Specjalnie dla Dziennika Wschodniego o. Wacław Oszajca, jezuita, redaktor naczelny "Przeglądu powszechnego”, poeta
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Ostatnie wydarzenia, związane ze sprawą abp. J. Paetza, zasiały w sercach wierzących Polaków ziarna niepokoju. Czy mamy do czynienia z kryzysem Kościoła, czy kryzysem wiary?
- Nie sądzę, by jakiekolwiek wydarzenia mogły zabić wiarę w kimś, kto rzeczywiście wierzy - mówi ksiądz Wacław Oszajca. - Wiara jest przecież jednym z imion miłości. Jeśli jednak jakieś wydarzenie - wszystko jedno: złe czy dobre - sprawia, że człowiek zaczyna wątpić w to, co nazywał wiarą, to dobrze, bo widocznie ten ktoś bardziej wierzył w siebie i ludzi niż w Chrystusa, niż Chrystusowi. Bardziej też wierzył w księży i biskupów niż w Kościół. Jeśli takie zwątpienie ogarnia większą liczbę osób, to znak, że przyszedł czas na krytyczne przyjrzenie się naszej duchowości. Tak przeżywany kryzys powinien prowadzić do wzrostu wiary.
Czy to, co zrobił arcybiskup, jest grzechem? Jaki to grzech?
znański, sprawa jest w toku. Chodzi o człowieka, o ludzi, więc mimo wszystko jeszcze tej sprawy nie przesądzajmy. Wiem jakie stawia się mu zarzuty. Podkreślam: zarzuty. Najpoważniejszym jest sprzeniewierzenie się powołaniu do biskupiej posługi, które, na nieszczęście, przejawiło się w krzywdzie wyrządzonej podwładnym. Taki czyn nazywamy grzechem ciężkim. Natomiast czy człowiek popełniający dany zły czyn grzeszy, o tym wie jedynie Bóg i ten człowiek.
Czy grzech w pałacu biskupim jest grzechem Kościoła?
- Kościół jest rzeczywistością bosko-ludzką, co znaczy, że w nas, chrześcijanach, żyje Chrystus. Tak bliska obecność naszego Boga sprawia, że tym wyraźniej widzimy nasze słabości i grzechy. Jest więc Kościół święty świętością Chrystusa i tych chrześcijan, którzy naśladują Chrystusa, ale i grzeszny grzesznością tychże chrześcijan.
Czy taki grzech może zasiać w sercu wierzącego ziarno niewiary?
- Wiara nie jest czymś, co się ma, posiada raz na zawsze. Wiara jest miłością, a miłość wymaga pielęgnacji. Można próbować odwieść człowieka od tej miłości, ale, jak wskazuje życie, tam gdzie jest miłość, takie poczynania nie odnoszą pożądanych skutków, a jeśli, to na jakiś czas.
Dlaczego dzisiejsze czasy sprzyjają słabnięciu wiary?
- Nie jestem pewien, czy tak właśnie się dzieje. Przeciwnie - mówi się przecież, że XXI wiek albo będzie wiekiem wiary, religii, albo nie będzie go wcale. Owszem, kryzys przeżywają pewne formy wyrażania wiary, instytucje kościelne, systemy teologiczne, ale to akurat dobrze świadczy o żywotności wiary.
Dlaczego wiara nie ma już siły prowadzić człowieka przez życie?
- Jak to: nie ma już siły? Proszę np. usunąć z dzisiejszej kultury dzieła, które wiara zainspirowała, to co nam zostanie? Dzisiejsza poezja, muzyka, malarstwo, również kino, pełne są Boga. Widać to gołym okiem. Jan Paweł II mówi przecież, że wiara wtedy umiera, gdy już nie potrafi tworzyć kultury.
Co sprawia, że kościoły świata opustoszały, a w Polsce pustoszeją?
- Tam, gdzie rzeczywiście świątynie pustoszeją, nie musi oznaczać, że tam Kościół umiera. Być może przeżył się dotychczasowy sposób istnienia Kościoła i teraz szuka się tam nowego sposobu na życie po chrześcijańsku. Pan Jezus nie obiecał nam, że dzisiejszy model jest najwłaściwszy.
Czy Kościół musi się odnowić?
- Tak, wciąż musimy się odwracać od zła i zwracać ku dobru. Wciąż musimy przyznawać się do naszych grzechów, wyznawać je, naprawiać wyrządzone krzywdy, czyli pokutować. Wciąż musimy nasłuchiwać, co Chrystus do nas mówi przez codzienne wydarzenia, zarówno dobre jak i złe.
Jakie kroki powinien zrobić, by powrócić do człowieka?
- Te same, które czynił przez dwa tysiące lat. Wychodzić ludziom naprzeciw, wciąż wierząc, że słaby człowiek jest powołany do wielkich rzeczy. Tak się dochodzi do świętości, czyli pełni człowieczeństwa, zawsze za cenę cierpienia. Ale wtedy cierpienie staje się jeszcze jednym imieniem miłości.
Willigis Jager, autor superbestselleru \" Fala jest morzem” mówi, że religie są jak witraże. Jak światło nie świeci - są martwe. Czy nie ma światła, czy witraż brudny, czy nasze oczy ślepną na światło wiary?
- Witraże najpiękniej święcą nie w południe, nie w pełnym słońcu, ale przez parędziesiąt minut po jego zachodzie. Nasze Światło, Chrystus, tak go nazywa Biblia, świeci jednakowo, o tym mówi Jaeger, a tylko nam się wydaje, że w sytuacjach znaczących, ważnych dla nas, świeci on jakby jaśniej. Pewnie dlatego, że będąc w krytycznym położeniu, człowiek staje się bardziej otwarty na dziejącą się rzeczywistość.
Coraz więcej ludzi zwraca się do duchowości Wschodu. Dlaczego?
- Dlatego, że Wschód, jak też pozostałe części świata oraz ich religie i kultury, są również dziełem Ducha Świętego. Spotkania w Asyżu i modlitwa o pokój są tego dobitnym przykładem. Szukamy więc kontaktów ze wszystkimi, bo chcemy, by to, co nas dzieli, stało się wspólnym bogactwem. Mistycy Wschodu mają nam sporo do zaofiarowania, my im również.
Współcześni psychoterapeuci mówią, że bez odnowy swojej religijności, która jest źródłem energii i motorem rozwoju, niewiele da się dla siebie zrobić. Od czego zatem zacząć? Jak szukać Boga?
- Przede wszystkim nie szukać go poza ziemią. Nasz Bóg żyje na ziemi, po to stał się człowiekiem. Nie ma przecież dwu światów, ale jeden, Boży. W pięknie trzeba Boga szukać. Świat i człowiek, jak to mówimy we mszy, są chwałą Boga. Trzeba więc Boga szukać w Kościele. Dalej, trzeba siebie i innych bronić przed wiarą we wszechmoc zła. Owszem, jest czas wielkiego postu i Wielki Piątek, ale wspominając mękę i śmierć, jednocześnie świętujemy zmartwychwstanie. W grzechu też jest Bóg. Przecież gdy my uciekamy przed Bogiem, on z nas nie rezygnuje, przeciwnie - stara się zagrodzić nam drogę i zatrzymać nas przy sobie. Trzeba również szukać Boga w starzeniu się, cierpieniu i śmierci. A zatem trzeba Boga szukać w słowach, czynach i myślach Jezusa, w nim samym. Z tego bowiem, co od niego wiemy, wynika, że szukający Boga, już go znalazł, bo na cokolwiek człowiek spojrzy, widzi, jak przez witraż, właśnie Boga.