Świdnicki protest.
Świdnik jak i Łęczna, bez tradycji miejskich sztucznie do życia powołane,
jednak świdniczanie potrafili w zdyscyplinowaniu dziennik zbojkotować,
będąc tam ujrzałem uliczne marsze i telewizory w oknach powystawiane,
zlepek ludzi w obliczu zaistniałego stanu wojny pokazał jak się zachować,
przenieść chciałem owe postępowanie do dużej aglomeracji Lublina,
on miał tradycje pokoleniowe, place zebrań i pomnik niepodległości,
plan wprowadziłem w życie, w zamiarze towarzyszyła mi dziewczyna,
celem był pomnik, a spod niego zomowcy gonili nieproszonych gości,
nie zważając na MO złożyliśmy kwiaty, czekając co dalej z tego wyjdzie,
ktoś śmielszy zatrzymał się, tak dosyć szybko powiększała się ilość ludzi,
powiedziałem; powtarzajcie innym niech nikt nie odchodzi gdy przyjdzie,
wiedziałem że muszę działać szybko nim ZOMO zapał wszystkim ostudzi,
zebrała się ciżba i zajechały autobusy z ZOMO na pl. Polskiej Uni i Litwy,
powiedziałem by pl. stał się miejscem zebrań lublinian wzorem Świdnika,
przerażeni wszyscy, ktoś zaproponował by intonować wspólne modlitwy,
mówię; nie uciekajcie, rozchodźcie się bardzo powoli, ich nakręca panika,
oczekuję was co dzień pod pomnikiem w godz. emisji dziennika wieczornego,
idźcie spokojnie, nie dając poznać po sobie lęku przed naszymi oprawcami,
myślę że tłumnie przybędziecie, informując o tym swoich, a i przygodnego,
udałem się na flankę zomowców z wyciągniętą ręką z naszymi dokumentami,
przywarło do nas jakieś przygodne dziewczę o pytającym wyrazie twarzy,
mnie na tyłku też skóra cierpła, choć z nami nie lękaj się jej powiedziałem,
spokojnie, wyjmij dowód osobisty, będziemy widzieć co się nam przydarzy,
jakoś przestałem myśleć o siebie, o bezpieczeństwo zebranych się lękałem,
na dzień zaplanowanego lutowego mitingu plac zomowcy okupowali licznie,
zaś wielkie masy przybyłych tuż w sąsiedztwie pod pocztą główną się zebrały,
co odważniejsi podchodzili składać kwiaty, wyglądało to z goła heroicznie,
podstawione suki milicyjne, aż w szwach od zatrzymanych kamikadze pękały,
następne dni nie różniły się, nic twórczego, prócz wyzwisk skandowanych,
ubecy nie spali, w tłum prowokatorów wtykali, jakoś wykazać się musieli,
nie chciałem tego tak ciągnąć bezowocnie, szkoda dni tak marnowanych,
rycerz grunwaldzki smacznie nadal spał, a diabli wolność zebrań wzięli.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|