Jest rok 1986 ,jestem w wojsku w Dęblinie , jest Wigilia ,prawie już zmierzcha ,stoję zziębnięty na warcie .Nagle podjeżdża Polonez a w nim pan Hermaszewski .Samochód staje , ja panikuję ,wszak była to chyba największa osobistośc w tamtych czasach w Polsce ! Taki mega celebryta jak byśmy teraz to powiedzieli.A on jak gdyby nic uśmiecha się i zaczyna pogawędke ze mną ,nic nie znaczącym młodym szeregowym .Pyta czy pojadę na święta do domu ,każe pozdrowić moja rodzinę , mówi że właśnie jedzie sam,, na Wigilię do rodziny pod Warszawą ,, Pociesza mnie że skoro teraz nie jadę do domu to pewnie pojade na Sylwestra... Byłem w szoku -Oto bohater narodowy nie jest napuszonym palantem lecz zwykłym poczciwym człowiekiem !
Wielki mam szacunek do Pana za to , Panie Hermaszewski .
|
|
Towarzysz, czlonek KC i jechal na WIGILIE? No widzisz to wyglada na to ze nie tylko kaczy kurdupel jest PRAWDZIWYM POLAKIEM |
|
nigdy tak nie sądziłem przecież |
|
Bardzo miły człowiek. Pełen szacunek
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|