Zagraniczny inwestor chce otworzyć fabrykę w Lublinie

ale tu właściwie nie ma nic do komentowania; brak jakichkolwiek szczegółów; włodarze i ich poplecznicy na pewno zasłonią się tajemnicą trwających właśnie, "zaawansowanych" negocjacji; a w rzeczywistości, inwestor zapewne wysłał jakieś wstępne zapytanie do Ratusza... a z braku laku jakieś miernotki od razu rozdmuchały sprawę... no ale jeśli "inwestycjami w Lublinie" zajmuje się, powiedzmy, kilkunastu urzędników (szacując ostrożnie), to przy braku osiągnięć w postaci ściągania poważnych firm do miasta, urzędnicy przebierają nóżkami i dostają omdleń już na samą myśl, że globalny koncern (wstępnie) dowiedział się o istnieniu Lublina ... ponadto operowanie samym wyrazem globalny, ma niby zrobić nadzieję mieszkańcom? czy pokazać jak pracowici i zdolni są lubelscy urzędnicy, skoro zainteresowali "globalnego gracza"? ehh, manipulacja... w XXI wieku słowo globalne nie robi już takiego wrażenia, jak się niektórym z ratusza wydaje; w samej Polsce coraz trudniej jest znaleźć poważne przedsiębiorstwa, które operują jedynie w skali krajowej... co więcej, skoro globalny, to i wszelkie wymogi związane z potencjalną inwestycją zapewne b. wysokie; a do tej pory Lublin przegrywał z kretesem wyścigi o te najbardziej smakowite inwestycyjne kąski, zadowolając się ochłapami (a niektóre z tych inwestycyjnych ochłapów, które uważano za taki ogromny sukces, nie ruszyły z produkcją do dzisiaj lub w ogóle wstrzymały swoje inwestycyjne plany) ehh... jestem sceptyczny jeśli chodzi o takie ogłaszanie w roku wyborczym zainteresowania globalnych firm inwestowaniem w Lublinie; dotychczasowa praktyka wskazuje, że wszystko "rozejdzie się po kościach"; no ale przynajmniej temat do dyskusji i nadzieji dla ludu został rzucony, lud ma o czym rozprawiać, a włodarze mają dobre samopoczucie; sprytne, ale mieszkańcy (mam nadzieję) pamietają jak wyglądały dotychczasowe rajców potyczki z inwestorami, potencjalnymi inwestorami;