Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
Jest rada na ten problem zaczipować psy i wiadomo do kogo należy pupil.Za dziecko odpowiada rodzic,a za psa właściciel,aby to zweryfikować konieczne jest czipowanie!!!I nieswornego właściciela karać,aż do skutku.Skończy się spuszczanie na noc albo wiązanie do drzew w lesie.Jak jest obowiązkowe psa zaszczepić na wściekliznę,to i czipowanie powinno być obowiązkowe.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Z ogromną niecierpliwością, jak też z nieukrywaną satysfakcją spieszę podzielić się z wami, mili forowicze, wielce optymistyczną wiadomością. Otóż na wiosnę ubiegłego roku w Warszawie ruszył pierwszy w Polsce ekskluzywny lokal, w którym są podawane dania sporządzane wyłącznie z psiego mięsa, przypominającego w smaku delikatną wołowinę lub kozinę w zależności od rasy pozyskanego surowca. Na ten ciekawy pomysł wpadł, urodzony w naszym kraju i mieszkający w Wólce Kosowskiej, pewien Wietnamczyk, gdy dowiedział się o likwidacji schroniska dla zwierząt w Celestynowie w powiecie otwockim. Uznał, że polskie prawo zakazuje porzucania lub znęcania się nad psami, ale nie zabijania ich w celach kulinarno-konsumpcyjnych, oczywiście po uprzednim odpchleniu, odrobaczeniu, no i też po przeprowadzeniu wymaganych prawem niezbędnych badań weterynaryjnych i sanitarno-epidemiologicznych. Około dwieście bezpańskich, bezdomnych psiuń i suń czekało tam na potencjalnych właścicieli, a później, jak się okazało, na potencjalnych konsumentów. Podzielam ten pogląd, gdyż, zgodnie z niepisaną starą rzymską zasadą „co nie jest zabronione, jest dozwolone”, nie było żadnych przeciwwskazań prawnych zabraniających temu odważnemu człowiekowi wejść na rynek z tak śmiałą inicjatywą. Uważam, że lokal ten na pewno już się cieszy dużym wzięciem i powodzeniem wśród smakoszy, a zwłaszcza wśród przyjaciół psów, ponieważ konsumpcja potraw z psiny pozwala miłośnikom psów, według wierzeń i przekonań ludów zamieszkujących wschodnią Azję, w pełni fizycznie i duchowo zespolić się z naszymi zdolnymi do miłości ulubieńcami i to bez naruszania zakazu zawartego w art. 6 ust. 2 pkt 16 ustawy o ochronie zwierząt. Należy przy tym zwrócić uwagę, że nasz stosunek do psów jest miarą naszego człowieczeństwa. Nie zapominajmy o tym. Myślę też, że realizacja tego interesującego zamierzenia jest konkurencyjna cenowo do innych dań serwowanych w naszych lokalach, chociażby ze względu na fakt powszechności występowania w naszym kraju tzw. „wsadu do garnka” oraz łatwość jego pozyskania i to za darmo. Ponadto muszę stwierdzić, iż wyjście z tak interesującą ofertą na nasz ubogi rynek kulinarny bez cienia wątpliwości, wzbudziło żywe zainteresowanie wśród wszystkich wielbicieli psów oraz pozwoliło nam Polakom, słynącym w świecie z tolerancji oraz otwartości do innych narodów i kultur, spojrzeć bardziej przyjaznym okiem na imigrantów ze wschodniej Azji, a szczególnie na ich bogate upodobania i doświadczenia kulinarne. Otwarcie tego lokalu na pewno spotkało się z życzliwym przyjęciem wśród warszawiaków i gości odwiedzających naszą stolicę. Przypuszczam również, że to niecodzienne wydarzenie odbiło się szerokim echem w pozostałych krajach Unii Europejskiej, a nam wypada złożyć temu Wietnamczykowi serdeczne gratulacje za nowatorski pomysł i życzyć mu samych sukcesów w prowadzeniu interesu. Już widzę oczyma wyobraźni kartę dań w tym lokalu – zupa „brązowe oczko” z fasolką, pekińczyk w warzywach, amstaf duszony w kapuście, jamnik w sosie koperkowym, doberman zapiekany w rondlu, marchewka z ozorem azora, befsztyk z buldoga, cynaderki z charta w buraczkach, pieczeń z owczarka, gulasz z bulteriera, brodacz po monachijsku, seter po irlandzku, rottweiler z pieca, potrawka z pudla, płucka z wyżła w sosie słodko-kwaśnym, kotlet mielony „a la kundel” z ziemniakami, a na deser – galaretka z suni w musie owocowym. No cóż, wypada nam życzyć wszystkim miłośnikom psów „smacznego”.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Drodzy miłośnicy i wielbiciele psiuń, suń i tym podobnych stworzeń, muszę pochwalić się, że też lubię psy. Inni zmieniają żony, a ja sobie średnio raz na rok zmieniam psa. Wolno mi tak postępować, ponieważ, zgodnie z obowiązującym prawem polskim i unijnym, można wziąć lub oddać za darmo każdego psiaka. Nie można nimi handlować, zakładać hodowli i ich rozmnażać, bez odpowiednich zezwoleń. Mając na uwadze te przepisy i fakty, nie muszę więc martwić się o jego ułożenie, wytresowanie, wyszkolenie, itp. Moim dzieciom pieski bardzo szybko się nudzą. Teraz to już siódma lub ósma psiunia jest w naszym domu. Zaraz ją śmiesznie nazwą, jakoś tak: „major”, „komuszko”, „bambi”, „gejek” lub „pedek” czy jakoś tak, trudno spamiętać te wszystkie imiona. Wyobraźcie sobie taką komendę „major do nogi”. Można paść ze śmiechu. Zawsze tak do wakacji trzymamy sobie takiego pieska, a jak już wyjeżdżamy na urlop, to oddajemy do schroniska, bo nie ma co z nim zrobić. Do samolotu z psem nas nie wezmą. Chociaż ostatnio to musiałem wywieźć na pewną wieś koło Warszawy, bo w schronisku nie chcieli i znajomi też nas pogonili. Pojechałem więc do tej wsi i zapytałem pierwszego lepszego chłopa z brzegu, czy nie chce psa, oczywiście za darmo. Nie chciał. Powiedziałem, że dopłacę do niego 50 zł. Chłop wtedy chętnie wziął i mało co ręki mi nie urwał. Stać mnie na taki gest, dałbym mu nawet stówę, gdyby chciał, jestem prawnikiem, pracuję w znanej warszawskiej kancelarii adwokackiej i dobrze tam zarabiam. Jednak nie wiem jak jest u was na prowincji, ale u nas to podwarszawskie chłopstwo jest strasznie pazerne na pieniądze, za parę groszy, to nawet gówno by wziął. Do lasu psa nie chcę wypuszczać, zabijać go siekierą, przywiązywać za głowę do samochodu, zostawiać na torach kolejowych przed pędzącym pociągiem, czy wyrzucać do rzeki i w ten sposób pozbywać się kłopotu, bo to niehumanitarne, no i oczywiście niezgodne z polskim prawem i unijnymi standardami. Nie chciałbym też w ten sposób obciążać swojego sumienia. Przecież pies to nie zabawka, lecz mająca duszę i zdolna do miłości istota, a nasz stosunek do psów jest miarą naszego człowieczeństwa. Innym razem sprzedałem smycz z mojego psa, a samego psa dorzuciłem za darmo znajomemu Wietnamczykowi (honor nie pozwalał mu brać czegokolwiek za darmo), prowadzi taki przyuliczny bar o wdzięcznej nazwie „Hau hau”. Wolno mi było tak postąpić, prawo unijne i polskie zezwala na nieodpłatne przekazywanie psów jakimkolwiek osobom. Zawsze tak robię przed wakacjami, jak nie chcą wziąć psinki do schroniska. Dziwię się, że właściciele schronisk dla bezdomnych psów nie wejdą w układy z Chińczykami, Wietnamczykami czy Koreańczykami. Przecież oni bardzo lubią psy, tak jak my Polacy lubimy drób czy świnki. Taka współpraca byłaby korzystna dla wszystkich, no i naturalnie, zgodna z unijnym i polskim prawem, a w takich schroniskach byłoby czysto, schludnie i nie byłoby przegęszczenia, co też byłoby zgodne z wszelkimi unijnymi dyrektywami i standardami. A na prawie znam się, ponieważ jestem, jak już wspomniałem, prawnikiem. Po powrocie z wakacji zawsze kupujemy nowego psiaka ze schroniska lub z zarejestrowanej hodowli, bo dzieci by zaraz się dopytywały gdzie piesek. Byłbym bez serca, gdybym tak nie postąpił, w przeciwnym razie moje dzieci mogłyby też mnie oddać do schroniska, gdy będę już stary. A tak mają nowego, a w domu robi się jakoś radośniej. Zawsze sprawiamy sobie młode pieski, mają takie fajne, mokre i pocieszne mordki, no i takie, wiadomo, nie odgryzą dziecku główki, rączki lub paluszka, no i oczywiście robią małe zdrowe kupki, podobne do kupek „bruna”, a jak się moim dzieciom znudzą, to zaraz ktoś ze wsi, czy ze schroniska je sobie weźmie. Oczywiście za darmo.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mili wielbiciele i miłośnicy psów, przyszli i obecni wyborcy postępowych, antyklerykalnych i proeuropejskich ugrupowań politycznych. Moja znajoma ekolożka, miłośniczka zwierząt, wegetarianka, feministka, zwolenniczka wolnej miłości, jak też eutanazji i przerywania ciąży na życzenie, przeciwniczka kary śmierci, wierząca w horoskopy, czary, magię i we wróżby oraz interesująca się tarotem, astrologią, ezoteryzmem, okultyzmem, wampiryzmem, neopogaństwem, świętymi księgami religii Wschodu, reinkarnacją, zjawiskami paranormalnymi i UFO, należąca do „Stowarzyszenia Obrońców Prawa do Życia Zwierząt Rzeźnych”, aktywistka „Frontu Wyzwolenia Zwierząt Łownych”, fanka Janusza Palikota i jego ruchu, jak też Magdy Gessler, Moniczki Olejnik, Jurasa Owsiaka, Kuby Wojewódzkiego, Miśka Figurskiego i Szymka Majewskiego, mówiąc krótko – w każdym calu postępowa i tolerancyjna Europejka. Otóż ta moja serdeczna koleżanka uważa, że pies to jeszcze nie człowiek, ale już nie zwierzę. To jest po prostu nasz młodszy, szarobury brat, żywa, mająca duszę, czująca i umiejąca kochać istota, której należy się poszanowanie, co warto podkreślić, jest wyraźnie napisane w ustawie o ochronie zwierząt. Dlatego też właśnie z tego powodu nigdy nie zwróciłaby najmniejszej uwagi właścicielowi pieska nawet za to, że jego ulubieniec zrobił kupkę na chodniku, plaży czy trawniku lub nawet pod oknem, niezależnie od wielkości tej kupki. Wszak nasz stosunek do psów jest miarą naszego człowieczeństwa. Moja znajoma czasami w ramach wolontariatu popracuje w schroniskach dla bezdomnych zwierząt, gdzie każda psiuńka ma swoją zamykaną na kłódkę drucianą klatkę o wymiarach zgodnych z polskim, wzorowanym na unijnych standardach, prawem i przebywa tam na koszt podatnika aż do naturalnej śmierci. Z jednego schroniska raz ją pogonili, bo zauważyli, że zjadła trochę kaszy, którą gotowali dla psiaków. Po prostu była głodna, niemniej jednak było jej bardzo głupio z tego powodu, ponieważ przez nią jakiś bezdomny pies też mógł być głodny. Mimo tej drobnej wpadki, muszę z całą stanowczością stwierdzić, że koleżanka ta jest naprawdę prawdziwą ideową ekolożką. Myje się wyłącznie w czystej i zimnej wodzie, nie używa żadnych mydeł, szamponów, balsamów, odżywek i tym podobnych bzdur, a w jej skromnym mieszkaniu nie ma łóżka, jest tylko materac wypchany słomą czy trzciną. Bardzo porządna dziewczyna, ma tylko pewien problem, nie może znaleźć pracy no i jakiegoś chłopaka. Ale zawsze z wielką, nieukrywaną troską i ze łzami w oczach pochyla się nad każdym bezdomnym pieskiem, rozdeptanym robaczkiem, czy ptaszkiem ze złamanym skrzydełkiem. Na początku stycznia każdego roku i to za darmo wycina czerwone serduszka i klei kolorowe puszki dla wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Nigdy też nie opuściła żadnej manify, parady równości i miłości, czy przystanku Woodstock, uczestniczy praktycznie we wszystkich protestach ekologicznych łącznie z przywiązywaniem i wieszaniem się na drzewach, a za udział w tego typu akcjach zawsze dostanie od organizatorów, tak jak i inni protestujący, parę ładnych groszy. Ma dziewczyna potem z czego żyć. Spytała mnie, czy słyszałem o piesku „baliticu”, który sobie dryfował w styczniu 2010 roku na krze po Zatoce Gdańskiej. Nie słyszałem, mimo że podobno o tym ważnym wydarzeniu było głośno w mediach całego świata. Okazało się, że psinka ta dostała honorowe obywatelstwo miasta Gdyni. A w czasie powodzi w maju i czerwcu 2010 roku podobno uratowano kilka tysięcy psów z zalanych terenów. Taka liczba po prostu w głowie się nie mieści. Moja koleżanka rozpłakała się, gdy usłyszała tą niesamowitą wiadomość. Nawet więźniowie z Zakładu Karnego w Dębicy uznali, że trzeba pomóc psom, które ucierpiały w czasie powodzi i za darmo w lipcu ubiegłego roku zbudowali dla nich kilkadziesiąt drewnianych, przestronnych i ocieplanych bud. Jest to bardzo piękny gest ze strony osadzonych oraz wielka pomoc, na którą to w pierwszej kolejności i z wielkim utęsknieniem oczekiwali powodzianie. W jesieni 2010 roku do bulwersującego zdarzenia doszło na Śląsku, które również otrzymało właściwą medialną oprawę. Otóż wyrzucono z jadącego samochodu psa o imieniu „bąbel”. Tylko szybka oraz fachowa pomoc lekarska uratowała mu życie i zdrowie. Moja koleżanka wyraziła nadzieję, że śląska policja odłoży na bok śledztwa w sprawie morderstw, gwałtów i rozbojów oraz dołoży, bez zwracania uwagi na koszty, wszelkich starań mających na celu ujęcie i osadzenie w Strzelcach Opolskich, Wołowie, Rawiczu, Barczewie, czy w innym miejscu odosobnienia tego niezwykle groźnego przestępcy, który wyrzucił „bąbla” z pędzącego samochodu. Moja znajoma zauważyła też, że kilka miesięcy temu doszło do wiejącego zgrozą psiego dramatu w Świnoujściu. Jakiś nazista, gdyż trudno inaczej nazwać tego człowieka, w biały dzień zakopał sunię dobermana w ziemi na jednym z osiedli w tym mieście w taki sposób, że wystawała nad powierzchnię tylko głowa. Sunia samodzielnie próbowała się wydostać z tej pułapki lecz niestety nie udało się jej to. Przybyły na miejsce zdarzenia lekarz stwierdził zgon. Następnie przyjechali pracownicy schroniska, którzy z należytym szacunkiem i pietyzmem, co było wyraźnie zaprezentowane w programie interwencyjnym TVP2, wyciągnęli z dołu zwłoki poległego psa i ułożyli go z namaszczeniem na białym prześcieradle. W trakcie wykonywania tych czynności nikt nie odezwał się ani jednym słowem, a wokół panowała przejmująca grobowa cisza. Na szczęście, jeżeli można tak powiedzieć, w tym przypadku finał tego dramatu znajdzie swój epilog w sądzie, ponieważ w wyniku doniesienia złożonego przez czujnych mieszkańców osiedla, na którym doszło do tego zabójstwa, policja zdołała ująć mordercę psa. Miejmy nadzieję, że sprawca tej wyjątkowo podłej zbrodni będzie należycie ukarany z całą surowością polskiego i unijnego prawa. Jednak należy w tym miejscu wyrazić ubolewanie, iż świadkowie tej tragedii, widząc co się dzieje, nie wzięli sprawy w swoje ręce i nie przeszkodzili w zabójstwie psiuni. Szkoda też, że nie podano terminu pogrzebu zamordowanego dobermana oraz w jakim rycie miałaby się odbyć ta smutna ceremonia, która mogłaby zgromadzić wielotysięczne rzesze postępowych Europejczyków, w tym gejów, ekologów, obrońców praw zwierząt, przedstawicieli masonerii, solidaryzujących się w pogrążoną w żałobie psią rodziną. Stosunkowo niedawno do zapierającego dech w piersiach horroru doszło w Mielcu. Otóż psy ze schroniska w tym mieście były wywożone do Niemiec. Dopiero ostry protest tamtejszych miłośników zwierząt o wyjątkowo patriotycznym nastawieniu położył kres
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
mietek napisał:
I bardzo dobrze powiedział. W Polsce w scroniskach przebywa 110 lub 120 tysiecy bezdomnych psów (różne źródła p[odają takie liczby) i ich liczba ciągle rośnie. To jest pomysł by chińczycy i wietnamczycy pomogli nam rozwiązać ten problem. Nie bądżmy hipokrytami, codziennie zjadamy tysiące ptaków i zwierząt. Jeśli jest zainteresowanie by przeznaczyć do zjedzenia część tych psów które przebywają w schroniskach to czemu nie. To świetny pomysł. Pewnie że azjaci za darmo tego nie zrobią bo widzą w tym interes, a więć zapłaćmy im ale tylko część tego co wydajemy na utrzymanie schronisk
Kolega ma całkowitą racje, Hindusi nie jedzą krów,Turcy - wieprzowiny ....itd.,nasi miłośnicy psów nie muszą ich jeść,ale nie powinno się zabraniać innym urozmaicania menu. Tylko pod pięknymi hasłami pseudo-obrońców praw zwierząt kryje się ogromna kasa jaką można zarobić i wyjąć z naszych portfeli w świetle prawa. Dlatego hipokryzja i fałsz zawsze będą temu tematowi towarzyszyć, przykre ,że ciągle wymyślane są coraz liczniejsze peudo-prawa za które i tak wszyscy zapłacimy..............
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czytając wasze komentarze nie mogę pozostać obojętna na ich treść i też postanowiłam zająć stosowne stanowisko w tej kwestii. Otóż w kontekście tej sprawy chciałabym zwrócić uwagę, iż zgodnie z unijnymi standardami, jakikolwiek pies (głośno szczekający, zaniedbany, głodzony, dręczony, gwałcony, porzucony, bezdomny czy agresywny), jako żywa, mająca duszę, czująca ból i cierpienie oraz zdolna do miłości istota, której należy się poszanowanie, nie powinien być zabijany, sterylizowany lub pozbawiany wolności bez prawomocnego wyroku sądowego i osadzany w schronisku dla zwierząt, które to przybytki łudząco są podobne do obozów koncentracyjnych. Psy są tam pozamykane na kłódki w drucianych klatkach i przebywają w nich aż do naturalnej swojej śmierci, gdzie są pozbawione kontaktów z osobnikami płci przeciwnej, a cały teren takiego ośrodka odosobnienia jest szczelnie ogrodzony, że nawet mysz się nie prześliźnie. Jest to wyjątkowo skandaliczna sytuacja, nie można bowiem naruszać prawa do wolności w stosunku do naszych szaroburych braci nie będących już zwierzętami, ale jeszcze nie ludźmi. Zamykanie zatem niewinnych bezdomnych psów bez wyroków niezawisłych sądów w obozach koncentracyjnych lub łagrach zwanych „schroniskami dla zwierząt” jest bezprawne i kłóci się nie tylko z założeniami państwa prawa oraz unijnymi dyrektywami, ale z wszelkimi cywilizowanymi zasadami, którymi kierowali się założyciele – ojcowie Unii Europejskiej. W tym miejscu warto wspomnieć, iż do wyjątkowo niesłychanego zdarzenia doszło w tzw. schronisku dla zwierząt w Kielcach. Otóż w październiku 2010 roku ujawniono, że w tym godnym pożałowania przybytku od bliżej nieokreślonego czasu zwierzęta męczyły się w wyjątkowo skandalicznych warunkach. Otóż bezdomne psiunie były głodzone i pozbawione wody pitnej, a te, które umarły, były przerabiane na smalec. Klatki były brudne od psich odchodów, ponieważ komendantka tego obozu, będąca niezamężną kobietą, wydała rozkaz, aby psy same po sobie sprzątały. Niewykonanie tego rozkazu oraz za inne nawet te najdrobniejsze przewinienia psy były karane w wyjątkowo brutalny sposób. Otóż musiały stać bez odpowiedniej odzieży ochronnej przez wiele godzin na niezadaszonym placu apelowym w spiekocie, w deszczu lub na mrozie w zależności od pory roku. Natomiast na zapleczu tego obozu koncentracyjnego psy były poddawane selekcji rasowej, w wyniku której te najbardziej wartościowe, według uznania komendantki i obozowych kapo, były rozmnażane, a szczeniaki pokątnie sprzedawane. Do podobnie bulwersujących zdarzeń dochodziło w kierowanym również przez tzw. „starą pannę” schronisku dla zwierząt w Korabiewicach pod Żyrardowem, gdzie z głodu psy zjadały innych swoich współbraci w niedoli. O dramatycznej sytuacji w tym z jednych z największych obozów koncentracyjnych dla psów w Polsce i Europie już dwa lata temu alarmowali obrońcy zwierząt i wolontariusze. Właściciele obozu i nadzorujący go lekarz weterynarii nie widzieli jednak problemu. Dopiero śmiałe i odważne nagłośnienie tej sprawy przez pracowników stacji telewizyjnej TVN24, jedynej opiniotwórczej telewizji w Polsce, specjalizującej się we właściwym kształtowaniu umysłów Polaków, pozwoli, miejmy nadzieję, na położenie kresu tym niecnym praktykom. Natomiast bliźniacza stacja TVN w programie „Uwaga” ujawniła inną również przerażającą historię. Otóż w Starachowicach lekarz weterynarii w majestacie prawa i na zlecenie władz miasta, niczym dr Josef Mengele – osławiony ponurą sławą nazistowski lekarz z Auschwitz, uśmiercał przy pomocy zastrzyków usypiających wszystkie złapane bezdomne psiunie w tym mieście. W ciągu kilku lat zamordował w ten sposób prawie trzysta niewinnych psiaków, mówiąc, że w ten sposób pomógł im uwolnić się z bólu i cierpienia. W tym miejscu rodzi się pełne bólu i goryczy pytanie – gdzie byli członkowie „Frontu Wyzwolenia Bezdomnych Zwierząt” i dlaczego w odpowiedni sposób nie zareagowali na te nazistowskie praktyki i nie zaopiekowali się bezdomnymi psami? Czy w ten sposób chcemy doprowadzić do wyrzucenia Polski z Wielkiej Wspólnoty Narodów Europejskich? Najwłaściwszym rozwiązaniem tego typu bulwersujących kwestii spędzających sen z powiek postępowych i światłych Europejczyków, byłoby wybudowanie hoteli dla bezdomnych psów o odpowiednio wysokim standardzie z całodziennym pełnowartościowym wyżywieniem składającym się wyłącznie z potraw mięsnych (bez żadnych kasz i makaronów, najwyżej jakieś dodatki z egzotycznych świeżych warzyw), jak też z nieograniczonym dostępem do osobników płci przeciwnej, no i oczywiście stworzenie odpowiedniego urzędu ds. psów, który finansowałby i nadzorowałby funkcjonowanie takich placówek. Innym, niemniej jednak ważnym zadaniem takiego urzędu byłoby przeprowadzanie systematycznego monitoringu wszystkich psów w kraju pod kątem sprawdzenia, czy są szczęśliwe u swoich właścicieli. Wynik negatywny takiego badania kosztowałby właściciela psa, powiedzmy, tysiąc złotych lub więcej, według uznania pracownika urzędu ds. psów, w ramach nakładanej grzywny, a ukarany nie miałby żadnej prawnej możliwości odwoływania się do jakiegokolwiek organu administracji publicznej, czy też wnoszenia pozwu do sądu powszechnego w tej sprawie. Kolejną propozycją wygospodarowania środków finansowych na ten szczytny cel byłoby wydłużenie okresu oczekiwania chorych na dowolny i na pewno kosztowny zabieg medyczny, dajmy na to, do dziesięciu lat. Zaoszczędzone pieniądze w związku z naturalnymi zejściami świadczeniobiorców, ZUS i NFZ z urzędu przeznaczałby na opiekę nad psami oraz na funkcjonowanie niezbędnych do tego celu urzędów. Tego typu posunięcia w niewątpliwy sposób pomogłyby budżetowi naszego zubożałego i zadłużonego państwa w wygospodarowaniu środków na rozwiązywanie psich problemów, a Polska jednocześnie zyskałaby ogromne uznanie w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Natomiast w przypadku śmierci psa, koszty pogrzebu powinny być pokrywane z budżetu Skarbu Państwa lub ze stosownych unijnych dotacji. W kontekście tej sprawy należy wyraźnie podkreślić, że pieski zasługują też na osobne ministerstwo, ewentualnie rzecznika ds. psów. Urzędnicy tam pracujący powinni mieć zagwarantowane odpowiednie uposażenia wraz z prawem do pełnopłatnej emerytury po piętnastu latach wytężonej i odpowiedzialnej pracy. Ponadto należy zauważyć, że zgodnie ze słusznymi postulatami niektórych towarzystw opieki nad zwierzętami, pies powinien być przywiązany do człowieka, a nie do budy, natomiast handel naszymi szaroburymi braćmi powinien być bezwzględnie zakazany, ponieważ ten haniebny proceder kojarzy się z najczarniejszym niewolnictwem i w tej kwestii nikt nie
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Pies od zawsze by oddany czowiekowi . To czowiek budzi w nim agresjé. Dlaczego sobie krowy nie wezniesz jako przyjaciela . Bedziesz z niá chodzil na spacery , sprzátac po niej bedzie cool.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Życzę Ci, aby Twoje dzieci kiedy już dorosną również oddały Cię do domu spokojnej starości bynajmniej nie o standardzie unijnym, gdyż na wakacje takiego starego, zniedołężniałego i kapryśnego Cię nie wezmą, z wózkiem inwalidzkim tylko problem w samolocie, a po wakacjach cóż, nie będziesz już takim wspaniałym tatusiem, który zabierze na spacer, nie bedziesz juz młody i w pełni sprawny, raczej stary i pomarszczony przez co mało atrakcyjny, zawsze to lepiej pokazać się z kimś reprezentacyjnym, a więć wymiana na lepszy model tatusia niezbędna.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
pieski i kotki przerabiam na pyszny smalec!! palce lizać !! niebo w gębie !!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Głodni ludzie... Bezdomni ludzie... Głodne dzieci ... a tu jakiś "jaśnie nawiedzony" przyjaciel dla połechtania swojego ego wydaje setki tysięcy złotych na więzienia dla zwierząt... Czyżby ludzie byli dla innych ludzi zwierzętami? Jeśli ktoś nie dba przede wszystkim o ludzi swoich bliźnich równa go to ze... Dziwne czasy kiedy pies syty a sąsiad za rogiem umiera z głodu...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
h** Ci w d*** baranie!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Co za kretyn... Aż szkoda słów.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gdyby zima u nas trwała cały rok, to niektóre miejsca w ratuszach mogły by zająć bałwany i i tak nikt by nie zauważył różnicy. Czasami mam wrażenie, że mój program do rozliczenia pit 2012 jest mądrzejszy od niektórych ludzi. Aż się narzekać nie chce.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jeszcze inny napisał:
Pomyśl jak okazale się prezentuje szyneczka ze świnki na stole w dzień święta zwycięstwa życia nad śmiercią Chyba że wpieprzasz korzonki i głosowałeś na SLD Wydawanie kasy na psy które i tak szlag trafia pomału w schronisku to jakaś fanaberia w obliczu niedoinwestowania tylu ważnych rzeczy w gminie!
Fanaberią to jest pisanie głupot.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ppp napisał:
Głodni ludzie... Bezdomni ludzie... Głodne dzieci ... a tu jakiś "jaśnie nawiedzony" przyjaciel dla połechtania swojego ego wydaje setki tysięcy złotych na więzienia dla zwierząt... Czyżby ludzie byli dla innych ludzi zwierzętami? Jeśli ktoś nie dba przede wszystkim o ludzi swoich bliźnich równa go to ze... Dziwne czasy kiedy pies syty a sąsiad za rogiem umiera z głodu...
Dzieci mają rodziców ,starzy dzieci a psy nie mają nikogo bo zostały wyrzucone przez wstrętnych,pozbawionych uczuć ludzi.Jakby tak poszukać byłych właścicieli to gmina zarobiłaby na grzywnach.Vide właściciel psa ,który pogryzł dziecko w Czerniejowie raz dwa został odnaleziony.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Niesmaczny żart radnego?Może dla Polaków niesmaczny,ale dla Chińczyków to rarytas!Schroniska pękają w szwach,bo nikt nie myślał o skutkach pseudo ustawy zakazującej sprzedaży psów!Co prawda,hodowanie psów w celach handlowych można uznać za naganne,ale odsprzedanie dorosłego psa innej osobie jest mniej szkodliwe niż porzucanie zwierząt!Należy też rozważyć propozycję,aby psy nierasowe,które nie znajdą nabywcy usypiać po trzech miesiącach w sposób humanitarny!Będzie to dla nich lepsze niż męczarnia w schronisku!Może ta propozycja będzie większym przejawem humanizmu, niż aborcja proponowana przez partie lewackie!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
taka prawda napisał:
Dzieci mają rodziców ,starzy dzieci a psy nie mają nikogo bo zostały wyrzucone przez wstrętnych,pozbawionych uczuć ludzi.Jakby tak poszukać byłych właścicieli to gmina zarobiłaby na grzywnach.Vide właściciel psa ,który pogryzł dziecko w Czerniejowie raz dwa został odnaleziony.
Biedny miłośniku zwierząt!Dziecko zagryzione przez psa nie odzyskało życia!Bądźmy odpowiedzialni,nie tylko sentymentalni!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
CZIP napisał:
Jest rada na ten problem zaczipować psy i wiadomo do kogo należy pupil.Za dziecko odpowiada rodzic,a za psa właściciel,aby to zweryfikować konieczne jest czipowanie!!!I nieswornego właściciela karać,aż do skutku.Skończy się spuszczanie na noc albo wiązanie do drzew w lesie.Jak jest obowiązkowe psa zaszczepić na wściekliznę,to i czipowanie powinno być obowiązkowe.
Jeden rozsądny komentarz.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Taka prawda napisał:
Biedny miłośniku zwierząt!Dziecko zagryzione przez psa nie odzyskało życia!Bądźmy odpowiedzialni,nie tylko sentymentalni!
Całkowita zgoda.Tylko kto ma tę odpowiedzialność wyegzekwować od głupich ,nieodpowiedzialnych ludzi.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Gość napisał:
a twój łeb napewno ładnie wyglądałby w kupie gówna lemingu pelowski, ale masz na to szansę z PO...
Kamerę masz w PiSuarze.?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 2 z 6

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...