Jasne. Odwołajcie dyrektorkę. A dzieci i tak będą bić dzieci. Myślicie że dyrektorka wie? Myślicie że to na przerwie? Błąd.
|
|
Przemocy jest coraz więcej, wśród dzieci i wśród dorosłych. Dyrektor, nauczyciele mają prawo upominać, przeprowadzać pogadanki, wpisywać nagany. Mogą zgłaszać do sądu rodzinnego. Tyle mogą. To rodzice wychowują i oni powinni przede wszystkim odpowiedzialność ponosić. Ktoś te dzieci przez 7 lat wychowywał, zanim do szkoły trafły.
|
|
Dyrektorka szkoły przekonuje, że październikowe zdarzenie to "jednostkowy przypadek”. – Ale jeszcze nie wiemy, czy to zdarzenie rzeczywiście miało miejsce, jakie były okoliczności – zastrzega.Tak to jest w wielu szkołach iż pedagodzy myślą że dziecko z wiekiem z tego wyrośnie.O znęcaniu potrafią powiedzieć zainteresowanemu rodzicowi że oni tak się bawią.Tylko jednemu z nich nigdy nie jest do śmiechu.Tylko żeby samemu mieć spokój,a gdy sytuacja wymknie się z pod kontroli to wypowiedzi jak wyżej. Ale trzeba zrozumieć że czasami w dziecku objawia się mały przestępca i grożenie telefonem do rodzica(często nie lepszym) nic nie daje. |
|
Przykład wrzesień 2012
Szkoła podstawowa nr 43 Lublin - chłopiec o imieniu Oliwier z 3 klasy znęca się psychicznie (obrażając) i fizycznie (plucie) nad pierwszoklasistką podczas zajęć w świetlicy, do pomocy "szkoli" sobie młodszego drugoklasistę.
Po zgłoszeniu tego faktu do opiekunek "odczepia" się od ofiary (moje dziecko) i znajduje sobie inne.
Wszyscy wiedzą, ze to drań i łobuz ale nie bardzo cokolwiek rodzice chłopca z tym robią, gdyż proceder ze strony chłopca się powtarza nadal. Wychowują przyszłego bandytę?
Przypadek pewno nieodosobniony jednak panie po rozmowie ze mna zareagowały wzorowo i dziecko znowu chętnie chodzi na zajęcia. Co wyrośnie z tego chłopca?
|
|
Zabrać do domów dziecka (lub innych ośrodków wychowawczych) tych chojraków znęcających się nad słabszymi. Widać, że ich rodzice są niewydolni wychowawczo albo nie widzą problemu bo i też z nich nieciekawe persony. Skontrolować to trzeba ale te rodziny z tą patologią.
|
|
O którą szkołę chodzi w artkule?
|
|
A moze tak rodziców kontrolować, że nie wychowują swoich dzieci i wyrastają z nich chuligani i bandyci? Co wyrośnie z dziecka które od najmłodszych lat jest pozostawione same sobie i nikt nie zwraca uwagi na to jak się zachowuje? Gnojki z drugiej klasy podstawówki potrafią tak bluzgać, ze niejeden dorosły tak nie potrafi a rodzice nic. A póxniej się dziwią, ze jest przemoc i bandytyzm w szkołach. Złe zachowanie jest fajne bo budzi strach wsród innych uczniów.
|
|
A gdzie byli katecheci?
|
|
Od kiedy katecheci maja przejmowac odpowiedzialnośc od rodziców i dyrekcji szkoły? Gdzie dziecko jest wychowywane - w szkole czy w domy? GDZIE BYLI RODZICE? |
|
Dlaczego odwoływać od razu dyrektorkę, przecież pilnują również nauczyciele, dyżurujący nauczyciele. Czy ktoś w ogóle zgłosił z rodziców do dyrektora że miało miejsce takie wydarzenie.Gdzie rodzice tych wandalnych dzieci , najpierw powinie zająć się ośrodek pomocy rodzinom a potem instytucjami.
|
|
nie o Boby... |
|
Co chcecie od katechetów. teraz nauczyciel nie ma wiele do powiedzenia jesli zwróci uwagę dziecku lub na nie krzyknie od razu mamusia sie zjawia. i co ma nauczyciel zrobić? powinna być współpraca między szkołą a rodzicami i Kościołem żeby z dziecka coś wyrosło. a Ciągle się słyszy że jak to Kościół jest zły że nauczyciele nic nie robią. Obudzicie sie ludzie i zacznijcie myśleć
|
|
Kończyłam tę podstawówkę na początku lat 90- tych i do momentu tego wydarzenia miałam o tej szkole jak najlepsze zdanie, nauczyciele byli dla większości uczniów autorytetami, jednak prawdą jest, iż nie wszyscy pedagodzy rzetelnie wywiązywali się ze swoich obowiązków (mówię to z perspektywy czasu). Moja wiedza i doświadczenie podpowiada mi, iż wina zaistniałej sytuacji leży po obu stronach. Z pewnością nie było odpowiedniego nadzoru w szkole nad dziećmi, nie reagowano na bieżąco na przejawy agresji, nie wierzę w jednarozowy wybryk- ten skandal jest efektem braku reakcji i przyzwalaniem na niestosowne zachowania przez dłuższy okres czasu. Druga strona medalu to wychowanie w rodzinie. Dziecko przychodzi do szkoły z bagażem wartości i norm moralnych przekazanych przez rodziców, uczy się zachowań od pierwszych najważniejszych nauczycieli czyli rodziców. Myślę, iż rodzice nie zdają sobie sprawy, jak ważne dla ich dzieci są słowa jakimi się posługują czy modele zachowań. Jeśli dziecko słyszy w domu obraźliwe słowa pod adresem nauczycieli to z pewnością nie będzie tego nauczyciela słuchać w szkole. Jeżeli dziecko wymusza na nas rodzicach np. kupno jakiejś rzeczy i ulegamy ze względu na różne okoliczności, to nauczy się, że tak można postępować i będzie przenosiło te zachowania na szkołę. Przykłay można mnożyć. Dzieci, które dopuściły się tego czynu nie są złe, naganne jest ich zachowanie, ale za to odpowiadają w największym stopniu dorośli.
|
|
Dzieci wychowywane są przez rodziców, ale szkoła także wychowuje - to jej zadanie. A katecheci nie wiem czego szukają w szkołach, do niczego dobrego się nie przyczyniją, a kosztują nas bardzo dużo - dużo pieniedzy i dużo uczniowskiego czasu. Niestety szkoła nie ma skutecznych metod na złych katechetów (zatrudnia ich proboszcz nieformalnie) ani na niedobrych uczniaków - oni wiedzą, że dłuuugo moga robić w szkole co tylko kryminalna dusza zapragnie.
|
|
W lublinie na ul Bursztynowej w szkole podstawowej im. JPII. również dyrektorka zamiata pod dywan nieprzyjemne zdarzenia , szeży się tam korupcja i inne nieprzyjemne zdarzenia.....
|
|
Katecheci są bardzo dobrze przygotowani do swojej pracy. 6 lat studiów lub minimum 4 licencjatu. po podyplomowce do pracy w katechezie sie nie dostaniesz to po pierwsze. proboszc formalnie zatrudnia na podstawie misji z kurii i katecheta jest kontrolowany przez proboszcza jak i przez dyrektorke bo ma dwoch szefów. a są potrzebni w szkole bo jakby nie katecheta to by dzieci pacierza wiele razy nie znali. ten kto to pisał nie ma pojęcia o pracy katechetycznej. mam pytanie co Ci Bóg zrobił skoro walczysz z jego Kościołem. możesz mieć żale do konkretnego człowieka a nie o ogóle. |
|
Tak i przychodzą tacy katecheci lub księża (tak samo przygotowani do nauki przedzkolaków jak i maturzystów) i wymagaja od dzieciaków z kl. I by zapisały "Katecheza data i temat: jakiś tam i pojęcia nie maja że taki dzieciak jeszcze liter nie umie pisać, a prace domowe przeważnie dla rodziców. 2 godz religii i 3 godz. matematyki w klasie maturalnej to jest OK? |
|
Problem przemocy w szkołach jest zatajany.Trzeba przecież posiadać odwagę cywilną, zeby przeciwstawić się złu - a to cecha osobnicza i nie każdy ją posiada, a przede wszystkim być przeszkolonym do rozwiązywania tego typu problemów. Inna sprawa,że jeżeli ze strony dyrekcji istnieje niepisana blokada na mówienie o problemie, to
nauczyciel się nie wychyli. Praca z agresywnymi dziećmi nie może polegać też na karaniu i piętnowaniu, potrzebna jest mądra, spokojna resocjalizacja.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|