Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Zosia miała pecha, pokochała mordercę

Utworzony przez Gość, 1 sierpnia 2010 r. o 10:26 Powrót do artykułu
"W idącą chodnikiem 45-letnią kobietę uderzył samochód osobowy.(...) 46-latka zmarła na miejscu zdarzenia". To ile w końcu ta pani miała lat?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
To raczej nie pech a głupota, może strach, bo jednak wieś rządzi się innymi prawami. Oczywiscie nikt nie może przewidzieć zachowania drugiego człowieka ale dużo zależy też od ofiary,w tym wypadku kobiety, ktora pozwalała na to aby mąż traktował ją w sposób karygodny i przez ten okreś kiedy z nim mieszkała nie zrobiła nic dla siebie, nie odeszła, nie szukała pomocy cierpliwie znosząc rolę ofiary przemocy domowej aż doszło do zupełnie niepotrzebnej tragedii w którą wplątano jeszcze nieletniego i kto wie jaki wpływ ta zbrodnia będzie miała na jego psychikę, może podobnie jak tatuś wyrośnie na mordercę lub kata?
Zachowania tego niby mężczyzny nic nie usprawiedliwia, każdy facet który w jakikolwiek sposób poniża czy stosuje przemoc wobec kobiety jest zerem, niedowartosciowanym, zakompleksionym zerem. Jednak to kobiety same podejmują decyzję czy żyć z takim dnem czy szukać pomocy i brać nogi za pas dopóki można.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Do gościa: jeśli tyle zrozumiałeś z tej tragedii, to gratuję.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mordercy dożywocie a dla ludzi wniosek - nie tolerować ŻADNEJ przemocy.Pomóżmy tym dzieciom ! Może ogłosicie jakieś konto do wpłaty ? One , niewinne , najbardziej pokrzywdzone...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Durna baba, zakochała się w mordercy a na pewno wiedziała co to za ziółko z niego.Typowe babskie zachowanie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Avi napisał:
Durna baba, zakochała się w mordercy a na pewno wiedziała co to za ziółko z niego.Typowe babskie zachowanie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
nie rozumiem takich kobiet, facet wredny i ona decyduje się na troje dzieci, a że dawał 10 zł na obiad i ona 10 zł i wcale to nie jest mało, nie przesadzajcie, a jeszcze do tego ostrow lubelski, gdzie można sobie ziemniaki, warzywa, owoce posadzić i mieć swoje,
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A tę historię znacie ? Takie historie pisze życie. Makabryczne potrójne morderstwo, któremu przyglądało się 30 mieszkańców wsi. Wieś Zrębiny, gmina Połaniec, powiat staszowski, woj. świętokrzyskie, Wigilia 1976 roku. 24 grudnia 1976 r., po wywabieniu z kościoła w Połańcu (z pasterki) 18-letniej Krystyny i Stanisława Łukaszków oraz 12-letniego Mieczysława Kality (brata Krystyny), wspólnie ze swym szwagrem Józefem Adasiem i zięciami Jerzym Sochą oraz Stanisławem Kulpińskim pojechali za przyszłymi ofiarami. Mieczysław Kalita został przez sprawców potrącony na szosie samochodem, a Krystyna i Stanisław zostali pobici kluczem do kół autobusowych, a potem przejechani samochodami. Wszystkie trzy ofiary zginęły na miejscu. Następnie ciała przewieziono półtora kilometra dalej i ułożono w rowie, nieudolnie pozorując wypadek drogowy. Całe zdarzenie obserwowało około 30 świadków, którzy zostali dowiezieni na miejsce przestępstwa autobusem kierowanym przez jednego ze sprawców. Nie chodziło o zapewnienie sobie publiczności, lecz autobus był jednym z pojazdów, którym goniono ofiary. Świadkowie ci byli w większości mocno pijani, jednak żaden z nich nie próbował przeciwstawić się zbrodni oglądanej przez okna autobusu (Krystyna Łukaszek była w widocznej ciąży, a jej brat Mieczysław był dzieckiem). Motywy zbrodni były rażąco błahe w świetle czynu: nieporozumienia na tle przygotowań do wesela (zarzuty stawiane przez rodzinę ofiar żonie jednego ze sprawców o kradzież wędlin i zastawy stołowej wypożyczonej z Koła Gospodyń). Jan Sojda poczuł się szczególnie urażony, że zarzuty te padły ze strony stosunkowo biednych i mało znaczących we wsi gospodarzy. Cechą szczególną procesu była duża liczba zarzutów postawionych świadkom zbrodni za fałszywe zeznania. Świadkowie ci zostali w ceremonii (świece, krucyfiks, nakłuwanie palców i przysięga na własną krew) zaprzysiężeni zaraz po zabójstwie przez Jana Sojdę, że będą milczeć. Dodatkowo otrzymali za swoje milczenie: każdy po medaliku i od 2 do 10 tys. zł (łącznie rodzina Sojdy wydała na łapówki ponad 200 tys. zł). I tych kilkadziesiąt osób faktycznie aż do momentu, kiedy sąd zaczął aresztować ich na sali sądowej, zachowywało milczenie. Także w czasie procesu miało miejsce zastraszanie lub przekupywanie świadków przez rodziny oskarżonych. Ostatecznie 18 świadków spędziło w więzieniu po kilka lat, za fałszywe zeznania i zatajanie zbrodni. Podczas śledztwa popełnione zostały liczne błędy: sekcji zwłok przeprowadzonej w nieudolny sposób przez lekarza bez uprawnień, oddaniu do kasacji sprawnego autobusu zanim zabezpieczono na nim ślady zdarzenia, niezabezpieczeniu miejsca zdarzenia. Bagatelizowaniu dowodów sprzyjało bezpodstawne przekonanie prowadzących sprawę w pierwszym jej okresie, że miał miejsce wypadek drogowy, nie zaś zabójstwo, w którym samochody były jednym z narzędzi. Błędy te z trudem naprawiano w postępowaniu w prokuraturze i przed sądem. Wszystko to, a także opór świadków, których solidarność złamano dopiero na sali sądowej, wydłużyło zarówno śledztwo, jak i proces. Sąd Wojewódzki w Tarnobrzegu z siedzibą w Sandomierzu skazał po ponad rocznym procesie (od 7 listopada 1978 do 10 listopada 1979) Jana Sojdę na karę śmierci. Na taką samą karę skazano Józefa Adasia, Jerzego Sochę i Stanisława Kulpińskiego. Wskutek rewizji wniesionej przez obrońców do Izby Karnej Sądu Najwyższego, 5 lutego 1982 roku zapadł ostateczny wyrok - sąd utrzymał karę śmierci wobec Józefa Adasia i Jana Sojdy. Jerzy Socha skazany został na 25 lat, a Stanisław Kulpiński na 15 lat pozbawienia wolności. Wyrok śmierci przez powieszenie wykonano 23 listopada 1982 roku w krakowskim Areszcie Śledczym przy ulicy Montelupich. Jerzy Socha został zwolniony warunkowo przedterminowo z zakładu karnego po odsiedzeniu 14 lat i sześciu miesięcy, Stanisław Kulpiński spędził w więzieniu 11 lat i sześć miesięcy"
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
czytałam kiedyś książkę o tym, nie pamiętam już tytułu, byłam wstrząśnięta, niestety mniejsze i większe zbrodnie dzieją się wokół za milczącym przyzwoleniem tłumu...........
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Skąd się kuźwa bierze ta patologia?!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Był o tym film fabularny wyświetlany w 80-latach w TV.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...