Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Szpitale rezygnują z ochraniaczy

Utworzony przez ZygZag, 9 maja 2008 r. o 06:41 Powrót do artykułu
Zawsze miałem scysje z personelem, że nie mam ochraniaczy - szczególnie zimą - nie dało ich się nałożyć na buty nr 47. Jak na mnie krzyczeli, wyciągałem paczkę ochraniaczy i przy personelu wkładałem, tzn. rozrywałem je na podeszwie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
szpitale ustawowo są zobowiązane dostarczyc środków, higienicznych( a czy do nich w tym wypadku nie należą ochraniacze), Karta Praw Pacjenta gwarantuje pswobodny dostęp do kontaktów z najbliższymi( taki światowy standard, i nikt tam nie wymaga ochraniaczy!!!, wyjątek stanowią okoliczności określone(np epidemie) przez głownego inspektora senitarnego(a nie dowolnośc w interpretacji przepisów , a tu chodzi o pieniądze/i, bądz sprawianie wrażenia że "brud w szpitalu jest czysty" bo go gołym okiem nie widac).Należy się zastanowic czy nie mamy tu doczynienia z ŁAMANIEM PRAW PACJENTA, czy nie jest to zjawisko powszechne w naszym kraju!!!!!!!!!!!!, zapraszam do lektury
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Majo słuszną rację, ci ochraniacze to straszne gbury. Chociarz niekturzy są przystojni i dobże zbudowani i mają takie duże pistolety ....
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Rynek automatów sprzedających ochraniacze został podzielony między trzech potentatów. Największym z nich jest polski oddział amerykańskiej firmy Adrich Vending International z siedzibą w Ciechanowie. Pozostałe dwie firmy mają swoje siedziby w Krakowie i Szczecinie. Adrich opanował niemal połowę polskich szpitali. Przedstawiciel firmy stwierdza: - obsługujemy 330 szpitali w całym kraju i jest to chyba szczyt możliwości, bo rynek został już nasycony. Teraz problemem będzie przekonanie użytkowników ochraniaczy, aby nie używali ich wielokrotnie. Pewne jak w banku Pozostali dwaj konkurenci Adricha podzielili między siebie ok. 180 szpitali. Reszta należy do drobnicy. - rynek sprzedaży vendlingowej (z automatu - przyp. red.) w branży ochraniaczy na obudowie jest zupełnie nie rozpoznawalny. Wiadomo, że jest na nim kilka dużych firm, jednak pojawiają się coraz to nowe. Ostatnio do szpitali w południowej Polsce 300 automatów wstawiła nikomu nieznana firma. Oznacza to jednak, że tym rynkiem interesuje się wiele przedsiębiorstw - stwierdza Joanna Pieńczykowska z Vending Business Forum. Zainteresowaniu trudno się dziwić. Sprzedaż ochraniaczy to biznes wart kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. Interes pewny jak w banku , bo kupowanie ochraniaczy na buty stało się niemal obligatoryjne, a ich cena wynosi 1-2 zł. Paradoks polega na tym, że zarabiają na nich nie szpitale, a prywatni właściciele automatów. Pozorna higiena W 790 polskich szpitalach funkcjonuje blisko 3 tys. oddziałów. Przy zało- - Używanie w szpitalach ochraniaczy na obuwie dla osób odwiedzających to typowy standard polskiej głupoty. Nie ma żadnych przepisów, które by do tego zobowiązywały, a ochrona higieniczna jest pozorna - stwierdza dr Paweł Grzesiowski, przewodniczący Stowarzyszenia Higieny Lecznictwa. żeniu, że jednego dnia każdego z dziesięciu pacjentów na oddziale odwiedza tylko jedna osoba, firmy , które podzieliły między siebie rynek, zarabiają rocznie ponad 20 mln zł. Tylko na sprzedaży ochraniaczy. Do tego trzeba doliczyć zyski z reklam umieszczonych na automatach. Szpital zarabia na tym tyle, ile wynosi koszt wynajmu powierzchni, na której zainstalowano urządzenie. Przeciętnie, przy założeniu, że w szpitalu jest ok. 10 oddziałów, jest to ok. 600 zł miesięcznie. Rocznie wszystkie polskie szpitale zarabiają na automatach ponad 0,5 mln zł. Ponad 300 razy mniej niż wynoszą zyski prywatnych właścicieli automatów. - To oczywiste, że większe profity mają firmy. My jednak nie możemy instalować tych urządzeń, bo naszym celem nie jest zarabianie na ochraniaczach, a leczenie ludzi. Oczywiście są pewne korzyści. Łatwiej nam utrzymać porządek, jeśli chodzi o zanieczyszczenia mechaniczne. Problemem na pewno jest to , ze wielu odwiedzających używa tych ochraniaczy wielokrotnie - stwierdza dyrektor Krystyna Mackiewicz ze Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego Akademii Medycznej w Poznaniu. Nieprzepisowy obowiązek W większości szpitali Europy Zachodniej nie ma obowiązku używania ochraniaczy. Podstawową ochroną przed zanieczyszczeniami mechanicznymi są trzystopniowe wycieraczki o różnej gęstości włosia, które skutecznie usuwają brud z obuwia. - Jedynym rezultatem tego pozornego dbania o higienę jest oszczędzanie na robocie sprzątaczki. Proszę się przyjrzeć, co ludzie zwykle robią z kupowanymi ochraniaczami. Większość, jeżeli zamierza wrócić do szpitala, chowa je do torebek. W ten sposób flora bakteryjna jest wynoszona na zewnątrz. Nie ma to nic wspólnego z kontrolą zakażeń szpitalnych, a wręcz przeciwnie. Taki proceder jest zabroniony wszędzie na świecie. U nas jednak pełni rolę substytutu prawdziwie skutecznych działań - mówi prof. Waleria Hryniewicz, kierownik Zespołu Badań Mikrobiologicznych w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego. - Dlatego stwierdziliśmy, że używanie ochraniaczy jest bezzasadne. Grupa ds. zakażeń szpitalnych działająca w naszym Centrum stwierdziła, że poprawiają one stan higieny niebakteryjnej, ale w żadnym stopniu nie zabezpieczają przed innego rodzaju zakażeniami. Dlatego znieśliśmy obowiązek noszenia ochraniaczy na buty. Jedynym miejscem, w którym utrzymaliśmy obowiązek ich zakładania , jest oddział intensywnej terapii - dodaje dr Piotr Siedlecki z Centrum Onkologii w Warszawie. Z kolei jeden z dyrektorów szpitali stwierdził: - Jeśli używamy ochraniaczy na buty, należałoby odwiedzających ubierać w sterylną odzież od stóp do głów. Przecież na ubraniach roi się od zarazków i bakterii. Co gorsza, osoby niezamożne używają ochraniaczy wielokrotnie, wynosząc zarazki szpitalne do swoich domów. - A dr Paweł Grzesiowski dodaje: - Spotkałem się z przypadkiem, że w używane ochraniacze były pakowane słoiki z żywnością. Mimo absurdalności wyłącznie polskiego zwyczaju używanie ochraniaczy gorąco popierają urzędnicy. W broszurce wydanej przez Państwową Inspekcję Pracy w 2003 r. można przeczytać, że jeśli istnieje niebezpieczeństwo skażenia podłogi, trzeba nosić jednorazowe nieprzemakalne ochraniacze na buty. - to dowód, że najlepiej zarabia się na głupocie. Ochraniacze dają jeden efekt: wizualny. Na pewno nie ma to nic wspólnego z higieną - komentuje dr Grzesiowski. Jacek Szczêsny/Higiena Szpitalna 2005
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Uważam,że ochraniacze w szpitalach to pomyłka. nawet Jak sa używane zgodnie z przeznaczeniem to i tak sś źrółem zarazków wynoszonych ze szpitala. Można nie chowac ich do torebek w celu wielokrotnego wykorzystania, wystarczy zdjąć je raz i wyrzucic, do kosza tylko gdzie umyć ręce po tej czynności. Jednym słowem i tak na rękach wynosimy choroby. Może lepiej zastosowac maty jak w kurchnikach przy ptasiej grypie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Widziałem na targach rozwiązanie dla szpitali – urządzenie to GaloMat – wyłącznie jednorazowe foliowanie butów w dodatku bez używania rąk Można to zobaczyć na youtubie: http://www.youtube.com/watch?v=NfBSqIl_WWc
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ZygZag napisał:
Zawsze miałem scysje z personelem, że nie mam ochraniaczy - szczególnie zimą - nie dało ich się nałożyć na buty nr 47. Jak na mnie krzyczeli, wyciągałem paczkę ochraniaczy i przy personelu wkładałem, tzn. rozrywałem je na podeszwie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Jeśli chodzi o jednorazowość to widziałam maszynę do foliowania obuwia. Nazywa się Galomat
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Nijaki Adam Walas, wspolwlasciciel Adrich(firmy fikcyjnie zarejestrowanej w stanach)przewalal swojego wspolnika Ryszarda, ktory traktowal go jak brata, na miljony dolarow. Dzis Ryszard nie zyje a Adam buduje dom w Costa Rica.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Alicja napisał:
Jeśli chodzi o jednorazowość to widziałam maszynę do foliowania obuwia. Nazywa się Galomat
widziałem galomat w szpitalu na inflanckiej - super sprawa narescie jednorazowa ochrona !!! nie lubie wchodzic do sypialni w butach a ludzie robia to w szpitalach odwiedzając swoich bliskich
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...