obiady będą wykupowane tylko przez opiekę społeczną, bo ci rodzice i tak nie płacą to im i tak zwisa czy dzieci będą jeść czy nie, pozostali rodzice co sami wykupują przestaną to robić bo nie ma sensu płacić za coś co dziecko nie będzie jeść. Także stołówki będą utrzymywane przez opiekę społeczną.
|
|
To straszne, dzieci z powodu braku dostępu do batoników , chipsów i cukru/soli umrą z głodu! !!! Tragiczne jest to ze w większości polskich domów takie niezdrowe jedzenie jest normą, a prawda jest taka, że proste i zdrowe jedzenie może być tańsze trzeba tylko trochę pomyśleć.Dokładnie, ale po co myśleć przecież to męczy mózg wystarczy jak telewizja myśli za niektórych. |
|
Nikt tu nie mówi o batonach i chipsach. Dlaczego sklepikarzy szkolnych uważa sie za trucicieli dzieci ??? W wielu placówkach już od dawna obowiazywał zakaz sprzedaży chipsów i napojów gazowanych. Sama w sobie ustawa nie jest zła jednak rozporządzenie do niej pozostawia wiele do życzenia. Może warto dokładnie się z nim zapoznać i przeanalizować a dopiero później dodawać głupie komentarze. Sklepikarzom szkolnym ograniczono zawartość cukrów i soli w produktach zbożowych do "0" skoro komentujący tu jest taki rozeznany proszę niech napisze listę produktów która można sprzedawać w sklepikach szkolnych, dodam że większość sklepików to małe pomieszczenia które nie maja zaplecza by móc samemu przygotować posiłki i muszą bazować na tym co oferuje na sprzedaż rynek a niestety produktów spełniających kryteria na rynku jest bardzo niewiele bo nawet wszystkim dobrze znane flipsy sie nie kwalifikują ze wzgledu na zawartość soli. Ale najłatwiej z grupy sklepikarzy zrobić bande która chce się dorobić kosztem zdrowia dzieci.Ale kto tu robi ze sklepikarzy bandę - po prostu paru kretynów przy korycie naspawało się i stwierdziło, że coś takiego zajeb.... wymyślą, a że byli naspawani to co wymyślili jest oderwane od rzeczywistości. Jak to leciało: Miało być tak dobrze, a wyszło tak jak zwykle - czy coś w tym stylu. |
|
zarowno ja jak i moje rodzenstwo chodzac do szkoly jadlo pizze, kanapki z majonezem i bialym pieczywem, drozdzowki itp. i zadne z nas nie ma otylosci, nie skarazy sie na zadne choroby. teraz dzieci najlepiej to trzymac w warunkach aseptycznych zeby przypadkiem nie zarazilo sie. chol*ra jasna ! dziecko powinno sie ubrudzic, zjesc cos niezdrowego, zlapac przeziebienie. rodzic powinien hartowac, i uczyc dzieci a nie. pojdzie do szkoly to nauczyciel wychowa.. totalna bzdura !!Dokładnie - jak się nie potrafi wychować dzieci to niestety nauczyciele tego za rodziców nie zrobią, bo mają na głowie trochę wiecej dzieciaków. Faktem jest też to, że kiedyś nawet jak robili śmieciowe jedzenie, to nie było ono aż takie śmieciowe jak teraz. |
|
to myśl kuźwa, a kto ci broni, nie mam czasu na myślenie bo muszę zapier***ać za najniższą krajową.Czyli tylko współczuć. Ja też zap.... za najniższą krajową i nie stać mnie na to aby pieniądze wywalać na pseudo jedzenie - no chyba, że ktoś nie umie gotować no to już inna kwestia. |
|
to po wuj produkują niezdrową żywność, pieprzony rząd niech zabroni produkcji np. chipsów, napojów itp. zakazać, ma być produkowana zdrowa żywność, bałwany nie umieją rządzić. Mój syn na widok miodu dostaje wymiotów i czym kuźwa mam mu posłodzić sok z owocówA po co słodzić sok z owoców - pytam z ciekawości. Poza tym chyba w domu jeszcze te przepisy nie obowiązują więc można słodzić czym kto lubi, ja tam problemu nie widzę - no chyba że to taka złota myśl miała być. |
|
Szkoły biją na alarm: Dzieci będą głodne, bo nie stać ich na rewolucję w sklepikach:D :D :D :D :D :D Kolejne potwierdzenie smutnej prawdy, że żyjemy w kraju d e b i l i! Kiedy ja chodziłam do szkoły - nie było w niej żadnych sklepików ani stołówki; Mama zawsze wyposażała nas w odpowiednią ilość prowiantu odpowiedniej jakości, co zresztą było regułą i mimo trudnych i siermiężnych warunków ówczesnych nie przypominam sobie, żeby jakiekolwiek dziecko było głodne. Kiedy moje dzieci chodziły do szkoły - sklepik wprawdzie w niej był, ale ja dbając o moje dzieci wyposażałam je w odpowiednią ilość prowiatu odpowiedniej jakości... Ale zadbanie o własne dzieci wymaga, by wstać o godzinę wcześniej, przygotować im przyzwoite gorące śniadanie i prowiant do szkoły - a to jak widać przerasta możliwości dzisiejszych matek, mających wszystko w doopie ale za to pełnych pretensji do wszystkich i o wszystko. |
|
W podstawowce byly super obiady zupy drugie dania jak donowe!pilnowali nas bysmy wszystko zjedli a bylo dobre ale liceum kojarzy mi sie wlasnie z takim sklepikiem pelnym batonow i drozdzowek!wszystko szlo w tylek:/
|
|
moje dziecko wraca z przedszkola głodne i juz w samochodzie domaga się jedzenia a dodam ze jest niejadkiem, maleńką kruszynką i wcześniej takie rzeczy nie miały miejsca. w jego grupie przedszkolnej nie ma ani jednego dziecka z nadwagą, przez taką ustawę cierpią dzieci i rodzice bo zastanawiam sie czy nie odbierac dziecka wcześniej z przedszkola i obiad dawac mu w domu ale muszę do tego zatrudnić opiekunkę bo z mężem pracujemy. my płacimy za objady które w wiekszości lądują w koszu... paranoja
|
|
tytul jakby epidemia dzumy wybuchla. Bez przesady!!! To, ze matkom nie chce sie wstac wczesniej i kupic swieze pieczywo - to ich problem. Niech gotuja kasze, robia zdrowe salatki a nie daja 5 zlotych na batony. Debilni rodzice zwalaja wine za slabe zdrowie dzieci na rzad, na ustawy. Chore to wszystko. Niech juz o biedzie nie chrzania tyle, bo biedni najmniej wydaja w sklepikach - nosza ze soba kanapki. Ci biedni to rozwydrzone bahory z iPhonami i w drogich ciuchach.
|
|
guest a może twoje dziecko wraca glodne bo jest niejadkiem, może przedszkole niech zmieni firmę kateringową, bo nie sądzę, aby sami gotowali. Może powód tkwi w przepisach dotyczących ceny wyżywienia dziecka. W moim mieście całodzienne wyżywienie dziecka w przedszkolu wynosiło 5zł - tak nie pomyliłem kwoty. Nigdy nie wracało głodne. W szkole miesięcznie za obiady płacę 70zł. do tego dziecko dostaje do plecaka drugie śniadanie i też nie wraca głodne. Opinie dyrektorów szkół będą jakie będą na temat żywności i sklepików, bo wiadomo kasa z wynajęcia lokalu idzie na konto szkoły.
|
|
Nikt nikogo nie zmusza do kupowania w sklepikach zdrowej żywności , która wg Was jest droższa. Jeżeli nie chcemy , żeby dzieci wracały głodne ze szkoły , to proponuję przygotowywać im w domu kanapki z ciemnym pieczywem , owoce a nie dawać 2 zł na drożdżówkę , po której za chwilę dziecko i tak odczuje głód ( słodkie buły to niewątpliwie niezdrowe jedzenie , chyba ,że ktoś sam własnoręcznie wypieka je w domu z mąki pełnoziarnistej lub orkiszowej bez dodatku tłuszczu utwardzonego ) .Wstyd ,że ministerstwo uległo lobby sklepikowemu i uczniom w sprawie drożdżówek .My dorośli mamy obowiązek edukować dzieciaki i im pokazywać ,co jest zdrowe i wartościowe dla młodego organizmu , z czasem te wartości zostałyby przyjęte , a tu jednym durnym posunięciem wszystko zaprzepaścili
|
|
Moje dzieci nie chciały brać kanapek do szkoły bo inne dzieci się z nich śmiały. Ja nie dawałam pieniędzy by kupowały w sklepiku śmieci to były spostrzegane jako biedota czy zacofane.
|
|
Nawyki żywieniowe dzieci wynoszą z domu, to czy nauczymy nasze dzieci jeść warzywa i owoce plus nabiał będą jadły tak samo jak i zdrową żywność. My wszyscy dorośli wychowaliśmy się na drożdżówkach, białym pieczywie i batonach i jesteśmy silni i zdrowi. Zostawcie sklepiki szkolne w spokoju, jak chcecie zacząć wprowadzać zdrowe odżywianie zacznijmy od zamknięcia fast foodów mc'donaldsów, pizzeri , KFC oraz nie zwalniajmy dzieci z w-f. A po przyjściu dzieci do domu zamiast kompa, tableta i różnych gier zaprośmy je na podwórko.
DRODZY RODZICE RUSZMY TYŁKI !!!! NA AKTYWNE SPĘDZANIE CZASU Z DZIEĆMI - NIE BĘDZIE OTYŁOŚCI.
DRODZY SKLEPIKARZE TRZYMAMY ZA WAS KCIUKI, ŻYCZYMY WYTRWAŁOŚCI ! :)
POZDRAWIAM
|
|
Nie rozumiem tłumaczeń rodziców, że nie mają czasu na zrobienie kanapek do szkoły. Byłam i jestem matką pracującą. Mam 3 dzieci- 8 lat, 12 lat, 18 lat. Zawsze, ale to zawsze robiłam i nadal robie im kanapki do szkoły. Nie przeszkadza mi to w wyjściu do pracy, a chodze do pracy nawet na godz 6 rano ( wtedy wychodze o 5.15 i w niczym mi nie przeszkadza zrobienie dla całej 3 śniadania do szkoły). Zawsze jest równiez śniadanko na stole. A jak mam na 8 do pracy to zdążam nawet kupić świeże pieczywo :). Uśmiech dzieci z ich zdrowie było, jest i będzie dla mnie najwazniejsze. I nie gadajcie rodzice głupot. To tylko Wasza wygoda. Wygoda i zrzucenie odpowiedzialności na dzieci - masz kase kup sobie śniadanie. A dziecii jak to dzieci - kupują słodycze.
|
Strona 2 z 2
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|