Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

180 tys. zł za jedną noc. Zima z miastem się nie pieści

Utworzony przez Użytkownik niezarejestrowany, 2 grudnia 2016 r. o 11:11 Powrót do artykułu
zima za***yla drogowcow
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
trzeba było odgarnac wcześniej niż przed 7, to by zdążyli ale oni tylko rachunki dobre pisza a poza lbnem do parczewa np to dramat od 3 dni nic nie jechało chyba
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
jakie odśnieżanie no nie róbcie sobie jaj !!!!!!!!!!!! drogi były za***e równo to skandal kierowcy powinni podać tych dziadów do sądu może by się nauczyli roboty a nie pieprzenia głupot
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Typowo polskie narzekanie. Przy tego rodzaju opadach stoją i całe Niemcy i cała Francja. Największe opady były ok. 7 rano, kiedy Lublin sie korkuje
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mają żniwa - 176 tyś kasy za stanie w korkach. Brawa!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Przekręt stulecia.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Z poprzednich trzech zim sporo miasto zaoszczędziło, więc to nie problem. Swoją drogą droga ta sól. Może na kilogramy w Biedronce kupujcie, będzie taniej..
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Policzmy. Koszt 180 tys zł. Pracuje 28 solarek przez 12 godzin, co daje 336 "solarkogodzin" (sh). Tona soli drogowej luzem kosztuje 310 zł, wysypali 191 ton, czyli koszt 60 tys zł. 180-60=120. 120tys. dzielimy przez 336 sh i wychodzi 360zł/h. Tyle się płaci za godzinę pracy jednej solarki. Niech jeździ z prędkością średnią 40km/h, czyli przez godzinę przejedzie 40km. Ile pali? Nie wiem, przyjmuję 50litrów/100km, zatem spaliła 20l czyli jakieś 90zł. Zostaje 360-90 = 270zł. Kierowca zarabia powiedzmy 2000zł miesięcznie na rękę, czyli jego koszt to 3200, podzielmy przez 160h/miesiąc = 20zł/h. Zostaje 250zł. W tej kwocie mieści się zwrot kosztów zakupu solarek,remonty,ubezpieczenia itd. i zysk firmy. Jeżeli na 'koszt zakupu' przeznaczymy 100zł, to solarka kosztująca 100tys zł zwróci się nam po 1000h, czyli po mniej niż trzech miesiącach. Można robić biznes?? Można :)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
180 tyś zł szkoda że efektów nie widać
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Przy milionie też nie byłoby widać. Chyba, żeby od rana po ulicach jeździły TYLKO piaskarki.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Trudno uwierzyć, że nocą też korki utrudniały pracę.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jest w obronie czego protestować :)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Użytkownik niezarejestrowany napisał:
Trudno uwierzyć, że nocą też korki utrudniały pracę.
Przy obfitych opadach, po godzinie jest to samo. Poza tym, paraliz komunikacyjny w zimie to nie tylko problem Polski, to samo jest w USA. Niemczech itd
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
W De gminy, miasta i landy mają podpisane umowy ramowe z przedsiębiorstwami na coroczne utrzymanie zimowe np. od 01. listopada do 15. kwietnia i płacą im wynegocjowane rozsądnej wysokości ryczałty miesięczne za ten okres, niezależnie od tego, czy jest potrzeba odśnieżania i 'posypki', czy jej nie ma. Dzięki tym kontraktom zleceniodawc (płatnicy) mają corocznie ustalone wydatki, a firmy zleceniobiorców magazynują kupowaną tanio latem posypkę (sól drogową itp.) i mają zagwarantowaną egzystencję, tzn. konserwacją sprzętu, pensje personelu itp. Jeśli zimka łagodna - utrzymaniowcy powierzchni mają szczęście i labę. W razie ostrej zimy - muszą stawić czoła zadaniom, a miasta i gminy nie trzęsą portkami nad dodatkowymi codziennymi wydatkami, bo ich nie ma. No chyba, że śmiegi i mrozy buchną przed zakontraktowanym terminem (np. przed 01. listopada) lub potrwają po 15. kwietnia, wtedy tak, ale to rzadkość pogodowa w nizinach Europy środkowej. Czy władze polskich miast i gmin nie rozpisują przetargów i nie spinają umów ramowych na spokojny sen, utrzymania zimowego, gdy buchnie śniegiem i mrozem?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Użytkownik niezarejestrowany napisał:
W De gminy, miasta i landy mają podpisane umowy ramowe z przedsiębiorstwami na coroczne utrzymanie zimowe np. od 01. listopada do 15. kwietnia i płacą im wynegocjowane rozsądnej wysokości ryczałty miesięczne za ten okres, niezależnie od tego, czy jest potrzeba odśnieżania i 'posypki', czy jej nie ma. Dzięki tym kontraktom zleceniodawc (płatnicy) mają corocznie ustalone wydatki, a firmy zleceniobiorców magazynują kupowaną tanio latem posypkę (sól drogową itp.) i mają zagwarantowaną egzystencję, tzn. konserwacją sprzętu, pensje personelu itp. Jeśli zimka łagodna - utrzymaniowcy powierzchni mają szczęście i labę. W razie ostrej zimy - muszą stawić czoła zadaniom, a miasta i gminy nie trzęsą portkami nad dodatkowymi codziennymi wydatkami, bo ich nie ma. No chyba, że śmiegi i mrozy buchną przed zakontraktowanym terminem (np. przed 01. listopada) lub potrwają po 15. kwietnia, wtedy tak, ale to rzadkość pogodowa w nizinach Europy środkowej. Czy władze polskich miast i gmin nie rozpisują przetargów i nie spinają umów ramowych na spokojny sen, utrzymania zimowego, gdy buchnie śniegiem i mrozem?
Użytkownik niezarejestrowany napisał:
No i co z tego, skoro podczas ataku zimy, całe Niemcy i tak stoją w korkach?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
has napisał:
użytkownik niezarejestrowany napisał:
w de gminy, miasta i landy mają podpisane umowy ramowe z przedsiębiorstwami na coroczne utrzymanie zimowe np. od 01. listopada do 15. kwietnia i płacą im wynegocjowane rozsądnej wysokości ryczałty miesięczne za ten okres, niezależnie od tego, czy jest potrzeba odśnieżania i 'posypki', czy jej nie ma. dzięki tym kontraktom zleceniodawc (płatnicy) mają corocznie ustalone wydatki, a firmy zleceniobiorców magazynują kupowaną tanio latem posypkę (sól drogową itp.) i mają zagwarantowaną egzystencję, tzn. konserwacją sprzętu, pensje personelu itp. jeśli zimka łagodna - utrzymaniowcy powierzchni mają szczęście i labę. w razie ostrej zimy - muszą stawić czoła zadaniom, a miasta i gminy nie trzęsą portkami nad dodatkowymi codziennymi wydatkami, bo ich nie ma. no chyba, że śmiegi i mrozy buchną przed zakontraktowanym terminem (np. przed 01. listopada) lub potrwają po 15. kwietnia, wtedy tak, ale to rzadkość pogodowa w nizinach europy środkowej. czy władze polskich miast i gmin nie rozpisują przetargów i nie spinają umów ramowych na spokojny sen, utrzymania zimowego, gdy buchnie śniegiem i mrozem?
użytkownik niezarejestrowany napisał:
no i co z tego, skoro podczas ataku zimy, całe niemcy i tak stoją w korkach?
użytkownik niezarejestrowany napisał:
******bild.de/regional/hannover/schnee/in-norddeutschland-48652438.bild.html
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
robią co mogą, jeździli cały czas odkąd zaczęło sypać. tylko *** co jeździć nie potrafi skamle i jęczy ze jechać się nie da.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Skoro większość parkingów podlega pod ZDiM to dlaczego do jasnej ciasnej, żaden pług nie przejedzie choćby przez głowną drogę parkingu, żeby rano mozna było wyjechac do pracy?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czyli jak rozumiem użytkowanie jednego sprzętu przez jedną noc to wydatek 6tyś zł. Jeżeli zima trwałą by przez 2 m-ce tj 60dni to na takim sprzęcie można zarobić 360tyś złotych?, oczywiście minus koszty.Coś tu pachnie pośrednikami i podwykonawcami, bo z tego co wiem takich kokosów to nie mają firmy odsieniżające
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Piękny Kraj - jak można policzyć to 1godz. pracy sprzętu odśnieżania kosztuje = 523 złote. Też bym chciała mieć taką stawkę w pracy ??????????
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 1 z 2

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...