Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Marcin Różycki. Krótka historia o miłości

Utworzony przez buzal, 17 sierpnia 2012 r. o 14:37 Powrót do artykułu
A jak taka tragedia spotkala caly polski narot w smolensku to scie nie pisali tak wiele jak o jakims tam lemiengu co to ma za uszami i popiera tch co Polske zagluszaja i niszcza i biedoty nie szanuja Polska sie jeszcze odrodzi wienksza i silniejsza niz ta co to nasz Prezydet Lech Kaczynski po sobioe zostawil bo prawdziwi patrioci i polacy maja swojego przywodce co wygra i poprowadzi po wyborach szlag mnie trafia jak czytam o takich co to slowka ladne skladali ale o spoelcznosc nie walczyli
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
buzal napisał:
A jak taka tragedia spotkala caly polski narot w smolensku to scie nie pisali tak wiele jak o jakims tam lemiengu co to ma za uszami i popiera tch co Polske zagluszaja i niszcza i biedoty nie szanuja Polska sie jeszcze odrodzi wienksza i silniejsza niz ta co to nasz Prezydet Lech Kaczynski po sobioe zostawil bo prawdziwi patrioci i polacy maja swojego przywodce co wygra i poprowadzi po wyborach szlag mnie trafia jak czytam o takich co to slowka ladne skladali ale o spoelcznosc nie walczyli
Słaba prowokacja - udajesz PIS-owca celowo ośmieszając zwolenników PIS-u poprzez prymitywne błędy gramatyczne, których normalni analfabeci nie robią. Tak naprawdę to ty jesteś lemingiem, ale dostatecznie głupim, bo łatwo cię zdemaskować poprzez prymitywizm, który emanuje z twojego postu - cechuje on wszystkich lemingów, myślących, że są tacy cwani a tak naprawdę są żałośni. Idź "modlić się" do Tuska.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dlaczego Szanowny Pan Redaktor nie zaznaczył, że zacytowany fragment "11 sierpnia cały dzień miałem dość doskwierające bóle. Przymrużonymi oczami przed snem zerknąłem na czas. Była na zegarku 1.19 – to ostatni wpis na facebookowej stronie Marcina Różyckiego" to wpis, który zamieścil syn Marcina - Maciek? Czytając ten fragment można byłoby pomysleć, że sam Marcin był autorem tych słów...Nie przekłamujmy faktów, nie kreujmy rzeczywistości...i tak jest wystarczająco bolesna i trudna...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ZARABIANIE NA CZYJEJS SMIERCI TO... HIENIZM CMENTARNY. NIE PRZYCHODZI NIC INNEGO NA MYSL, KIEDY CZYTAM, ZE MOGE POZNAC CALY TEKST O ZMARLYM BARDZIE, JAK... ZAPLACE. DZIEKUJE UPRZEJMIE.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
RIP
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czy mógłby ktoś, kto ma wykupione Piano, skopiować ten artykuł tutaj w komentarzach?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Piano do 3 września jest bezpłatne więc nie widzę problemu.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
autorze, "redaktorze" za kasę to sobie do poduszki spróbój pisać a nie zakłucaj świętego spokoju Marcina! STOP PIANO !!!!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
kirk napisał:
autorze, "redaktorze" za kasę to sobie do poduszki spróbój pisać a nie zakłucaj świętego spokoju Marcina! STOP PIANO !!!!
Marcin śpi w prochu ziemi i nasze ziemskie sprawy już go raczej nie obchodzą.Jego spokoju już nie zakłócimy,ale draństwem jest takie zachowanie redaktora.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Wychował się na Tatarach, u babci. Potem na Okopowej, gdzie mieszkał z mamą. Z tamtego czasu zapamiętał śmierć przyjaciela Pawła, który wpadł pod ciężarówkę na ulicy Lipowej.– Został zmiażdżony przez koła, zmarł na miejscu. Do dziś próbuję sobie to wyobrazić, dziś Okopową kojarzę z cierpieniem i utratą, choć moja mama dawała mi tyle ciepła, ile potrafiła – powiedział mi w listopadzie 2011 roku, w wywiadzie dla naszej gazety. Przyszedł w czarnym, skórzanym płaszczu. Szczupły, z ogoloną głową. I śladami cierpienia odbitymi na twarzy. Często się uśmiechał. Mówił o nowej płycie, koncertach, nowym tomiku poezji. – Zaskoczę pana, będzie się nazywał "Pan Śmierć” – powiedział na odchodne. Sukieneczka pozłacana Był samoukiem. Pasjonował się stolarką, kochał zapach drzewa. I muzykę.– Poznaliśmy się w Hadesie w latach 1997–98, kiedy u nas instalowała się Lubelska Federacja Bardów. Duży, postawny mężczyzna z kucykiem. Pamiętam, jak przyszedł kiedyś na próbę. Miał pomalowane włosy. Na zielono i pomarańczowo – opowiada Lech Cwalina z restauracji Hades-Szeroka. Żył barwnie. Szedł na całość. O tym życiu opowiada płyta "Erotyk zza kiosku” z piosenką o tym samym tytule. – To piosenka napisana w drodze na próbę. W autobusie linii numer 9. O przygodzie za kioskiem, który znajduje się blisko deptaka, nieopodal rzeźby koziołka – mówił w naszej rozmowie. Ale tak naprawdę była to rozmowa o miłości. Tej, o której śpiewa w piosence "Sukieneczka pozłacana”. Poświęconej pierwszej żonie Justynie. Chciał zaśpiewać jej, że ona była bardzo ważną osobą w moim życiu. I o największej miłości jego życia Wioli. Miłość odnaleziona Zakochali się w sobie, kiedy Marcin miał piętnaście lat. Potem spotykali się, kiedy Marcin przebywał w sanatorium. Ich drogi się rozeszły. Ona sobie ułożyła życie w Częstochowie, on w Lublinie. Jak się odnaleźli? – Przez telewizor. Wiola opowiadała swoim dzieciom o mnie, o tym jak bardzo mnie kocha. Kiedyś ją zawołały, bo wydawało im się, że widzą mnie podczas benefisu Marka Grechuty w Krakowie. Zeszła do salonu, popatrzyła i się popłakała, bo to byłem rzeczywiście ja. Kiedy już nawiązaliśmy kontakt, wiedzieliśmy, że musimy być razem, bez względu na konsekwencje Dziś te dzieci są ze mną, mieszkamy wszyscy razem. Bardzo się kochamy, jesteśmy cudowną rodziną – opowiadał o swej miłości. W czwartek, 5 lipca 2012 r., w Urzędzie Stanu Cywilnego w Lublinie wzięli ślub. – Siedziałem sobie w "Stacyjce”. Podjechał czerwony kabriolet BMW. Otworzył się dach. Marcin sam prowadził samochód – wspomina Lech Cwalina. Marcinowi i Wioletcie Różyckiej towarzyszyło około 100 osób. Potem była prywatna uroczystość w domu. Marcin był zmęczony. Jeden z przyjaciół wniósł go po schodach do mieszkania, położonego na piętrze jednej z kamienic w śródmieściu. Gitara Żył muzyką. Podczas nagrywania płyty poświeconej Kazimierzowi Grześkowiakowi w studiu Agnieszki Osieckiej wykleił kartkami ze zwrotkami poszczególnych piosenek odsłuchy. – Kochał to, co robił, bo kochał siebie. Może dlatego tak dzielnie walczył ze śmiertelną chorobą, bo walczył o siebie – wspomina Marek Andrzejewski z Lubelskiej Federacji Bardów. 24 marca 2012 w studiu Radia Lublin odbył się wspaniały koncert dla Marcina Różyckiego. Zagrali Budka Suflera, Lubelska Federacja Bardów, Londyn, Orkiestra św. Mikołaja. Zagrali artyści z "Krainy Łagodności”. Ze szpitala dostał przepustkę, żeby w niedzielę, 24 czerwca, o godz. 18 w Centrum Kongresowym Uniwersytetu Przyrodniczego zaśpiewać koncert życia. Zaśpiewał. Koncert organizowała niestrudzona Elżbieta Cwalina. – Ze względu na bardzo zły stan zdrowia Marcina, naglący czas, proszę pomóc spełnić marzenie naszego barda, by mógł on jeszcze raz spotkać się z publicznością i zaśpiewać dla niej nowe piosenki oraz przedstawić nowy tomik poezji "Pan Śmierć” – apelowała do mieszkańców Lublina. 9 lipca napisał na swoim profilu na Facebooku: "Jesteśmy w Sopocie. Póki co, jeszcze nic mnie nie boli. Mam nadzieję, utrzymać ten stan, do koncertu włącznie. Trzymajcie kciuki, proszę. Dam z siebie wszystko”. Na zdjęciach z mola był straszliwie wychudzony. – Słyszałem, że sprowadził sobie ze stanów kolejną gitarę. Przyszła. Tylko że już nie miał siły grać – mówi Lech Cwalina. Pan Śmierć Nie ukrywał, że ma raka. Ten rak atakował kolejne części jego ciała. – Po prostu każdego może trafić rak. Jest, muszę go leczyć, ile się da. Rośliny chorują, zwierzęta chorują. Dlaczego my mielibyśmy nie chorować? I użyźniać. Po nas będą inni. Lepsi. Zawsze biegł. Zaczęło boleć. Czasem dotkliwie. Zwolnił. Szydził z bólu. Nie chciał pozwolić, żeby cierpienie go upokarzało. Dopadały go coraz cięższe kryzysy. Ataki bólu powodowały, że nie mógł złapać powietrza. Podczas jednego skinął na Wiolę i wyszeptał: Ten ból jest kurewsko śmieszny. Jeszcze tak śmieszny nie był nigdy. 22 lipca opublikował na swoim profilu zdjęcie Wioli próbującej makaron. Napisał: Obiadek będzie. W dniu śmierci na jego profilu pojawił się wpis "11 sierpnia cały dzień miałem dość doskwierające bóle, przymrużonymi oczami przed snem zerknąłem na czas, była na zegarku 1:19”. Marcin Różyczki zmarł 11 sierpnia o 1.20. – Śmierć Cię nie pokonała. Wiem, że to wszystko bardzo nieporadne słowa. Nieporadne, bo nie znajduję lepszych. Nie znajduję żadnych. Nie powiem "żegnaj”. Powiem tylko: dziękuję, że jesteś. Bo byłeś, jesteś i zawsze będziesz – napisał Adam, administrator strony poety: rozycki.art.pl, a w wielu komentarzach powtarzały się słowa, że można odejść na zawsze i zawsze być blisko. Ciało Marcina Różyckiego zostało skremowane w Stalowej Woli. Wczoraj w Lublinie odbył się jego pogrzeb. A mnie w pamięci zostaną słowa Marcina: " Jak sobie ta Wiola poradzi beze mnie? Czy znajdzie kogoś, kto ją przez to życie poprowadzi, kto będzie godny, żeby z nią być, kto będzie ją na tyle kochał, żeby jej nie skrzywdzić? Żeby nie musiała płakać, bo już swoje wypłakała, żeby mogła już być tylko szczęśliwa…”.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Cheap Ray Bans Sunglasses | Cheap Ray Bans | Wholesale Ray ban UK | Cheap Ray Ban Wayfarer Outlet | Ray Ban Outlet | Cheap Ray Ban UK | Click Here | read more | http://www.cheap-ray...sunglass.co.uk/ | www.cheap-raybanssunglass.co.uk/ | cheap-raybanssunglass.co.uk/
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...