Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
"dlaczego dziecko znalazł się pojazdem" gramatycznie ?? swoją drogą szkoda dzieciaka, a dziadek ma pozamiatane w głowie teraz...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Tragedia dla całej rodziny, nie tylko dziadek był na dworze...tytuł strasznie przygnębiający...znam tą rodzinę, karetka nie zdążyła dotrzeć na miejsce, bo wyjechano samochodem z dzieckiem naprzeciw jej i spotkali się na trasie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czarna rozpacz i najgorsze, że takie sytuacje powtarzają się co roku. Wieś nie jest wcale taka sielska-anielska, na małe dzieci czeka moc zagrożeń. Kiedyś mój syn leżał w DSK i napatrzyłam się na wiejskie dzieci przywożone z wypadków. Płakać się chciało. Dodatkowo mało kto te maluchy odwiedzał, bo rodzice mieli daleko i nie mieli też czasu i pieniędzy na dojazdy do Lublina.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
do ~ewa~ No już bez przesady, to że ktoś mieszka na wsi nie znaczy, że nie odwiedza dziecka w szpitalu bo dojechać nie może i niby czasu nie ma. Wyobraź sobie, że na wsi ludzie tez maja samochody - ŁAŁ!!! I też kochają bardzo swoje dzieci (ŁAŁ), nic nie jest ważniejsze od dziecka - może trudno Ci uwierzyć, ale u nas na wsi tak jest!!! Więc może tak nie pleć i nie wypisuj takich hipokryzji, bo płakać to się chce na Twój komentarz!!! Wiadomo, że na wsi są wypadki w rolnictwie, ale nie wydaje mi się żeby ich było więcej niż w mieście, gdzie słyszy się o wypadkach samochodowych itp. Wszędzie zdarzają się nieszczęścia z udziałem dzieci tylko w innych sytuacjach i inny rodzaj wypadku.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ewa napisał:
Czarna rozpacz i najgorsze, że takie sytuacje powtarzają się co roku. Wieś nie jest wcale taka sielska-anielska, na małe dzieci czeka moc zagrożeń. Kiedyś mój syn leżał w DSK i napatrzyłam się na wiejskie dzieci przywożone z wypadków. Płakać się chciało. Dodatkowo mało kto te maluchy odwiedzał, bo rodzice mieli daleko i nie mieli też czasu i pieniędzy na dojazdy do Lublina.
Ale głupoty opowiadasz, że aż żal czytać twój komentarz..
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ja też mieszkam na wsi i prowadzę gospodarstwo i wiem jak bardzo trzeba uważać na dzieci bo sama je mam. W takiej sytuacji nie ma co nikogo obwiniać ani dziadka, ani rodziców. Dziecko na pewno było pod czujnym okiem rodziców ale jak wiadomo 4-latek to dziecko wszystkiego ciekawe i bardzo ruchliwe i czasami nie można przewidzieć jego ruchów. Nie osądzajmy nikogo bo to był naprawdę NIESZCZĘŚLIWY wypadek. Bóg tak chciał i maluszek powiększył grono aniołków. Z serca płynące KONDOLENCJE dla rodziny.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Aga napisał:
do ~ewa~ No już bez przesady, to że ktoś mieszka na wsi nie znaczy, że nie odwiedza dziecka w szpitalu bo dojechać nie może i niby czasu nie ma. Wyobraź sobie, że na wsi ludzie tez maja samochody - ŁAŁ!!! I też kochają bardzo swoje dzieci (ŁAŁ), nic nie jest ważniejsze od dziecka - może trudno Ci uwierzyć, ale u nas na wsi tak jest!!! Więc może tak nie pleć i nie wypisuj takich hipokryzji, bo płakać to się chce na Twój komentarz!!! Wiadomo, że na wsi są wypadki w rolnictwie, ale nie wydaje mi się żeby ich było więcej niż w mieście, gdzie słyszy się o wypadkach samochodowych itp. Wszędzie zdarzają się nieszczęścia z udziałem dzieci tylko w innych sytuacjach i inny rodzaj wypadku.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Do Agi Nie wiem skąd Twoje nerwy, przy tym jesteś trochę niegrzeczna. Czy ja piszę o tym, że ludzie na wsi nie mają samochodów czy nie kochają swoich dzieci? Nie wkładaj mi w usta niewypowiedzianych słów. Ja piszę o faktach, które zaobserwowałam w maszym lubelskim DSK. W sali z synem leżały dzieci spod wschodniej granicy, których nikt w tygodniu nie odwiedzał. Mamy przyjeżdżały w niedziele, bo najwyraźniej tylko tak mogły. One nie miały samochodów, a do pzrystanku PKS zasuwały kilka km przez las.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
ewa napisał:
Czarna rozpacz i najgorsze, że takie sytuacje powtarzają się co roku. Wieś nie jest wcale taka sielska-anielska, na małe dzieci czeka moc zagrożeń. Kiedyś mój syn leżał w DSK i napatrzyłam się na wiejskie dzieci przywożone z wypadków. Płakać się chciało. Dodatkowo mało kto te maluchy odwiedzał, bo rodzice mieli daleko i nie mieli też czasu i pieniędzy na dojazdy do Lublina.
Aleś Ty kobieto pusta! Syn moich kuzynów ze wsi spędził w DSK kilka miesięcy (walczył z białaczką). Przyjeżdżali do niego co dzień na zmianę. Na łóżku obok chłopczyk z Lublina: rodzice przychodzili w weekendy... I nigdy nie słyszałam od kuzynów takich prymitywnych komentarzy jak Twój.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Kamilek[*] Aniołku:(
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Słuchajcie miał zaledwie 4 latka i miał na imie Kamilek Był moim wychowankiem nauczyłam go piosenki
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...