Cytat z wywiadu:W służbie zdrowia jest coś, co nazywamy hazardem moralnym. To zjawisko polega na tym, że jeśli coś oferowane jest nam za darmo to mamy skłonność korzystać z tego ponad miarę. Przejawia się to zarówno w zbyt dużej w stosunku do potrzeb liczbie wizyt pacjentów, jak i z drugiej strony w tym, że lekarze nakłaniają pacjentów do częstszego korzystania z opieki zdrowotnej niż jest to potrzebne. Jeśli lekarz ma płacone za każdą wizytę, to zamiast przyjąć pacjenta dwa razy,przyjmie go cztery, sześć albo i więcej razy. Jeśli to pacjent kontroluje koszty, nie da się lekarzowi naciągnąć. Poprosi o podanie informacji przez telefon o tym, jakie badania ma wykonać, zanim przyjdzie na wizytę. Ten mechanizm powoduje, że wszystkim stronom opłaca się patrzeć na pieniądze, ale jednocześnie dbać o zdrowie. Pacjent, który zaniedba swoje zdrowie za chwilę będzie musiał wydać więcej. Szanowna Pani Poseł, po co pacjentowi lekarz, któremu on może kontrolować zlecenia na badania i kto weźmie za to odpowiedzialność? Skąd pacjent ma to wiedzieć? To może lepiej wprowadzić do szkół przedmiot pt.Zdrowie, co da możliwość bardziej świadomego określania stanu zdrowia? Przykro mi czytać niektóre wypowiedzi pod Pani adresem, mówiąc też o miarach człowieczeństwa w służbie publicznej nie kwestionowałem Pani przymiotów, tylko wydaje mi się, iż Pani stanowisko bardziej odzwierciedla myślenie w kategoriach służby prywatnej - nie PRYWATY, ale ekonomia jest tylko ekonomią. Nie da się wszystkiego mierzyć tą miarą. Każdy ma prawo do wyboru drogi i pracy, publicznej czy prywatnej. Proponuję zająć się kategorią hazardu moralnego od strony prozdrowotnej, kształcenia zdrowia, a to jest sposób na zmniejszanie kosztów, a nie hazardowanie kto bardziej wykorzystuje system.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz