Już dawno powinni się zając prof. J.K., szkoda że musiało dojść do takiej sytuacji, żeby ktoś wreszcie zwrócił na jego prostackie zachowania.
|
|
Takiego burdelu jak jest teraz na kul-u to jeszcze nigdy nie było.przejdźcie po korytarzach każde drzwi sa oklejone tabliczkami ,że miejsce realizacji projektu unijnego.Wszedzie kwestura,kadry.Przy tym nieźle się obławiaja.Nikt na tym nie panuje.Jak pracownik ,który ma 8 godzin wykonywać swoją pracę jednoczesnie pracuje dla innych firm i trzaska kasę.Rektorze Ziębo nie tędy droga.Zapanuj nad tą swoją administracją .Polecam pokój 106.Zobacz czym się zajmują .Przecież zamiast pracować dla kul-u ,pracują dla fundacji i innych firm |
|
Jak było, jakie relacje są między Panią B. a Panam K., tego nikt nie dojdzie. Jedno jest pewne... mężczyzna nie popycha kobiety nawet gdy ta jest wredna, są na to inne sposoby... Każdy się może zdenerwować i go trochę ponieść, szkoda tylko że studenci byli tego świadkami.
Pięć lat temu skończyłam tą uczelnie i nadal mam miłe wspomnienia z tego okresu. Atmosfera między studentami i profesorami była rodzinna. Też miałam zajęcia z Panem K., porywczy owszem zawsze był i to każdy potwierdzi. Ale popychanie, bicie...dlatego jestem w szoku...
Co się stało z tą wspaniałą uczelnią?!
|
|
"Vanitas vanitatum et omnia vanitas"...
|
|
takie walki są na każdym wydziale.I tak mu nic nie zrobią pamiętacie zaporowską ,którą dziekan zieba zawieszal.Teraz jest dyrektorem instytutu.
W ogóle na kul-u jest teraz walka miedzy klerem a swieckimi.Kler sie rozpycha chcac wyeliminowac świeckich.Na architekturze krajobrazu wyrzuca sie sensownych pracowników a zatrudnia np zakonnice,która jest zwyczajnie niekomunikatywna
|
|
Pan M. F. jest postmodernistą w tym sensie, w jakim każdy kto uczestniczy w nowoczesnej kulturze, ale to nie powód, żeby robić z tego tytułu mu zarzut. Ja nie będę się wypowiadał na temat jego życia osobistego, bo uważam, że to wstrętne. M. F. Jest historykiem wytrawnym i bez kompleksów. Jest tylko czasem chamski i poziom jego żartów, szczególnie do dziewczyn, jest dyskusyjny. Ale z tej bandy nieuków, nierobów i zakompleksionych, małych ludzi, którzy niszczą innych ludzi, pan M. F. jest chyba jedynym człowiekiem na swoim miejscu. Tylko że on tego środowiska nie zmieni. Srodowisko KUL jest martwe w sensie intelektualnym. Niestety z powodu takich damskich bokserów jak ten z artykułu, KUL to jest ostatnie miejsce, gdzie można studiowac historię. Wystarczy popatrzeć na skład różnych katedr na stronie internetowej, żeby się dowiedziec, że mężowie zatrudniają na tej uczelni żony, bez kwalifikacji historycznej, a rodzice zatrudniają dzieci. To jest nepotyzm. Uważam, że Instytut Historii KUL jest do zaorania i stworzenia na nowo, z zachowaniem tylko kilku ludzi z dawnego składu. Problemem tego środowiska nie jest brak katolicyzmu, tylko brak mózgu, brak elementarnej uczciwości i poszanowanie człowieka przez człowieka. Dla mnie w ogóle nie musi byc przymiotnika "katolicki" bo to nic nie znaczy. Ma być to środowisko naukowe, a nie towarzystwo wzajemnej adoracji. Konferencja o której mówisz była w roku 2001 i faktycznie pamiętam tą wypowiedź. Uważam że M. F. miał rację. Nie widziałem jeszcze żadnej dobrej, to znaczy krytycznej, i nie na kolanach próby biografii wielkich ludzi kościoła, kórzy w życiu codziennym potrafili byc bardzo mali, czasem podli. Książka o Kapuścińskim nie jest na kolanach i jest uczciwa. Biografia to faktycznie nie hagiografia, od hagiografii to chyba była na KUL jakaś siostra, i jej bardzo zdolni asystenci. |
|
Musowo zrobić Mszem Tradycyjnom z egzorcyzmem w Rycie Specjalnem.
Szatan z Watykanu czeka i drąży wielebne środowisko KUL-u
|
|
|
|
to prawda[ quote name='XX' date='10.03.2010, 19:33:53' post='247820']
Pan M. F. jest postmodernistą w tym sensie, w jakim każdy kto uczestniczy w nowoczesnej kulturze, ale to nie powód, żeby robić z tego tytułu mu zarzut. Ja nie będę się wypowiadał na temat jego życia osobistego, bo uważam, że to wstrętne. M. F. Jest historykiem wytrawnym i bez kompleksów. Jest tylko czasem chamski i poziom jego żartów, szczególnie do dziewczyn, jest dyskusyjny. Ale z tej bandy nieuków, nierobów i zakompleksionych, małych ludzi, którzy niszczą innych ludzi, pan M. F. jest chyba jedynym człowiekiem na swoim miejscu. Tylko że on tego środowiska nie zmieni.
Srodowisko KUL jest martwe w sensie intelektualnym. Niestety z powodu takich damskich bokserów jak ten z artykułu, KUL to jest ostatnie miejsce, gdzie można studiowac historię. Wystarczy popatrzeć na skład różnych katedr na stronie internetowej, żeby się dowiedziec, że mężowie zatrudniają na tej uczelni żony, bez kwalifikacji historycznej, a rodzice zatrudniają dzieci. To jest nepotyzm. Uważam, że Instytut Historii KUL jest do zaorania i stworzenia na nowo, z zachowaniem tylko kilku ludzi z dawnego składu. Problemem tego środowiska nie jest brak katolicyzmu, tylko brak mózgu, brak elementarnej uczciwości i poszanowanie człowieka przez człowieka. Dla mnie w ogóle nie musi byc przymiotnika "katolicki" bo to nic nie znaczy. Ma być to środowisko naukowe, a nie towarzystwo wzajemnej adoracji.
Konferencja o której mówisz była w roku 2001 i faktycznie pamiętam tą wypowiedź. Uważam że M. F. miał rację. Nie widziałem jeszcze żadnej dobrej, to znaczy krytycznej, i nie na kolanach próby biografii wielkich ludzi kościoła, kórzy w życiu codziennym potrafili byc bardzo mali, czasem podli. Książka o Kapuścińskim nie jest na kolanach i jest uczciwa. Biografia to faktycznie nie hagiografia, od hagiografii to chyba była na KUL jakaś siostra, i jej bardzo zdolni asystenci.
[/quote]
|
|
To może popatrz sobie na skład katedr jeszcze raz (skoro lubisz robić takie rzeczy) i zastanów się, czy wydałeś sprawiedliwy osąd. Sądzę, że nie miałeś jednak kontaktu z tym kierunkiem albo masz przykre wspomnienia i postanowiłeś przez to generalizować, "wrzucić do wora" (jak to mówią...). Jest w tym składzie sporo osób, które sobie nie zasłużyły na to... |
|
Buaaaaaaaaaaaaaaahahahahhahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, wojenki i intrygi na KUL-u ujrzały światło dzienne??????? hahahhaahahahahahahaha, teraz wszyscy się dowiedzą na co łożyli przez lata w każdą drugą niedzielę na mszy świętej, hahahahahhaha
|
|
To co piszecie o nepotyzmie, rozgrywkach personalnych, koteriach, niszczeniu ludzi itd. należy odnieść też do tzw. Wydziału Prawa KUL.
|
|
Święta racja. Tu nie o katolicyzm chodzi, bo ludzi niszczy się na KUL jak pluskwy. Wszędzie działa prawo mierny, bierny, wierny. Jak ktos nie pasuje do tego, to się go zabija słowami, obmowami, opluwaniem za plecami. W głowa zachodzę, a kończyłam kierunek dobre kilka lat temu, że wciąż się pisze o tych obrzydliwych insynuacjach o tym, czy ktos był TW, czy nie był. To jest podłe. To jest własnie język tych swiętych ludzi z KUL, z historii, którzy są "boży", blisko kościoła, a to co robią i mówią, jest jak najbardziej antychrześcijańskie. Niech KUL modli się za siebie o własną uczciwość intelektualna, własną formację i własną wiarę! Prędzej uczciwy ateista wejdzie do Królestwa Bożego, niż ksiądz pracujący na KUL, snujący intrygi i opluwający innych ludzi. Nigdzie, na żadnej uczelni nie niszczy się ludzi tak jak na KUL. Jak robia to osoby duchowne, nie można nic zrobić, bo na tej uczelni kruk krukowi oka nie wykole. Przyznam się, że nie daję na tacę, jak w drugi dzień swiąt zbierają na tę uczelnię. Nie daję, przekonuję męża, żeby nie dawał i nigdy nie posłałabym dziecka na studia na tej uczelni. Bo znam ją od środka. Do KUL pasują słowa pana Jezusa mówiącego o grobach pobielanych. |
|
W imieniu własnym, jak i pewnie większej części studentów Historii chciałabym bardzo serdecznie podziękować wyżej wymienionym w artykule osobom ( z którymi w czasie studiów nie miałam bliższego kontaktu, poza wykładem monograficznym oraz neutralnym mijaniem się na korytarzu) za nieoceniony wkład w wyrabianie nam (studentom) tej niesamowitej renomy. Okazuje się, że nie ważne będzie ile kierunków pokończyliśmy i jak bardzo się staraliśmy przełamać krążące stereotypy. To nam wystawiacie Państwo świadectwo na przyszłym rynku pracy, o was nikt nie będzie pamiętał a niesmak pozostanie. To zachowanie nie było stosowne ani dla profesora, ani dla przełożonego ani tym bardziej dla mężczyzny, tylko pozostaje pytanie co było jego przyczyną? Odpowiedz zna pewnie p.S.B, o ile prawdą jest że zna więcej niż 1000 bitów.
|
|
Brawo jolka. Strzał w 10 (dychę)!!! |
|
mam pytanie jak rzeczony profesor został profesorem.Przecież jego dorobek jest nikły.Kisązka o ojcu prokopie,2 razy wydane legiony(inna okładka)i jeszcze o lokalnej gminie w 1915.marniutko.Wszystko wydane kilka lat temu
|
|
Prof. M. F zatrudnia wszystkich swoich dobrych znajomych w instytucie ( zwłaszcza ludzi pasujących do niego charakterem) czego przykładem jest załatwienie miejsca na studiach doktoranckich panu Tomaszowi. S, który jest lizusem, bufonem patrzącym na każdego z góry, paniczykiem, który wszystkie rozumy już pozjadał i który ,,załatwił egzamin pewnej grupie" ( zainteresowani wiedzą o co chodzi), że dzięki ,,jego pomocy grupa zdawała właśnie u M. F egzamin trudniejszy, po mimo iż miała ćwiczenia u zupełnie innej osoby. Tak więc rączka rączkę myję.
|
|
Masz rację, z tym T.S. to rzeczywiście niezły numer. Na studiach niczym się nie wyróżniał, wiedzę i oceny delikatnie mówiąc miał przeciętne, nie uczestniczył aktywnie w życiu uczelni, a taki "zaszczyt" go spotkał...
|
|
Jestem studentką historii na KUL, więc mam świeżą wiedzę na ten temat. Nie czuję się niedouczona z tego powodu, że studiuję na tej uczelni, wręcz przeciwnie. Mamy dobrą kadrę i poziom jest wyższy niż np. na UMCSie. Jak ktoś nie studiował historii na KULu to niech się nie wypowiada, bo nie ma pojęcia o czym mówi. Piszę to szczególnie do analfabetów, którzy prawdopodobnie nie powinni skończyć podstawówki, bo robią niesamowite błędy i piszą na tym forum.
Miałam zajęcia zarówno z dr. S. B., jak i z prof. J. K. oraz z dyrektorem naszego instytutu.
Jeśli chodzi o tego ostatniego, to uważam, że nie można mu nic zarzucić. Te oszczerstwa rzucają na niego marni studenci, którzy nie zdali u niego egzaminu z historiografii czyli ok. 30% każdego rocznika. Jest to niesamowicie kulturalny człowiek i raczej stara się załagodzić konflikty niż je podniecać. Poza tym mamy na KULu super konferencje i powiedzmy sobie szczerze, że dzięki niemu. Nie jest narcyzem, po prostu ma pozytywnego bzika na punkcie swojej pracy, która bez reszty go pochłania. Można zwrócić się do niego z każdą sprawą i zawsze pomoże, o czym przekonał się nie jeden student.
Przez x ładnych lat studiowania nie spotkałam się z przykładem chamstwa ani na wykładach ani na egzaminach. Ludzie! Na historii nie ma takich, którzy są tutaj, bo mają ciepłą posadkę i nie chcą z niej rezygnować. To są pasjonaci! Byliście kiedyś na wykładzie mediewisty dr. Z. P. lub nowożytnika J. Ch.? Albo może chociaż na zajęciach u dr. A. S. lub u pani dr. A. J. czy u dr. M. M.? Pewnie nie skoro tak piszecie. Mogłabym wymieniać interesujące wykłady i ćwiczenia bez końca. Nikt mi nie wmówi, że dzieją się tu jakieś straszne rzeczy. To jest gruba przesada.
Jedynym wyjątkiem od tego co napisałam w poprzednim akapicie jest prof. J. K., o czym przekonałam się osobiście. Wobec dr. S. B. zachowywał się po prostu chamsko. Moim zdaniem ona też nie była do końca fair. Co by nie robiła, to nie zasłużyła na upokarzające wyrzucenie z katedry.
|
|
TEKST SPONSOROWANY PRZEZ SZEFA |
Strona 3 z 9
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|