Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
Czy piecze nad tym trzyma slynny pan "volvo"?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czy piecze nad tym trzyma slynny pan "volvo"?
Ależ skąd to słynny wynajmujący nieistniejących lokali biurowych, dla nie wtajemniczonych jednocześnie włodarz Koziego Grodu pan ż
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Przecież mamy lotnisko i nową linie kolejową do niego.......
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ależ skąd to słynny wynajmujący nieistniejących lokali biurowych, dla nie wtajemniczonych jednocześnie włodarz Koziego Grodu pan ż
A od kiedy on zarzadza w pkp?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nadal nie pojmuje dlaczego tej modernizacji nie rozpoczyna się od przebudowy i dobudowy drugiego toru na odcinku Pilawa - Otwock szczególnie teraz, gdy wszystkie znaki wskazują, że objazd odcinka Lublin - Pilawa nie będzie gotowy na czas. 3,5 mld zł, 4 lata odpływu pasażerów, vmax 140-160 km/h ale niech sobie modernizują bo chyba warto? Warto prawda?...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A od kiedy on zarzadza w pkp?
Toż on jest omnipotentny i rządzi każdą dzidziną gospodarki a jego inicjatywy gospodarcze Kozi Gród odczuwa na własnej skórze
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Szkoda komentować strategię (?) modernizacyjną PLK. Budowę drugiego toru na odcinku Pilawa - Otwock rozpoczęto w 1978, no ale potem stan wojenny i demokracja. Wyłączenie z ruchu praktycznie całej linii Lublin - Warszawa, podobnie jak niedawno linii W-wa - Białystok, to chyba dlatego, gdyż po trzyletniej modernizacji, będzie można puścić nią pociągi TGV i jechać do Warszawy 45 minut. Oczywiście żartuję. Gdyby to był standard DB, to pociągi na tej linii jeździłyby co godzinę (Lublin wg DB jest zbyt małym miastem na takt półgodzinny). Ostatni pociąg do W-wy wyjeżdżałby nie o 18:00, jak teraz, a o 22:00. No, ale grupa PKP to nie DB. Pomarzyć dobra rzecz. ;-)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Toż on jest omnipotentny i rządzi każdą dzidziną gospodarki a jego inicjatywy gospodarcze Kozi Gród odczuwa na własnej skórze
Tak i dlatego Lublin w koncu ruszyl do przodu i oby tak dalej.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Przegoniliśmy Polskiego Busa ,przegonimy i PKP.Damy rade.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nadal nie pojmuje dlaczego tej modernizacji nie rozpoczyna się od przebudowy i dobudowy drugiego toru na odcinku Pilawa - Otwock szczególnie teraz, gdy wszystkie znaki wskazują, że objazd odcinka Lublin - Pilawa nie będzie gotowy na czas. 3,5 mld zł, 4 lata odpływu pasażerów, vmax 140-160 km/h ale niech sobie modernizują bo chyba warto? Warto prawda?...
DOKŁADNIE! Odcinek Otwock-Pilawa, jeśli chodzi o całą trasę Lublin-Warszawa jest do ominięcia, przez Mińsk Mazowiecki - i już nieraz pociągi z W-wy do Lb tędy jeździły. Ale ten odcinek jest dość ważny jako połączenie lokalne... Zastanawiam się, czy władze woj. Warszawskiego nie planują z czasem WYŁĄCZENIA odcinka Pilawa-Otwock do W-wy, a zwłaszcza od Otwocka do W-wy - z ruchu pociągów dalekobieżnych jadących z terenów po lewej stronie Wisły przez Dęblin, co za tym i z Lublina też... Odcinek Lubartów-Parczew-Łuków-Pilawa jest wyłączony z ruchu pasażerskiego z uwagi na zły stan techniczny (kawałek z Lublina do Lubartowa był niedawno remontowany), ale z Łukowa do Warszawy MOŻNA dojechać - owszem, linią dość zdegradowaną, ale przejezdną, a mianowicie trasą Łuków-Siedlce-Mińsk Mazowiecki... Jeśli chodzi o Bogdankę - jest jeszcze trasa Jaszczów-Lublin (Zemborzyce)-Kraśnik-Stalowa Wola... Fakt, bez trakcji elektrycznej - jak i ta od Rejowca przez Zwierzyniec, co ciekawe - jednak nieco dłuższa od tej przez Kraśnik i w sporo gorszym stanie technicznym, bo trasa przez Zemborzyce-Krasnik do Stalowej Woli była niedawno trochę remontowana i jest stale używana do ruchu pasażerskiego. Ale może lepiej niech węgiel jedzie przez Zwierzyniec, bo odcinek z Jaszczowa przez Lublin do Dęblina został w dużym zakresie "roztłuczony" właśnie przez ciężkie składy z węglem... Skąd ten Jaszczów? Tam jest właśnie połączenie linii kopalnianej z siecią PKP.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ciekawe co z dostawami węgla do Zakładów Azotowych w Puławach?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czytając artykuł krew w żyłach mi się zagotowała. Nie na dziennikarzy, tylko na szanowną firmę "B" oraz absurdy naszego prawa, m.in. w sprawie rozstrzygania przetargów.   Jestem pracownikiem z wykształceniem kolejowym i długoletnim stażem w PKP, zatem co nieco mogę powiedzieć na ten temat. Żeby nie być gołosłownym i posądzanym o informacje wyssane z palca przytoczę kilka faktów. Przedmiotem przetargu jest modernizacja linii na odcinku Parczew - Łuków, czyli ok. 53km, z czego w ubiegłym roku PKP PLK wymieniło tor na odcinku Parczew - Bezwola, tj. ok 20km. Pozostało jedynie na tym fragmencie jego wyprofilowanie i wykończenie. Zatem faktycznie zostało nieco ponad 30km toru do wymiany. Oczywiście dochodzi jeszcze automatyka, a zatem wkopanie kabli i światłowodów równolegle do toru i dodatkowe tory na stacjach. Ponadto na całej długości linii tzn. Łuków - Lublin Północny zostały wymienione wszystkie mosty, które tego wymagały. Pytanie brzmi. Skąd wziął się przedstawiony przez firmę "B" minimalny termin 14 miesięcy, skoro linia budowana od podstaw praktycznie ręcznie pod koniec XIXw. jako dwutorowa, łącznie z nasypami, przekopami, mostami itp. ukończona została w ciągu 2 lat? W dobie techniki takie prace trwają o wiele krócej. PKP miała własne zaplecze i sprzęt przeznaczony do utrzymania infrastruktury, a przede wszystkim torów. Po restrukturyzacji PKP większość tego sprzętu została roztrwoniona lub zlikwidowana. Pozostały tylko nieliczne maszyny i urządzenia. Za pomocą tego sprzętu można w ciągu doby wymienić kilka kilometrów toru. Z prostego rachunku wynika, że gdyby robić to codziennie po 1km, z pominięciem dni świątecznych, to całość pozostałą do wymiany (ok.30km) można wykonać w ciągu półtora miesiąca. Zapewniam, że tymi maszynami można zrobić o wiele dłuższe odcinki w ciągu doby. Podałem tylko minimum. Nasuwa się pytanie, dlaczego firmy przystępujące do przetargu potrzebują aż tak długiego czasu na realizację inwestycji...? A teraz o odwołaniu. Niektóre firmy przystępujące do przetargów zachowują się jak dziecko w piaskownicy, któremu zabrano grabki. Co powiedzielibyście, gdyby wam przyszło robić coś na własnym podwórku? Zapewne postawilibyście określone warunki: to i to, w takim, a takim terminie i za określone pieniądze. Kilka osób spełnia kryteria, a jedna czy dwie z nich narzucają swoje warunki twierdząc, że inaczej się nie da. Osobiście nie brałbym takiego podmiotu pod uwagę.   To na tyle. Osąd pozostawiam czytającym.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czytając artykuł krew w żyłach mi się zagotowała. Nie na dziennikarzy, tylko na szanowną firmę "B" oraz absurdy naszego prawa, m.in. w sprawie rozstrzygania przetargów.   Jestem pracownikiem z wykształceniem kolejowym i długoletnim stażem w PKP, zatem co nieco mogę powiedzieć na ten temat. Żeby nie być gołosłownym i posądzanym o informacje wyssane z palca przytoczę kilka faktów. Przedmiotem przetargu jest modernizacja linii na odcinku Parczew - Łuków, czyli ok. 53km, z czego w ubiegłym roku PKP PLK wymieniło tor na odcinku Parczew - Bezwola, tj. ok 20km. Pozostało jedynie na tym fragmencie jego wyprofilowanie i wykończenie. Zatem faktycznie zostało nieco ponad 30km toru do wymiany. Oczywiście dochodzi jeszcze automatyka, a zatem wkopanie kabli i światłowodów równolegle do toru i dodatkowe tory na stacjach. Ponadto na całej długości linii tzn. Łuków - Lublin Północny zostały wymienione wszystkie mosty, które tego wymagały. Pytanie brzmi. Skąd wziął się przedstawiony przez firmę "B" minimalny termin 14 miesięcy, skoro linia budowana od podstaw praktycznie ręcznie pod koniec XIXw. jako dwutorowa, łącznie z nasypami, przekopami, mostami itp. ukończona została w ciągu 2 lat? W dobie techniki takie prace trwają o wiele krócej. PKP miała własne zaplecze i sprzęt przeznaczony do utrzymania infrastruktury, a przede wszystkim torów. Po restrukturyzacji PKP większość tego sprzętu została roztrwoniona lub zlikwidowana. Pozostały tylko nieliczne maszyny i urządzenia. Za pomocą tego sprzętu można w ciągu doby wymienić kilka kilometrów toru. Z prostego rachunku wynika, że gdyby robić to codziennie po 1km, z pominięciem dni świątecznych, to całość pozostałą do wymiany (ok.30km) można wykonać w ciągu półtora miesiąca. Zapewniam, że tymi maszynami można zrobić o wiele dłuższe odcinki w ciągu doby. Podałem tylko minimum. Nasuwa się pytanie, dlaczego firmy przystępujące do przetargu potrzebują aż tak długiego czasu na realizację inwestycji...? A teraz o odwołaniu. Niektóre firmy przystępujące do przetargów zachowują się jak dziecko w piaskownicy, któremu zabrano grabki. Co powiedzielibyście, gdyby wam przyszło robić coś na własnym podwórku? Zapewne postawilibyście określone warunki: to i to, w takim, a takim terminie i za określone pieniądze. Kilka osób spełnia kryteria, a jedna czy dwie z nich narzucają swoje warunki twierdząc, że inaczej się nie da. Osobiście nie brałbym takiego podmiotu pod uwagę.   To na tyle. Osąd pozostawiam czytającym.
W pewnym sensie masz rację, bo termin 14 miesięcy to dość długi okres na wykonanie tego odcinka. Problem polega na tym, że Zamawiający kiepsko przygotował dokumentację. Od wewnątrz wygląda to w ten sposób, że dostajesz dokumentacje odcinka o którego istnieniu nie masz pojęcia. W dokumentacji dowiadujesz się że większość z tego co jest w niej zawarte, opisane zostało kilka lub kilkanaście lat temu. Dla Zamawiającego jest to proste - masz wymienić i przygotować tory od KM X do KM Y. I myślę, że nie byłoby problemu, gdyby dokumentacja została taka jak na początku po ogłoszeniu przetargu. Odwołania firmy "B" wpłynęły po aktualizacji dokumentacji. Okazało się że zmiany po aktualizacji SIWZ i PFU są na tyle znaczące, że praktycznie zakres robót i ryzyko robót zmienia się o 180stopni, nie mówiąc o zasadach uczciwej konkurencji itd. Nie dziwie się że firmy wymagają dłuższego czasu wykonania robót, gdy np Zamawiający ma dostarczać część materiałów przez firmę zewnętrzną, co nie jest normalne przy zamówieniach publicznych.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ARON BUS i wszystko jasne ;D
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Toż on jest omnipotentny i rządzi każdą dzidziną gospodarki a jego inicjatywy gospodarcze Kozi Gród odczuwa na własnej skórze
A odczuwa i to dobrze. Popatrz przez pryzmat nie mieszkańca Lublina, popytaj przyjezdnych lub tych którzy nie byli od 10-15  lat. Sprawdź to koniecznie bo błądzisz.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ciekawe co z dostawami węgla do Zakładów Azotowych w Puławach?
Furmanką i kóniem.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...