Kazio promuje pis bo ubzdurał sobie że niejaki cieśla z Wysokiego i jego pisowscy kupmle są strażnikami moralności i tożsamości narodowej .A tak naprawdę oni są strażnikami własnych interesów .Ale infułat woli nie widzieć że ekipa stolarza i takiego jednego dobrego duszka co to nie wie czy jest doktorantem i zmienia kolory zależnie skąd wieje wiatr to tak naprawdę ludzie dla których jedyny ważny interes to ich własny .Wystarczy że w niedzielę pójdą pod pomnik z pieśnią na ustach i popalą głupa .No ale jaki kapelan pisowski tacy pisowscy patrioci .
|
|
Widzisz trolu, jak to sobie poukładałeś. Nie wiem jaki twój zawód, może jesteś tylko czopkiem i ogarnia cię lęk, że utracisz to co jest twoją pożywką. Dobrze, że jest PiS i ksiądz infułat, inaczej z miasta uczynilibyście chlew. Czy pomyślałeś jaka jest twoja moralność? Po tak krótkim wpisie mogę sądzić, że powinieneś się leczyć. |
|
Wy z pisu uczyniliście chlew i tarzacie się w tym łajnie obłudy i fałszu .Rozejrzyj się co widzisz ? Rączka rączkę myje ale pod publiczkę gracie narodowców .A ksiądz infułat niech zacznie nazywać rzeczy po imieniu .Poza tym jako duchowny powinien być bezpartyjny a nie przyklaskiwać obłudnikom . |
|
to wszystko staje się nudne
|
|
Ten NSZZ SOLIDARMOŚĆ Organistów ma całkowitą rację!!!
Z tego co mi wiadomo to taki związek zawodowy mają organiści w USA i nie słyszałem żeby gdzieś jeszcze mieli!
Czy ktoś coś powie na ten temat?
Sytuacja świeckich w kościele jest jak czarnych w Ameryce 100 lat temu!
|
|
Tak trolu dla ciebie chlew to standard. Musisz mieć tego łajna sporo we łbie. A tak konkretnie, to kto komu w Międzyrzecu daje w łapę? Pisiory to cieniasy w tym temacie, oni dopiero zaczynają w gminie poznawać niektóre tajniki z tej gry, łap złodzieja! A sitwa na tym się zna i ty chyba też. Wiesz jak mieszać i odwracać kota ogonem. Wiesz jaki powinien być ksiądz infułat, ale czy wiesz jaki ty jesteś i komu przyklaskujesz? |
|
Ale ty jesteś niedomyślny .Tutaj chodzi o to żeby Korszniewicz w niedziele zrugał "wrogów ludu" czyli tych co psioczą na pis .Tylko co powie ? Że to nieprawda że Jurek i spółka robią prywatę ? No przecież tak nie powie bo wszyscy wiedzą że międzyrzecki pis umoczył się w łajno .A może pochwali pisiorków ? Ale wtedy musiał by publicznie poprzeć wyczyny Jureczka i reszty .Tak czy tak zobaczymy niezły cyrk .Chłopcy z ferajny będą na przemian patrzeć po tłumie zastanawiając się kto wrzucił temat na forum by za chwilę spuścić oczy ze wstydu kiedy infułat będzie grzmiał z ambony na tych co zaprzedają kraj .Czyli szykuje się przedstawienie .Zobaczyć to-bezcenne . |
|
W zaktualizowanym szacunku wielkość państwowego długu publicznego rośnie obecnie z 747,1 mld zł na koniec grudnia 2010 r. do 814,1 mld zł na koniec grudnia 2011 r., czyli ok. 183 mln zł na dobę, 7,6 mln zł na godzinę i ponad 2 tys. zł na sekundę.
|
|
tak jest |
|
Ludzie co Wy wypisujecie?????????? Obrzucacie się błotem na wzajem, pytam się w imię czego??? Zapewne większość z piszących na tym forum jest ochrzczona, czy tego nauczyliście się na religii?? A organizacja dwóch mszy równolegle za "Ojczyznę, za katastrofę i tych co polegli" co to jest????????????????? Pytam się czy tego uczył nas Chrystus - takiej miłość bliźniego???? Jak sam kościół jeden rzymskokatolicki w takim małym mieście nie potrafi się porozumieć. Polacy jesteśmy pośmiewiskiem dla całego świata!!! Brawo!!! nic tylko pogratulować!!!!!!!!
|
|
Bracie chrześcijaninie wytłumacz mi ,czy jest normalnym odmawianie modlitw przy symbolicznym grobie na Powązkach zamiast przy krypcie na Wawelu ,gdzie złożone jest ciało brata bliżniaka i jego żony?.Czy normalne jest składanie wieńców i bieganie z pochodniami pod miejscem pracy brata?.Czy normalnym jest zapalanie zniczy,przez M.Dubieniecką, na balkonie mieszkania w Gdansku gzie przed laty mieszkali jej rodzice?Wszystko to,moim zdaniem,powinno mieć miejsce w Krakowie{bez marszów z pochodniami}.To co robi brat i córka jest chore.,Aty samym i oni są chorzy.A jeśli chory jest przywódca partii to i ta partia jest chora.Ku Klux Klan też przybywał z pochodniami na miejsca swych zbrodni.PiS poprzez marsze z pochodniami, zabija w nas patriotyzm i wiarę w miłość bliżniego. |
|
Ale ci się pomieszało w główce. Każde miejsce, każda intencja jest dobra o ile modlący czyni to szczerze. Jeżeli ktoś modli się w domu, to uważasz, że ta modlitwa jest mniej ważna niż w kościele? Kaczyński jest osobą wierzącą, dla ateisty może wydawać się chorą. Tenże przywódca partii PiS nie zakłada sobie kaptura na głowę. Dla chrześcijan światło ma określoną symbolikę i przemarsz procesyjny z lampionami czy nawet pochodniami jest rytuałem, tak samo jak znicze na grobach. Jeżeli ktoś jest patriotą, jego wiara i miłość do bliźniego jest ukształtowana, to nie wypisuje takich bzdur. |
|
No cóż wspólnikiem Dubienieckiego był gangster i o tym Jareczek nie mówi .Jak widać dla Pisu i infułata takie sprawy to norma .Oni tarzają się w bagnie i jak widać im to odpowiada .Ale dla normalnej części narodu to jest chore .Normalna część narodu chce normalnie żyć .Infułacie nie rób z siebie durnia .Lepiej nic nie mów . |
|
Popatrz na siebie i kogo masz w rodzinie. Żeby żyć normalnie musisz się leczyć, masz obsesję. Dla księdza infułata miej choć trochę szacunku. ONI robią to o czym ty na pewno nie masz pojęcia i wiedzy. Ryjesz i nie wiesz czego szukasz. Ot chłopek roztropek. |
|
Kupcie sobie Gazetę Polską z filmem "10.04.2010
Pierwszy dokument śledczy Anity Gargas.
Nic nie mówi tylko pyta świadków.
Otworzą wam się oczy.
|
|
No... szacunek dla infułata co popiera tych co okradają ojczyznę...musiałbym upaść na głowę... |
|
To znaczy, że masz coś z infułatem do wyjaśnienia. Pogadajcie sobie jeżeli masz odwagę. A tak z ciekawości o jakiego złodzieja ci chodzi? Pytam wprost. |
|
- Idź, Józiczku idź ! w kredensie nie ma nikogo... idź, Józiczku!...
Noc była widna, jasna. W ogrodzie dworskim nad stawem słowik zaczął śpiewać i pogwizdywać cicho, to
głośniej: "Idź! pójdź! weź!" Lelek poczciwy cichym lotem zakręcił się koło głowy dziecka i
zawołał: "Józik, nie! nie!" Ale lelek odleciał, a słowik został i łopuchy coraz wyraźniej
mruczały: "Tam nie ma nikogo!" A LAPTOP rozpromienił się znowu...
Biedny, mały, skulony kształt z wolna i ostrożnie posunał się naprzód, a tymczasem słowik cichuteńko
pogwizdywał: "Idź! pójdź! weź!"
Biała koszula migotała coraz bliżej drzwi kredensowych. Już nie okrywają jej czarne łopuchy. Na
progu kredensowym słychać szybki oddech chorych piersi dziecka. Chwila jeszcze, biała koszulka
znikła, już tylko jedna bosa nóżka wystaje za progiem. Na próżno, lelku, przelatujesz jeszcze raz i
wołasz: "Nie! nie!" Józik już w kredensie.
Zarzechotały zaraz ogromnie żaby w stawie ogrodowym, jak gdyby przestraszone, ale potem ucichły.
Słowik przestał pogwizdywać, łopuchy szemrać. Tymczasem Józikczołgał się cicho i ostrożnie, ale
zaraz go strach ogarnął. W łopuchach czuł się jakby u siebie, jak dzikie zwierzątko w zaroślach, a
teraz był jak dzikie zwierzątko w pułapce. Ruchy jego stały się nagłe, oddech krótki i świszczący,
przy tym ogarnęła go ciemność. Cicha, letnia błyskawica, przeleciawszy między wschodem i zachodem,
oświeciła raz jeszcze wnętrze kredensu i Józik na czworakach przed LAPTOPEM z głową zadartą do góry.
Ale błyskawica zgasła, księżyc przesłoniła chmurka i nic już nie było widać ani słychać.
Po chwili dopiero z ciemności wyszedł dźwięk cichutki i płaczliwy, jakby ktoś nieostrożnie
klawiaturki dotknął - i nagle...
Gruby jakiś, zaspany głos, wychodzący z kąta kredensu spytał gniewliwie:
- Kto tam?
Józik zataił dech w piersiach, ale gruby głos spytał powtórnie:
- Kto tam?
Zapałka zaczęła migotać po ścianie, zrobiło się widno, a potem... Eh! Boże! Słychać klątwy,
uderzenia, płacz dziecka, wołanie: O! dlaboga! szczekanie psów, bieganie świateł po szybach, hałas w
całym dworze...
Na drugi dzień biedny Józik stał już przed sądem u wójta.
Mieliż go tam sądzić jako złodzieja?... Pewno. Popatrzyli na niego wójt i ławnicy, jak stał przed
nimi z palcem w gębie, z wytrzeszczonymi zalękłymi oczyma, mały, chudy, zamorusany, obity, nie
wiedzący, gdzie jest i czego od niego chcą? Jakże tu sądzić taką biedę, co ma lat dziesięć i ledwo
na nogach stoi? Do więzienia ją posłać czy jak?... Trzebaż przy tym mieć trochę miłosierdzia nad
dziećmi. Niech go tam weźmie stójka, niech mu da rózgą, żeby na drugi raz nie kradł, i cała rzecz.
- Bo pewno!
Zawołali Stacha, co był stójką:
- Weź go ta i daj mu na pamiątkę.
Stach kiwnął swoją głupowatą, zwierzęcą głową, wziął Józika pod pachę, jakby jakiego kociaka, i
wyniósł ku stodółce. Dziecko, czy nie rozumiało, o co chodzi, czy się zalękło, dość że nie ozwało
się ni słowem, patrzyło tylko, jakby patrzył ptak. Albo on wie, co z nim zrobią? Dopiero jak go
Stach w stodole wziął garścią, rozciągnął na ziemi i podgiąwszy koszulinę machnął od ucha, dopieroż
Józik krzyknął:
- Matulu! - i co go stójka rózgą, to on - "Matulu! matulu!!", ale coraz ciszej, słabiej, aż
za którymś razem ucichło dziecko i nie wołało już matuli...
Biedne, potrzaskane skrzypki!...
- Ej, głupi, zły Stachu! któż tak dzieci bije? Toż to małe i słabe, i zawsze było ledwie żywe.
Przyszła matka, zabrała chłopaka, ale musiała go zanieść do domu... Na drugi dzień nie wstał Józik,
a trzeciego wieczorem konał już sobie spokojnie na tapczanie pod zgrzebnym kilimkiem.
Jaskółki świegotały w czereśni, co rosła pod przyzbą; promień słońca wchodził przez szybę i oblewał
jasnością złotą, rozczochraną główkę dziecka i twarz, w której nie zostało kropli krwi. Ów promień
był niby gościńcem, po którym mała dusza chłopczyka miała odejść. Dobrze, że choć w chwilę śmierci
odchodziła szeroką, słoneczną drogą, bo za życia szła po prawdzie ciernistą. Tymczasem wychudłe
piersi poruszały się jeszcze oddechem, a twarz dziecka była jakby zasłuchana w te odgłosy wiejskie,
które wchodziły przez otwarte okno. Był to wieczór, więc dziewczęta wracające od siana śpiewały:
"Oj, na zielonej, na runi!", a od strugi dochodziło granie fujarek. Józik wsłuchiwał się
ostatni raz, jak wieś gra... Na kilimku przy nim leżał jego LAPTOP z gonta
Nagle twarz umierającego dziecka rozjaśniła się, a z bielejących warg wyszedł szept:
- Matulu?...
- Co, synku? - ozwała się matka, którą dusiły łzy...
- Matulu, Pan Bóg mi da w niebie prawdziwe LAPTOPY?
- Da ci, synku, da! - odrzekła matka; ale nie mogła dłużej mówić, bo nagle z jej twardej piersi
buchnęła wzbierająca żałość, więc jęknąwszy tylko: "O Jezu! Jezu!", padła twarzą na skrzynię
i zaczęła ryczeć, jakby straciła rozum albo jak człowiek, co widzi, że od śmierci nie wydrze swego
kochania...
Jakoż nie wydarła go, bo gdy podniósłszy się znowu spojrzała na dziecko, oczy małego były otwar
|
|
Ano o takich złodziei co to jeden złodziej nie mający pojęcia zatrudnia drugiego złodzieja nie mającego pojęcia do wydojenia państwowej kasy a niejaki Korszniewicz taką imprezę popiera .Tylko tyle i aż tyle .Paniał ? |
|
Żeby żyć normalnie musiałbym powystrzelać polityków i infułatów .Ale wtedy przestałbym być człowiekiem . |
Strona 3 z 7
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|