Bylem jednym z tych, ktorzy w 68 roku mieszkali w słynnym pokoju nr 43 w bloku B. Obawiam sie, że jeśli nie zapiszemy tamtych dni wedlug istniejącej jeszcze naszej pamięci, zostana ledwie jakieś strzępki, ubrane w polityczne garniturki. I już wkrótce nie będzie wiadomo co było, co było prawdą, a co wyobrażeniem tylko. A byłoby o czy opowiadać - np. o wspanialej postawie portierek z akademików, ktore potrafiły zatrzymać rozpedzonych milicjantów w pogoni za studentami. Akademik i cala jest spoleczność byla prawdziwym przytuliskiem studenta. Coś wiem na ten temat. Bom uciekał przez portiernię na górę akademiika, a pani Hania Krajewska zatrzymala ścigantow. Wystarczyło - na minutę i jakoś się uciekło. Do czasu zresztą. Pamiętam pełną strachu z naszej strony, ale w sumie przezabawną rewizję w naszym pokoju. Absurdalnie najbardziej bałem się, że trafią na egzemplarz starego podręcznika do SCS-u, autorstwa Ułaszyna, któryśmy na krótko "pozyczyli" do akademika z biblioteki Łopacińskiego. Ale "ich" nie zainteresował (slowo daję - oddalismy tę książkę do biblioteki za czas jakiś). Zainteresowały 'ich" jakies notatki związane z którymś ze zjazdów ZLP, gdzie dość swobodnie wyrażałem sie o wystąpieniach Gomułki. I pamiętam odważną postawę naszego rektora prof. Seidlera, który nie bal się wysiąść z samochodu przy tłumie rozpalonych studentów. A z auta nie wysiadl szef Rady Okregowej ZSP, gdy od budynku Domu Nauczyciela ruszali na nich "przedstawiciele klasy robotniczej". Jest tych obrazów wiele. Nie mogłem być w Lublinie 29 lutego. Takie zycie, trzeba jeszcze powalczyć o emeryturę. Może jednak by się kiedy zjechać? Zbyszek
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz