Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Klich: Gen. Błasik był do końca w kabinie pilotów Tu-154

Utworzony przez mix, 25 maja 2010 r. o 14:04
TO BYŁ ZAMACH: Tak twierdzą EKSPERCI OD NAWIGACJI SATELITARNEJ: Marek Strassenburg Kleciak, specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji i Hans Dodel, ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki „Satellitennavigation”. Czytaj: ######niezalezna.pl/article/show/id/34367 - KOLABORACJA PREMIERA RP "Zaufany prokurator Putina" Czytaj: ######www.polskieradio.pl/wiadomosci/swia...ykul162907.html - W Rosji rządzą przestępcy. Czytaj: ######media.wp.pl/kat,1022955,wid,1227924...ml?ticaid=1a33a - Las pod Moskwa TU154 trzy tygodnie przed Katastrofa, zauwazcie ze wszyscy przezyli i srodek kadlubu przetrwal ladujac tez w lesie! Czytaj: ######www.youtube.com/watch?v=LGKSkjyxueo
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
EKSPERCI OD NAWIGACJI SATELITARNEJ: TO BYŁ ZAMACH Informacja, że Tu-154 podchodził do lądowania prawie do końca na autopilocie, w 100 proc. potwierdza tezę, że załogę wprowadzono w błąd przy użyciu tzw. meaconingu - twierdzą Marek Strassenburg Kleciak, specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji, i Hans Dodel, ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki „Satellitennavigation”. Z raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego wynika (zauważyła to telewizja TVN24), że samolot prezydencki podchodził do lądowania na autopilocie, który sterował zarówno wysokością, ciągiem, jak i kursem rządowej maszyny. Wyłączenie autopilota nastąpiło 5,4 sekundy przed uderzeniem w pierwszą przeszkodę. To bardzo ważna informacja. Autopilot jest urządzeniem do automatycznego sterowania samolotem, pobierającym do tego celu dane z GPS i innych wskazań przyrządów pokładowych. Dodajmy, że wyłącza się go jednym ruchem ręki, a więc w ciągu sekundy można – jeśli jest taka potrzeba – przejść na sterowanie „ręczne”. Ostatni etap przed lądowaniem na autopilocie to przelot przez kolejne, blisko obok siebie leżące tzw. waypoints: 10 km przed pasem / wysokość 500 m, 8 km / 400 m, 6 km / 300 m, 4 km / 200 m, 2 km / 100 m - ten ostatni punkt to tzw punkt decyzji i wysokość decyzyjna: jesli pilot nie widzi tutaj pasu startowego, to MUSI zrezygnować z lądowania i polecieć na inne lotnisko. Tymczasem załoga polskiego samolotu (w tak trudnych warunkach pogodowych) wyłączyła pilota dopiero 5 sekund przed katastrofą, mimo że - jak już zaznaczyliśmy - można to zrobić w sekundę. Dziennik "Fakt", powołując się na rosyjskiego prokuratora, który słyszał rozmowy w kokpicie, napisał kilka dni temu, że parę sekund przed tragedią piloci - dotąd spokojni - zaczęli wołać: "Daj drugi... W drugą!" Musiał być to po prostu pierwszy moment, w którym załoga zorientowała się, że jest w złym miejscu i na złej wysokości - prawdopodobnie minęli wtedy znajdującą się tam antenę NDB.Dlaczego piloci schodzili spokojnie do lądowania na autopilocie i dopiero kilka metrów nad ziemią zorientowali się, że samolot jest tak nisko? Wytłumaczenie jest tylko jedno: autopilot opierał się na błędnych danych satelitarnych. To, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem odbiór GPS w Tu-154 był zakłócony – co doprowadziło do błędu pozycji samolotu w pozycji horyzontalnej – jest oczywiste. Najprostszą metodą takiej agresji jest meaconing, polegający na nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu go (z niewielkim przesunięciem w czasie i z większą mocą) na tej samej częstotliwości w celu zmylenia załogi samolotu. W przypadku Tu-154, podchodzącego właśnie do lądowania, wystarczyłoby niewielkie przekłamanie sygnału, by doprowadzić do tragedii. Meaconing można "ustawić" z precyzją do 0,3 metra, a do zaburzenia prawidłowego działania może dojść ze źródła oddalonego nawet kilkadziesiąt kilometrów od samolotu. W podobny sposób można też zmylić wysokościomierz radiowy. Gdyby dodać do tego przekazanie nieprawdziwej wartości ciśnienia barometrycznego (Rosjanie nie poinformowali dotąd, jakie ciśnienie podali dowódcy Tupolewa), załoga samolotu była - nawet przy dużo lepszej widoczności niż ta, która panowała w Smoleńsku - bez szans. Charakterystyczne ukształtowanie terenu przed lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj – rozległa niecka – stanowiło dodatkową gwarancję powodzenia ataku. Wskazania wysokości przez GPS nie były prawidłowe, ale mimo wszystko wystarczające, by uruchomić EGPWS (system ostrzegający pilotów o odległości samolotu od gruntu). Jego sygnał ostrzegawczy włącza się, gdy samolot schodzi poniżej 666 metrów nad ziemią. Piloci słusznie zignorowali ostrzeżenie EGPWS (jako że jego zadaniem jest ostrzegać przed zbliżającą się ziemią i robi on to za każdym razem, kiedy się laduje) i lecieli dalej, oczekując, że za jakiś czas zobaczą pas startowy. Problem w tym, że EGWPS także opiera się na pomiarach położenia uzyskanego z odbiornika GPS i wysokości z wysokościomierza radiowego: Tu-154 wkrótce znalazł się więc 5 metrów nad ziemią. Piloci nie zdążyli nawet poszukać wzrokiem pasa startowego... Jeszcze raz powtórzmy: skoro samolot leciał na włączonym autopilocie, to piloci wierzyli, że są znacznie wyżej i w innej pozycji. Dla laików wątpiących w techniki rodem z Jamesa Bonda: od czasu lotniczych zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku na World Trade Center w prawie wszystkich krajach świata używa się meaconingu do ochrony obiektów specjalnego znaczenia, takich jak np. elektrownie atomowe. Atak na przyrządy nawigacyjne można stwierdzić po analizie czarnych skrzynek. Niestety, rejestratory lotu to nośniki magnetyczne i usunięcie śladów meaconingu – zwłaszcza dla służb znających od podszewkę budowę Tu-154 i jego przyrządów - nie jest trudnym zadaniem. Wystarczy, żeby nikt im w tym nie przeszkadzał. Marek Strassenburg Kleciak specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji Hans Dodel ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki „Satellitennavigation”
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mix, jesteś człowiekiem chorym.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
2 km / 100 m - ten ostatni punkt to tzw punkt decyzji i wysokość decyzyjna: jesli pilot nie widzi tutaj pasu startowego ... Ta trzeba to tylko najpierw ustawić to samo bylo w wypadku samolotu CASA .... Selekcja naturalna jak widać zadziała prawidłowo
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
tu154m napisał:
Mix, jesteś człowiekiem chorym.
Nie rozumiesz prostych komunikatów. Czyli - minimum programowe. Wybacz ale w takiej sytuacji nie będę ci udowadniał, że jak świeci słońce, to jest dzień.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Przypominam że był tam w pobliżu Ił-76 samolot armii rosyjskiej do walki elektronicznej.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Godzinę po katastrofie na biurku Amerykańskiego Prezydenta leżał dokument o katastrofie polskiego statku powietrznego....!Zawsze ich podziwiam!!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jan napisał:
Przypominam że był tam w pobliżu Ił-76 samolot armii rosyjskiej do walki elektronicznej.
Przypominam,że leczenie osób chorych psychiczmie jest bezpłatne. Skorzystaj chopie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Więc proszę mi powiedzieć co przez to mam zrozumieć?Dlaczego, do cholery nie chcieli lądować w Mińsku???Bo się spóżnią na mszę???Byla odmowa więć,po chusteczkę pchali się po śmierć?Każdy jest doświadczonym pilotem do momentu katastrofy,a potem przeszkolenia i dzikie więże i braki w edukacji,i jeszcze niewiadomo co znajdzie się ciekawego w zyciorysie kompetencji danej osoby- oby światlo dzienne ujrzalo!!!! Byla katastrofa i już,czekamy na oficjalne podanie danych z czarnych skrzynek !!!! A nie będziemy bajkopisarzami wstydzę się za te glupie domniemania !!! Albo sugestie- bzdury bzdury i jeszcze raz bzdury!!! To chore i upodlone!!! Weżcie kamień do ręki i stuknijcie się nim w lby-pieprzone mądrale za pieniądze !!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Codziennie pojawia się nowa wiadomość dezinformująca. W tle tej wiadomości pojawia się kod. Ten kod jest już jasny. Hasło Smoleńsk, katastrofa, mgła, piloci, naciski, albo w dowolnej kolejności. Te niby informacje podawane codziennie mają służyć utrwaleniu kodu w mniej rozgarniętej większości społeczeństwa. Podobny kod mocno utrwalony to pis-agresja-plucie jadem-awantura-podsłuchy-obciach-mohery, albo w w dowolnej kolejności. Jaki to daje efekt? Przed kilkoma dniami w rozmowie w grupie kilkunastu osób, gdy ta zeszła na temat wyborów, większość potwierdziła, że afera Mira i Rycha dotyczyła pisiorów, a pod Smoleńskiem była mgła i naciski. To dopiero ! To działa ! Tak samo działają reklamy! To są efekty PI ! Spróbujcie wybadać to wśród znajomych, aż szczęka wam opadnie. Wszystko zależy kto czego słucha i co ogląda, czyli jaka reklama do niego dociera. Informacje wyrwane z kontekstu sprowadzają wszystkich do spekulacji, zwątpienia i zmęczenia tematem. Obecnie znaczna część społeczeństwa ma dość tematu, przyswoiła kod. Albo np. JAK ZWYKLE - ZUPEŁNIE CZYSTYM PRZYPADKIEM, INFORMACJE Z ROSJI FORSUJĄCE NA SIŁĘ (CZYLI NA TZW. CHAMA) WINĘ PILOTÓW, PRZEKAZANO NAM W CHWILI, GDY WSZYSCY JESTEŚMY ZAABSORBOWANI POWODZIAMI W POLSCE A ROSJANIE JUŻ ORZEKAJĄ WE WŁASNEJ SPRAWIE O WINIE PILOTÓW. LUDZIE ŻYJĄ TOTALNIE ZMANIPULOWANI W JAKIMŚ MATRIXIE. Dezinformacja była bronią sowiecką przejętą od myśliciela chińskiego Sun Tzu, autora "Sztuki wojny" (V w. p. Chr.), a obecnie jest, masowo stosowana przez media społeczeństw postindustrialnych uzależnionych od telewizji, w których manipulowanie świadomością stało się technologią panowania. Normalnie wydarzenie tworzy informację, natomiast z dezinformacją mamy do czynienia wtedy, gdy zależność jest odwrotna; informacja tworzy wydarzenie w świadomości człowieka. Gdy np. dziennikarz zamiast całego problemu przedstawia nam jedynie jego fragment, gdy zaczyna grać na uczuciach, powinna zapalać się nam w głowie czerwona lampka. MATERIAŁ, CZYLI LUDZIE, POLACY - NIE JEST JESZCZE DOSTATECZNIE OBROBIONY MEDIALNĄ DEZINFORMACJĄ I ZMĘCZENIEM TEMATEM KATASTROFY. JEDNAK CAŁE SZTABY SPECJALISTÓW PRACUJĄ NAD TYM WYTRWALE I NIEUCHRONNIE PADNIE ROZKAZ: TERAZ. I POZNAMY KOLEJNE KŁAMSTWO KATYŃSKIE.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
tu154m napisał:
Mix, jesteś człowiekiem chorym.
A ty jestes slepa CIOTA.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
A ty jestes slepa CIOTA.
Myślisz, ze Putinowi zależałoby na wyeliminowaniu tak miernego prezydenta, jakim był Lech Kaczyński? Knujcie sobie dalej i wypisujcie te swoje głupoty, specjaliści od wypadków lotniczych z bożej łaski.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
We wlasciwym czasie opublikowany zostanie raport miedzynarodowej komisji badajacej przyczyny katastrofy samolotu Tu-154M nr 101, dn. 10 kwietnia 2010r. w okolicach lotniska Smolensk-Siewiernyj, to ten dokument bedzie wygladal tak samo, albo bardzo podobnie, jak raport francuskiego Bureau d'Enquêtes et d'Analyses pour la Sécurité de l'Aviation Civile (BEA) w sprawie przyczyn katastrofy samolotu Concorde, rejestracja F-BTSC, dn. 25 lipca 2000 r. w Gonesse pod Paryzem. ######www.bea.aero/docspa/2000/f-sc000725...-sc000725a.html To znaczy, rosyjski raport niechybnie bedzie jasny i wyczerpujacy, a miejscami wrecz drobiazgowy. Bedzie mial co najmniej 12.5 megabajta jako plik .pdf, i dwanascie zalaczników; w sumie kilkaset stron, wszystkie zostana opublikowane w internecie natychmiast po podpisaniu raportu przez komisje. Byc moze ten rosyjski raport bedzie nawet jeszcze wiekszy i dokladniejszy od francuskiego, bo w koncu w katastrofie Concorde nie zginal prezydent Republiki Francuskiej z malzonka, elita zycia politycznego Francji oraz dowództwo francuskich sil zbrojnych, tylko wycieczka niemieckich biznesmenów. Z raportu komisji smolenskiej bedzie naturalnie wynikalo, ze po usunieciu z miejsca katastrofy Tu-154M wiekszych szczatków samolotu, zostalo ono nastepnie kilkakrotnie przeszukane przez idaca ramie przy ramieniu tyraliere policjantów zaopatrzonych w pincety i torebki plastikowe, która starannie wyzbierala wszystkie szczatki wieksze niz pól paznokcia. To swiatowy standard takich dochodzen, zastosowany po katastrofie Concorde, wiec ja po prostu nie wyobrazam sobie, by Rosjanie mogli postapic inaczej. Pogloski, ze na miejscu katastrofy pozostawiono jakies szczatki, to z pewnoscia potwarz. W katastrofie Concorde jako jej pierwotna przyczyne zidentyfikowano pasek blachy tytanowej o wymiarach 43x4 cm, lezacy w charakterze smiecia na pasie startowym, który podczas startu Concorde przecial jedna z opon samolotu. Ten kawalek blachy, rozmiarów szkolnej linijki, znaleziono na pasie startowym, zabezpieczono, skatalogowano, a nastepnie dopasowano po kilku miesiacach sledztwa do ksztaltu przeciecia w oponie Concorde zabezpieczonej na miejscu upadku samolotu. W dochodzeniu w sprawie przyczyn katastrofy lotu PanAm 103, który rozbil sie w szkockim miasteczku Lockerbie 21 grudnia 1988 r. w wyniku eksplozji bomby w ladowni bagazowej, koronnym dowodem rzeczowym stal sie strzep plytki obwodu drukowanego o wymiarach 0,8 x 1,25 cm, który byl czescia elektronicznego zapalnika czasowego bomby i zostal wyjety przez policyjnych techników pinceta ze znalezionego w lesie pod Lockerbie nadpalonego kawalka koszuli. Sledztwo trwalo prawie trzy lata. Faza zbierania szczatków w Lockerbie trwala piec miesiecy. Znaleziono okolo 1200 fragmentów wraku. Ponad 1000 policjantow i zolnierzy recznie wyzbieralo z powierzchni kilkunastu kilometrów kwadratowych ponad 10 tysiecy innych przedmiotów. Kazdy znaleziony przedmiot opatrzono etykietka z miejscem i data znalezienia, umieszczono w plastikowej torebce, a nastepnie po przewiezieniu do centralnego magazynu przeswietlono przy pomocy przemyslowej aparatury rentgenowskiej, oraz sprawdzono chromatografem gazowym na obecnosc sladow materialów wybuchowych ######dnausers.d-n-a.net/dnetGOjg/Lockerbie.htm Naturalnie tak samo bedzie w Smolensku, bo inaczej byc nie moze. A moze nawet dokladniej, bo nie byl to zwykly lot pasazerski. Pogloski, jakoby miejsce katastrofy pod Smolenskiem zostalo przeorane spychaczami w niecaly miesiac po wypadku, to z pewnoscia potwarz. Zalacznik medyczny do raportu o przyczynach katastrofy Tu-154M nr 101 omawiajacy wyniki sekcji zwlok ofiar bedzie niezawodnie odpowiadal co najmniej takim standardom medycyny wojskowej jak te opisane w amerykanskich przepisach Medical Aspects of Army Aircraft Accident Investigation (Army Regulation 40-21, Headquarters Department of the Army Washington, DC 23 November 1976, Unclassified) ######www.army.mil/usapa/epubs/pdf/r40_21.pdf . A zapewne nawet jeszcze scislejszym, bo amerykanskie przepisy wojskowe sformulowano dla potrzeb rutynowych dochodzen dotyczacych smierci czlonków zalogi w wypadkach treningowych w lotnictwie wojskowym, a nie na potrzeby sledztwa nad przyczynami katastrofy o wadze ogólnopanstwowej, w której ginie glowa panstwa i generalicja. Zgodnie z art. 3 ust.7 tej instrukcji, w ciagu 96 godzin po zakonczeniu ostatniej sekcji zwlok, wszystkie protokoly sekcji, preparaty mikroskopowe, próbki tkanek zakonserwowane w bloczkach parafinowych i innymi sposobami, zbiór fotografii ofiar przed i po przewiezieniu z miejsca wypadku oraz zdjecia rentgenowskie maja zostac przekazane do dyspozycji wojskowego instytutu medycyny sadowej. Zgodnie z zalacznikiem A, punkt 4, czesc E do instrukcji nr 40-21, kazdy protokól sekcji kazdej z osobna ofiary wypadku musi oprócz standardowego opisu medycznego zawierac nastepujaca informacje: 1. Szacunkowy czas przezycia od momentu uderzenia o ziemie. 2. Date i godzine smierci. 3. Slady ognia na zwlokach powstale przed i po uderzeniu samolotu o ziemie, oraz obecnosc na zwlokach blota, ziemi lub sladów paliwa. 4. Szacunkowy czas wystawienia zwlok na dzialanie ognia. 5. Polozenie zwlok lub fragmentów zwlok na miejscu wypadku wzgledem szczatków samolotu. 6. Obrazenia (osobno i szczególowo opisane maja byc obrazenia glowy, twarzy, szyi, krtani, barków, piersi, korpusu, miednicy, ramion, nóg, dloni i stóp). 7. Przyczyny doznanych poparzen (pozar, kontakt z paliwem, plynem hydraulicznym, innymi substancjami). 8. Przyczyny obrazen mechanicznych (uderzenie o czesci samolotu - szczególowy opis, lub o inne przedmioty - szczególowy opis). 9. Kolejnosc doznanych obrazen (opisac kolejno obrazenia odniesione przed wypadkiem, obrazenia spowodowane podczas pierwszego zderzenia z ziemia, podczas ew. kolejnych zderzen z ziemia lub innymi obiektami, podczas ew. dalszego toku wypadku Pogloski, jakoby w rosyjskich protokolach sekcji pisano po prostu "przyczyna smierci: mnogie obrazenia", to z pewnoscia potwarz. Kodycyl technologiczny: Byc moze nie wszystko jest stracone na zawsze w smolenskiej mgle, bo obecnosc w rekach prywatnych przedmiotów odnalezionych na miejscu katastrofy stwarza realna mozliwosc spolecznego poszukiwania pelnoprawnych dowodów, by zastapic nimi dymiacy nagan. Sceptycy, kórych nie obezwladnila dotychczasowa eksplozja braterstwa polsko-rosyjskiego, zastanawiaja sie m.in. nad przyczynami calkowitej dezintegracji srodkowej czesci samolotu, czyli kabiny pasazerskiej. Odlamana czesc ogonowa i usterzenie zachowaly sie w stanie podobnym, jak widoczny na zdjeciach z miejsc podobnych katastrof lotniczych. Kabina pasazerska natomiast jest w kawalkach, rozmiarów, tak na oko, pól metra na pól metra. Ciala sa podobno zmasakrowane, pozrozrywane, poparzone, choc ani wybuchu, ani duzego pozaru paliwa na miejscu wypadku nie bylo - prawdopodobnie ze wzgledu na brak kontaktu goracych silnik
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...