Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Warszawa: Ewakuacja na terenie wokół Pałacu Prezydenckiego

Utworzony przez lubelski_full, 23 sierpnia 2010 r. o 06:46
Czyżby nowy, sprytny sposób na zmuszenie obrońców krzyża do wyniesienia się z pod pałacu?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zadymiarze spod znaku flaszki i Palikota nie cofną się przed niczym
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nie ma innej rady jak tylko ogłosić ten teren eksterytorialnym,aby kontrolę nad nim przejęli Rosjanie,Niemcy lub Amerykanie.W warunkach prawa polskiego jakiekolwiek sensowne rozwiązanie jest niemożlie.Ale taka to już jest ta pożal się Boże "polska tradycja"....!!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zniknął już Gierek, Babiuch i Kania. Nie ma już PZPR i SB. Ale gdy na Zamku Jaruzelski ściska się z Komorowskim w towarzystwie Tuska, Wałęsy, Kwaśniewskiego i Millera, to znaczy, że przed Polakami nadal stoi to samo zadanie, którego niegdyś tak pięknie dokonała Anna Solidarność. Trzydzieści lat temu, pomimo uśmierzenia buntu Grudnia ?70, stoczniowcy nadal podtrzymywali żądanie budowy pomnika dla poległych kolegów. Z początku władze PRL obiecywały zgodę na umieszczenie przy Bramie nr 2 tablicy, ale po kilku miesiącach ?konsultacji? tajna policja przystąpiła do represjonowania osób głośno domagających się upamiętnienia ofiar. SB wraz z dyrekcją organizowały akcje usuwania kwiatów i zniczy spod murów stoczni przez ?aktyw społeczny?, a wszystkie osoby składające hołd poległym zostały poddane inwigilacji. TW ?Bolek? skrupulatnie donosił, którzy z kolegów tkwią w oporze. Represje okazały się skuteczne. Władze PRL zapewniły sobie spokój na 10 lat. Dopiero 18 sierpnia 1980 r. Tadeusz Szczudłowski, działacz ROPCiO, który właśnie wyszedł z więzienia za zorganizowanie manifestacji w rocznicę 3 Maja, namówił stoczniowych cieśli, by zmontowali wielki drewniany krzyż i ustawił go na placu przed Stocznią. Miałem zaszczyt mu w tym pomagać, ponieważ Tadeusz słusznie obawiał się, że w trakcie trudnej operacji kopania dołu i zabetonowywania podstawy krzyża może dojść do ?spontanicznych protestów? ze strony tych mieszkańców Gdańska, a może i funkcjonariuszy z Warszawy, którzy uważają, że miejsce krzyża jest w kościele, a nie na terenie miejskim. Zaraz potem pojawił się w Sali BHP projekt (zresztą już wcześniej przygotowywany) pomnika Poległych Stoczniowców. Żądanie wybudowania pomnika złożonego z wielkich krzyży stało się niezbywalnym warunkiem zakończenia strajku. I, oczywiście, rozpoczęły się nowe ?konsultacje?. Najwybitniejsze autorytety artystyczne i architektoniczne zaangażowały się w argumentowanie, że lepsza będzie tablica, bo pomnik może szpecić sylwetkę miasta. Pytano, dlaczego właściwie krzyż ma być znakiem pamięci dla ludzi niewierzących. W końcu uznano, że jeśli już musi być pomnik, to niewysoki, ponieważ grunt jest niestabilny i krzyże mogą się przewrócić? A w ogóle, to powinien to być pomnik pojednania narodowego, bo przecież ginęli nie tylko stoczniowcy, ale i milicjanci. Członkowie Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców oraz przewodniczący NSZZ ?Solidarność? Lech Wałęsa i Kościół zgodzili się na pomnik Pojednania z tablicą na cokole: ?Ofiarom Grudnia ? Społeczeństwo?. Ale wtedy pojawiła się na scenie strażniczka pamięci narodowej ? Anna Walentynowicz i powiedziała: ?W tej sprawie Wałęsa nie ma nic do gadania? (Ten i następne cytaty za książką Sławomira Cenckiewicza ?Anna Solidarność ? życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki?). Ks. Henryk Jankowski przekazywał SB, że Wałęsa uznał interwencję Walentynowicz w sprawie pomnika za ?nieodpowiedzialne awanturnictwo? i że ?jak będzie miał sprzyjające okoliczności?, to ?skorzysta z okazji, aby rozprawić się z tą babą?. Dalej w tym meldunku czytamy: ?Ks. H [enryk] Jankowski w sposób ostry zwrócił jej uwagę na nieodpowiedzialne poczynania i powodowanie konfliktów w ramach ?Solidarności?. Zalecił jej, aby zaniechała inspiracji i działań zmierzających do zmiany ustalonego już napisu na pomniku ofiar grudniowych w Gdańsku. Tego samego dnia [?] Lech Wałęsa zwołał zebranie przedstawicieli Zakładowych Komitetów Solidarności zapraszając też B [ogdana] Borusewicza [?] postawił sprawę działalności Walentynowicz w kwestii zmiany napisu, żądając od zebranych, aby opowiedzieli się za jego stanowiskiem lub Walentynowicz. Wszyscy opowiedzieli się za L [echem] Wałęsą?. A jednak miliony ludzi z całego świata składają hołd narodowi polskiemu pod złożonym z trzech gigantycznych krzyży pomnikiem Poległych Stoczniowców. Nic to, że Walentynowicz na jego poświęcenie nie została zaproszona. Dzisiaj grupa kobiet i mężczyzn czyni dzieło podobne do tego, którego dokonała Anna Solidarność. Modlą się pod krzyżem upamiętniającym również Jej śmierć i domagają się pomnika. I tak jak 30 lat temu wszyscy ? władze, Kościół, komitet harcerski i Wałęsa ? chcą, by zaniechali inspiracji i działań powodujących konflikty. Premier III RP, dla którego ?polskość to nienormalność?, znieważanie krzyża oraz bicie i upokarzanie jego obrońców nazywa ?happeningiem? i ?osobliwym Hyde Parkiem?, który ?jeśli nawet dla niektórych nieprzyjemny, nie jest dla miasta jakoś szczególnie groźny?. Zniknął już Gierek, Babiuch i Kania. Nie ma już PZPR i SB. Ale gdy na Zamku Jaruzelski ściska się z Komorowskim w towarzystwie Tuska, Wałęsy, Kwaśniewskiego i Millera, to znaczy, że przed Polakami nadal stoi to samo zadanie, którego niegdyś tak pięknie dokonała Anna Solidarność. Krzysztof Wyszkowski
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zniknął już Gierek, Babiuch i Kania. Nie ma już PZPR i SB. Ale gdy na Zamku Jaruzelski ściska się z Komorowskim w towarzystwie Tuska, Wałęsy, Kwaśniewskiego i Millera, to znaczy, że przed Polakami nadal stoi to samo zadanie, którego niegdyś tak pięknie dokonała Anna Solidarność. Trzydzieści lat temu, pomimo uśmierzenia buntu Grudnia ?70, stoczniowcy nadal podtrzymywali żądanie budowy pomnika dla poległych kolegów. Z początku władze PRL obiecywały zgodę na umieszczenie przy Bramie nr 2 tablicy, ale po kilku miesiącach ?konsultacji? tajna policja przystąpiła do represjonowania osób głośno domagających się upamiętnienia ofiar. SB wraz z dyrekcją organizowały akcje usuwania kwiatów i zniczy spod murów stoczni przez ?aktyw społeczny?, a wszystkie osoby składające hołd poległym zostały poddane inwigilacji. TW ?Bolek? skrupulatnie donosił, którzy z kolegów tkwią w oporze. Represje okazały się skuteczne. Władze PRL zapewniły sobie spokój na 10 lat. Dopiero 18 sierpnia 1980 r. Tadeusz Szczudłowski, działacz ROPCiO, który właśnie wyszedł z więzienia za zorganizowanie manifestacji w rocznicę 3 Maja, namówił stoczniowych cieśli, by zmontowali wielki drewniany krzyż i ustawił go na placu przed Stocznią. Miałem zaszczyt mu w tym pomagać, ponieważ Tadeusz słusznie obawiał się, że w trakcie trudnej operacji kopania dołu i zabetonowywania podstawy krzyża może dojść do ?spontanicznych protestów? ze strony tych mieszkańców Gdańska, a może i funkcjonariuszy z Warszawy, którzy uważają, że miejsce krzyża jest w kościele, a nie na terenie miejskim. Zaraz potem pojawił się w Sali BHP projekt (zresztą już wcześniej przygotowywany) pomnika Poległych Stoczniowców. Żądanie wybudowania pomnika złożonego z wielkich krzyży stało się niezbywalnym warunkiem zakończenia strajku. I, oczywiście, rozpoczęły się nowe ?konsultacje?. Najwybitniejsze autorytety artystyczne i architektoniczne zaangażowały się w argumentowanie, że lepsza będzie tablica, bo pomnik może szpecić sylwetkę miasta. Pytano, dlaczego właściwie krzyż ma być znakiem pamięci dla ludzi niewierzących. W końcu uznano, że jeśli już musi być pomnik, to niewysoki, ponieważ grunt jest niestabilny i krzyże mogą się przewrócić? A w ogóle, to powinien to być pomnik pojednania narodowego, bo przecież ginęli nie tylko stoczniowcy, ale i milicjanci. Członkowie Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców oraz przewodniczący NSZZ ?Solidarność? Lech Wałęsa i Kościół zgodzili się na pomnik Pojednania z tablicą na cokole: ?Ofiarom Grudnia ? Społeczeństwo?. Ale wtedy pojawiła się na scenie strażniczka pamięci narodowej ? Anna Walentynowicz i powiedziała: ?W tej sprawie Wałęsa nie ma nic do gadania? (Ten i następne cytaty za książką Sławomira Cenckiewicza ?Anna Solidarność ? życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki?). Ks. Henryk Jankowski przekazywał SB, że Wałęsa uznał interwencję Walentynowicz w sprawie pomnika za ?nieodpowiedzialne awanturnictwo? i że ?jak będzie miał sprzyjające okoliczności?, to ?skorzysta z okazji, aby rozprawić się z tą babą?. Dalej w tym meldunku czytamy: ?Ks. H [enryk] Jankowski w sposób ostry zwrócił jej uwagę na nieodpowiedzialne poczynania i powodowanie konfliktów w ramach ?Solidarności?. Zalecił jej, aby zaniechała inspiracji i działań zmierzających do zmiany ustalonego już napisu na pomniku ofiar grudniowych w Gdańsku. Tego samego dnia [?] Lech Wałęsa zwołał zebranie przedstawicieli Zakładowych Komitetów Solidarności zapraszając też B [ogdana] Borusewicza [?] postawił sprawę działalności Walentynowicz w kwestii zmiany napisu, żądając od zebranych, aby opowiedzieli się za jego stanowiskiem lub Walentynowicz. Wszyscy opowiedzieli się za L [echem] Wałęsą?. A jednak miliony ludzi z całego świata składają hołd narodowi polskiemu pod złożonym z trzech gigantycznych krzyży pomnikiem Poległych Stoczniowców. Nic to, że Walentynowicz na jego poświęcenie nie została zaproszona. Dzisiaj grupa kobiet i mężczyzn czyni dzieło podobne do tego, którego dokonała Anna Solidarność. Modlą się pod krzyżem upamiętniającym również Jej śmierć i domagają się pomnika. I tak jak 30 lat temu wszyscy ? władze, Kościół, komitet harcerski i Wałęsa ? chcą, by zaniechali inspiracji i działań powodujących konflikty. Premier III RP, dla którego ?polskość to nienormalność?, znieważanie krzyża oraz bicie i upokarzanie jego obrońców nazywa ?happeningiem? i ?osobliwym Hyde Parkiem?, który ?jeśli nawet dla niektórych nieprzyjemny, nie jest dla miasta jakoś szczególnie groźny?. Zniknął już Gierek, Babiuch i Kania. Nie ma już PZPR i SB. Ale gdy na Zamku Jaruzelski ściska się z Komorowskim w towarzystwie Tuska, Wałęsy, Kwaśniewskiego i Millera, to znaczy, że przed Polakami nadal stoi to samo zadanie, którego niegdyś tak pięknie dokonała Anna Solidarność. Krzysztof Wyszkowski
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
crx napisał:
Nie ma innej rady jak tylko ogłosić ten teren eksterytorialnym,aby kontrolę nad nim przejęli Rosjanie,Niemcy lub Amerykanie.W warunkach prawa polskiego jakiekolwiek sensowne rozwiązanie jest niemożlie.Ale taka to już jest ta pożal się Boże "polska tradycja"....!!!
Nieuku!!!! Jeśli obszar EKSTERYTORIALNY to znaczy nikomu niepodlegający. Zanim gamoniu zaczniesz pisać sięgnij do słownika
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Res napisał:
Zniknął już Gierek, Babiuch i Kania. Nie ma już PZPR i SB. Ale gdy na Zamku Jaruzelski ściska się z Komorowskim w towarzystwie Tuska, Wałęsy, Kwaśniewskiego i Millera, to znaczy, że przed Polakami nadal stoi to samo zadanie, którego niegdyś tak pięknie dokonała Anna Solidarność. Trzydzieści lat temu, pomimo uśmierzenia buntu Grudnia ?70, stoczniowcy nadal podtrzymywali żądanie budowy pomnika dla poległych kolegów. Z początku władze PRL obiecywały zgodę na umieszczenie przy Bramie nr 2 tablicy, ale po kilku miesiącach ?konsultacji? tajna policja przystąpiła do represjonowania osób głośno domagających się upamiętnienia ofiar. SB wraz z dyrekcją organizowały akcje usuwania kwiatów i zniczy spod murów stoczni przez ?aktyw społeczny?, a wszystkie osoby składające hołd poległym zostały poddane inwigilacji. TW ?Bolek? skrupulatnie donosił, którzy z kolegów tkwią w oporze. Represje okazały się skuteczne. Władze PRL zapewniły sobie spokój na 10 lat. Dopiero 18 sierpnia 1980 r. Tadeusz Szczudłowski, działacz ROPCiO, który właśnie wyszedł z więzienia za zorganizowanie manifestacji w rocznicę 3 Maja, namówił stoczniowych cieśli, by zmontowali wielki drewniany krzyż i ustawił go na placu przed Stocznią. Miałem zaszczyt mu w tym pomagać, ponieważ Tadeusz słusznie obawiał się, że w trakcie trudnej operacji kopania dołu i zabetonowywania podstawy krzyża może dojść do ?spontanicznych protestów? ze strony tych mieszkańców Gdańska, a może i funkcjonariuszy z Warszawy, którzy uważają, że miejsce krzyża jest w kościele, a nie na terenie miejskim. Zaraz potem pojawił się w Sali BHP projekt (zresztą już wcześniej przygotowywany) pomnika Poległych Stoczniowców. Żądanie wybudowania pomnika złożonego z wielkich krzyży stało się niezbywalnym warunkiem zakończenia strajku. I, oczywiście, rozpoczęły się nowe ?konsultacje?. Najwybitniejsze autorytety artystyczne i architektoniczne zaangażowały się w argumentowanie, że lepsza będzie tablica, bo pomnik może szpecić sylwetkę miasta. Pytano, dlaczego właściwie krzyż ma być znakiem pamięci dla ludzi niewierzących. W końcu uznano, że jeśli już musi być pomnik, to niewysoki, ponieważ grunt jest niestabilny i krzyże mogą się przewrócić? A w ogóle, to powinien to być pomnik pojednania narodowego, bo przecież ginęli nie tylko stoczniowcy, ale i milicjanci. Członkowie Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców oraz przewodniczący NSZZ ?Solidarność? Lech Wałęsa i Kościół zgodzili się na pomnik Pojednania z tablicą na cokole: ?Ofiarom Grudnia ? Społeczeństwo?. Ale wtedy pojawiła się na scenie strażniczka pamięci narodowej ? Anna Walentynowicz i powiedziała: ?W tej sprawie Wałęsa nie ma nic do gadania? (Ten i następne cytaty za książką Sławomira Cenckiewicza ?Anna Solidarność ? życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki?). Ks. Henryk Jankowski przekazywał SB, że Wałęsa uznał interwencję Walentynowicz w sprawie pomnika za ?nieodpowiedzialne awanturnictwo? i że ?jak będzie miał sprzyjające okoliczności?, to ?skorzysta z okazji, aby rozprawić się z tą babą?. Dalej w tym meldunku czytamy: ?Ks. H [enryk] Jankowski w sposób ostry zwrócił jej uwagę na nieodpowiedzialne poczynania i powodowanie konfliktów w ramach ?Solidarności?. Zalecił jej, aby zaniechała inspiracji i działań zmierzających do zmiany ustalonego już napisu na pomniku ofiar grudniowych w Gdańsku. Tego samego dnia [?] Lech Wałęsa zwołał zebranie przedstawicieli Zakładowych Komitetów Solidarności zapraszając też B [ogdana] Borusewicza [?] postawił sprawę działalności Walentynowicz w kwestii zmiany napisu, żądając od zebranych, aby opowiedzieli się za jego stanowiskiem lub Walentynowicz. Wszyscy opowiedzieli się za L [echem] Wałęsą?. A jednak miliony ludzi z całego świata składają hołd narodowi polskiemu pod złożonym z trzech gigantycznych krzyży pomnikiem Poległych Stoczniowców. Nic to, że Walentynowicz na jego poświęcenie nie została zaproszona. Dzisiaj grupa kobiet i mężczyzn czyni dzieło podobne do tego, którego dokonała Anna Solidarność. Modlą się pod krzyżem upamiętniającym również Jej śmierć i domagają się pomnika. I tak jak 30 lat temu wszyscy ? władze, Kościół, komitet harcerski i Wałęsa ? chcą, by zaniechali inspiracji i działań powodujących konflikty. Premier III RP, dla którego ?polskość to nienormalność?, znieważanie krzyża oraz bicie i upokarzanie jego obrońców nazywa ?happeningiem? i ?osobliwym Hyde Parkiem?, który ?jeśli nawet dla niektórych nieprzyjemny, nie jest dla miasta jakoś szczególnie groźny?. Zniknął już Gierek, Babiuch i Kania. Nie ma już PZPR i SB. Ale gdy na Zamku Jaruzelski ściska się z Komorowskim w towarzystwie Tuska, Wałęsy, Kwaśniewskiego i Millera, to znaczy, że przed Polakami nadal stoi to samo zadanie, którego niegdyś tak pięknie dokonała Anna Solidarność. Krzysztof Wyszkowski
Dobrze, że nas oświeciłeś, panie Wyszkowski. Jeśli to w ogóle jest pan, a nie ktoś podszywający się. Teraz już powinniśmy wiedzieć, że krzyż-pomnik w Wa-wie ma być poświęcony Annie W. vel S.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zgodnie z nową definicją za obszar eksterytorialny uważa się obszar wyłączony z jurysdykcji państwa w obrębie którego się znajduje.Jednak zgodnie z nowymi przepisami międzynarodowymi atyterrorystycznymi, państwa mające wkład w tej walce -mogą określić warunki stabilizacji,!!!(sic!)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
Dobrze, że nas oświeciłeś, panie Wyszkowski. Jeśli to w ogóle jest pan, a nie ktoś podszywający się. Teraz już powinniśmy wiedzieć, że krzyż-pomnik w Wa-wie ma być poświęcony Annie W. vel S.
Nie rozumiesz czy tylko udajesz, że nie rozumiesz analogi pomiędzy tamtymi, a obecnymi metodami działania władzy i jej służb? Jeżeli tylko nie rozumiesz to wpisz sobie w Google takie hasła jak: ks. Jerzy Popiełuszko, ks. Stanisław Suchowolec, ks. Stefan Niedzielak, ks. Sylwester Zych - szczególną uwagę zwróć na daty i okoliczności śmierci trzech ostatnich.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
CZYTAJCIE NIEZALEŻNA MOŻE COS ROZJAŚNI SIE W POpzpru-ciemnocie
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
HistoryJa napisał:
Nie rozumiesz czy tylko udajesz, że nie rozumiesz analogi pomiędzy tamtymi, a obecnymi metodami działania władzy i jej służb? Jeżeli tylko nie rozumiesz to wpisz sobie w Google takie hasła jak: ks. Jerzy Popiełuszko, ks. Stanisław Suchowolec, ks. Stefan Niedzielak, ks. Sylwester Zych - szczególną uwagę zwróć na daty i okoliczności śmierci trzech ostatnich.
Wyobraź sobie, że akurat wiem kim byli ludzie przez ciebie wymienieni, zresztą wydarzenia związane z ich śmiercią miałem okazję śledzić na bieżąco, a nie dowiadywać się o tym z Google. Wiem też, że wszyscy ci księża (szczególnie Popiełuszko) mają w Polsce tyle pomników, co Piłsudski, Mickiewicz, Kościuszko, Sikorski razem wzięci. Stawianie nowych pomników komukolwiek tylko dlatego, że zginął w katastrofie lotniczej uważam za koniunkturalizm. O tym czy ktoś zasługuje na pomnik czy nie - niech zdecydują przyszłe pokolenia, a nie kilku czy nawet kilkuset zacietrzewionych osobników mieniących się obrońcami czegoś tam.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...