Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Chełmianie odwiedzają Bożonarodzeniową Szopkę na placu w centrum miasta

Utworzony przez Białorusini katolicy, 28 grudnia 2010 r. o 18:12 Powrót do artykułu
[media]http://www.youtube.com/watch?v=msSeHAur6Nc&feature=player_embedded[/media]
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Co Polacy o Białorusinach i Białorusi wiedzą, a co wiedzieć powinni? "Gość Niedzielny", którego odkryłem około roku temu wydaje się być jednym z naibardziej interesujących tygodników katolickich w Polsce; otwartym, ciekawym i niebojącym się świata, problemów społecznych z jakimi boryka się współczesny świat, słowem czasopismem, które nie lęka się dialogu z postmodernistycznym światem, nie demonizuje i nie egzorcyzmuje go. I w zasadzie moja opinia nie zmieniła się. Rozczarował mnie natomiast nieco pewien artykuł z numeru 35 z dnia 30 sierpnia 2009 r. Barbary Gruszki - Zych pod tytułem "Madonna, korona i łzy" poświęcony niedawnej - bo z 22 sierpnia - uroczystości koronacji obrazu Matki Bożej Brasławskiej, a w nim przede wszystkim taki oto passus: "Na Białorusi przeważają wyznawcy prawosławia. Wyjątek w statystykach stanowi parafia w Brasławiu. - 70 procent mieszkańców to katolicy, większość z nich ma polskie korzenie (...)" I niby wszystko jest w porządku, wielce możliwe, że większość owych 70 % stanowią osoby mające polskie korzenie. Swoją drogą warto postawić pytanie czy ktoś przeprowadził jakieś wiarygodne badania w tej materii? Inna rzecz czy takie badania prowadzić warto? Problem tkwi w czym innym. W Polsce funkcjonuje głęboko zakorzeniony stereotyp, że niemal każdy katolik na Białorusi ma polskie korzenie. Zabawnie o tego typu podejściu napisała jedna z moich ulubionych blogerek emieryka w poście "Wesołe (i nie zanadto wesołe) historie" z dnia 26 sierpnia 2009 r.: "Na dniach dzwoniłam do Grodna, żeby porozmawiać z kierownikiem pewnej katolickiej organizacji. Zadaję mu pytania po białorusku i uprzejmie słucham odpowiedzi po polsku. Dzięki Bogu, rozumiemy się całkiem dobrze. Po dziesięciu minutach takiej dwujęzycznej rozmowy mój rozmówca nieoczekiwanie mówi (naturalnie po polsku): - A teraz przejdźmy do rozmowy o Pani polskich korzeniach..." Kiedyś o problemie nieznajomości ze strony polskich urzędników konsularnych języka białoruskiego pisał johncupala. Nie potrafię doprawdy pojąć jak można wysyłać do pracy na Białorusi osoby nie znające języka białoruskiego - aż się boję pomyśleć czy znające historię, kulturę i mające wyobrażenie o współczesnych problemach politycznych. Teraz jeszcze pojawia się problem osób mających nieszczęsne poczucie misji "przywracania polskości" Białorusinów katolików. Wielu Polaków wciąż niestety nie wie, że zbitka Polak - katolik, Białorusin - prawosławny nie ma nie tylko zastosowania do Białorusi, ale też nie musi mieć zastosowania do białostocczyzny. Całkiem niedawno w białoruskim czasopismie poświęconym sprawom społeczno - kulturalnym "Czasopis" wydawanym w Białymstoku pojawił się artykuł Krzysztofa Gosa, w języku białoruskim, o nabożeństwach katolickich odprawianych w małym białym barokowym kościółku z XVII wieku przy białostockiej katedrze. Co prawda autor przyznaje, że większość uczestniczących w nabożeństwie stanowili prawosławni Białorusini, to jednak ma nadzieję, że grono białoruskich katolików z mszy na mszę będzie się zwiększać. Warto jednak pamiętać o tym, że na białostocczyźnie czy na Białorusi katolicy nie muszą być Polakami. Na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego wielu etnicznych prawosławnych Rusinów lub Litwinów po 1596 roku przyjmowało Unię Brzeską. Unia na ziemiach zaboru rosyjskiego została zlikwidowana w 1839 roku, wielu unitów było wówczas siłą nawracanych na prawosławie. Po wydaniu jednak ukazau tolerancyjnego w 1905 r. przez cara potomkowie unitów nie mogąc powrócić do Unii, która przecież nie została odnowiona, przechodziło na katolicyzm (dotyczy to także Podlasia południowego ). Stąd też dziwić nie mogą białoruskojęzyczni katolicy w okolicach Sokółki czy Korycina (około 40 km na północny wschód i na północ od Białegostoku). Nawet jeśli ci uważają się za Polaków, to warto pamiętać o tym, że ich korzenie tkwią w etnosach białoruskich lub też litewskich. Pamiętam, że mając 12 lat znalazłem się pod koniec lat 80-tych na Białorusi w okolicach Głębokiego i Postaw, odwiedziliśmy wówczas pewną kuzynkę w Mosarzu. Mieszkała samotnie w urokliwym drewnianym domku nieopodal mosarskiego kościoła. To co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to to, że rozmawiała z nami w języku białoruskim, a my oczywiście po polsku. Nie wiem czy uważała się za Polkę czy Bialorusinkę. Tak jak nie wiem czy mąż innej naszej kuzynki, który określał się jako prawosławny - w czasie drugiej wojny wiernie służył w polskim wojsku - uważał siebie za Polaka czy Białorusina. Zakładanie z góry, że każdy katolik na Białorusi ma polskie korzenie wydaje mi się arogancją i ignorancją jednocześnie. Kościół katolicki jest kościołem powszechnym, w którym narodowości odgrywają rolę drugorzędną, i chyba warto o tym pamiętać. http://wschody.blogspot.com/search/label/Bia%C5%82orusini%20katolicy
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Co Polacy o Ukraińcach i Ukrainie wiedzą, a co wiedzieć powinni? Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej w Pruchniku - Cerkiew w Pruchniku powstała 8 kwietnia 1611 roku. Jan Świętosławski i Piotr Broniewski pozwalają wybudować na zakupionym gruncie cerkiew i utrzymywać duchownego. Wybudowano świątynię pod wezwaniem "Zaśnięcia Matki Bożej". Cerkiew obsługiwał pop, utrzymywany przez ludność ruską z własnych środków. Niestety wkrótce potem została zniszczona. Nową murowaną zbudowano dopiero w 1871 roku. Parafia greko katolicka rozwijała się w Pruchniku dosyć prężnie. W XVII w dekanacie pruchnickim obrządku łacińskiego istniało 8 cerkwi należących do greko katolików. W 1785 r. unici (Rusini) stanowili 8572 (ok 50%) mieszkańców, natomiast w 1888 r. w skutek wyludnienia miasta i postępującego prozelityzmu już tylko 188 co stanowiło (ok 20%) populacji. Cerkiew niestety nie zachowała się do dnia dzisiejszego w swoim pierwotnym stanie. Wraz ze stopniowym zanikiem wiernych obrządku greko katolickiego parafia odgrywała coraz mniejsze znaczenie. Ostatecznie w wyniku wysiedlenia nie łacińskiej mniejszości Ukraińskiej skończyło się na tym, iż po II wojnie światowej cerkiew została przebudowana na Dom Kultury. Do dzisiaj mieszczą się w niej gminna biblioteka i właśnie ośrodek kultury. Linki zewnętrzne Cerkwie powiatu jarosławskiego http://pl.wikipedia.org/wiki/Cerkiew_Za%C5%9Bni%C4%99cia_NMP_w_Pruchniku * Cerkiew w Pruchniku. Zdjęcie wykonano po II wojnie światowej . http://www.pruchnik.nazwa.pl/cerkiew1.jpg * Obecny wygląd Cerkwi w Pruchniku, przebudowanej na Dom Kultury. http://www.pruchnik.nazwa.pl/photogallery/GCKSiT_%281024_x_768%29.jpg
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Mniejszości narodowe zawsze trzeba wspierać na wszystkie możliwe sposoby. Dlaczego na przykład na południowym Podlasiu do tej pory nie ma żadnej szkoły z jakimś Ruskim językiem nauczania. Nazwy miejscowości mimo 20 lat ,,w pełni demokratycznego państwa,, są do tej pory pisane wyłącznie po polsku . Na Podkarpaciu w większości wysiedlonych wsi do tej pory nie ma podwójnych nazw w języku rusińskim, niszczejące cerkwie temat rzeka ... Dodam jeszcze że nie jestem Ukraińcem i nie należę do żadnej organizacji lewicowej o co mnie posądzają niektórzy polscy ekstremiści i zajmuję się zwalczam wyłącznie polskiego nacjonalizmu i wspieraniem nieliczne ocalałych mniejszości narodowych. Ponieważ uważam że we wschodniej Polsce tylko to może mieć jakiś cel moralny . A i jeszcze wzmacniam świadomość narodową wyłącznie wśród spolonizowanych mniejszości narodowych, głównie rusińskich bo to im się od nas Polaków należy za zabory i poniesione od nas krzywdy . Jeśli chodzi o podnoszenie przez polskich faszystów kwestii zachodniej Ukrainy , Białorusi czy Litwy tam jest bardziej skomplikowana sprawa. Chodzi głównie o to że duża część Polaków ma niestety etnosy Litewsko rusińskie. Głównym winowajcą jest tam sama religia katolicka i silna Polonizacja związana z polską obecnością i kolonizacją tych ziem na przestrzeni wieków. Inną sprawą jest to że nigdy nie należy mieszać do tego i stosować jako karty przetargowej własnej mniejszości Ukraińskiej , bo to by śmierdziało czystym faszyzmem ! ! ! Najlepszą metodą w rozwiązaniu problemu wydaje się nadmierna faworyzacja mniejszości narodowych i wyznaniowych w Polsce . Co niewątpliwie pomoże polskim mniejszościom narodowym na wschodzie. Finito
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Haydamaky - Malanka napisał:
[media]http://www.youtube.com/watch?v=V0-zIX1qC-s[/media]
[media]http://www.youtube.com/watch?v=5EXgjzdiJ5o[/media]
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
[media]http://www.youtube.com/watch?v=5BDv81P9FFc&feature=related[/media]
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Białorusini katolicy napisał:
Co Polacy o Białorusinach i Białorusi wiedzą, a co wiedzieć powinni? "Gość Niedzielny", którego odkryłem około roku temu wydaje się być jednym z naibardziej interesujących tygodników katolickich w Polsce; otwartym, ciekawym i niebojącym się świata, problemów społecznych z jakimi boryka się współczesny świat, słowem czasopismem, które nie lęka się dialogu z postmodernistycznym światem, nie demonizuje i nie egzorcyzmuje go. I w zasadzie moja opinia nie zmieniła się. Rozczarował mnie natomiast nieco pewien artykuł z numeru 35 z dnia 30 sierpnia 2009 r. Barbary Gruszki - Zych pod tytułem "Madonna, korona i łzy" poświęcony niedawnej - bo z 22 sierpnia - uroczystości koronacji obrazu Matki Bożej Brasławskiej, a w nim przede wszystkim taki oto passus: "Na Białorusi przeważają wyznawcy prawosławia. Wyjątek w statystykach stanowi parafia w Brasławiu. - 70 procent mieszkańców to katolicy, większość z nich ma polskie korzenie (...)" I niby wszystko jest w porządku, wielce możliwe, że większość owych 70 % stanowią osoby mające polskie korzenie. Swoją drogą warto postawić pytanie czy ktoś przeprowadził jakieś wiarygodne badania w tej materii? Inna rzecz czy takie badania prowadzić warto? Problem tkwi w czym innym. W Polsce funkcjonuje głęboko zakorzeniony stereotyp, że niemal każdy katolik na Białorusi ma polskie korzenie. Zabawnie o tego typu podejściu napisała jedna z moich ulubionych blogerek emieryka w poście "Wesołe (i nie zanadto wesołe) historie" z dnia 26 sierpnia 2009 r.: "Na dniach dzwoniłam do Grodna, żeby porozmawiać z kierownikiem pewnej katolickiej organizacji. Zadaję mu pytania po białorusku i uprzejmie słucham odpowiedzi po polsku. Dzięki Bogu, rozumiemy się całkiem dobrze. Po dziesięciu minutach takiej dwujęzycznej rozmowy mój rozmówca nieoczekiwanie mówi (naturalnie po polsku): - A teraz przejdźmy do rozmowy o Pani polskich korzeniach..." Kiedyś o problemie nieznajomości ze strony polskich urzędników konsularnych języka białoruskiego pisał johncupala. Nie potrafię doprawdy pojąć jak można wysyłać do pracy na Białorusi osoby nie znające języka białoruskiego - aż się boję pomyśleć czy znające historię, kulturę i mające wyobrażenie o współczesnych problemach politycznych. Teraz jeszcze pojawia się problem osób mających nieszczęsne poczucie misji "przywracania polskości" Białorusinów katolików. Wielu Polaków wciąż niestety nie wie, że zbitka Polak - katolik, Białorusin - prawosławny nie ma nie tylko zastosowania do Białorusi, ale też nie musi mieć zastosowania do białostocczyzny. Całkiem niedawno w białoruskim czasopismie poświęconym sprawom społeczno - kulturalnym "Czasopis" wydawanym w Białymstoku pojawił się artykuł Krzysztofa Gosa, w języku białoruskim, o nabożeństwach katolickich odprawianych w małym białym barokowym kościółku z XVII wieku przy białostockiej katedrze. Co prawda autor przyznaje, że większość uczestniczących w nabożeństwie stanowili prawosławni Białorusini, to jednak ma nadzieję, że grono białoruskich katolików z mszy na mszę będzie się zwiększać. Warto jednak pamiętać o tym, że na białostocczyźnie czy na Białorusi katolicy nie muszą być Polakami. Na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego wielu etnicznych prawosławnych Rusinów lub Litwinów po 1596 roku przyjmowało Unię Brzeską. Unia na ziemiach zaboru rosyjskiego została zlikwidowana w 1839 roku, wielu unitów było wówczas siłą nawracanych na prawosławie. Po wydaniu jednak ukazau tolerancyjnego w 1905 r. przez cara potomkowie unitów nie mogąc powrócić do Unii, która przecież nie została odnowiona, przechodziło na katolicyzm (dotyczy to także Podlasia południowego ). Stąd też dziwić nie mogą białoruskojęzyczni katolicy w okolicach Sokółki czy Korycina (około 40 km na północny wschód i na północ od Białegostoku). Nawet jeśli ci uważają się za Polaków, to warto pamiętać o tym, że ich korzenie tkwią w etnosach białoruskich lub też litewskich. Pamiętam, że mając 12 lat znalazłem się pod koniec lat 80-tych na Białorusi w okolicach Głębokiego i Postaw, odwiedziliśmy wówczas pewną kuzynkę w Mosarzu. Mieszkała samotnie w urokliwym drewnianym domku nieopodal mosarskiego kościoła. To co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to to, że rozmawiała z nami w języku białoruskim, a my oczywiście po polsku. Nie wiem czy uważała się za Polkę czy Bialorusinkę. Tak jak nie wiem czy mąż innej naszej kuzynki, który określał się jako prawosławny - w czasie drugiej wojny wiernie służył w polskim wojsku - uważał siebie za Polaka czy Białorusina. Zakładanie z góry, że każdy katolik na Białorusi ma polskie korzenie wydaje mi się arogancją i ignorancją jednocześnie. Kościół katolicki jest kościołem powszechnym, w którym narodowości odgrywają rolę drugorzędną, i chyba warto o tym pamiętać. http://wschody.blogspot.com/search/label/Bia%C5%82orusini%20katolicy
[quote name='65 ROCZNICA ZBRODNI' timestamp='1296444233' post='430887'] Rodziny zmarłych uczciły w niedzielę 65. rocznicę pacyfikacji pięciu podlaskich wsi zamieszkałych przez ludność białoruską i rozstrzelania grupy miejscowych furmanów przez oddział niepodległościowego podziemia dowodzony przez kpt. Romualda Rajsa "Burego". W intencji zmarłych modlono się m.in. w cerkwi w Bielsku Podlaskim. Tam na cmentarzu znajduje się pomnik upamiętniający ofiary wydarzeń, które miały miejsce 29 i 31 stycznia oraz 2 lutego 1946 roku na terenie ówczesnego powiatu Bielsk Podlaski. Spalone zostały wówczas wsie Zanie, Zaleszany, Końcowizna, Szpaki i Wólka Wygonowska. Według rodzin ofiar, zginęły 82 osoby, w tym 30 furmanów wykorzystywanych przez oddział do przemieszczania się po okolicy. IPN, który prowadził śledztwo dotyczące pacyfikacji przyjmuje, że ofiar było 79. Historycy nie są zgodni co do motywów działania podziemia. Według jednych, były to działania mające znamiona zbrodni ludobójstwa i były powodowane uprzedzeniami etnicznymi czy religijnymi. Inni uważają, że czynnikiem determinującym stosunek podziemia do mniejszości białoruskiej, był stosunek tej mniejszości do komunizmu i nie można mówić o "czystkach etnicznych". IPN prowadził kilka lat temu żmudne śledztwo dotyczące pacyfikacji koło Bielska Podlaskiego. Przyjął kwalifikację prawną zbrodni ludobójstwa. W 2005 roku je umorzył m.in. dlatego, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie w tej sprawie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić. Sam "Bury" został po wojnie skazany na śmierć i rozstrzelany (w latach 90. ubiegłego wieku go zrehabilitowano, przeciwko czemu protestują rodziny zamordowanych w pacyfi
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...