownicą lądując na drzewach, na czołówkach, czy dachując. Musimy sobie odpowiedzieć na zasadnicze pytanie, (i tu się narażę wszystkim pseudo ekologom i obrońcom zwierząt, którym zwierze przedstawia wyższą wartość od życia ludzkiego) co jest ważniejsze zwierzę, czy życie lub zdrowie człowieka.
|
|
Nie pisz głupot, przy takiej predkości można spokojnie wyminąć zwierzę ale oczywiście trzeba uważać, zeby nie stracić panowania nad pojazdem. Niestety, bezpiecznej jazdy i róznych manewrów na kursach prawa jazdy nie uczą. Każdemu może się zdarzyć taka sytuacja bo zwierzęta wybiegają na jezdnię a jeżeli ktoś jedzie za nami i to w bardzo bliskiej odległości to niestety wymijanie przeszkody może stanowić problem. Dlatego lepiej zachować bezpieczną odległość od pojazdu jadącego przed nami niż ładować się mu w tył powodując znacznie większe szkody. |
|
To ty raczej nie pisz głupot, prędkość to nie wszystko. Zależy w jakiej odległości od auta zwierzę wyskoczy z krzaków, a poza tym może się różnie zachować np. próbować przelecieć po skosie. Tego nie jesteś w stanie przewidzieć. A z kierowcą jest tak, że pojawia się efekt zaskoczenia i niekontrolowana reakcja kierownicą, często bardzo przesadzona np. za duży skręt i auto leci do rowu. Tej reakcji raczej nigdzie nie uczą na kursie, a bez doświadczenia i treningu nie nabędziesz takich umiejętności. Także zapewne z 95% kierowców, którzy by próbowali coś zrobić w takiej sytuacji manewr by nie wyszedł. Po prostu jedziesz dalej i tyle, najwyżej noga z gazu i mocny chwyt za kierownicę na wprost. O podejmowaniu manewrowania można by podyskutować tylko w dwóch przypadkach - gdy na czołówkę wyjdzie dzik lub łoś. Dla mniejszej drobnicy ryzyko kombinowania jest za duże. |
|
Weź przestań, bażant to nie to samo co łoś czy dzik. Poza tym jak się jedzie przez las i w dodatku są znaki informujące, ze mozna spotkac zwierzęta to się nogę z gazu zdejmuje. Sam miałem już kilka spotkań ze zwierzyną leśną, ostatnio za zakrętem w lesie wyskoczyła mi sarna. Hamowałem na sliskiej jezdni i udało mi się nie uderzyć w zwierzę które oślepione biegło wprost pod lewe koło. Gdyby nie daj boże ktoś za mną jechał tek jak ten gościu co uderzył w tył tego auta to na pewno nie żdążyłby wyhamować i walnął mi w tył auta. Problemem nie jest to, że zwierzęta wybiegają wprost pod koła bo tak już jest ale to, że głupi kierowcy podjeżdżają za blisko samochodu jadącego przed nimi co jest i niebezpieczne i strasznie irytujące. |
|
Jeden łoś wpadł na bażanta,co jeszcze można jakoś wytłumaczyć ale że baran wpadł na łosia to już niczym innym tylko deb***izmem i jazdą po polsku,czyli zap*** "na zderzaku" bo jestem jełop.
|
|
Zawsze można przyhamować i amator takiej jazdy szybko się oddali lub wyprzedzi, nieco gorzej jak walnie ale to i tak będzie jego wina. Może się nauczy dureń jeździć normalnie. |
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|