Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Polska demokracja poszyta grubą nicią. „Solidarność” na smyczy.

Utworzony przez jacek dyć, 3 lipca 2014 r. o 20:14
Polska demokracja poszyta grubą nicią. „Solidarność” na smyczy. Wasi milusińscy biegają na kontrolowanej długością uprzęży i to nie nowość gdybyście sobie myśleli. Może nie po raz pierwszy, ale zastosowano ją w stosunku do nie do zadowolonych roboli w 1980 roku. Był lipiec, jakiś taki nieupalny, jak dzisiaj, pomimo iż w Polsce wrzało. Nawet na Bogdance chłoporobotnik zebrał się w cechowni dla wyrażenia poparcia dla strajkujących roboli całej Polski. I tutaj bacznemu obserwatorowi dało się spostrzec anomalia w chęci przejęcia prymu nad niekontrolowanym rozgardiaszem wyzyskiwanych przez ustrój komunistyczny. Po nijakim lecie przyszła pora wrześniowa, do Łęcznej niby z Zagłębia Jastrzębskiego zjechała czarną wołgą do kolegi delegacja górników, w barach niby szafy dwudrzwiowe, schludnie ubranych, w gajerki, pod krawatem, bez oznak zniedołężnienia wywołanego ciężką pracą górniczego pierona. Spontaniczność zachowania gospodarzy domu przyjmuje gości z serdecznością, a rozmowy toczą się wokół zrzeszenia się górników rodzącego się związku w KLZW Bogdanka pod patronatem Jastrzębskiego Zagłębia. Małżonka kolegi, bardzo gościnna osoba, wycofała się skrzętnie do kuchni dwuizbowego mieszkanka, by sporządzić obiad, czym chata rada.  Niezaangażowana bezpośrednio w ruch, jednak oddana temu nurtowi, z którym jej mąż na jego fali zaczął płynąć. Toteż, jako ubocznej obserwatorce nic nie mogło umknąć jej uwagi. W pewnej chwili z ukrywanym niepokojem odwołuje męża od delegatów i ze strachem w głosie zapytuje; czy to normalne, by górnicy dżentelmeni nosili pod połami garniturów broń? Jej głos nie należał do słowiczych, toteż do kuchenki, z gnatem w dłoni wparował Damian, wyjaśniając, że; my górnicy musimy być przygotowani na grożące nam niebezpieczeństwo odwetu ze strony militarnych służb państwa.   Grubą nicią sfastrygowane. Wobec czego nie każdy może zrozumieć i spostrzec szwy. Opisuję owe wydarzenia na forum publicznym, ponieważ uwiera mnie to niczym stary odcisk weselny. I znowu, jak co roku, nastał nieubłagalnego upływu czasu pierwszy lipca dyktujący odbyciem się kolejnej rozprawy sądowej. Na świadka w sprawie, po długotrwałych poszukiwaniach w ustaleniu jego miejsca pobytu, powołałem byłego ubeka, który jeszcze na rok przed jasełkami Okrągłostołowymi dobrowolnie odszedł z ubecji, powracając do kryminalnej milicji. Temu człowiekowi nigdy nie patrzyło z oczu wilkiem, gdy mnie przesłuchiwał, czy też robił rewizję w moim miejscu zamieszkania. Nie był on także moim przyjacielem, kolegą, ani też nie starał się być wrednym mi wrogiem. To i nasze stosunki nie były na stopie wojennej nienawiści, ani też przyjaźni.  Podczas oczekiwania na rozprawę, wdaliśmy się w dyskusję, jako wolni i w wolnym państwie ludzie poczęliśmy wspominać minione czasy już teraz bez obaw restrykcji, czy zdrady tajemnicy państwa. Owy człowiek jest na emeryturze, a dawni współpracownicy raczej są mu nieprzyjaciółmi, więc był otwarty w swych szczerych wypowiedziach do tego, którego musiał prześladować z rangi zajmowanego zatrudnienia. Tyle byłoby na określenie byłego ubeka, aby czytelnik był zorientowany w wiedzy źródłowej. Bo któż jak nie funkcjonariusze aparatu przemocy wobec opozycji znali niuanse tajnych współpracowników. By zakonspirować głęboko ludzi K.O. (Kontakt Operacyjny) dokonywano niewiarygodnych mistyfikacji, aby takowi stali się jeszcze bardziej wiarygodnymi opozycjonistami w oczach kolegów. A więc zacznijmy odkrywać ten misterny, lecz grubą nici fastrygę, a prawda wobec pomówionych sama powinna się obronić. W swoich aktach natrafiłem na kartę, w której niezaprzeczalnie jest sformułowane pewne niedwuznaczne stwierdzenie, że na teren Stefanowa jest dokonywany przerzut nielegalnej prasy przez Zbigniewa G. I tu przetoczę dla jasności cały zapis dla znaczenia w sprawie.   Z-ca SZEFA RUSW ds. SŁUŻBY BEZPIECZEŃSTWA w ŁĘCZNEJ                     Wydział V tut. WUSW jest w posiadaniu wiarygodnej informacji mówiącej o tym, że inspiratorem strajku, który rzekomo miał miejsce w m-cu kwietniu br. na budowie Lubelskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Mieszkaniowego w Łęcznej był ob. Mieszczuch                 WG. powyższej informacji wymieniony prezentuje jednoznaczne poglądy antysocjalistyczne i utrzymuje kontakty z ob. G. Zbigniew oraz ob. Węglarz Stanisław Ob.. St. Węglarz, a zwłaszcza jego żona kontakty z ob. Mieszczuchem utrzymują jednak niechętnie, co prawdopodobnie wynika z nawiązywania przez wymienionego częstych kontaktów z różnymi kobietami.                 Informuję ponadto, że aktualnie przerzutu nielegalnych wydawnictw z terenu Lublina do Łęcznej i Stefanowa dokonuje przechodzący w Naszym operacyjnym zainteresowaniu ob. Zbigniew G. Ostatni przerzut znacznej ilości wydawnictw bezdebitowych /ok. 100 pozycji/ przeznaczonych do kolportażu na terenie KWK w Stefanowie miał miejsce w dniu 1987.04.17                 Z uwagi na fakt, że informacja powyższa pochodzi od ob. Zbigniew G. sposób jej wykorzystania proszę uzgodnić z tut. Wydziałem w podpisie naczelnik Wydziału V WUSW w Chełmie kpt. mgr. inż. Maciej Żołnierek   Po paru dniach od sygnowanego datą pisma pan Zbigniew G. zostaje zatrzymany w Łęcznej koło cmentarza w drodze do pracy. Maluszek przeszukany, a znalezione bibuły stają się powodem do konfiskaty pojazdu. Za wykryty precedens nawet nie zwolniono pana G. z pracy. Już w czasach rządów Solidarnościowych państwo polskie rekompensuje G. zabór auta, odznacza nawet orderami. Co prawda byliśmy opozycyjnymi kolegami, a to jakby nie było zobowiązuje do lojalności, zatem, czy wypadało jemu włazić w łóżkową szkodę koledze? Następna wiadomość, którą usłyszałem od pana ubeka, a której byłem od dawna pewien, to sprawa pana Włodka. Pan Włodek, jak go tytułował pan ubek, był częstym gościem szefa RUSW w Łęcznej kpt. Andrzeja Rycerza. Przychodził bez wezwania pisemnego od zaplecza. Pan Włodek był tak pewny siebie, iż nie obawiał się byle szeregowych SB w randze sierżantów. Gdy pan ubek mówił o jakimś panu Włodku, w końcu zaskoczyłem, kto zacz. Kiedy wymieniłem nazwisko, pan ubek potwierdził i wielce był zaskoczony, że taki ktoś został burmistrzem. W roku 1992 napisałem „List Otwarty do Burmistrza miasta Łęczna”, w nim podważałem wiarygodność pana burmistrza Włodka, jako by
Ostatnio edytowany 3 lipca 2014 r. o 20:40
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ciąg dalszy Upiorów stanu wojennego Reasumując, nie posiadam niczego, co mogłoby mi zapewnić spokojną egzystencję. Patrząc na p. Zbyszka, ma dwie emerytury, odznaczają go, bo w stanie wojennym, w ramach rzekomych represji, nie pozbawiając go dochodów, przerzucano go z miejsca pracy, w środowiska świeżych pracowników. I tu powinno paść marginalne pytanie. Dlaczego i w jakim celu? W stanie wojennym, gdy jeszcze pracowałem, przypiął się do mnie koleś Antoś Konior, który był wiceprzewodniczącym Solidarności w latach osiemdziesiątych, a którego chyba zapomniano internować, kiedy internowano jego szefa Włodzimierza Stępniaka. Kiedyś, dla rozwiązania języka spiłem go. Nie przyznał się do tego, że był ubekiem, ale pod wpływem rozmownej wody opowiedział, że był w ochronie tzw. bunkra w Katowicach na Jagiellońskiej. Kiedy zacząłem ostrzegać ludzi przed ową osobą, koleś nagle znikł, jak później doszły mnie słuchy, jakimś sposobem pracował w Gliwickiej kop. Sośnica.          Na zakończenie, aby było ciekawiej, moimi opiekunami z ramienia SB był sierżant Ryszard Gomuła i porucznik Tadeusz Pochodyła, pierwszego znaleziono wiszącego w lasku, a drugi, ot tak sobie umarł, a powinien żyć, i jak się dowiaduję, (a zdradzany dowiaduje się zawsze ostatni, o zdradzie) to pewnikiem jest to moja sprężyna, bo oni, jako swoją wtykę, mogli mnie kiedyś nieopatrznie przypucować. I co wy czytelnicy na to wszystko możecie powiedzieć?     2013 listopada 16 16:19
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Może cenzor nie dojrzy, bo zdążył ten tekst już powywalać. Ale się zagalopowałem,   jednak zdążyłem w porę się zreflektować. W „Wątku, którym zachowam chronologię”, miałem zamiar publikować dzieje związane poniekąd ze mną, od poczęcia stanu wojennego, aż do objęcia steru państwa przez nieporadny „rząd solidarnościowy”. Co prawda miałoby to jakiś sens w tym, w jaki sposób rozłożono polską gospodarkę na łopatki, lecz kogo to obchodzi, chociaż z drugiej strony, ten bezsens poruczeń politycznych dotyka wciąż nas współcześnie i nie zatrzymuje się, niestrudzenie podąża bezwolnie w dół, w bezcelowości do nijakiego celu. Od tamtych wydarzeń minęło grube ćwierćwiecze, w tym czasie zdążyło narodzić się nowe pokolenie, dążące do wymarcia, a i wymiera, dlatego kogo może to obchodzić, kiedy rotacja niestrudzenie się toczy. Młodzi żyją dniem dzisiejszym i nie bardzo chcą angażować się w polityczny bajzel. Średnie pokolenie jakoś z uporem maniaka pcha ten wózek życia pod górę i nie ma czasu, i też nie chce angażować się w cokolwiek, by nie stworzyć sobie jeszcze większego piekiełka. Dinozaury w cienkim piterku duszą renciny, czy emeryturki, nie jest im wygodnie na tym madejowym łożu, ale jakoś sobie śpią w miarę i mało kogo obchodzi dolatujące od nich ich pochrapywanie. Właśnie od lat spostrzegam taki kalejdoskop narodu naszego, nieskorego do zrywu politycznego, co prawda jest trochę Mickiewiczowskich Konradów, czy Słowackiego Kordianów. I chociaż przyszły bezhołowia czasy i można, to jednak kończy się to tylko na rozpalonych głowach, gdyż jedynie arystokracja miewała chandry i globusy u białogłowych. Całe społeczeństwo szabrowane jest równo przez nijaki wierchuszki aparat władzy politycznej, który w demokracji scedował na organizacje pozarządowe problemy socjalne. Demokracja władzy daje to narzędzie, które pozwala nie dostrzegać problemów związanych z bezrobociem i związanej z tym pastwiącej się biedy, aż do bezdomności włącznie. Za panowania władzy komunistycznej dysydenccy działacze upatrując zło w biurokracji, zmierzali, przeto do jej zredukowania, dzisiaj sami ją rozbuchali na maksa i przyzwalają na tworzenie nowych struktur biurokratycznych, a my wszyscy tą hydrę musimy skarmiać bezwiednymi tantiemami z opodatkowania wszystkiego. Czego by nie dotknąć Polaku, wszystko jest opodatkowane, a to są pieniądze na gaże rządowych aktorów w tym polskim teatrum i chociaż ty będziesz ubożał, dla nich, jak to kiedyś bezczelnie powiedział wielkouchy Urban; rząd wyżywi się sam. Jednak za władzy komunistycznej było o wiele lepiej, każdy mógł w podjęciu pracy grymasić, wszyscy osłonięci byli pomocą socjalną. Ale tamta władza dawała tyle ile uważała, nie dając możliwości w współrządzeniu, gdy ta przestała uważać i głucha pozostaje na głosy swych wyborców.  Państwa starej Unii Europejskiej, z polskiego placu uczyniły dla siebie lunapark. Podyktowali Polsce, co może, a co nie może, tym samym tworząc rynek zbytu dla swoich produktów i tanią siłę roboczą dla własnych potrzeb, we własnych krajach. Cóż więcej o tym, wystarczy przetrzeć oczy zachwycone sąsiadującymi z zachodu państwami. Zatem powróćmy na ugór poletka władzy kraju, gdzie z tego, z czego robią podział dla swoich płac, skapnie co nieco na socjal Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej i dofinansowań z budżetów gminnych dla goniących w piętkę. A więc cóż robi Rząd dla społeczeństwa oprócz dróg potrzebnych turystom unijnym w przemieszczaniu się po tym parku i „Orlików”? Chociaż z jednej strony to dobrze, że młodzież ma gdzie krzewić tężyznę fizyczną, ale to nic innego, jak odsuwające od realności życia igrce. Polacy, dorastacie, rodzicie, z was rosną zastępy nowych pokoleń, jednak nie spoglądacie dalej niż opłotki waszych powodów do zmartwień. Chcieć by działo się wam i latorośli wyrodzonej z was lepiej, należałoby bez podkreślania grubą krechą, to wszystko rozpirzyć w drobny mak, aż do podstaw, a później, z wielkim zastanowieniem poukładać na nowo klocki, nie używając tych, które nie sprawdziły się w budowli. Ale Kowalski nie jest w stanie zrobić sam tego dla was i za was. Tyle byłoby słów świętych z porannej mszy mieszczucha. niedziela, 20 lipca 2014 godzina jedenasta
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jacek, to dopiero 25 lat...   Bogusław odmówił przyjęcia Orderu Odrodzenia Polski przyznanego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego  za działalność opozycyjną  i grzmiał z mównicy: "Sądownictwo w naszym kraju to zorganizowana grupa przestępcza!"...   Marysia publicznie powiedziała premierowi  Donaldowi Tuskowi, że jest oszustem...   Janusz spoliczkował byłego ministra, a obecnie eurodeputowanego Michała Boniego za uprawiane przez 15 lat kłamstwo lustracyjne...   W Krynica - Zdrój piszą o Lublinie to, co tu blokowane jest na poziomie redaktorów naczelnych lub właścicieli...   Róbmy swoje pamiętając, że Izraelici potrzebowali 40 lat by dojść do ziemi obiecanej, a my przeszliśmy już 34 i nadal żyjemy...   Tak na marginesie, to mało kto w Łęcznej, Świdniku czy też Lublinie pamięta jak sfałszowano w Bogdanka wybory delegatów na Zjazd Krajowy "S", a dla przykrycia sprawy "ostrzelano" z broni maszynowej samochód marki Polonez, za którego kierownicą siedział Twój były kontrkandydat w wyborach na przewodniczącego Regionu Środkowowschodniego "S"...   Naszą rolą jest nie tylko to pamiętać, by jak przyjdzie pora, to do tabliczki z nazwą ulicy nadaną przez aktualnie "panującą" koalicjo-opozycję, dodać krótkie i proste słowo - Kłamca.   Tym się od nich różnimy, że nie będziemy robili pozorów zmian poprzez burzenie starych pomników i stawianie nowych oraz zmieniali nazwy ulic, a zaczniemy nazywać rzeczy po imieniu poprzez dodanie krótkiej informacji dodatkowej - ten był bohaterem, a ten... zdrajcą.   Przeżyliśmy działania operacyjne starych i nowych służb specjalnych, kontrole UKS i Izb Celnych, cenzurę prewencyjną, zapisy na nazwisko,  próby cenzury źródłowej i dyskredytacji osobowej w Polsce po "Ludowej", to i doczekamy czasu, w którym zdrajca będzie nazywany zdrajcą, kłamca będzie nazywany kłamcą, a uczciwy pozostanie uczciwy.   Powodzenia w roszczeniach!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Witam cię Jędrek po dwudziestu pięciu latach, wreszcie odnalazłeś mnie na forum. Pozdrawiam cię serdecznie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
I ja jestem temu winien Polska - kraj, który runął w gruzach gospodarki uprzemysłowionej. My obywatele tego państwa, sami winniśmy upadku, wy, którzy oczekując jedynie poprawy swojego bytu osobistego, przymknęliście oczy na rozgrywające się wydarzenia na rynku politycznym kraju.  W pierwszym rzędzie należałoby winić za ten stan rzeczy rząd Solidarnościowy, który przejmując władzę myślał krótkowzrocznie jedynie o umocnieniu się w tej władzy. Odchodzącemu aparatowi partyjnej władzy było na rękę sprywatyzowanie upaństwowionych zakładów, zrzeszających wielkie masy ludzkie, zdolne do organizowania się do protestacyjnego zrywu w przypadku łamania pracowniczych i obywatelskich praw. Zatem odchodzący z własnej woli, z cicha popierali politykę nowo rozpierających się w fotelach władzy, bo wiedzieli i liczyli na to, że to oni będą mogli udrzeć najwięcej z tego sukna ich dawnego folwarku. I udał się cichy plan komuchów, którzy rozkradli za psie grosze zakłady pracy, wyrzucając na bruk, tych, którzy byli ogromną przeciwwagą dla aparatu piastującego władzę. Jednak nadal śmiem twierdzić, że do tego dopuściliście wy sami, tamtych rozgrywek politycznych i to zajmuje szeroki aspekt, który chciałbym unaocznić. Byłem przewodniczącym Solidarności w dużym zakładzie pracy, w myśl ustaw statutowych wytykałem pijaństwo i brak zaangażowania w wydajność pracy, pisałem wiele monitów, gdy odwiedziłem jeden z oddziałów swojego wyodrębnionego zakładu, znalazłem swojego zastępcę niepijącego, ale pośród pijących. I właśnie jedynie tam, gdzie sprawował kierownicze stanowisko mój zastępca, tablica ogłoszeń była pusta, on nie dbał o to by znajdowały swoje miejsce na niej pisma urzędowe jego kolegi, przyjaciela i zwierzchnika w jednej osobie. Rządziłem twardą ręką, zmieniłem Radę Pracowniczą, spowodowałem zmianę obsady dyrektorskiej, inni dawni słudzy aparatu, czując dla siebie niekomfortową sytuację, woleli niczym szczury z pokładu uciec z przedsiębiorstwa z przewodniczącym komunistycznych związków na czele. Jednak w nim zaczęły panoszyć się spółki żerujące na masie zakładu pracy, próbując z wolna rozkładać przedsiębiorstwo, doprowadzając go do plajty, ale i z tym sobie poradziłem, zakazując wydawania zleceń dla owych ośmiornic partyjnych. Było niezwykle trudno walczyć z tyloma naraz podmiotami, gdy moje ciało doradcze w postaci członków Komisji Zakładowej jawnie im sprzyjało, przeciwstawiając się moim poruczeniom, toteż postanowiłem zmienić stan panujący, poprzez ponowne wybory, by otoczyć się ludźmi oddanymi sprawie związkowej, lecz się przeliczyłem, poddając swoje stanowisko także pod ponowny wybór. Sądziłem, iż tych lepszych będzie o wiele więcej niż tych, którzy mają na względzie jedynie prywatę, nie otrzymałem ani jednego głosu, przewodniczącym został mój zastępca, który przed wolną Polską nie był złym człowiekiem, więc u schyłku panowania komunistycznego z tego materiału uczyniłem swojego sojusznika podziemia, a który już jako przewodniczący optował za tym by wykluczyć mnie z szeregów Solidarności za udzielony wywiad prawdy dla Tygodnika „Solidarność”. Zatem odszedłem, a wkrótce nawet zostałem zwolniony w ramach likwidacji etatów, co prawda, jako były działacz w strukturach związku mogłem walczyć przed Sądem o niestatutowe zwolnienie z pracy, jednak ono przyniosło mi ulgę. Teraz bez radykalnego, ciągle zaglądającego do kuchni, było znacznie wygodniej uczynić rozbiór przedsiębiorstw. Mój następca był naprawdę fajny chłop, ale nie potrafił tego co jego poprzednik, w nawale problemów skorzystał z prawa do renty, opuścił okręt i okręt wkrótce się pogrążył w chaosie ekonomicznych rozbiorów. Zaczęły się eksmisje z domów na bruk, ale by było humanitarnie, traktując człowieka niczym zwierza robiono to z nastaniem wiosny, po okresie ochronnym. Wzrastała ilość niezaradnych bezdomnych, którymi do tych pór zajmował się socjal. Już według żydowskiego przedwojennego powiedzonka, kamienice zaprzestały być waszymi. Byłem świadkiem żydowskiej manifki, która szła rozradowana w dół Lubartowskiej, z jej szeregów wykrzykiwano, (manifestując to dla zebranego na chodnikach pospólstwa); nasze kamienice są, i tutaj z ironią rozbawieni sytuacją, dodawali; ale i nasze ulice też. Idąc w dół Lubartowską, patrz czytelniku po oknach kamienic, tak jak zwierzęta oznaczają swoje terytoria, tak i ci, poustawiali w oknach dla widoku twego menory, a na szybach wymalowali betlejemskie gwiazdy, ale te domy przedstawiają ruinę i pustostan, z pewnością zażądają od naszych władz, by im je wyremontowano.  Jak to określił minister Radosław Sikorski w ostatniej z afer podsłuchowych, a ja za nim powtórzę; rząd polski gotowy zrobić jest laskę nie tylko amerykanom. Za komuny byli tacy, którzy podnosili bunt, dzisiaj przeciwko nim należałoby się buntować, z pewnością jest komu, tylko że nie potrafią ci oburzeni pokrzywdzeni przez los i władzę się skrzyknąć, ponieważ zabrakło miejsc pracy, pracy i scentralizowanych ośrodków z których można było jednogłośnie zaprotestować gremialnie. Zresztą już na tych nie czas, a młodzi wykształceni wolą zarobkować w rubieżach zatrudnienia unijnych krajów, niż walczyć o swoje godne prawa na łonie ojczyzny. Opisywana tu powyżej sprawa jest jakoby jednostkową, ale nie, taki scenariusz rozgrywał się w dużych zakładach całej Polski, na naszych oczach ginęły przedsiębiorstwa, do tych pór zarobkujący odchodzili z nieukrywaną radością na Kuroniówkę, wszystko odbywało się po myśli nowo rządzących i kolesi partyjnych mogących kupczyć swoim, acz nie swoim wianem. Wzrastające niezadowolenie mas pozostających bez zatrudnienia na dziadowskim zasiłku dla bezrobotnych, nie miało już siły i znaczenia dla zmieniających się rządów obfitujących w spadochroniarzy różnych nacji politycznych. Reszty dokonała Unia Europejska, dyktując nowo wstępującemu państwu w jej szeregi, co może, a czego nie może. Takim sposobem starzy cwaniacy zasiadający w Brukselskich ławach, podyktowali likwidację dobrze prosperujących zakładów pracy, bo i po co Polska ma produkować cukier, skoro mogą oni go sprzedać rozgoryczonym Polakom, zaś zastępy bezrobotnych znajdą zatrudnienie w ich państwach, w podrzędnych pracach, których nie chce wykonywać autochton, ani przysłowiowy murzyn.  Jeszcze, jako tako producent rolny w tym kraju trzymał się, ale i jemu zdążono dobrać się do dupy, nałożone embarga na produkty rolne, to oddzielna polityka, ale nieopłacalne ceny zbioru ziemiopłodów coraz bardziej biją chłopa po jajach mimo unijnych dopłat, pewnie i o to chodzi tym starym unitom, by Polska stała się rynkiem zbytu ich ziemiopł
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Została wydana drukiem książka Jacka Dyć - Mieszczucha   https://www.google.pl/?gfe_rd=cr&ei=XYPFU8d8ysjyB9OrgNAJ&gws_rd=ssl#q=polityczna+zakonnica&spell=1
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Rząd pokazuje, co potrafi, czy na więcej go stać? Utarło się mówić my, gdy jako obywatele nie mamy większego wpływu na poczynania Rządów, a one za nasze pieniądze mogą wszystko, nawet, gdy my będziemy przymierać głodem, to On sam się wyżywi z tego, co ukradnie obywatelowi, a ukraść można przy jednym produkcie wielokrotnie, w narzuconym podatku na producenta, jego pracowników, dostawcę, odbiorcę i potencjalnego konsumenta, a wyżywić mamy kogo, walczono kiedyś z biurokracją, teraz tych gęb do wyżywienia wzrosło może i ośmiokrotnie. Tak, tak, Polska nigdy nie była mocna, teraz stała się państwem słabym i o ubogim społeczeństwie. W tym kraju pozostali tylko starzy, zniedołężniali, schorowani, leniwi, niezaradni, dzieci i pasożytujący cwaniacy. I tu bez obraz, każdy może umieścić siebie w odpowiedniej podgrupie – obywatele.  Zaś najważniejsza grupa dla rozwoju państwa, do której nie możemy się zaliczać, to ludzie wykształceni, przedsiębiorczy, mający odwagę do przedsięwzięć, niestety, zmuszeni nieudolnością rządzących do emigracji. Gdyby wszyscy oni, zechcieli powrócić na gruzy państwa z tułaczki za chlebem, w jakim sektorze uprzemysłowienia znaleźliby zatrudnienia dające im utrzymanie, gdy w tym kraju umierają za ścianami w ciszy, bez należytej opieki ciężko chorzy i starcy opuszczeni przez tych, którym zapewnili wychowanie i start w życie, ale tych tutaj nie stać by ktoś nimi się zaopiekował, czy posprzątał. Jednak naprawdę podziwiam tych uciekinierów i śmiem twierdzić, iż to ludzie w przeważającej liczbie uczciwi, a przede wszystkim odważni pionierzy XXI wieku. Bogactwo kraju bierze się z wytwarzanych dóbr materialnych, ale nasze Rządy tego zaniechali, wręcz zaprzepaścili owe możliwości wzbogacania się i rośnięcia w siłę. Ale 15 sierpnia roku pańskiego, pan Komorowski z Donaldem prężąc militarnie muskuły, wymachując szabelką, pokazali panu Putinuszce, z kim może mieć do czynienia. Jednak mogliby się pochwalić, ile temu ubogiemu narodowi polskiemu wyciągnęli z kieszeni jedynie na paliwo kolumn zmechanizowanych i ogłuszająco latających stali dla ogłupienia motłochu. A na Ukrainie dzieje się, oj dzieje, kiedy władza polska nie ma ani sił militarnych i wystarczającego uzbrojenia, ale ja jestem pacyfistą uważającym, że takie wojsko demoralizujące i ogłupiające młodych ludzi, wchodzących ze swym plastycznym jeszcze umysłem w dorosłe życie, nam nie jest potrzebne. Wszyscy, jako potencjalni konsumenci i nabywcy narzekamy na to, że wszystko i wszędzie chińszczyzna. A dlaczego miałoby być inaczej, skoro tego żółtego narodu w skali populacji całego świata jest jedna czwarta, toteż może on nam i dla reszty świata wytwarzać wszelkie dobra materialnego zbytku, wypełniając nisze pokracznie rozporządzanego kraju. Również Hindus, Japończyk, Koreańczyk nie zasypia gruszek w popiele, tylko my jesteśmy otwarci na to, by ci przyjeżdżali do naszego kraju ze swym kapitałem finansowym, korzystając z naszego kapitału w postaci siły roboczej, by tworzyć nam miejsca pracy. Jednak nie staje się to na dłuższą metę realne dla przedsiębiorców z poza Europy, gdyż biurokratyczne ustawy i rozporządzenia z wysokim opodatkowaniem nie służą biznesowi rodzimemu, a tym bardziej obcemu kapitałowi, ale póki co, kontrabandziści wyrobów tytoniowych już zaopatrzeni są w fiskalne kasy. Demokracja to naprawdę dobre narzędzie dla Rządu, każdy musi o siebie sam zadbać, a ja przy okazji mogę wypisywać prawdy, za które ścigano mnie za komuny i za które gniłbym w więzieniu, ale nie mówmy hop. 19 sierpnia 2014
Ostatnio edytowany 19 sierpnia 2014 r. o 12:29
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...