celnik se poruchał a drzwi babcię uszkodziły - ech urzędasy nawet babci nie przepuszczą
|
|
Cud palce lizać jak na duplikat
Prokuratura Okręgowa w Lublinie skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie wybuchu, do którego doszło w czerwcu 2009 roku w bloku przy ul. Glinianej w Lublinie. Mieszkanie należało do celnika. Było podejrzenia, że może chodzić o jakieś porachunki. Prawda okazała się zupełnie inna.
Jak ustaliła prokuratura, podłożenie bomby pod mieszkaniem i garażem pokrzywdzonego celnika zlecił 42-letni przedsiębiorca, Andrzej W. Zdecydował się na ten desperacki krok, gdy odkrył, że jego żona, też pracownica służby celnej, spotyka się z właścicielem mieszkania. - Prokuratura wykluczyła jako motyw kwestie związane z zawodem pokrzywdzonego celnika - mówi prokurator Beata Syk Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Andrzej W. nie przyznał się do winy.
Mieszkanie w dniu eksplozji wynajmowali studenci. Jak wynika z opinii biegłych, całe szczęście, że spali. Tylko dlatego nic im się nie stało. Jedna z kobiet doznała jedynie obrażeń ręki. Poważnie zniszczona została klatka schodowa i lokale obok miejsca wybuchu.
a ławie oskarżonych oprócz przebywającego w areszcie Andrzeja W. zasiądzie także siedem innych młodych osób, w tym dwaj studenci Uniwersytetu Przyrodniczego. Odpowiedzą za przygotowanie ładunku wybuchowego m.in. z rur PCV oraz za wykonanie zlecenia. Dwie z nich przyznały się do winy - zaproponowali dla siebie kary więzienia w zawieszeniu i grzywny.
źródło: Tokfm.pl
Anna Gmiterek - Zabłocka, TOK FM
2010-05-31, ostatnia aktualizacja 2010-05-31 15:02
i video z przed roku:(
Panie Jędruszko daj Pan po garach i pokaż że jeszcze ktoś ktoś żyje na Staszica. Ma coś no wie Pan ...
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|