Zatrudniony w przetargu ma robić to samo, co średnio doświadczony urzędnik sądowy: protokołować rozprawy, wysyłać wezwania i ponaglenia, dołączać pisma do akt, wprowadzać dane do systemu informatycznego, upominać się o niezapłacone należności, sporządzać odpisy orzeczeń itp. W przetargu, sąd w każdym z 22 przypadków zamawia po 680 godzin pracy od 1 marca do 30 czerwca.
Ma być wykonywana w dni powszednie od 7.30 do 15.30. W ogłoszeniu przetargowym sąd zapewnia, że bezpłatnie udostępni w swojej siedzibie stanowiska do wykonywania takich obowiązków.
Praca ta jest tożsama z pracą wykonywaną przez pracowników zatrudnionych na umowę pracę, więc z mocy prawa umowa zlecenie jest umową o pracę. Co na to PIP?
|
|
proponuję zastosować tą procedurę przy kolejnych wyborach prezydenta Lublina
|
|
PIP tyle, że póki nikt nie zgłosi oficjalnie, to oni nie podejmują czynności?
Czyżby najciemniej pod latarnią?...
|
|
gdyby polactwo było zdolne do jakiejkolwiek współpracy, to by się polactwo dogadało i każdy wystartowałby w przetargu za, powiedzmy, 100000,01 zlotego brutto za godzinę, a jeden za 100000 zł. potem kaska by sie zwyciezca przetargu podzielil z pozostalymi. a tak pewnie trafi sie zwyciezca gotow zasuwac za puszke coli na godzine.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|