Starzy lublinianie świetnie pamiętają pączki u Madeja ,to były pączki
|
|
Za Komuny było pozwolenie na taki prywatny biznes? Dziwne.
|
|
Też pamiętam te pączki. W porównaniu z dzisiejszymi to niebo a ziemia.
|
|
w Mikado na Narutowicza to były pączki...
|
|
Kto wie ile razy dziennie był ,,batorzony,, chłop pańszczyźniany prze ekonoma?a czy umiał pisać i czytac?
|
|
Pod tym adresem byla cukiernia Madeja.Czemu jego nazwisko jest pomijane.Mowi sie o innych ktoprych starzy lubliunianie nie znaja.
|
|
Denerwują mnie obecnie taśmowo robione pączki. Wciskanie nadzienia PO SMAŻENIU to zwykłe oszustwo :)
|
|
Mikado Antoniny Grygowej
|
|
to było kiedyś, szkoda, że nie wrócimy do średniowiecza, kiedyś nie było światła i przy lampie naftowej szło sie spać w zimie o 17 i już robiło dzieci a w dzień na ich utrzymanie się pracowało, a teraz puioruństywo siedzi do 1-2 w nocy, śpi do rana a w dzień robi dzieci i kiedy ma nza n ich pracować jak doba za mała i przez to dostaje 500+ za darmo na każdego zrobione dziecko tj, od głupich pracujących na nie podatników, bo żeby nie te pieniądze to te dzieci poumierałyby z głodu
|
|
Na drugim zdjęciu pokazana jest ciastkarnia ,której szefem był pan Władysław Christ.Kierownikiem jak dobrze pamietam był pan Wójcik a mistrzem pan Darowski.Pan o którym mowa był tam tylko pracownikiem.
|
|
U Madeja wspaniałe były nie tylko pączki. Mama zabierała mnie na stefankę, pyszny makowiec, paryżankę i napoleonkę. Miałam to szczęście, ze dzięki Mamie, po południu szlysmy na spacer w kierunku Cukierenki Pana Madeja. Pozostały wspomnienia.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|