Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
może te pseudostudenki zaczęłyby się uczyć a nie łóżko łóżko łóżko. Widzę co te flanele wyrabiają w Plazie. Łapią nawet chłopów idących z kobietami żeby tylko zarobić na perfumy. Inne są utrzymankami bogatych panów. Przestańcie nazywać te baby studentkami !!!!! Jak ma bachora to won na wieś do rodziny a nie złobki. Do żłobka powinny iść dzieci małżeństw studenckich a nie tych latawic. Poza tym ja nie mam zamiaru ze swoich podatków sponsorować owoców seksu gówniarzy
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Na studiach powinno się uczyć, a nie dzieci rodzić. Uważam,że tworzenie żłobków nie wchodzi w działalność statutową uczelni, co to się porobiło!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
To może jeszcze zróbcie pokój do karmienia i przewijania przy dziekanacie. I łóżeczka dla niemowląt na auli.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
na studiach to sie uczy a nie rozklada nogi, i to akademia medyczna, no i później mamy takich medyków od siódmych boleści
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Widać uczelnie mają jeden główny cel - zatrzymywanie ludzi za wszelką cenę, nieważne że wykształcenie nie da im nic prócz bezużytecznego papierka, ze studia są marnowaniem czasu bo większość i tak nie znajdzie po nich zatrudnienia w zawodzie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A ja żałuję, że przy mojej uczelni nie ma żłobka. Studiuję drugi kierunek dziennie, bo jest mi to potrzebne do pracy, a najbliższe zaoczne w stolicy. Nie stać mnie i nie chciałam co 2 tyg . zostawiać małego dziecka, więc zostałam w Lublinie. Po studiach wyszłam za mąż, urodziłam dziecko i wcale nie rozkładalam nóg na studiach, jak niektórzy piszą. Najłatwiej oceniać, nie znając sytuacji, ale takie miejsca naprawdę są potrzebne normalnym ludziom, którzy chcą się kształcić. Tylko ktoś, kto próbował dostać się do publicznego żłobka, wie, jakie to jest trudne...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ale głupota ludzka przez niektórych przemawia! Pierwsze dziecko urodziłam tuż po obronie mgr. Zdecydowałam się na studia doktoranckie a że pojawiały się dzieci musiałam je przerywać na czas opieki nad nimi. Takie realia że muszą też pracować niektórzy. I nie ma komu zająć sie dzieckiem w domu. Na taki żłobek przy kulu czekałam 5 lat.NieNiestety moja alma mater nie dba w wystarczający sposób o studentów z rodzinami.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
O matko za  durnoty czytam w tych komentarzach!! Rozkładane nogi, łóżeczka na aulach etc...ludzie co wy macie w głowach! Są kierunki gdzie jak nie urodzisz dziecka na studiach to potem sporo sobie poczekasz. Jestem absolwentką chemii pierwsze dziecko urodziłam po drugim roku studiów bo tak zaplanowaliśmy. Nie poszłam na dziekankę ani w trakcie ciąży ani po urodzeniu, wszystko zaliczałam w terminach w dodatku jako jedna z najlepszych na roku. Drugie dziecko urodziłam po 5tym roku. Nogi rozłożyłam jedynie przed swoim życiowym partnerem, dziecka nie zabierałam na wykłady ani nie żebrałam o lepsze oceny na egzaminach z dzieckiem na ramieniu. Możliwe to było JEDYNIE dzięki organizacji pracy mojego faceta i pomocy rodziny. Teraz jestem osobą pracującą w branży chemicznej i wiecie co? Spotykam mnóstwo dziewczyn, które się zastanawiają kiedy mają urodzić dziecko?! Bo jak zajdą w ciążę to z pracą mogą się pożegnać - w laboratorium z odczynnikami chemicznymi i brzuchem sobie nie pobiegasz to nie sekretarka/nauczycielka/księgowa. I teraz stoją przed dylematem: rodzić dziecko i nie mieć gdzie pracować po macierzyńskim czy może jednak poczekać...i czekają nie jedna do 40stki. Takie żłobki przy uczelniach zmieniłyby taka sytuację o 180stopni bo dziewczyny mogłyby zakładać spokojnie rodziny a po studiach iść normalnie do pracy z podchowanymi dziećmi. Bo to nie jest tak różowo, że kończysz studia zachodzisz w ciążę a potem szukasz pracy bo jak za jedną pensję utrzymać rodzinę. Nie realne jest również pójście do pracy przepracowanie roku i zachodzenie w ciążę bo fajnie rok L4 rok macierzyńskiego a potem co? Co taka dziewczyna ma zrobić z tym rocznym dzieckiem skoro w Lublinie dostać się do żłobka graniczy z cudem? I kolejny rok lub dwa (o ile dziecko mając 3lata dostanie się do przedszkola) w domu - bez pracy z małym dzieckiem powoli wypadając z obiegu bo "ma się za dużą przerwę w pracy...małe doświadczenie etc." A potem lament bo kobita ma 35 lat i próbuje zajść w ciążę i dup* bo najlepsze lata na dziecko ma za sobą zarówno fizycznie jak i psychicznie cytując klasyka „natury się nie da oszukać”. Ale najłatwiej wyssać z palca scenariusz z rozkładaniem nóg / wpadkami / i nieukami (bo przecież jak ma się dziecko to już się niczego nie można nauczyć). 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...