Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Wojciech Białasiewicz. Pożegnanie mistrza

Utworzony przez Użytkownik niezarejestrowany, 13 września 2016 r. o 15:20 Powrót do artykułu
Pamiętamy Cię Wojtku! Koledzy z Lublina
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Prawdziwie dziennikarstwo odchodzi wraz z takimi ludźmi.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Miał zgromadzone sensacyjne archiwalia na temat wojennej działalności Nowaka-Jeziorańskiego.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jak można przypuszczać Wojciech Białasiewicz mógł badać kwestie poruszane w "Nowej Encyklopedii": (...) W 1970 Johann Kassner z Monachium złożył oświadczenie przed niem. sądem z mocą przysięgi, że bracia Henryk Jeziorański i Jan Jeziorański byli zatrudnieni 1940-42 jako urzędowo zatwierdzeni nadkomisarze w Komisarycznym Zarządzie Zabezpieczonych Nieruchomości w Warszawie (oficjalnym urzędzie władzy okupacyjnej, nadzorującym nieruchomości przejęte od żyd. właścicieli); w ten sposób N. został oskarżony o kolaborację z hitlerowcami (por.; K. Zamorski, Pod anteną Radia Wolna Europa, Poznań 1995, s. 203-204); natomiast 20 IX 1974 wydawany w Kolonii tygodnik „Rheinischer Merkur” opublikował artykuł Joachima G. Gorlickiego Polskie napaści. Zastanawiające wpadki w Radiu Wolna Europa, w którym autor, powołując się na wspomnienia Andrzeja Czechowicza (—> Czechowicza afera), postawił N. zarzut kolaboracji z nazistami; po tym wystąpieniu N. domagał się przed niem. sądem odwołania opublikowanych twierdzeń oraz wypłacenia odszkodowania (w wysokości 20 tys. marek); w odpowiedzi pozwani wnieśli o odrzucenie skargi, a ponadto przedstawili argumenty wskazujące, iż N. był współpracownikiem wywiadu hitler.; sąd krajowy w Kolonii, uznając autentyczność przedstawionych dowodów, wyrokiem z 2 VII 1964 oddalił skargę N. (por.; K. Zamorski, Pod anteną Radia Wolna Europa, Poznań 1995, s. 234-241); nast. N. poddał się samokrytyce, przyznając, że żałował wszczęcia rozprawy i oznajmił; „Wytoczyłem ten proces, bo mi Pan Bóg rozum odebrał” (S. Kisielewski, Abecadło Kisiela, Warszawa 1997, s. 103). W związku z tąsprawą w okupacyjnym życiorysie N. pojawiło się wiele niejasności, które N. starał się nast. wyjaśniać, m.in. twierdził, że na rzecz administracji hitler. pracował z polecenia poi, podziemia, do pracy w Komisarycznym Zarządzie Zabezpieczonych Nieruchomości miał zostać skierowany III 1941 z polecenia przedstawiciela Związku Walki Zbrojnej (nast. AK); nie wyjaśniało to jednak, czym zajmował się N. do poł. 1941; jedna z wersji głosiła, że jeździł wówczas po Polsce zajmując się handlem; natomiast Stefan Wysocki, były pracownik RWE, w broszurze Polska z oddali - prawda z bliska napisał, że N. pracował w niem. zarządzie komisarycznym już od 1940 (zob. J.R. Nowak, Życiorysy bez retuszu. „Kurier z Waszyngtonu Jan Nowak Jeziorański”, Warszawa 2003, s. 57-58), zaś Edward Mariusz Skopp stwierdzał, że „uporczywe kłamstwa” N. w tej kwestii pogorszyły tylko jego obraz (E.M. Skopp, Pisane na kolanie. Pamiętnik bez patosu. Warszawa 1997, s. 312-313). Do ważnych wątków z życia N., jakie nie doczekały się przekonującego wyjaśnienia, należy także kwestia jego danych personalnych; w okupacyjnej karcie pracy, wystawionej 1942, znajduje się adnotacja, że urodził się on 2 X 1914 w Berlinie, zaś inne dokumenty podają jako miejsce jego urodzenia Warszawę (niekiedy wskazywany jest także Sopot) oraz datę 15V 1913; N. rozbieżność tę tłumaczył warunkami konspiracji. Kolejna kontrowersja dotyczy znajomości języka niem.; jak wspominali pracownicy Sekcji Pol. RWE, N. wręcz afiszował się swoją nieznajomością języka niem.; dziwiło to niektóre osoby pamiętające o jego zatrudnieniu w kierowniczym personelu niem. instytucji powierniczych i komisarycznych, podlegających administracji hitler., w których wymagano dobrej znajomości tego języka, m.in. N. jako administrator nadzorował wynajem mieszkań, a także miał przejąć cegielnię uważaną przez hitlerowców za jeden z kluczowych elementów lokalnej gospodarki (znany jest niem. dokument wydany 8 VIII 1940 przez szefa SS w dystrykcie warsz., popierający N., jako Zdzisława Jeziorańskiego, na stanowisko „Treuhandera” cegielni w Radzyminie, stanowiącej dotąd własność Żyda Aria Hardera); później N. miał pracować na kolei (twierdził, że wyjeżdżał z Generalnego Gubernatorstwa na tereny poi. przyłączone do III Rzeszy, jak i do „starej Rzeszy”); dziwić więc może fakt, że pracujący dla podziemia poi. kolejarz bez znajomości języka niem. kursował do Szwecji i Londynu, posługując się przy tym kartą pracy, w której jako miejsce urodzenia figurował Berlin. Po ukazaniu się książki A. Czechowicza i ujawnieniu sprawy kolaboracji z Niemcami, N. skierował sprawę do sądu niem. w Kolonii, który wyrokiem z 2 VII 1975 oddalił jego pozew, pisząc w uzasadnieniu m.in., że powód 1940-42 był zatrudniony w Komisarycznym Zarządzie Zabezpieczonych Nieruchomości w Warszawie, a ponadto stwierdził, że tym samym zajmował oficjalny urząd władzy okupacyjnej; tymczasem N. pisał w swoich wspomnieniach, że pierwszy kontakt z podziemiem nawiązał dopiero 1941, co przedstawił następująco: „W dwa tygodnie później objąłem administrację dwóch spoiych kamienic na Królewskiej i otrzymałem Arbeitskartę [...] późną wiosną 1941 roku składałem przysięgę organizacyjną ZWZ na ręce »Adama« [pseud. Eugeniusza Czarnowskiego - przyp. M.R.G.] i przybrałem pseudonim »Janek« (Kurier z Warszawy, Kraków 1997, s. 46); zestawienie tych faktów wskazuje więc, iż nie mógł podjąć pracy w Zarządzie w uzgodnieniu z przedstawicielem poi. organów konspiracyjnych. Po wojnie, gdy już działał w RWE, po ujawnieniu faktu jego pracy w urzędzie rekwinijącym mienie żyd., N. próbował tłumaczyć, że powyższy dokument jest „fałszywką”; kwestię tę dokładnie przeanalizował Kazimierz Zamorski w książce Pod anteną Radia Wolna Europa, który stwierdził: „Wbrew temu, co Jan Nowak twierdzi, dokument jest autentyczny. Potwierdzają ten fakt osoby występujące w tekście, ich oryginalne podpisy (pismo Kreishauptmanna Rupprechta, podpis dr. Zahna), jak również informacje zawarte w treści pisma, układ pisma, nadruki, czcionka i pieczęcie. A także charakterystyczny dla kancelarii niemieckiej sposób formowania i spinania akt metalowymi wąsami, który pozostawił ślady rdzy i uszkodzenia papieru” (zob. K. Zamorski, Pod anteną Radia Wolna Europa, Poznań 1995, s. 210-211); Zamorski zauważył też, że: „W sądzie kolońskim Jan Nowak powołał się na »około 300 Polaków, którzy tak samo, jak i on byli w podziemiu« i pracowali w owym nieszczęsnym Komisarycznym Zarządzie Zabezpieczonych Nieruchomości. W 1974 roku, gdy Czechowicz opublikował oświadczenie Kassnera, chyba stu z tych trzystu żyło i bodaj kilku na Zachodzie. Więc dlaczego nie odszukano dwóch czy trzech, ostatecznie jednego, który by obalił wszelkie oszczerstwa” (K. Zamorski, Pod anteną Radia Wolna Europa, Poznań 1995, s. 222). Po ujawnieniu „sprawy N.” przez prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej, E. Moskala, N. szybko wycofał się z wszelkich polemik i ustąpił z działalności w tej organizacji, uznając zapewne, że fakty przema
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...