Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
powiem tak mam w rodzinie kilku lekarzy i jakoś w takich przypadkach jednak bardziej wierzę pacjentom i ich rodzinom trzeba widzieć zadufanie w sobie, przeświadczenie o własnej nieomylności braci lekarskiej.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mam córkę w tym szpitalu, jestem tam codziennie, to co zaobserwowałam tu, to nie ma nic wspólnego z opieką, powołaniem lekarza, leczenie itp. Jest to przecież specyficza praca- moim zdaniem właśnie taka która wymaga dużej cierpliwości, spokoju, łagodnego podejścia do chorych psychicznie. Jednak to co tu widze to zupełne przeciwieństwo właśnie takiego podejścia do swojej pracy. Ja rozumiem że pacjentów na oddziałach jest dużo i trudno jest każdym się zająć, ale praktycznie żadnych badań się tu nie wykonuje, diagnozę stawia się na podstawie obserwacji pacjentów , ale jaka może być ta diagnoza skoro lekarz ma z chorym do czynienia przez krótką wizytę, gdzie siądzie przy chorym i zapyta jak się czuje!!!!. Personel wyręcza się pacjentami, którzy sprzątają za nich, podają posiłki, opiekują się innymi chorymi nie chodzącymi. Ja rozumiem że chorych trzeba motywować do pracy, uaktywniać, ale nie krzykiem i rozkazami!!! Dobrze że ktoś wreszcie porusza tą sprawę, że może w końcu coś się tu zmieni... Bo najlepiej usprawiedliwiać się tym , że chory psychicznie nie wie co mówi, to nieprawda bo większośc zarzutów pochodzi od członków rodzin którzy są zdrowymi obserwatorami zaistniałej sytuacji w tym szpitalu a nie od chorych
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dzień Dobry Państwu. Pogłoski, że w szpitalu w Abramowicach panują fatalne warunki, a proces leczenia to często koszmar pacjentów słychać od bardzo dawna. Chciałbym jednak oprzeć się na własnym doświadczeniu a nie zasłyszanej pogłosce. W tym roku mój kolega trafił do szpitala w Abramowicach na oddział VI. Był w stanie wymagającym natychmiastowego "wyciszenia" organizmu silnymi lekami. Kiedy do niego przyszedłem okazało się, że dostał od leków uczulenia. Miał spuchnięty język (wystawał poza jamę ustną) i trudności ze swobodnym oddechem, poruszaniem się. Kiedy chciał się napić kończyło się to dławieniem. Przestraszyłem się, bo puchnięcie postępowało. Poszedłem zgłosić to pielęgniarce, by powiadomiła o tym lekarza. Nie wstając z wersalki powiedziała, że lekarz dyżurny jest na górze i jak zejdzie na dół to przyjdzie do pacjenta. Nie pofatygowała się nawet by sprawdzić jaki jest stan chorego i czy faktycznie wymaga interwencji. Lekarz oczywiście nie przyszedł, bo najprawdopodobniej pielęgniarka tego nie zgłosiła. Nie skończyło się to żadnym dramatem, ale potencjalnie mogło. Pielęgniarka zbagatelizowała sytuację zagrożenia. Pomijam kwestię warunków bytowych w Szpitalu, przygnębiającego i irytującego hałasu wron i ich wszechobecnych odchodów (temat dający się mocno we znaki również spacerowiczom w parku, kierowcom parkującym samochody) wpływających dodatkowo negatywnie na psychikę pacjenta, obskurne wnętrza i elewacje budynków. Co do terapii - cóż jestem laikiem, ale widziałem tam zwyczajną wegetację na prochach. Przykro mi o tym pisać, ale takie jest moje doświadczenie z tym szpitalem.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Witam , Przez 13 lat pracowałam w tym szpitalu . Na wszystkie posty dotyczące tego miejsca odpowiem tak . Sama choroba psychiczna ma przykry przebieg i przykre jest leczenie . To co opisał jeden z panów to nie skutek uczulenia na leki , ale ich uboczne działanie . Łatwo jest krytykować . Rozumiem , że rodziny często są bezradne wobec choroby, ale ich zachowanie jest też czesto dalekie od wspólpracy i zrozumienia za to bliskie postawy roszczeniowej . Prosze nie oceniajcie zbyt pochopnie tej ciężkiej pracy , bo , zeby ja ocenić trzeba tam pobyc conajmniej przez kilkanascie godzin non stop. Ja chyle czoła przed wszystkimi tam pracującymi . Juz nie pracująca.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ewa napisał:
Mam córkę w tym szpitalu, jestem tam codziennie, to co zaobserwowałam tu, to nie ma nic wspólnego z opieką, powołaniem lekarza, leczenie itp. Jest to przecież specyficza praca- moim zdaniem właśnie taka która wymaga dużej cierpliwości, spokoju, łagodnego podejścia do chorych psychicznie. Jednak to co tu widze to zupełne przeciwieństwo właśnie takiego podejścia do swojej pracy. Ja rozumiem że pacjentów na oddziałach jest dużo i trudno jest każdym się zająć, ale praktycznie żadnych badań się tu nie wykonuje, diagnozę stawia się na podstawie obserwacji pacjentów , ale jaka może być ta diagnoza skoro lekarz ma z chorym do czynienia przez krótką wizytę, gdzie siądzie przy chorym i zapyta jak się czuje!!!!. Personel wyręcza się pacjentami, którzy sprzątają za nich, podają posiłki, opiekują się innymi chorymi nie chodzącymi. Ja rozumiem że chorych trzeba motywować do pracy, uaktywniać, ale nie krzykiem i rozkazami!!! Dobrze że ktoś wreszcie porusza tą sprawę, że może w końcu coś się tu zmieni... Bo najlepiej usprawiedliwiać się tym , że chory psychicznie nie wie co mówi, to nieprawda bo większośc zarzutów pochodzi od członków rodzin którzy są zdrowymi obserwatorami zaistniałej sytuacji w tym szpitalu a nie od chorych
Droga Pani . Gdyby Pani była tak zaangażowana w chorobę i zdrowienie córki wiedziala by Pani , że diagnostyka w chorobie psychicznej polega wlaśnie na obserwacji i wywiadzie rodzinnym oraz rozmowach z sama chorą . Wystarczy poczytać w literaturze. Pozdrawiam .
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ewa napisał:
Mam córkę w tym szpitalu, jestem tam codziennie, to co zaobserwowałam tu, to nie ma nic wspólnego z opieką, powołaniem lekarza, leczenie itp. Jest to przecież specyficza praca- moim zdaniem właśnie taka która wymaga dużej cierpliwości, spokoju, łagodnego podejścia do chorych psychicznie. Jednak to co tu widze to zupełne przeciwieństwo właśnie takiego podejścia do swojej pracy. Ja rozumiem że pacjentów na oddziałach jest dużo i trudno jest każdym się zająć, ale praktycznie żadnych badań się tu nie wykonuje, diagnozę stawia się na podstawie obserwacji pacjentów , ale jaka może być ta diagnoza skoro lekarz ma z chorym do czynienia przez krótką wizytę, gdzie siądzie przy chorym i zapyta jak się czuje!!!!. Personel wyręcza się pacjentami, którzy sprzątają za nich, podają posiłki, opiekują się innymi chorymi nie chodzącymi. Ja rozumiem że chorych trzeba motywować do pracy, uaktywniać, ale nie krzykiem i rozkazami!!! Dobrze że ktoś wreszcie porusza tą sprawę, że może w końcu coś się tu zmieni... Bo najlepiej usprawiedliwiać się tym , że chory psychicznie nie wie co mówi, to nieprawda bo większośc zarzutów pochodzi od członków rodzin którzy są zdrowymi obserwatorami zaistniałej sytuacji w tym szpitalu a nie od chorych
A i jeszcze jedna nieścisłośc wylapałam . Nikt za personel nie wykonuje zadnych prac!! Owszem są pewne działania w ramach terapii zajeciowej . Prace te pacjenci wykonuja za samych siebie i dla dobra siebie i takich matek jak pani . Jeśli przyjąc , że średni czas leczenia w szpitalu wynosi klka miesięcy to ważne jest ,. żeby pacjent potrafił po jego opuszczeni uczesac sobie wlosy czy tez umyc talerz czy zetrzeć kurze . Prawda ? Tak jest na całym swiecie , terapia praca . Równiez odsylam do literatury i proponuje zrozumieć chorobe corki . Bedzie pani lżej . Pozdrawiam
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
agga napisał:
A i jeszcze jedna nieścisłośc wylapałam . Nikt za personel nie wykonuje zadnych prac!! Owszem są pewne działania w ramach terapii zajeciowej . Prace te pacjenci wykonuja za samych siebie i dla dobra siebie i takich matek jak pani . Jeśli przyjąc , że średni czas leczenia w szpitalu wynosi klka miesięcy to ważne jest ,. żeby pacjent potrafił po jego opuszczeni uczesac sobie wlosy czy tez umyc talerz czy zetrzeć kurze . Prawda ? Tak jest na całym swiecie , terapia praca . Równiez odsylam do literatury i proponuje zrozumieć chorobe corki . Bedzie pani lżej . Pozdrawiam
Powołanie to ma się do wojska. Lekarz to normalny zawód .Ludzie ,którzy kończą medycynę i idą do pracy będą zarabiać więcej od np. pracowników MPO bo to normalne i na całym świecie nikogo to nie dziwi bo łopatą może machać każdy .leczyć zaś nie każdy.Dlatego wszędzie gdzie dotarła cywilizacja nie dziwi nikogo fakt że fizyczny zarabia 20 razy mniej niż umysłowy.Tak jest też w Polsce.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
agaa napisał:
Witam , Przez 13 lat pracowałam w tym szpitalu . Na wszystkie posty dotyczące tego miejsca odpowiem tak . Sama choroba psychiczna ma przykry przebieg i przykre jest leczenie . To co opisał jeden z panów to nie skutek uczulenia na leki , ale ich uboczne działanie . Łatwo jest krytykować . Rozumiem , że rodziny często są bezradne wobec choroby, ale ich zachowanie jest też czesto dalekie od wspólpracy i zrozumienia za to bliskie postawy roszczeniowej . Prosze nie oceniajcie zbyt pochopnie tej ciężkiej pracy , bo , zeby ja ocenić trzeba tam pobyc conajmniej przez kilkanascie godzin non stop. Ja chyle czoła przed wszystkimi tam pracującymi . Juz nie pracująca.
Dziekuje bardzo za zrozumienie i rowniez zycze tym wszystkim krytykujacym zeby popracowali tam przez mieciac to moze zrozumieja
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A tak swoją drogą to w kazdym szpitalu umierają ludzie z różnych powodów, ale ostatnio ktoś wyrażnie się uwziął na ten własnie szpital, tylko zastanawaiam się w jakim celu ......
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Co wy pierniczycie!-ludzie-opamiętajcie się! Ja też bylem w 2009 roku przez kilka tygodni w TYM szpitalu i na VI oddziale i jestem bardzo zadowolony i NAPRAWDĘ nie mam na co narzekać. Przestańcie "budować drugą fałszywą rzeczywistość!" Umarł ktoś-bo umarł i tyle!-widać TYLE miał żyć...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Acha1-i jeszcze jedno: nie zauważyłem ŻADNYCH zaniedbań ze strony personelu-tzn.osoby obłożnie chore również były dobrze traktowane,tzn.nie dopuszczano do żadnych odleżyn,itp.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
M.Ż.S napisał:
(...) Pomijam kwestię warunków bytowych w Szpitalu, przygnębiającego i irytującego hałasu wron i ich wszechobecnych odchodów (temat dający się mocno we znaki również spacerowiczom w parku, kierowcom parkującym samochody) wpływających dodatkowo negatywnie na psychikę pacjenta, obskurne wnętrza i elewacje budynków. (...) Ja jak tam byłem to przez to krakanie mi się choroba pogłębiła i przysiągłem sobie ze sam osobiście ten problem rozwiążę, po prostu wezmę piłę spalinową, kamizelkę MPO i zanim mnie obezwładnią,( a jak będę miał piłę na chodzie to trochę się nagimnastykują) to wypier***ę kilka tych drzew. A może nikt nie zadzwoni i wszystkie uda mi się powalić?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ludzie-Wam się bardziej w głowach popieprzyło niż tym chorym z Abramowic! Wy nawet nie czaicie jak ma wyglądać otoczenie szpitala psychiatrycznego! Zobaczcie jak np.wygląda szpital psychiatr. w Żurawicy koło Przemyśla lub w Rudzie Różanieckiej koło Lubaczowa-zobaczcie czy tam nie ma drzew?! O ile wiem,to drzewa i zieleń uspokajają;a jeśli są drzewa-to są i ptaki. Szpital i tak jest(bynajmniej w środku)zadbany i po remontach. Ludzie nauczyli się narzekać i gdyby im nawet"pupę miodem smarował"to i to będzie źle !
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mam to nieszczęście że mój tata znajduje się w tym szpitalu. Jest to bardzo przykre dla mnie, ale czasem tak się życie układa…Tata leży na oddziale szóstym, tym razem leży dopiero od tygodnia, ale w ubiegłym roku przebywał na 6 oddziale od września do prawie listopada. Odwiedzałam tatę dwa razy w tygodniu i nie zauważyłam żadnych uchybień czy to ze strony lekarzy, czy pań pielęgniarek czy też pań i panów salowych. Tata mi mówił że wszyscy są bardzo sympatyczni i bardzo dobrze się nim opiekują. Nie prawdą jest że lekarz widzi pacjenta tylko podczas obchodu, bo sama nie raz byłam świadkiem jak pacjenci wchodzą do gabinetów lekarskich po prostu po rozmowę. Wszelkie badania : krwi, USG- jeśli zachodzi taka potrzeba, czy też prześwietlenie płuc są na bieżąco robione. Nie jest to na pewno oddział rodem z Leśnej Góry, ale nie zapominajmy że w Leśnej Górze na 1 pacjenta przypadają co najmniej dwie pielęgniarki, a na oddziale szóstym pewnie z osiemdziesięciu pacjentów na dwie , trzy , może cztery panie pielęgniarki.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
córka_pacjenta napisał:
Mam to nieszczęście że mój tata znajduje się w tym szpitalu. Jest to bardzo przykre dla mnie, ale czasem tak się życie układa…Tata leży na oddziale szóstym, tym razem leży dopiero od tygodnia, ale w ubiegłym roku przebywał na 6 oddziale od września do prawie listopada. Odwiedzałam tatę dwa razy w tygodniu i nie zauważyłam żadnych uchybień czy to ze strony lekarzy, czy pań pielęgniarek czy też pań i panów salowych. Tata mi mówił że wszyscy są bardzo sympatyczni i bardzo dobrze się nim opiekują. Nie prawdą jest że lekarz widzi pacjenta tylko podczas obchodu, bo sama nie raz byłam świadkiem jak pacjenci wchodzą do gabinetów lekarskich po prostu po rozmowę. Wszelkie badania : krwi, USG- jeśli zachodzi taka potrzeba, czy też prześwietlenie płuc są na bieżąco robione. Nie jest to na pewno oddział rodem z Leśnej Góry, ale nie zapominajmy że w Leśnej Górze na 1 pacjenta przypadają co najmniej dwie pielęgniarki, a na oddziale szóstym pewnie z osiemdziesięciu pacjentów na dwie , trzy , może cztery panie pielęgniarki.
Masz rację-byłem na VI oddziale pół roku temu i jest dokładnie tak jak napisałaś-czyli wszystko było bardzo starannie i dobrze robione.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Panie NapoleON-jesteś Pan głupszy od buta z lewej nogi! Nawet byś nie dał rady jednego drzewa ściąć piłą spalinową-i to nie dlatego,że by Cię zdążyli obezwładnić-lecz dlatego,że by Ci drzewo ścisnęło prowadnicę i byś sie rozpłakał i nie wiedział co dalej robić. Wam się wydaje,że ściąć drzewo piłą spalinową to jest to samo co ukroić kiełbasę. Ścięcie drzewa nie jest takie proste-wiem,bo przez 8 lat pracowałem w lesie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
marek 408 napisał:
Panie NapoleON-jesteś Pan głupszy od buta z lewej nogi! Nawet byś nie dał rady jednego drzewa ściąć piłą spalinową-i to nie dlatego,że by Cię zdążyli obezwładnić-lecz dlatego,że by Ci drzewo ścisnęło prowadnicę i byś sie rozpłakał i nie wiedział co dalej robić. Wam się wydaje,że ściąć drzewo piłą spalinową to jest to samo co ukroić kiełbasę. Ścięcie drzewa nie jest takie proste-wiem,bo przez 8 lat pracowałem w lesie.
Człowieku,co ty pieprzysz, myślisz, że w abramowickim szpitalu sami idioci się stołują ? Ja już zrobiłem sobie rozeznanie i poznaczyłem którego chojaka, w którą stronę mam położyć, żeby później nie tracić czasu, potem aby klina chlastne w odpowiednim miejscu i po robocie. Jak bym nie miał pojęcia, to bym się za to nie brał. Powiem więcej, tutaj trzeba trochę brawury, w bezwietrzny dzień się wybrać i powycinać jak najwięcej klinów, bo jak chojaki zaczną padać z hukiem to się zrobi zadyma i będzie mało czasu. A jak będę hurtem kliny ciął, to z daleka będzie wyglądać, że kosmetykę jakąś robię. A potem tylko rżnięcie i dolewanie paliwa i oleju... może nawet ze trzy piły sobie przygotuję.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
napoleON napisał:
Człowieku,co ty pieprzysz, myślisz, że w abramowickim szpitalu sami idioci się stołują ? Ja już zrobiłem sobie rozeznanie i poznaczyłem którego chojaka, w którą stronę mam położyć, żeby później nie tracić czasu, potem aby klina chlastne w odpowiednim miejscu i po robocie. Jak bym nie miał pojęcia, to bym się za to nie brał. Powiem więcej, tutaj trzeba trochę brawury, w bezwietrzny dzień się wybrać i powycinać jak najwięcej klinów, bo jak chojaki zaczną padać z hukiem to się zrobi zadyma i będzie mało czasu. A jak będę hurtem kliny ciął, to z daleka będzie wyglądać, że kosmetykę jakąś robię. A potem tylko rżnięcie i dolewanie paliwa i oleju... może nawet ze trzy piły sobie przygotuję.
Okej Mistrzu! :-D Jakby co,to mogę pomóc :-)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Pielęgniarki w owym szpitalu nie robią nic oprócz palenia papierosów w dyżurce! kłąmią i podają chorym leki otumaniające bez wiedzy lekarza, rodzinie trudno jest od kogokolwiek uzyskac informacje jakie leki przyjmuje pacjent. Osoba z mojej rodziny, starszy człowiek trafił do szpitala z chorobą psychiczną pozatym w pełni władz fizycznych , jest tam juz ponad tydzień i nie chodzi ,nic nie je, jest bardzo słaby, nie korzysta z toalety(podczas gdy w domu nigdy nie było tego typu problemów), pielęgniarki podają podaczas obiadu lek silnie otumaniąjący ktorego nie ma w karcie, w takim stanie pacjent tylko śpi i oczywistym jest ,że śpiac nie zje podanego posiłku, lecz nikogo to nie obchodzi, może sobie leżeć głodny i spragniony. Mało tego po dzisiajszych odwiedzinach okazało się ze pacjent zachorował na zapalenie płuc( taka była diagnoza lekarza) , jest bardzo słaby, stan ciążki ,a przypominam ,że trafił do szpitala w pełni zdrowy fizycznie. Nie wiem jak można zachorować na zapalenie płuc leżac w szpitalu i będąc pod stałą opieką lekarzy i ,,kompetentnych" pełnych powołania pań pielęgniarek. To wszystko to skandal , dzisiaj moja rodzina usłyszała ,że musimy się liczyć z najgorszym... Człowiek trafia do nich z chorobą psychiczną , a byc moze wcale nie uda mu się wrócić żywym...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zachowanie personelu, skandaliczne!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 1 z 4

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...