Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

22 listopada 2013 r.
14:58
Edytuj ten wpis

Półświatek z zaświatów. Gdzie w Lublinie były domy publiczne?

0 10 A A
Szambelańska znana z domów publicznych (Maciej Kaczanowski)
Szambelańska znana z domów publicznych (Maciej Kaczanowski)

O kasiarzach można tylko marzyć. Międzynarodowej sławy szulerzy tu nawet nie zaglądali. Ale i tak lubelski, przedwojenny margines społeczny inspiruje pisarzy i zajmuje naukowców. Nawet, jeśli jest to tylko nożownik z Lubartowskiej albo ambulatoryjna prostytutka z Jezuickiej.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
– Żeby coś móc powiedzieć o postaciach z lubelskiego półświatka z okresu międzywojennego, trzeba po kawałeczku zbierać w różnych dokumentach i tekstach i dopisywać do ich biogramów. W Lublinie nie zachowały się, niestety, dossier przestępców, takie jakie są na przykład w Warszawie, gdzie mamy gigantyczne zasoby Urzędu Śledczego. A tam jest wszystko to, co udało się policji ustalić o danym przestępcy, który przewinął się przez stolicę w latach 30. Łącznie z jego zdjęciem – mówi historyk, dr Mateusz Rodak z Instytutu Historii PAN, specjalista od historii przestępczości i więziennictwa II Rzeczpospolitej. – W lubelskim Archiwum Państwowym jest za to bardzo obszerny zbiór akt Sądu Okręgowego. Właśnie przeglądałem akta jednego z braci Motyka. A pierwszy raz spotkałem się z tym nazwiskiem, czytając wiele lat temu wspomnienia Róży Fiszman-Sznajdman – dodaje autor monografii "Mit a rzeczywistość. Przestępczość osób narodowości żydowskiej w II Rzeczypospolitej. Casus województwa lubelskiego”.
Bracia z nożem

Bracia Józef i Władysław Motyka działali w okolicy ulicy Lubartowskiej, na Czwartku. Władysław w końcu wylądował w barakach dla bezdomnych przy Krochmalnej.

Róża Fiszman-Sznajdman, która urodziła się w Lublinie w 1913 roku, przez całe dzieciństwo i młodość, do wybuchu II wojny światowej, mieszkała przy ul. Lubartowskiej 21 (wg dawnej numeracji, dziś to numer 47). W latach 80. opublikowała swoje wspomnienia, gdzie pisała o nożowniku z sąsiedztwa.

– Motyka, lubelski Al Capone, miał swoją rezydencję w domu oznaczonym numerem 23 (dziś to numer 49 – red.) albo na placu między Lubartowską a Ruską. Tam też swoje interesy przeprowadzał przy pomocy nieodłącznego noża. Był postrachem mieszkańców całej okolicy. My, dzieci, omijałyśmy go z daleka, choć "obowiązkiem” było go znać – wspominała Fiszman-Sznajdman, która pisała, że miała wątpliwe szczęście widywać Motykę, bo mieszkała w domu sąsiadującym z miejscem jego "operacji”. Autorka wydanych najpierw w Izraelu, a potem w Lublinie wspomnień pisze, że Motyka nie zawsze miał szczęście i kiedyś został porżnięty tą sama bronią, jakiej używał. – Dostał nożem w brzuch, twarz i nogę. Przez kilka miesięcy musiał kurować się w szpitalu. Gdy wyszedł, kulał i miał długą szramę na policzku.
Bracia gdzieś znikają

– Motyka to taki klasyczny nożownik, który raz na kwartał lądował na dołku za bicie, picie i rozróby – opowiada Rodak. – Obaj bracia działali przez całe lata 20. a w latach 30. gdzieś mi znikają. Pewnie siedzą. Czytałem prośbę Józefa do władz więziennych, by brat Władysław mógł wyjść na pogrzeb matki. To było w 1926 roku. Nie wiem, czy rzeczywiście wybierał się na pogrzeb i chodziło o rodzinne uczucia czy okazję do wypicia. Zwłaszcza że przynajmniej raz spotkałem się w dokumentach, że to matka na nich donosiła na policję, żeby wyprowadzić ich z domu, bo robią rozróbę – opowiada historyk.

Trochę warszawski, ale cham

– W "Głosie Lubelskim” przeczytałem kiedyś artykuł zatytułowany "Apasz lubelski”, w którym anonimowy autor charakteryzuje lubelskiego przestępcę jako kogoś pośredniego między chamem, czyli chłopem ze wsi, a typem błękitnookiego, eleganckiego apasza warszawskiego – mówi Mateusz Rodak. – I to jest właśnie lubelski przestępca. Gość, który mieszka na przedmieściach, nie używa pistoletu tylko noża, którego ostrze jest dłuższe niż dozwolone 10 cm. I operuje w Lublinie. Funkcjonuje w podmiejskim półświatku, kradnie najczęściej na targowisku za magistratem. Na tym targu kieszonkowcy, którzy byli elitą przestępczą, niewiele mogli zarobić. Nie to, co na rynku w Antwerpii czy Paryżu. Ale niewielu było stać na taką podróż. W Lublinie działali też kieszonkowcy na tak zwanych gościnnych występach. Tak określali policjanci przyjezdnych ze Lwowa czy średniej klasy złodziei warszawskich.

Ale Lublin, to nie jest świat opisywany w pitawalu, tu nie spotkamy szarmanckiego Szpicbródki.
Tu są drobni pijaczkowie i awanturnicy.

– Można powiedzieć, że w tamtych czasach Lublin był średniej wielkości miastem ze średniej klasy złodziejami – mówi naukowiec, który dodaje, że miasto zaskoczyło go skalą przestępczości. – Weźmy ulicę Bychawską (dziś ul. Kunickiego – red.), prawą i lewą stronę, tak gdzieś do numeru 40. Tam każdy dom, każda kamienica ma swojego bandytę. No, ręce mi
opadły.
Pani zabiła panie

Ciekawa dla badaczy, a pewnie mniej dla ówczesnych mieszkańców, była przedwojenna ulica Kalinowszczyzna, znacznie dłuższa niż dzisiejsza. Sięgała Bystrzycy, a z drugiej przecinała dzisiejszy plac Singera w stronę ulicy Nadstawnej. Ulice Lwowska i Podzamcze jeszcze nie istniały.

– Na Kalinowszczyźnie, pod numerem 10, doszło do jednego z najgłośniejszych w Lublinie morderstw. Bronisława Gałaś zabiła dwie osoby. To było na początku lat 20. Kiedy Gałasiówna odsiadywała wyrok na Zamku, bo ją ułaskawiono i karę śmierci zamieniono na ciężkie więzienie, w jej ogrodzie znaleziono drugie zwłoki – opowiada historyk, który żartobliwie komentuje, że wprawdzie fascynuje go zło, ale nie do tego stopnia i dlatego więcej zawodowego czasu poświęca złodziejom.

Lubelskie gazety ze szczegółami relacjonowały historię 25-letniej morderczyni, która swojej ofierze Stanisławie Jurak z ulicy Foksal miała rozrąbać głowę siekierą, a potem zwłoki wsunąć pod swoje łóżko. Sąsiedzi, którzy złapali morderczynię, opowiadali dziennikarzom, że słyszeli kłótnię obu pań. Podobno poszło o mężczyznę i 3 tysiące rubli.

Dwa wyroki śmierci

Drugą ofiarą Bronisławy, która była znana policji, bo siedziała już za kradzież bluzki ze sklepu przy ul. Szerokiej – też była młoda kobieta. Zwłoki Anny Sawickiej, której biżuterię miała nosić Gałasiówna, odkryto, bo sąsiedzi narzekali na fetor. Zmarła też miała rozbitą czaszkę. Sąd ponownie uznał ją za winną i skazał na śmierć. Po raz drugi Naczelnik Państwa Józef Piłsudski zamienił egzekucję na ciężkie więzienie, co oczywiście gazety odnotowały.

– Ciekawy jest też adres Kalinowszczyzna 7. Ten dom dziś nie istnieje, stał w okolicach dzisiejszego placu Singera. Pod tym numerem, przez całe dwudziestolecie międzywojenne, przewinęło się w raportach policyjnych ponad 20 nazwisk złodziei, w tym całe rodziny. Na pewno mieszkało tu trzech zawodowych kieszonkowców doskonale znanych policji. Nazwiska były polskie i żydowskie. Ten adres przewija się w raportach od początku międzywojnia aż do roku 1939. Jak takie miejsce, tyle czasu mogło funkcjonować – zastanawia się Mateusz Rodak. – To świadczy o bezradności policji albo o sile półświatka.
Raporty z rogu Staszica i Zielonej

Historyk pytany czy swoich bohaterów z półświatka znajduje w ówczesnej prasie i z gazet dowiaduje się o ich przestępczej działalności, kręci głową i wyjaśnia, że lektura gazet dodaje jedynie kolorytu wiedzy z dokumentów.

– Mam takie spaczenie zawodowe, że zaglądam do akt. Na szczęście zachowały się dzienne raporty lubelskiej Komendy Powiatowej Policji z lat 1928–1935. Codziennie jakiś policjant siadał i spisywał najważniejsze wydarzenia, jakie miały miejsce w ciągu dnia w Lublinie. Informacje w prasie pochodzą z tych raportów. Ktoś z redakcji musiał się pofatygować do I komisariatu na ulicę Staszica i przepisać. Stąd w gazetach jest sporo błędów – w nazwiskach, adresach. Oryginalne raporty są bogatsze i mają mniej błędów. Akta sądowe i raporty pozwalają uzupełniać biografię moich bohaterów – wyjaśnia naukowiec, który tłumaczy, że zajmuje się nożownikami, żebrakami i prostytutkami, bo histo'ria o tych ludziach zapomina. – Oni sami nie pozostawili po sobie żadnych śladów. Nie pisali. Tylko grypsy, a i to niewiele. Pisząc o nich, mogę się tylko opierać na aparacie państwowym…

Centrum pełne domów publicznych

­Z lektury archiwalnych dokumentów i analizy adresów, jakie tam można dziś znaleźć, wynika, że przedwojenny Lublin był podzielony na w miarę spokojne, ale pełne domów publicznych centrum i okalające je, niczym obwarzanek, złodziejskie przedmieścia.

– Adresy zamieszkania przestępców i ich melin (czyli miejsc, gdzie przeczekiwali aż sprawa ucichnie) w ogóle nie pokrywają się z adresami domów uciech – mówi historyk, który przedwojennym prostytutkom lubelskim poświęcił jeden ze swoich artykułów. – Złota, Szambelańska (dwa adresy), Jezuicka (trzy adresy), Grodzka – to miejsca domów publicznych. Na przedmieściach też były prostytutki, ale nie czekały na klientów za różowymi firankami.

Dziewczyny miały wynajęty pokój albo łóżko gdzieś przy rodzinie i tam sprowadzały mężczyzn – dodaje.

Prostytutki ambulatoryjne

W dwudziestoleciu międzywojennym prostytucja w Polsce była legalnym zajęciem kobiet, które ukończyły 21 lat. W oficjalnej nomenklaturze rozróżniano prostytutki legalne (zawodowe, które musiały się rejestrować w wojewódzkich komisjach sanitarno-obyczajowych), dorabiające (ambulatoryjne, zobowiązane do okresowych badań) i nielegalne (potajemne).

– Dane szacunkowe mówią, że tych nielegalnych było dwa razy więcej niż zawodowych. Kierując się takimi szacunkami, ogólną liczbę prostytutek w latach 1924–1925 w Lublinie można określić na około 700 – wylicza Rodak.

Z dokumentów wynika, że w 1924 roku w Lublinie przebadano 135 prostytutek. Większość z nich to chrześcijanki, Żydówek było około 30 procent. I bez względu na różnice wyznaniowe i narodowość one też łamały prawo. Najczęstszy rodzaj przestępstwa: zakłócanie spokoju publicznego i pijaństwo.

Naukowa dusza literatury

– Gdy pisałem swój pierwszy kryminał "Morderstwo pod cenzurą” i chciałem się upewnić w przepisach dotyczących prostytutek, wpadł mi w oko artykuł Mateusza Rodaka o żydowskich prostytutkach – opowiada Marcin Wroński, lubelski pisarz. – Był na tyle interesujący, że już wiedziałem, że jeśli będzie kontynuacja cyklu, problem prostytutek, w tym żydowskich, wróci w mojej kolejnej książce. Tak zaczęło się rodzić "Kino Venus”. Było mi bardzo miło podsyłać historykowi fragmenty złodziejskie z moich pisanych właśnie powieści i cieszyć się przychylnymi opiniami – dodaje pisarz, który wspomina, że bardzo się podobał Mateuszowi Rodakowi stary złodziej Myszkowski, pojawiający się po raz pierwszy w "Skrzydlatej trumnie”. Chyba najbardziej ujęła go charakterna odzywka Myszkowskiego do Maciejewskiego, który próbował go rozpytywać w kondukcie pogrzebowym: "A pan znowu się przytulasz! Jakbym pana nie znał, pomyślałbym, że nie glina, tylko pedał”.

Dotkliwa pustka

– Zajmuję się fascynującymi rzeczami. Jestem jednym z pierwszych, którzy zaczęli się interesować mroczną stroną życia Drugiej Rzeczpospolitej od strony naukowej – żebrakami, prostytutkami, złodziejami, bezdomnymi. Pisze się o robotnikach, chłopach, Żydach, Ukraińcach, a o nich nie. A to jest gigantyczna grupa ludzi, którą nikt się nie zajmuje – mówi dr Rodak i opowiada, że jak pisał pracę magisterką o Żydach w Łęcznej, to już na sam koniec pomyślał, że może zajrzy do akt lubartowskiej komendy powiatowej. – I tam, takim rzutem na taśmę, znalazłem masę fajnych rzeczy, takich smaczków, które dały życie tej nudnej pracy… – wspomina historyk, który dodaje, że zawsze marzyła mu się książka-obraz wykluczonych w Lublinie. – Strasznie mi brakuje tych ludzi w narracji historycznej i fotograficznej, obrazkowej. Interesuję się tym żywiołem, który gdzieś tu się przewalał po przedmieściach. Bardzo bym chciał go spotkać. No dobrze, chciałbym popatrzyć na niego, zza rogu.

Dziękujemy dyrekcji Archiwum Państwowego w Lublinie za możliwość zrobienia zdjęć.

Pozostałe informacje

Bogdanka LUK Lublin bliżej piątego miejsca [zdjęcia]

Bogdanka LUK Lublin bliżej piątego miejsca [zdjęcia]

W pierwszym meczu o piąte miejsce siatkarze Bogdanki LUK Lublin pokonali Trefla Gdańsk w trzech setach i przybliżyli się do tej lokaty.

Poszukiwani fotografowie na letnie festiwale kulturalne

Poszukiwani fotografowie na letnie festiwale kulturalne

Warsztaty Kultury poszukują wolontariuszy medialnych. To dobra okazja do zdobycia doświadczenia w mediach społecznościowych i sprawdzeniu się w roli fotografa i fotografki.

Polski Cukier Start dobrze zaczął mecz w Ostrowie, ale przegrał ze Stalą

Polski Cukier Start dobrze zaczął mecz w Ostrowie, ale przegrał ze Stalą

Koszykarze z Lublina nie zapewnili sobie w czwartek awansu do fazy play-off. Polski Cukier Start musiał uznać wyższość Stali Ostrów, z którą przegrał 93:96. Goście w pierwszej kwarcie prowadzili, w drugiej przegrywali już kilkunastoma punktami, ale w czwartej wrócili do meczu. Napędzili jeszcze gospodarzom stracha jednak musieli się pogodzić z trzynastą porażką w sezonie. Przy korzystnych wynikach innych spotkań mogą jednak na dniach wywalczyć awans do ósemki.

Bez prawa jazdy, za to z promilami

Bez prawa jazdy, za to z promilami

49-latek zatrzymany wczoraj około godziny 10.00 miał niemal 3 promile alkoholu w organizmie. Dodatkowo okazało się, że prowadził bez prawa jazdy.

"Kolorowy zawrót głowy"
ZDJĘCIA
galeria

"Kolorowy zawrót głowy"

W czwartek w Zespole Szkół Odzieżowo- Włókienniczych w Lubinie, odbyła się XIII edycja konkursu fryzjerskiego "Najlepszy uczeń w zawodzie fryzjer" pt. "Kolorowy zawrót głowy". Najlepszy fryzjer został wyłoniony spośród piętnastu uczniów, kształcących się w zawodach fryzjerskich w ośmiu placówkach.

Majówka w Zamościu pod znakiem jazzu i bluesa
3 maja 2024, 19:00

Majówka w Zamościu pod znakiem jazzu i bluesa

Jeśli nie macie planów na majowy weekend, to Miasto Zamość zaprasza na Zamojskie Dni Jazzu i Bluesa, które odbędą się w dniach 3-5 maja. Wystąpią artyści związani z Zamościem.

Dzień otwarty w XXVII Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie
ZDJĘCIA
galeria

Dzień otwarty w XXVII Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie

Przysposobienie wojskowe, bezpieczeństwo wewnętrzne, podstawy kryminalistyki i kryminologii, podstawy ratownictwa i psychologii to tylko niektóre propozycje klas XXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Zesłańców Sybiru w Lublinie, na nadchodzący rok szkolny 2024/2025. Klasy mundurowe cieszą się dużą popularnością wśród młodzieży, która coraz częściej swoja przyszłość wiąże z wojskiem.

31-latek z Lublina z zarzutami za włamania

31-latek z Lublina z zarzutami za włamania

Dwa włamania i straty na ponad 10 tys. zł. To bilans działalności 31-latka z Lublina. Mężczyzna usłyszał zarzuty.

Kiedyś salon fryzjerski, dziś punkt interwencji kryzysowej

Kiedyś salon fryzjerski, dziś punkt interwencji kryzysowej

Na poddaszu budynku przy ulicy Janowskiej 27 powstała już jednostka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W ubiegłym roku z lokalu musiał się wynieść salon fryzjerski.

17 lat na karku i 2000 zł mandatu na koncie

17 lat na karku i 2000 zł mandatu na koncie

Zatrzymany do kontroli przez opolskich policjantów 17-latek przewoził 15-letniego pasażera bez kasku ochronnego, wyprzedzał inny pojazd na przejściu dla pieszych oraz nie stosował się do polecenia zatrzymania pojazdu wydanego przez policjanta. Ponadto nie posiadał uprawnień do kierowania motorowerem.

Czy w Lublinie będzie bezpieczniej?

Czy w Lublinie będzie bezpieczniej?

Miasto przejmie z rąk wojewody budynek przy ulicy Spokojnej 3-5. Ma tam powstać nowoczesne Centrum Monitoringu i Zarządzania Kryzysowego.

Bogdanka LUK Lublin gra dzisiaj o piąte miejsce. Kto będzie mocniejszy psychicznie?

Bogdanka LUK Lublin gra dzisiaj o piąte miejsce. Kto będzie mocniejszy psychicznie?

W spotkaniu o piąte miejsce Bogdanka LUK Lublin zmierzy się z Treflem Gdańsk. Początek zawodów w hali Globus w czwartek o godzinie 20.30.

Druga tura w Biłgoraju. Historia lubi się powtarzać?
Wybory 2024

Druga tura w Biłgoraju. Historia lubi się powtarzać?

Janusz Rosłan i Wojciech Gleń zmierzą się w drugiej turze wyborów samorządowych w Biłgoraju. Czy wygra urzędujący burmistrz czy jego konkurent, zresztą ten sam, co w wyborach 2018 roku?

Poszukiwany listem gończym za oszustwo wpadł w powiecie wołomińskim

Poszukiwany listem gończym za oszustwo wpadł w powiecie wołomińskim

Bialscy kryminalni zatrzymali poszukiwanego listem gończym od lutego ubiegłego roku 48-latka. Mężczyzna aby uniknąć kary zmienił miejsce zamieszkania i zerwał kontakty.

Uniwersytet Medyczny wybrał rektora

Uniwersytet Medyczny wybrał rektora

Profesor Wojciech Załuska został wybrany na rektora Uniwersytetu Medycznego w Lublinie na kadencję 2024-28.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium