Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Praca w urzędzie? Tylko po znajomości

Utworzony przez ad, 6 marca 2011 r. o 12:13 Powrót do artykułu
Faktem jest że te wszystkie konkursy sa jedna wielką fikcją ale to nie tylko w Lublinie w Warszawie również.Dla społeczeństwa to jest po to że mają demokrację i mają prawo w nich uczestniczyć. Prawda jest okrótna i wszędzie przed ogłoszeniem konkursu jest wiadomy zwycięsca, koleś z namaszczenia partyjnego mówienie o przejrzystości i czystych rękach w wydaniu PiS czy to Platformy a najbardziej PSL, to opowiadanie bajek na wierzbie dla naiwnej młodzieży że w tym kraju wiedzą i umiejetnościami można coś osiągnąć. Zawsze należy mieć namaszczenie partyjne to czego w dawnym PRL-u ne bywało a treraz jest nagminne aby ktoś zdolny i z wiedzą nie miał szansy
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Za komuny było źle, bo wszystko trzeba było "załatwiać" i należeć do partii. Każdy o tym wiedział, a dziś jest jeszcze gorzej, oficjalnie mamy "demokrację" i każy może ubiegać się o pracę jaką chce.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
doświadczony napisał:
Za komuny było źle, bo wszystko trzeba było "załatwiać" i należeć do partii. Każdy o tym wiedział, a dziś jest jeszcze gorzej, oficjalnie mamy "demokrację" i każy może ubiegać się o pracę jaką chce.
nie pieprz głupot jak nie wiesz, ja np. nie należałam do żadnej partii i po szkole bez znajomości dostałam pracę w biurze. teraz ta demokracja jest ale dla tych co umieją dbać tylko o siebie na czele z przywódcą solidarności, gdzie nasz kraj miał być drugą Japonią.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
doświadczony napisał:
Za komuny było źle, bo wszystko trzeba było "załatwiać" i należeć do partii. Każdy o tym wiedział, a dziś jest jeszcze gorzej, oficjalnie mamy "demokrację" i każy może ubiegać się o pracę jaką chce.
- niekoniecznie. Pracę w urzędzie zaczynałam w połowie lat 80-tych. Poszłam do kadr, zapytałam, czy są wolne etaty, bo szukam pracy. Dostałam odp., złożyłam życiorys i skierowano mnie na rozmowę do kierownika danego wydziału. Koniec rekrutacji. Przepracowałam 10 lat. Zostałam pracownikiem mianowanym. W taki sam sposób znalazłam kolejną pracę w prywatnej firmie. Dzisiaj rekrutacje do jakiejkolwiek pracy to istny cyrk. W dodatku tak naprawdę nie ma żadnego odbicia w jakości wybranego pracownika i jest jawna dyskryminacja. Najgłupsze już dla mnie jest pytanie o wynagrodzenie. Wiadomo, że każdy chce zarabiać jak najwięcej, ale niektórzy mają odrobinę rozsądku, więc przed odp. zastanawiają się, czy powiedzieć więcej, czy mniej. Jak powiedzą więcej, to ich odrzucą, bo nikt w firmie tyle może nie zarabiać, a jak mniej, to powiedzą, że człowiek się nie ceni, albo niewiele umie. Kretynizm. Co do rekrutacji w urzędach. Osobiście brałam udział w niej raz. I o mało nie pękłam jak pan dyrektor wyjaśniał jaką rolę pełni klawisz F1. Z jego tłumaczenia zrozumiałam, że powinniśmy napisać jaką rolę pełni klawisz F1 w stosowanym w urzędzie programie i to zgodnie z def. pana dyr. Czytając natomiast wymagania jakie powinien spełnić kandydat do pracy ewidentnie z nich widać, że osoba, która w danej chwili nie pracuje w urzędzie, to nie ma szans je spełnić. Nepotyzm w urzędach i państwowych spółkach istnieje od lat, ale nikt tego nie chce widzieć. Nepotyzm i partyjne kolesiostwo (wystarczy spojrzeć na prezesów i dyrektorów państwowych, samorządowych spółek). Gorzej niż za PRL, bo wtedy jak człowiek ewidentnie nie mógł dostać pracy to mógł pójść do komitetu na skargę nawet jak był bezpartyjny i towarzysz chcąc pokazać dobrą twarz partii zawsze pomógł.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Praca w lublinie tylko po znajomości!!osobiście znam dziewczynę która wzeszłym roku skończyła studia i dostała pracę w lubelskim urzędzie nie powiem w którym,a dziewczyna pochodzi ze wsi z okolic firleja,taka zdolna to ona nie była,ale tatuś ma komis samochodowy i wszędzie ma znajomości ,a naprawdę ktoś biedny ,zdolny szukał by tej pracy to nie ma żadnych szans ,taka jest święta prawda.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
oo jak miło ze ten temat został w końcu poruszony.... oby to był dopiero początek.... a potem mówi się, że w urzędach pracują nie kompetentne osoby... i nie dziwie się... jak większość (jak nie jakieś 90%) to znajomki rodzinka itp. niestety.... zazwyczaj nie znająca się na swojej robocie...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ja bylam na stazu w urzedzie gminy, mam ukonczone prawo na umcs, bylam bardzo dobrym i skutecznym pracownikiem, ale nie bylo dla mnie mniejsca bo wojt gminy wolal zatrudnic corkę radnego gminy, ktora skonczyla technikum....
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
niestety wszyscy o tym wiedzą i głośno mówią, nawet kierownicy w urzędach przyznają się, że konkursy są robione od parady, ale nikt nic z tym nie robi
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Wszędzie to samo praca jest tylko dla członków i rodzin aktualnie rządzących np: w Gminie Międzyrzec P.zatrudniani są wyłącznie członkowie PIS i ich znajomi za to w Urzędzie Miasto osoby związane z PSL lub koleżeństwo włodarzy jak trzeba zrobić miejsce dla swoich to nawet na 3-ce przed nabyciem prawa do emerytury pomostowej zwalnia się z dnia nadzień nawet nie rozmawiając z pracownikiem ,bo i po co się wysilać na jakieś tam rozmowy szczególnie jak się nie ma żadnych argumentów poza potrzebą zwolnienia stołka.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ktosik napisał:
niestety wszyscy o tym wiedzą i głośno mówią, nawet kierownicy w urzędach przyznają się, że konkursy są robione od parady, ale nikt nic z tym nie robi
możesz wskazać kierownika, który w ten sposób się wyraził? może być z tego interesujący materiał, chyba że to nieprawda, a ty jedynie chlapiesz jęzorem i szukasz sensacji.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Od razu powiem, że nie pracuję w URZĘDZIE, nie załatwiałem nikomu z rodziny pracy w urzędzie i nie mam dzieci w wieku rozpoczynających pracę. Widzę, że panuje tu ogromne oburzenie na tego typu zachowania. ALe proszę mi powiedzieć- w sytuacji, kiedy wasze dziecko ma trudności ze zdobyciem pracy- czy jest tu ktoś, kto odmówi mu pomocy w sytuacji kiedy ma taką mozliwość? Tak jest w każdej branży- nie tylko "urzędniczej". Oczywiście, możecie powiedzieć, że to nieuczciwe, że w ten sposób demoralizuje się kolejne pokolenia. Ale jeśli widzicie, że wasze dziecko /zakładam, że jest wykształcone/ pracuje w sklepie z butami od kilku lat i wszelkie "normalne" podejścia do pracy kończą się fiaskiem- czy w takiej sytuacji będziecie kierować się pseudo-przyzwoitością, czy też wyciągniecie rękę do własnego dziecka? Ok- zgadzam się, że nie można bez przerwy ciągnąć dzieci za uszy do góry. Ale z tą pierwszą przyzwoitą pracą jest zawsze ogromny kłopot.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Fajnie się czyta, tyle tylko, że główny bohater, który rzekomo nigdy nie pracował w urzędzie, był zatrudniony tam na etacie. Ot taki drobiazg, który lepiej pominąć bo nie pasował do medialnej tezy, że w urzędzie, to bez znajomości nie ma szans... Czyli tytuł : "Zawsze drugi " mija się z prawdą, tak jak i zdanie "przez półtora roku bezskutecznie szukał pracy w urzędzie"...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
zreszta, nie wiem czy praca w urzędzie to takie wielkie dobrodziejstwo. ogolnie malo sie zarabia, jedynie ci, co maja lepsze wejścia dostają więcej. nie wiem też jak Wam, ale samo słowo urzędnik mi się zawsze kojarzy z pracą dzięki znajomościom
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ciekawe byłoby i według mnie – należne czytelnikowi, gdyby Dziennik – dla porównania – prześledził „kulisy” naboru w innych środowiskach – na przykład w środowisku szkolnym i akademickim, w tym nabór na stanowiska „administracyjne” w szkołach i uczelniach albo nabory w publicznej służbie zdrowia. Myślę też, że „rzetelność dziennikarska” powinna obejmować możliwość wypowiedzenia się „drugiej strony”, czyli przedstawicieli urzędów, dokonujących naboru według zasad obowiązujących w Służbie Cywilnej, ponieważ niepełne, jednostronne lub nieprawdziwe informacje mogą spowodować wyrobienie sobie przez czytelników nieprawdziwych lub wręcz nieprawdopodobnych opinii. A na tym – chciałbym wierzyć – Dziennikowi chyba nie zależy ?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Moni napisał:
Fajnie się czyta, tyle tylko, że główny bohater, który rzekomo nigdy nie pracował w urzędzie, był zatrudniony tam na etacie. Ot taki drobiazg, który lepiej pominąć bo nie pasował do medialnej tezy, że w urzędzie, to bez znajomości nie ma szans... Czyli tytuł : "Zawsze drugi " mija się z prawdą, tak jak i zdanie "przez półtora roku bezskutecznie szukał pracy w urzędzie"...
Wiem o czym piszesz, ale tak lepiej wygląda.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dziękuję Państwu za wszystkie komentarze:). Moim celem było opowiedzenie historii, podzieleniem się z Państwem moimi doświadczeniami. Jak widać, wiele osób ma tych doświadczeń o wiele więcej. Mogłoby powstać wiele podobnych artykułów. Przytoczone fakty są prawdziwe. Faktem jest też to, że pracowałem w dwóch miejscach w ciągu tego półtora roku. Nie ma potrzeby tego ukrywać. Jednym z tych miejsc pracy było gospodarstwo pomocnicze, czyli (na szybko znalazłem w Wikipedii:)) "wyodrębniona z jednostki budżetowej, pod względem organizacyjnym albo też finansowym, część jej działalności podstawowej lub działalność uboczna". Bardziej to było świadczenie usług na rzecz jednostki nadrzędnej oraz przygotowywanie oferty komercyjnej niż stricte praca (patrz służba) w administracji publicznej. Drugą pracę znalazłem w sektorze prywatnym. Prace dawały mi możliwość utrzymania rodziny, ale także wpłynęły na mój rozwój itp. Teraz też sobie radzę, proszę się nie martwić. Chciałem podkreślić, że podjąłem decyzję o opublikowaniu mojej historii tylko ze względu na potrzebę ukazania pewnego niekorzystnego zjawiska, co tu kryć patologicznego zjawiska dotyczącego sposobu rekrutacji. Wpływa ono bezpośrednio lub pośrednio na nas wszystkich. Wierzę nadal, może trochę naiwnie, że jednak to się zmieni. Trzeba tylko przełamać pewien "styl", wprowadzić kilka rozwiązań z HR-u i upowszechniać dobre praktyki. Pozdrawiam serdecznie. tzw. Autor:)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dziękujemy za zajęcie się tematem ! ! ! Dużo ostatnio się mówi na łamach waszej gazety. To dobrze! Temat poruszany w Waszych artykułach jest tematem tabu. Dlatego ze ludzie się po prostu boją o tym mówić publicznie. Chcą mówić, ale po prostu się boją. Gdyż dużo można stracić. A nadzieja na prace zawsze jest! .... jak widać często złudna. Jeszcze raz DZIEKUJEMY!! i prosimy o więcej, nagłaśniajcie te patologiczne zjawiska nepotyzmu! Pozdrawiam
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
tede napisał:
Ale jeśli widzicie, że wasze dziecko /zakładam, że jest wykształcone/ pracuje w sklepie z butami od kilku lat i wszelkie "normalne" podejścia do pracy kończą się fiaskiem- czy w takiej sytuacji będziecie kierować się pseudo-przyzwoitością, czy też wyciągniecie rękę do własnego dziecka? Ok- zgadzam się, że nie można bez przerwy ciągnąć dzieci za uszy do góry. Ale z tą pierwszą przyzwoitą pracą jest zawsze ogromny kłopot.
Niech dziecko samo się wykaże, skoro jest wykształcone - zostało do tego przygotowane. Dlaczego nie pomyślisz o dzieciach, które nie mają rodziców - im jest jeszcze ciężej, więc zamiast pchać maminsynka, czy kolejną córeczkę tatusia, może lepiej im zostawić miejsce?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Temat jest bardzo ważny i bardzo dobrze, że ktoś wreszcie zaczął mówić o tym publicznie. Sama znam przykład - pseudo konkurs na stanowiska pracy w Zespole Informacyjno - Prasowym Urzędu Marszałkowskiego. Ludzie z doświadczeniem "odpadli" z miejsca; została pewna "miła panienka" z "szerokimi plecami" Gratulacje dla pana marszałka Hetmana! Żenujące....
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
tede napisał:
Od razu powiem, że nie pracuję w URZĘDZIE, nie załatwiałem nikomu z rodziny pracy w urzędzie i nie mam dzieci w wieku rozpoczynających pracę. Widzę, że panuje tu ogromne oburzenie na tego typu zachowania. ALe proszę mi powiedzieć- w sytuacji, kiedy wasze dziecko ma trudności ze zdobyciem pracy- czy jest tu ktoś, kto odmówi mu pomocy w sytuacji kiedy ma taką mozliwość? Tak jest w każdej branży- nie tylko "urzędniczej". Oczywiście, możecie powiedzieć, że to nieuczciwe, że w ten sposób demoralizuje się kolejne pokolenia. Ale jeśli widzicie, że wasze dziecko /zakładam, że jest wykształcone/ pracuje w sklepie z butami od kilku lat i wszelkie "normalne" podejścia do pracy kończą się fiaskiem- czy w takiej sytuacji będziecie kierować się pseudo-przyzwoitością, czy też wyciągniecie rękę do własnego dziecka? Ok- zgadzam się, że nie można bez przerwy ciągnąć dzieci za uszy do góry. Ale z tą pierwszą przyzwoitą pracą jest zawsze ogromny kłopot.
W gruncie rzeczy to faktycznie prawda. Człowiek bierze udział w nieuczciwych procederach bo zmusza go do tego sytuacja w państwie. Ryba psuje się od głowy a demoralizacja społeczeństwa postępuje w zastraszającym tempie. Republika bananowa. Na tle tej rzeczywistości Komuna jawi się jak okres powszechnej moralności. I po to Lechu skakał przez płot?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 1 z 2

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...