Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Bezprawie z prawem (w) prawie

Utworzony przez Jacek Dyć, 23 września 2014 r. o 17:32
Jam milijon, bo cierpię katusze za milijony      Zbliżają się wybory, tyle już ich było, ale to przecież nie ostatnie, a czy na lepsze po nich się zmieniło? W tym kraju przed Bugiem i przed Odrą, jedynie rewolucja może przywrócić twarzy blask, ale nie ma jej kto przeprowadzić, skoro w granicach własny wróg. Same baby w tym kraju pozostały, chłopi po śmietnikach za fajansem łażą, a co łagodniejszego usposobienia wyrzuceni poza margines społeczności, myślą że zeszli do podziemia, skoro zasiedlili piwnice i kanały ciepłownicze. W tym kraju jedynie dyktatura i to krótkotrwała, aby nie zdążyła ustanowić monarchii, może przywrócić porządek.    Kiedyś po wyborach zakończy się kadencja i odejdą od koryt wasi wybrańcy, jednak bardziej syci. Ostre w pisaniu miewam pióro, jednak nie chciałbym przewodzić takiemu elektoratowi podczas zrywu rewolucyjnego, który miast koronować zdejmie głowę, kiedy dzięki tym skróconym o głowę sam nabrał odwagi na rokosz.    Któż wie, może wybraniec lewicy nie nosi głowę od parady na karku i poprowadzi naród drogą wolności przewrotem, krusząc kajdany ludzkiej niemocy i wejdzie na bezdroża  tego narodu  krótkowzroczności,  postrzeże, iż jest sam i osamotniony.     Przecież lewica partyjna zrodzona z ubóstwa i z niego czerpiąca siłę, walczyła o byt godnego życia, druzgocząc kajdany z ciemiężców posiadających więcej niż potrzebujący, ale ty narodzie jesteś takim społeczeństwem, któremu plują w twarz chcąc go znieważyć, jednak ty ocierając się mówisz ze stoika spokojem; chyba na deszcz się zanosi. 19 października 2014
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Panie Dyć i na tym forum "wlasną pieścisz się boleścią" ? Człowieku daj spokój , współczujemy Ci ,że nikt nie docenia Twojej "martyrologiI" Ale życie toczy się dalej. A Twoje grafomaństwo to już choroba. Przyznaj sie na ilu forach grafomanisz :ph34r:
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Sąsiadka chociaż grafomanię, jednak pod włsnym szyldem, gdy ty z jakiegoś niewypowiedzianego lęku ukrywasz się pod pseudonimem, niczym kundel w budzie. I gdzie ty widzisz w powyższych tekstach przejaw mojego skomlenia? Raczej takich jak ty odsłaniam, lecz oni mówią; "chyba na deszcz się zanosi" i byli, są, i będą dalecy od jakichkolwiek poświęceń,  by nie odczuć na sobie ucisku i nie mieć "martyrologi"
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Sąsiadka przecież nie musisz czytać jeżeli cię to przerasta. A może napisz coś od siebie aż nam serce zadrży. Ja z pewnością już niedługo, 16 listopada pokażę tej bandzie środkowy palec. Prawda musi zaboleć.  Szacun dla Pana Jacka.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Panie Jacku z góry przepraszam za to, że ja także tutaj występuję incognito jak pana sąsiadka. Czym się pan przejmuje, po co daje się pan wciągać w dyskusję z głupią babą, wścibską nieoczytana plotkarą. Niech ona lepiej pilnuje garów i czystości na klatce schodowej, ponieważ tylko do tego się nadaje, a nie rozumowania polityczno filozoficznego. To tak jest już z dewotami, które jedynie w niedziele i święta oblegają konfesjonał i ambonę. Jako także sąsiad, pozdrawiam pana i proszę pisać zawsze czekam na pana wklejki, myślę, że inni też, bo jak sam pan widzi na tyle odsłonięć, tylko jeden bezsensowny komentarz, nie mający nic wspólnego z tym, o czym pan pisze.    
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Taaak, a do czego te tłumoki mogą się nadawać jak nie do garów, ściery i łóżka? Zresztą, do łóżka to też się nie nadają, bo gdyby co, to ich głowa boli. Chodzą takie wypindrzone, paznokcie pomalowane, wlewają na siebie tyle dikałonu, że gdy po takiej na klatkę wyjdę rano do pracy, to wali jak z perfumerii, i chociaż jestem już na dworze nigdzie śmierdziuszka nie widać, i to wszystko po to by nie było widać brudu pod paznokciami i zamaskować brak higieny.     
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dziwicie się, że nie chcąc z wami spółkować mówimy na odczepnego, że głowa nas boli. Czy wy luster nie macie? Upaśliście się na naszych garach, jak świnie, my chociaż się skropimy środkami odsmradzającymi. Jak z wami spółkować? z takimi bekami smalcu, śmierdzącymi papierochami, piwskiem, wódą, a wszystko w pomieszaniu z okropnym potem, jakbyście z szamba wyleźli. No i ubiór, my, chociaż coś zawsze nowego włożymy na grzbiet ze szmatek su, gdy wy chodzicie w tym samym, co przed ćwierć wiekiem.             
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
I na co Ci to było? Ty masz zarabiać pieniądze a że śmierdzisz piwem, czy gorzałą to już inny temat.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Także twój sąsiedzie dobrze jej pojechałeś. Cała Łęczna to ludziska z wioch. Radni, burmistrz, czy starosta, nawet nie musieli się asymilować, ponieważ wszyscy są swojakami. Jacku i ty byś chciał by oni myśleli. Zobacz, jak to się wszystko odchamiło, a mogłaby taka na wiochę powrócić, pasać krowy, oporządzać świnie, robota gotowa i to u siebie, a nie jeździć za robotą do euro landów, jako posługaczka podcierająca dupy tym, którzy mają ją w poniżeniu. Byłem pana czytelnikiem na Łęczna 24 panie Mieszczuch (przecież te same teksty, co u mieszczucha widzę na forum dziennika z pańskim podpisem). Dlaczego przestał pan publikowana forum Łęcznej? Żeby było jaśniej także pochodzę ze wsi, napatrzyłem się, jako młody chłopiec, jak zabijano świnie, czy szlachtowano krowy, mało tego jeszcze przymuszano mnie do tego bym uczestniczył w tym makabrycznym spektaklu. Gdy robiłem próby wykpienia się, wytykano mi; a jeść będziesz chciał? Gdy dorosłem i odszedłem z domu i od makabrycznej strawy mamusi, powiedziałem sobie, iż już nigdy nie wezmę do ust pokarmu ociekającego krwią, z tego, co gdakało, biegało po gnojowicy i łące, jak i z tych, które sobie pływają.    
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Otóż to wegetarianinie, na Łęcznej 24 nie zaprzestałem publikować z własnej woli, również tam, jak i tutaj przeszwarcowało się do mnie jakieś babsko anonimowe, o nicku Nova i gdy cenzor celner jej przyklasnął, nie omieszkałem go potrącić w wierszyku, co rozsierdziło go i zamknął mi furtkę na forum Łęcznej 24. Ale na forum dziennika wschodniego, na Lublinie, otworzyłem wątek także dla wegetarian pt. „Zwierzęta nie mają rzecznika”. Zatem zapraszam do poczytania, a dla łatwości dostępu, o to link. http://forum.dziennikwschodni.pl/zwierzeta-nie-maja-rzecznika-t98717/
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mój ty Proboszczu, gwoli wyjaśnienia, miałem ci ja żonę, którą przy wiadomej propozycji ciągle napier***ał łeb (proszę mi to nie wziąć na karb grzechu i rozgrzeszyć od razu, jak na spowiedzi ponoć świętej). W domu istny Sajgon, a ta w ciągłym nieładzie, jakby ugorem leżała i nie mogła na nic znaleźć czasu, zaś na pytanie, co robiła, gdy przebywałem w pracy, odpowiadała, że pranie. I jak zauważyłem siedziała jak urzeczona z wlepionym w rotujący bęben pralki. Pewnie ją to uspokajało, zaspokajało i wprowadzało w stan hipnotyczny. Na stole zamiast obiadu, pizza i pizza, ciężko było mi wyrobić na to. No i dobrze, że dziecisków nie mieliśmy dla jej wygody, więc po wystrojeniu się miała ciągle wychodne. Wreszcie zaprzestałem być łatwowierny niczym chrześcijanin i postanowiłem wybadać, do której to koleżanki tak ciągle biega i czy tamtej mąż nie ma takich samych problemów ze swoją jak ja. Okazało się, że owszem mąż jest, ale bez żony i przy nim głowa ją jakoś nie bolała, owszem posprzątała, coś upitrasiła jemu. Podałem sprawę o rozwód, nie mam zamiaru walczyć o czyjąś narzeczonę, niech i on posmakuje tych lodów na patyku, poczuje czym to pachnie, a muszę nadmienić, iż nie piłem i nie paliłem, uprawiając sporty, także nie zapuściłem swojego ciała, no i dbałem o swoją osobistą higienę i wygląd.   Pozdrawiam wszystkich rogatych.    
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Pamiętam z Ł24 Twoje wiersze i  opowieści o Solidarności. Było to do przewidzenia, że czekają by Cię stamtąd wykopać. Nie jeden z własnym zdaniem, jak się wychylił pożegnał się z kontem. Zaglądam tam czasem i czytam jak tam sami ze sobą piszą a jak poderwą gościa co inaczej myśli jadą po nim jak po burym kocie. To nie była tam żadna Baba o której piszesz, że to przez nią straciłeś konto na Ł24, to była podpucha, tak tam się robi jak ktoś jest nie wygodny. Popatrz tam teraz tam już nikt nie chce pisać.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
O kolego, u mnie było zgoła inaczej. Wziąłem sobie za żonę lalkę, jak się patrzy w ilustrowanej prasie, ale już po niespełna roku zaczęło jej przybywać. Z radością myślałem, że mi bociuś coś podrzuci i będę pobierał becikowe, a tu nic, ta tylko się pasła. Wreszcie przestałem z nią sypiać, bo i miejsca po pierwsze brakowało, by się należycie wyspać, no i budząc się przeżywałem horror. Taki na wpół rozbudzony, kołowaty jeszcze po sennych marzeniach, postrzegałem, że koło mnie leży tłusta zapocona maciora. Wreszcie by przerwać ten koszmar z plaży pośród śmierdzących fok, wniosłem pozew o rozwód. Koszmar trwał nadal, Sąd przychylał się do płaczącej w wielkim żalu samicy, która bez opamiętania paplała, że mnie kocha i nie widzi sensu życia beze mnie. Czas mijał, w nieubłaganym tonie i wreszcie po trzeciej sprawie wpadłem na pomysł by Wysokiemu Sądowi przedstawić jako dowód rzeczowy zdjęcia ślubne, jedyną pamiątkę po mojej lalce z żurnala. Sędzina spoglądając raz na mnie, raz na tę odmienioną i na zdjęcie, z pełnym powątpiewania w głosie, patrząc na chyba moją, jeszcze ślubną, spytała; czy to, aby na pewno pani? I tutaj z rozbawieniem ja dołożyłem się, mówiąc, że mi pewnie obcy żonę podmienili na tę babę. Co prawda zostałem ofuknięty przez Wysoki Sąd, że się wcinam bez zezwolenia na głos. I właśnie niczym pies, któremu zakazują wydawać głos położyłem uszy po sobie, ale rozwód dostałem. Teraz wolę pozostawać sam, ugotuję sam, pralka za mnie popierze, połażę za odkurzaczem, który wyręcza mnie w sprzątaniu. I po co mi księżniczka, skoro mogę zawsze wybrać z pośród wielu ładnych panienkę, bez obawy, że mi się roztyje jak głupia gęś, że będę zmuszony patrzeć na jedną i tą samą zaniedbaną do końca swoich dni i zażerać się pizzą z coca kolą.      
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Proboszczu, jaki to ma sens pisania o czymś konkretnym i ważnym, dla obalenia fałszu i odsłonięcia zakłamanej prawdy, by podnieść kogoś z kolan upadku moralnego, ekonomicznego, czy patriotycznego, jeżeli brak jakiegokolwiek odzewu na twoje pisanie. Jakie to wyświechtane, gdy politykier ględzi, że odzyskał wiarę w człowieka - wielka bzdura, na stu, połowa to dranie, a druga oscyluje wokół i cóż mnie obchodzi, że pośród tej setki zaśpiewał jakiś ktoś podług mojego taktu. Spójrz, jak ludzie żywo reagują na pierdoły stricte, kto co ukradł, kto zabił, gdzie jaki wypadeczek się zdarzył, jaka, gdzie i za ile praca. Zobacz, jaka pielgrzymka do tych tematów i żywe dyskusje na portalu, tak właśnie, jak tutaj, czytano, ale nikt nic nie napisał, dopiero, gdy jakaś krytykująca, nienawistna osoba wychyliła się z oceną, wszyscy zaczęli odpisywać pod jej kątem, zapominając o treści utworzonego wątku. Aby do niego powrócić tematyką, zacytuję tutaj strofę z poematu „Przedświt” Zygmunta Krasińskiego;   Ty nie jesteś mi już krajem, Miejscem, domem, obyczajem, Państwa zgonem albo zjawem, Ale cnotą, ale prawem…!   Tak dawno napisane, a czy nie jest adekwatne do przymuszonej ucieczki z kraju za chlebem?   Przedrukuję tutaj także akapit z opowiadania „Słowo o Bandosie” Stefana Żeromskiego;   Znowu przepłacanie ciemnych band motłochu dla zduszenia „ducha leżącego pod męką ciał”…Przybyło tylko, czego przed wiekiem nie znano – dziennikarstwo. Słowo „Polska”, „ojczyzna”, „naród”, „kraj”, ”społeczność” – poczęły służyć do tego celu, żeby snobizm ciemnego tłumu mógł być podżegany skutecznie, a interesy magnatów i bankierów (tutaj współcześnie trzeba by napisać klasy rządzącej i bankierów) osłonięte sztandarem. Przez pewien odłam dziennikarskiego motłochu święte wyrazy zostały zhańbione i pozbawione wewnętrznej treści. Zbezczeszczone zostały najtkliwsze dźwięki popowstaniowego (tutaj również trzeba współcześnie napisać – po obaleniu komunizmu) języka, dostojnej mowy, w szkole milczenia zahartowanej, jak płytka stal, chowanej na piersiach, jak ryngraf.   Po przegranej komunizmu w 1989 roku, prasa zachłystywała się dziejowymi zjawiskami kończącego się wieku, ale dziennikarstwo szybko zaczęło schlebiać nie narodowi, ale tym, co żyli z narodu. Dla odnowy wątku, zamieszczę również i swój wiersz i jestem pewny, że znowu będzie szalała cisza na nim, oprócz burzy moich słów i zdań, bo jak widać od wieków niestrudzenie trwa beznadzieja i fałsz. Mile będę zaskoczony, gdy okaże się, że się pomyliłem i odezwą się głosy z pominięciem zajadłych głosów sąsiadek, przecież z moich tekstów i wierszy jasno prześwieca cel i widać, że tu nie o mnie chodzi, a o was.   Patriotyzm. Nie jestem patriotą, nie ma we mnie nienawiści, ani miłości do ludzi, nie jesteście mi obojętni, bo współczucie dla was mnie wewnątrz pali, chcę dzielić się wiedzą, lecz ślepota wasze dobre postępowanie studzi, to co teraz dobrym zdaje się być, marne owoce przyniesie wam w dali, w rządzie przez nas wybrańcy, róbcie tak, aby każdy miał co robić, by nikt w poniżaniu godności nie musiał szukać na obczyźnie pracy, i wy co dając kradniecie, dajcie ludziom niczym w Ameryce zarobić, od pracy kark i ręce trochę bolą, a myślenie nie boli drodzy rodacy, wtedy złodzieje, bandziory i bezdomni nie będą lawinowo wzrastać, bezrobotny nie będzie wysługiwał Żyda, angola, Niemca czy Włocha, w sondażach ulicznych słowem patriotyzm nie trzeba będzie szastać, gdy forsa godziwa będzie, apatyczny Polak swój kraj znowu pokocha, - kraj, jak każdy, niedziwny, chociaż w nim najdziwniejsi bywają ludzie, kiedyś Słowackim, Żeromskim, Prusom gazety twórczą myśl publikowały, tyranem jest nasz umysł, więc nie może być powtórki nad Wisłą w cudzie, walkę z owym tyranem, media już na samym wolnym starcie zaniedbały, gdy ich zajęły rozgrywki o stołki, sensacje brukowe i polityczne awantury, korupcja, nepotyzm, gangi rosły, kiedy one były tymi tematami pochłonięte, prasa była i pozostaje polityczną areną, a w niej same przyziemne bzdury, wolną ona nie jest, gdy strony jej na przypływ rozsądku wciąż są zamknięte.          17 listopada 2005    Chociaż już nie raz publikowałem ten wiersz, jednak bardzo mi się on jako autorowi podoba, ciekawy jestem, czy i do was on przemawia?
Ostatnio edytowany 22 października 2014 r. o 12:02
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zdobyłem się na szczery komentarz pod wątkiem pana Jacka, ale dla jasności chciałbym wyjaśnić czytelnikom wertującym ten nius. Jestem chrześcijaninem, jednak nie dzielę ludzi na wyznawaną wiarę, lecz na ich postępowanie, samo to że z ochydzeniem patrzyłem na mordowanie w moim i okolicznych wioski domach dla pożywienia żywych, rozumnych istot, z którymi jako dziecko się zaprzyjaźniałem, to jeszcze jako chłopiec już wrastający w młodzieńca, służyłem jako ministrant do mszy i to powodowało mną bym zgłębiał tajniki ewangelii i Starego Testamentu. I tu natrafiłem na poparcie mojej niechęci do zabijania i spożywania pokarmów pochodzenia z ciał zwierzęcych.  W skrupulatnym wertowaniu świętych pism w szczególności zapadł mi w serce List św. Pawła do Rzymian, rozdział czternasty, werset dwudziesty i dwudziesty pierwszy. Gdy natknąłem się na owe wersety, wtedy uczułem, iż sam Miłosierny Bóg mnie prowadzi z jasnym umysłem po stronach Starego i Nowego Testamentu. Znajdowałem wiele wersetów potwierdzających moją niechęć do spożywania pokarmów mięsnych i to jeszcze bardziej umocniło moje przekonanie by pozostać miłosiernych wobec Bożego stworzenia i nie powrócić już więcej do rozsmakowywania się w menu kuchni mojej mateczki. Nie było to łatwe dla mnie, nieraz i bito mnie za to, iż nie chciałem się zbliżyć do stołu kipiącego od trupich dań, a jednocześnie współczuto, gdy zajadałem się chlebem potartym czosnkiem i solą, czy kromką chleba posypaną cukrem wodą skropionym. Dorastałem duchowo szybciej niż ciałem i stałem się odporny na molestowanie ze strony rodziny, która prawiła brednie, że bez jedzenia mięsa żyć się nie da, bo sił nie starczy do ciężkiej pracy na roli. Jednak ja przy tak lichym żywieniu, swą postawą i ciężką pracą za pługiem, zbiorach, młocce wykazywałem, iż oni nie mieli racji, ale ich pragnienie smakowania było wyższe niż miłość do mnie jako brata i syna, toteż, gdy oddaliłem się z domu, przyjęto to z wielką ulgą. Dzisiaj mam wiele lat, lecz zdrowie, jakbym miał lat dwadzieścia, gdy tymczasem moje rodzeństwo o wiele młodsze wiekiem, schorowane, zniedołężniałe, posilające się artykułami farmaceutycznymi, prawiąc o swych złych genach, patrzy na mnie jak na kogoś z innej planety, a geny mamy takie same. Cóż genetyka ma do tego, gdy będziesz zażywał w małych dawkach truciznę od szeregów lat, która zawyrokuje po latach o złego stanie twojego zdrowia. Nie można zachorować z dnia na dzień, na chorobę pracujemy latami i gdy ona, jak diabełek wyskoczy, pragniemy z dnia na dzień powrócić do zdrowia poprzez specyfiki farmaceutyczne. Niestety leczenie chemikaliami bywa długie i w zamian daje nam osłabienie innych organów ciała, a można przecież odżywiać się zdrowo, w miarę zdrowo, jak na wiek, w którym wszystko jest pędzone i zatruwane sztucznymi nawozami. Wasze pokarmy mięsnego pochodzenia są same w sobie trucizną, czy zdajecie sobie sprawę, jak powstała karma dla bydła, którą wam sprzedają w plastikowych pięcio, dziesięciokilogramowych wiaderkach, także workach, już na samą myśl bierze mnie obrzydzenie, że stworzono ją z padłych zwierząt. Ale dosyć tego zagalopowałem się, każdy ma taką świadomość, na jaką zasłużył i tego nie zmienię. Zatem nie dziwcie się powszechnej epidemii raka, za niedowzroczność i głupotę trzeba odpowiadać, gdyż was bardziej kręci temat nowego wójta w Spiczynie, co widzę ilości wejść.             
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Coś pan tutaj bredzi, ja jestem praktykującym chrześcijaninem i nie mam zamiaru wyrzekać się jeść mięso, przecież Bóg stworzył zwierzęta byśmy je mogli jeść, tylko my ludzie mamy dusze i możemy zjadać wszystko bez roztkliwiania się nad nimi.    
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Internet to szczególne śmietnisko, na które każdy może miotać anonimowo obelgi i głupoty pod innych adresem, jednak ten wątek założony przez pana Dycia wydał mi się szczególnym, gdzie jest poruszana poważna tematyka, toteż sprowokowany komentarzami pod jego tekstami i sam postanowiłem coś napisać od siebie, i na tym poprzestać, ale nie można pozostawić bez odpowiedzi tak idiotycznej paplaniny, kogoś, kto śmie twierdzić, iż jest praktykującym chrześcijaninem. Już samo to, że zwracasz się do mnie przez per pan, świadczy o tym, że jesteś o wiele młodszym ode mnie, gdyż przez jakieś zakodowane zasady, świadomość ci nie pozwala zwracać się do kogoś przez per ty. W takim bądź razie jeszcze wiele przed tobą dni, miesięcy i lat do rozstania się z tym światem. Toteż mój przyjacielu należy najpierw zapoznać się ze słowem pisanym, aby na ten temat zabierać głos, więc masz sporo jeszcze czasu by zgłębić swą wiedzę na temat życia, śmierci i postępowania, nawet kulinarnego. Już samo to, i to są twoje słowa, że Bóg stworzył zwierzęta, świadczy o tym, że wierzysz w stworzenie, a jakby nie było wszelkie stworzenie, to nic innego jak w różnej formie Jego dzieci. Zatem, jaki rodzic będzie się godził, by krzywdzono Jego dzieci o niższej świadomości. Czytałem kiedyś o tym jak Niemcy likwidowali szpital dla umysłowo chorych i każdy był tu zdziwiony tym, iż ludzie pozbawieni jakichkolwiek objawów człowieczeństwa w momencie zagrożenia stali się świadomi tego, co ich może spotkać ze strony miłych panów w czarnych mundurach z narzędziami w dłoniach do pozbawiania życia. O których przecież niespełna rozumu nie powinni mieć żadnego pojęcia i właśnie ci ludzie, niekierowani przez nikogo zaczęli się chować po wszelkich niedostępnych w ich mniemaniu zakamarkach. W swoim powyższym komentarzu nie starałem się ukryć swojego pochodzenia społecznego (pomimo ustosunkowania się komentujących uprzednio do wieśniaków), zatem nie bez kozery przetoczę dwa drastyczne przypadki, których byłem naocznym świadkiem i jakże dramatyczne dla istot o niższej świadomości. Do krówki trzymanej na dwóch długich postronkach uwiązanych do szyi, w celu unieruchomienia jej, zbliżał się z długim niczym szabla nożem sąsiad, krowie zaczęły z oczu ciurkiem łzy płynąć, jednak w ostatniej chwili odwróciła się do swego oprawcy i poczęła wierzgać, wyrzucając w desperacji nogi do każdego, kto chciał się do niej zbliżyć. Innym razem wyprowadzono moją ulubioną świnkę z chlewa, z postronkiem na tylnej nodze, nęcąc ją wiaderkiem z pomyjami. I musiało akurat przypaść na mnie bym trzymał postronek. Świnia nie płakała jak mećka, ale ja nie przestałem beczeć i gdy ojciec podchodził z siekierą, którą chciał ją ogłuszyć, świnia mi się wyrwała, z czego byłem rad i usiadła na swych dupiastych szynkach w takim miejscu, jak z pewnością wybierali ci umysłowo chorzy. Nie można było ją walnąć, ani wyciągnąć, kto się do niej zbliżał kłapała ostrzegawczo swym pyskiem. Jak postrzegałem to okiem dzieciaka, jej aparycja przedstawiała niesamowite przerażenie, łagodna do tej pory świnia broniąc się przed odebraniem jej życia, robiła wszystko by przedłużyć o niewiadome chwile swe istnienie pośród niesprzyjających dla niej warunków egzystencji. Przy tej próbie zabójstwa, sąsiad, który miał jej wepchnąć pod pachę nóż został przez nią ugryziony, ale i tak to nie pomogło, ani krowie, ani świni, by ujść egzekucji, bo przecież trzeba było przygotować święconkę na wigilię. Barbarzyństwo, zabili dziecko i podstawili matce (Bogu) w formie pokarmu, jako ofiarę. Spójrzcie na zachowania ludzkie w obliczu śmierci, gonionych na pewną śmierć, nad doły już z zalegającym trupem, jednak nikt nie zbuntował się, nie ruszył na oprawców w obronie życia, mimo, iż ono za chwilę miało zostać odebrane przez rozstrzelanie. Jaką to robi różnicę, czy to siekiera, nóż, czy karabin maszynowy? Dobrze, możemy pójść dalej, mówiąc, że to prosty naród, który w chwili zagrożenia życia był pozbawiony świadomości A tylu wymordowanych oficerów przez NKWD strzałem w tył głowy, a przecież to byli ludzie szkoleni do zachowania w skrajnym położeniu. To były zabójstwa zbiorowe i nie znalazł się nikt pośród tak wielu, by przeciwstawić się, jak ta krowa i świnia, czy psychicznie chorzy? Co właśnie kierowało tymi stworzeniami skoro według nauk kościoła one nie maja dusz? Może instynkt zwierzęcy wymusza bronić się w chwili zagrożenia, a instynkt ludzki jest paraliżowany strachem i wymusza zachowanie owiec idących na żeś? Nieraz jest mi wstyd, że jestem chrześcijaninem, dlatego wolę występować tutaj anonimowo, zatem proszę o wybaczenie za anonimowość panie Jacku.      
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jestem bardzo ciekawy jak reszta rodziny – żona, dzieci - żyjąca pod jednym dachem zapatruje się na styl życia wegetarianina z jego dietą, co niebądź uciążliwą?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Taaak, a do czego te tłumoki mogą się nadawać jak nie do garów, ściery i łóżka? Zresztą, do łóżka to też się nie nadają, bo gdyby co, to ich głowa boli. Chodzą takie wypindrzone, paznokcie pomalowane, wlewają na siebie tyle dikałonu, że gdy po takiej na klatkę wyjdę rano do pracy, to wali jak z perfumerii, i chociaż jestem już na dworze nigdzie śmierdziuszka nie widać, i to wszystko po to by nie było widać brudu pod paznokciami i zamaskować brak higieny.
Ten wiersz pana Jacka znalazłem na poezji org i pozwoliłem sobie go tutaj wkleićSmrodki ślicznotki.Ty dusza, chociaż niewyobrażalnie stara, to zawsze świeża i niezmienna,a ciało twe od dnia narodzin z każdą sekundą nieubłaganie się starzeje,w tym nieuniknionym procesie rozkładu, cechuje go woń nieprzyjemna,przeto każdy by nie trącić, na ciało swe, różne zapaszyska wciera i leje,przy zewnętrznym zabiegu, kosmetyki pachną nawet przyjemnie,wobec tego, ciałem zauroczony; och jak ładnie pachniesz twierdzi,lecz w umyśle mówi; twój oddech nieświeży, z dala stój ode mnie.Bo choć ciało i zęby myjesz, kropisz się, i tak z wewnątrz śmierdzi,śmierdzi ono i z zewnątrz, tylko że je opar kosmetyku szczelnie spowija,ażeby nie trącić za życia trupem, należy higienę trzymać wewnętrzną,a wrzucanie do ust nieboszczyków i byle czego, z celem ciała się mija,bo służenie Bogu swym ciałem, dla ciebie duszy jest higieną skuteczną,twój umysł z jego pragnieniami, to twego zanieczyszczenia hydra,jemu przeciwstawiając się, przewartościuj swoje złe pragnienia,śmierdzisz, ale żeś w ludzkiej formie jest, a nie pies, czy wydra,a Bóg przeze mnie daje ci możliwość w refleksji zastanowienia,staraj się nie zniweczyć danej ci szansy w ciele pobytu,żywiąc się zdrowo, wegetarianinem zostaniesz cichym,teza, iż zwierze ludzkim pokarmem, to bezczelność szczytu,jeżeli myślisz tak, to żeś truposzem, inteligentem lichym.12 czerwca 2001
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Księża, chociaż powinni jako duszpasterze szkolić swą trzódkę w oparciu o dogmaty nauk Chrystusa, jednak pomijają milczeniem niektóre wersety krzyczącej prawdy, które ocalały z rozbojów kaprysów tłumaczy, skrybów i cenzorów dwutysiącletniego istnienia. Jak mogą dawać przestrogę dla swych owieczek, kiedy sami nie stosują się do zaleceń Ewangelii? Po tym wstępie chciałbym w odpowiedzi wyjaśnić ciekawskiemu, nie jestem i nie byłem żonaty, a więc nie mam i przychówku z dzieci. Kiedy jako młody człowiek, (niczym nie wyróżniający się od innych, gdy milczałem, a kiedy zabierałem głos w dyskusjach, nigdy nie starałem się wywoływać swoją mową agresji słownej pod moim adresem), zacząłem pilnie studiować wersety Nowego Testamentu, zaintrygowały mnie szczególnie listy Apostoła Pawła i postanowiłem uaktualnić owe nauki w swym życiu. Przecież nie miałem gwarancji na to, że za rok, miesiąc, godzinę będę jeszcze żyć, jak i tej gwarancji nikt nie posiada. Zatem po szczególnym zaznajomieniu się z pierwszym listem, rozdziału siódmego Ap. Pawła do koryntian wdrożyłem te mądrości w swe życie. Moje przemienienie w nieustępliwego wegetarianina wynikło ze zrozumienia przekazu Biblijnych wersetów, a nie z tego, że mi się przejadło i przestało smakować, chociaż muszę przyznać, że po części obrzydzenie także miało jakiś wpływ na stanowcze podjęcie decyzji w stylu żywienia na resztę mojego żywota.Dobrze jest jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety. Jesteś związany z żoną? Nie szukaj rozłączenia. Nie jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony.A jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś, a jeśli panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła; wszakże tacy będą mieli doczesne kłopoty, a ja zaś chciałbym tego wam oszczędzić.Czas który pozostał, jest krótki; dopóki jednak trwa, winni również ci, którzy mają żony, żyć tak, jakby ich nie mieli. Chcę abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pańskie, o to jakby się Panu podobać. A żonaty, troszczy się o sprawy tego świata, o to jakby się podobać żonie.1L. św. P. do Kor. 7:1,27-29,32-33Wobec tego, egzystuję sobie niewodzony pragnieniami seksualnymi, nawykami spożywania trunków, dogadzania sobie strawą z ciał bliźnich, nie bywam obłożnie chory i nie mam żadnych kłopotów, które są następstwami z połączenia kobiety i mężczyzny w związek małżeński. Znając moje samozaparcia postępowanie, sami księża dziwią się, jak można tak żyć powyrzekając się wszystkiego, co sprawia jako taką przyjemność ciału. A cóż to za wyrzeczenia? przecież to normalny tryb życia z przywyknięciem do innego sposobu egzystencji. W Kijowie pod cerkwią Ławra, zwaną ongiś Jeruzalem Rusi znajdują się pieczary. Owe pieczary, niczym robaki drążyli mnisi, od głównych korytarzy drążyli na boki dla siebie celki, w których już pozostawali, aż po czas zgonu. Za życia ci pustelnicy wkopując się w ziemię zakopywali się dobrowolnie i ta pieczara pozostawała, jak za życia, tak i po śmierci ich grobem. Jaka musiała być to głęboka wiara, skoro człowiek był zdolny do zaparcia się samego siebie?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 2 z 11

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...