Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

In vitro czy naprotechnologia

Utworzony przez npr, 20 września 2009 r. o 10:21 Powrót do artykułu
Kazdy szanujący się lekarz leczący niepłodność małżeńską w pierwszym etapie wykonuje badania oraz ordynuje terapię, którą niektórzy nazywają naprotechnologią. Takie postępowanie opisane zostało we wszystkich podręcznikach nawet dla studentów i zawsze poprzedza propozycję wykonania zapłodnienia pozaustrojowego. Nie należy zatem zachłystywać się tym co od dawna funkcjonuje. Dr B proponuje otworzyć centrum, których liczba jest taka jak liczba gabinetów, w których ordynują ginekolodzy obeznani z metodami leczenia niepłodności, które ponadto doczekały się już dawno akceptacji WHO. Są opublikowane i stosowane codziennie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
IN VITRO ALBO CZŁOWIEK . Moje pytanie brzmi: kto dał człowiekowi prawo decydowania o życiu albo śmierci innych ludzi? I jednocześnie: kto dał człowiekowi prawo decydowania, które życie ludzkie (pod jakimkolwiek względem) jest więcej warte od życia innego człowieka (np. sprawa z zarodkami nadliczbowymi)? I czy działanie takie nie jest np. redukowaniem człowieka do wymiaru tylko jakiejś biologii albo szerzej, ograniczonych zdolności poznawczych człowieka (co jest przecież faktem!!!)? Przecież nasza wiedza cały czas się rozwija, a metody te stosuje się już teraz!!! (in vitro, jako eksperyment?). Wszak mówimy tutaj o człowieku, a nie np. o trzodzie chlewnej ! Gdzie jest ta granica naszej akceptacji i przyzwolenia albo podporządkowania się prawu, albo woli jakiejś tam większości? Czy wszystko, co jest jakoś tam np. technicznie możliwe może, albo powinno być dozwolone? Nawet gdyby opowiadała się za tym większość? Np. gdyby jakaś większość opowiedziała się za powiedzmy prawem do eliminacji słabszych fizycznie, albo intelektualnie, albo z jakiegokolwiek innego powodu. Czy wówczas można uznać to prawo? Albo można mówić, że mają w równym stopniu rację ci którzy to prawo uznają i wprowadzają? A jeśli nie, to trzeba się zastanowić dlaczego? Trzeba się koniecznie zastanowić: co powinno być ostatecznym źródłem stanowienia prawa? Czy tylko zdanie większości? Przecież np. hitleryzm też powstał i był tworzony zgodnie z regułami prawa stanowionego. Hitler był wybrany w wolnych i demokratycznych wyborach i miał poparcie przeważającej większości Niemców, a wybrani przedstawiciele narodu niemieckiego ustanowili prawo pozwalające, a wręcz nakazujące Niemcom przeprowadzenie wszystkich zbrodni II wojny światowej. I to wszystko przy wsparciu i z wykorzystaniem zdobyczy ówczesnej nauki i techniki. PAŃSTWO PRAWA TEŻ MOŻE BYĆ PAŃSTWEM ZBRODNI, ALBO INNEJ NIEGODZIWOŚCI (tego uczą nas np. procesy norymberskie). Po drugie. Czy ingerując w tak elementarne struktury biologiczne człowieka albo np. jego pokarmu jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkie skutki tych działań (np. za 10 lat albo w kolejnych pokoleniach)? Czy nie jet przypadkiem tak, że cała ta sprawa z in vitro teraz, to zaledwie wierzchołek góry lodowej, ZMIANY I PODPORZĄDKOWANIA MENTALNOŚCI CZŁOWIEKA DO INNYCH CELÓW tak, że w niedalekiej przyszłości będą np. dokonywane komercyjne (handlowe) zamówienia określonej ilości ludzi, o określonych zdolnościach (np. fizycznych) do wykonywania określonej pracy, albo zaspokajania jakiś innych zachcianek? Czyli czysto przedmiotowego traktowania ludzi, jak towaru wystawionego na pułki sklepowe. Niebezpieczeństwo jest takie, że tych raz otwartych drzwi (za naszym przyzwoleniem!!!) nie da się zamknąć, albo w przyszłości będzie to powodem niezliczonych tragedii i cierpień (im później, tym więcej!!!). Czy to - b. prawdopodobne niebezpieczeństwo - nie powinno nas przerażać? Czy taka wizja przyszłości nie jest wizją jakiegoś ostatecznego barbarzyństwa, niemającego żadnego odniesienia w skali całej dotychczasowej historii ludzkości?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
npr napisał:
Kazdy szanujący się lekarz leczący niepłodność małżeńską w pierwszym etapie wykonuje badania oraz ordynuje terapię, którą niektórzy nazywają naprotechnologią. Takie postępowanie opisane zostało we wszystkich podręcznikach nawet dla studentów i zawsze poprzedza propozycję wykonania zapłodnienia pozaustrojowego. Nie należy zatem zachłystywać się tym co od dawna funkcjonuje. Dr B proponuje otworzyć centrum, których liczba jest taka jak liczba gabinetów, w których ordynują ginekolodzy obeznani z metodami leczenia niepłodności, które ponadto doczekały się już dawno akceptacji WHO. Są opublikowane i stosowane codziennie.
To się mylisz, najczęściej lekarze pomijają część diagnostyki i od razu przechodzą do metod wspomagania - inseminacja in vitro. Sama to przeszłam na własnej skórze. Nie zgodziłam się na inseminację i zostałam na lodzie, pan doktor odmówił dalszego leczenia, chociaż sam stwierdził, że wyniki badań nie są najgorsze. Ale po co męczyć się z leczeniem jeśli można od razu wspomagać - przecież za to są pieniądze....
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
kto się nie stara o dziecko i nie ma problemów jak może mówić co jest dla nas najlepsze... ja miałam przeprowaszoną diagnostykę tak jak piszecie o Napro.... i dalej nic.... nie zabraniajcie nam zostać matkami.... moim zdaniem naprotechnologia to wymysł Kościoła, który chce zabronić in vitro... ale czy ktoś z osób podejmujących takie decyzje wie jak to jest nie móc.....
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
no dobrze, ale jeżeli problem leży po stronie mężczyzny to co dalej ???
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ku zastanowieniu napisał:
IN VITRO ALBO CZŁOWIEK . Oto wypowiedź PRZECIWNIKA ŻYCIA. Zastanówcie się ludzie przecież bez techniki in vitro będzie co rok kilka tysięcy polaków mniej!!!!!! To są dzieci z krwi i kości a nie jakieś wyimaginowane byty. Jaki argument może to przebić? I powiedzmy sobie jasno zabijania zarodków nie ma, to są jakieś bzdury wyssane z palca.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
pierwsza sprawa nie histeroskopia tylko histeroskopia - jak chcecie pisać to piszczcie na neleży, następna sprawa to obserwacja ok, ale mozna sie obserowac i nie jajeczkowac i co wtedy..... eee szkoda czasu.... a nastepna sprawa obserwowac siebie a co z facetem przecierz to on moze byc problemem i co wtedy?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mylisz się - media angielskie donosiły o wyrzucaniu zarodków przez kliniki in vitro, oraz o wykorzystaniu ich niezgodnie z procedurami.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
~ewelina~ napisał:
pierwsza sprawa nie histeroskopia tylko histeroskopia - jak chcecie pisać to piszczcie na neleży, następna sprawa to obserwacja ok, ale mozna sie obserowac i nie jajeczkowac i co wtedy..... eee szkoda czasu.... a nastepna sprawa obserwowac siebie a co z facetem przecierz to on moze byc problemem i co wtedy?
Jeśli problem występuje u mężczyzny, to nie zostaje on "na lodzie". Naprotechnologia zajmuje się także leczeniem mężczyzn. Pozdrawiam;)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
starającia się..... napisał:
kto się nie stara o dziecko i nie ma problemów jak może mówić co jest dla nas najlepsze... ja miałam przeprowaszoną diagnostykę tak jak piszecie o Napro.... i dalej nic.... nie zabraniajcie nam zostać matkami.... moim zdaniem naprotechnologia to wymysł Kościoła, który chce zabronić in vitro... ale czy ktoś z osób podejmujących takie decyzje wie jak to jest nie móc.....
Naprotechnologia nie jest wymysłem Kościoła. Prawdą jest natomiast, że Kościół popiera naprotechnologię, to jest jednak coś zupełnie innego od "wymysłu Kościoła". Proponuję Kościoła zupełnie do tego nie mieszać. Naprotechnologia jest nastawiona na pomoc parom borykającym się z problemem poczęcia dziecka. Ta metoda leczenia "niepłodności" jest właśnie nastawiona na pomoc kobiecie i mężczyźnie w zostaniu rodzicami. Już teraz żyją dzieci, które dzięki naprotechnologii urodziły kobiety po trzech nieudanych próbach in vitro. Może mylisz naprotechnologię z naturalnym planowaniem rodziny? Z tego co wiem, ośrodki w których stosuje się naprotechnologię istnieją od 5 lat w Niemczech i napewno od roku w Polsce, a więc stosunkowo krótko. Poza tym, lekarzy naprotechnologów jest niestety niewielu.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Załóżmy, że jest jakaś para nie może mieć dziecka. Teraz muszą znaleźć przyczynę "niepłodności".Z tego co wiem, w klinikach in vitro, praktycznie nie jest ona zdiagnozowana. A nawet jeśli jest, to zwykle nie jest ona leczona.Najpierw proponuje się inseminację, której skuteczność jest mała i oczywiście nie kosztuje ok.100 zł (jak wizyta u lekarza naprotechnologa) tylko odpowiednio więcej.Po kilku nieudanych zabiegach, lekarz stwierdza aby wykonać zabieg in vitro, który jest BARDZO kosztowny. Skuteczność in vitro wynosi powyżej 60% dopiero przy 6-7 procedurach (łącznie). Jeśli zabieg in vitro się uda, powiedzmy że kobieta może urodzić dziecko. A jak chce mieć kolejne? – przechodzi wszystko od początku.W naprotechnologii jest odwrotnie – przyczyna niepłodności jest podana, wytłumaczona i wyleczona jeśli jest to możliwe.Para, może mieć już dziecko, co więcej - nie jedno, lecz kilkoro - ponieważ problem niepłodności został usunięty (o ile było to możliwe). Urodzenie dziecka w programie in vitro w przeciągu dwóch lat wynosi ok.64%, natomiast przy użyciu naprotechnologii 80%. Kolejna ciekawostka – u kobiet powyżej 45 roku życia, które przeszły co najmniej 3 podejścia in vitro w 100% wystąpił rak piersi. Zadajmy sobie pytanie: czy nie lepiej spróbować wyleczyć się z niepłodności zupełnie, tańszym kosztem, w poszanowaniu własnego ciała, i co ważne, jak pokazują badania SKUTECZNIEJ niż w przypadku in vitro? A może inaczej? Jeśli ktoś chce poddać się zabiegowi in vitro, niech najpierw spróbuje leczyć się za pomocą naprotechnologii – będzie to tańsze i daje dużą szansę na wyleczenie. Może się wtedy okazać że zabieg in vitro jest już niepotrzebny. Oszczędza się pieniądze, zdrowie i bardzo często szacunek „drugiej półowy”. Zupełnie nie rozumiem skąd ta niechęć do naprotechnologii. Ludzie, którzy mają problem z niepłodnością cieszą się, że mogą skorzystać z tańszego rozwiązania swojego problemu, często zgodnego z ich sumieniem.Nie należy atakować bzdurnymi argumentami i wielkimi uogólnieniami naprotechnologii, lecz cieszyć się, że rozwija się nauka, która pomaga cierpiącym ludziom. O to tutaj przecież chodzi, aby pomagać wszystkim, nie tylko wybranej części społeczeństwa – czyli tej, która dysponuje większymi środkami materialnymi. Jest to metoda dla każdego. Na koniec zacytuję lek.med.Tadeusza Wasilewskiego, który zajmował się zapłodnieniami in vitro, natomiast obecnie stosuje naprotechnologię:"Jeżeli chodzi o taką wstępną diagnostykę i nauczanie małżeństwa obserwacji według modelu Creightona, to jest wydatek od 1000 do 1500zł. Potem leczenie, które w zależności od przyczyny i stosowanych leków może kosztować 5 zł albo tysiąc zł miesięcznie. Dla porównania cena jednego podejścia w programie in vitro wynosi 7-15 tys.złotych".
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
leczę się naprotechnologicznie od roku. już na pierwszej wizycie zostaliśmy z mężem gruntownie przebadani. okazało się, że mam pco, rozchwiane hormony, chorą trzustkę, endometriozę i niedrożny jajowód. w klinice in vitro powiedzieliby mi, że jedynym wyjściem jest zapłodnienie pozaustrojowe. na szczęście trafiliśmy do instytutu rodziny - tam po kolei zaradzili wszystkim moim problemom (operacyjne bądź farmakologicznie). wyniki męża - ciężka oligozoospermia - także klasyfikowałby go tylko na in vitro. lekarze napro odkryli jednak, że przyczyną tak słabego nasienia były żylaki powrózka nasiennego. po ich operacyjnym usunięciu i dodatkowej suplementacji zarówno hormonalnej (clostilbegyt/letrozol) jak i witaminowej (l-karnityna, astaksantyna, koenzym q10, witamina e) wyniki znacznie się poprawiły. polecam opinie innych par ze strony ***naproinfo.pl
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...