tak to udany album. Roussos ma teraz nie tyle lepszy, co inny głos. Dostosował repertuar pod obecne brzmienie głosu. Choć oczywiście w muzyce rockowo-soulowej czuje się dobrze. Jak sam twierdzi, przygodę z tym gatunkiem zaczął jeszcze nawet przed okresem związanym z Aphrodite's Child, gdy śpiewał w innych zespołach, np. We five. Jest jakaś świeżość w tych utworach. Szczególnie lubię "I on my way", what they say", "I'll be home", "Hit me". Album gorąco polecam.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz