Ja przepraszam szanownego Pana lub Panią pseudo "dziennikarza" o jakże chwytliwym pseudonimie autorskim "dw", ale problem jak czytam wynika z braku zgody na zarabianie uczciwej kasy przez twórców (artystów i dziennikarzy) na swoich wątpliwej jakości dziełach - tak jak ten oto skrót myślowy zwany artykułem. Ja zapytam inaczej a czy zapoznał się szanowny autor z całością tej że dyrektywy, z przepisami ,które to za nawet częściowe wykorzystanie jakiegoś elementu wypowiedzi - obecnie dozwolonego na mocy polskiego prawa cytatu - będą musiały zostać przez dostawcę usług wyłapane i zablokowane przed dalszym rozpowszechnianiem. Jak to wpłynie na twórców przeróbek, coverów, recenzji oraz komentatorów politycznych bo przecież nie będzie się można odwołać do słów polityka, bo się będzie naruszać ich prawa autorskie. Słowa autora to słowa osoby dla, której liczy się tylko KASA i monopol na jedynie słuszną prawdę. Dodatkowo rozwiązania techniczne potrzebne do wprowadzenia weryfikacji każdego udostępnianego materiału do dostawców usług wprowadzą dodatkowe nakłady finansowe, jakie będą musieli ponieść nie kto inny tylko zwykli użytkownicy końcowi jak zwykle to na ich spadnie ponoszenie kosztów. Czyli za droższą usługę i dostęp do internetu dostaniemy mniej. Pozdrawiam i radzę może zanim autor zacznie szumnie zadawać pytanie "czego nie mówi Google?" powinien odpowiedzieć może na pytanie "czego nie mówią pismaki?"
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz