"Właściciel pasieki miał prawo handlować tylko miodem własnej produkcji. Tymczasem w gospodarstwie znajdowało się kilka razy więcej towaru niż wynika z urzędowych deklaracji pszczelarza. On sam miał przyznać kontrolerom, że skażony miód pochodzi z powiatu lubaczowskiego na Podkarpaciu. Mógł tam trafić zza wschodniej granicy" – tak napisali w pierwszym artykule. Czyli co, nielegalny miód do liwidacji?
|
|
ciekawe czy tak zostało zrobione.
|
|
ciekawe
|
Strona 2 z 2
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|