Ukraińska cepelia i chinska tandeta. Kupa ludzi niedomytych.
|
|
Byłem dzisiaj na Starym Mieście i powiem tylko tyle, że jutro tam już nie pójdę. Co roku jestem na jarmarku i z każdym rokiem widzę jak marnieje. Co roku te same stragany, te same kwiaty ze słomy. Po prostu kicz. W sobotę po 14.00 widziałem tylko jedna kapelę, do tego stała i nie grała, ale gość z jej składu kapelusz na datki trzymał w wyciągniętej ręce. Na Placu po Farze żadnego podestu dla zespołów. Nic, po prostu bieda z nędzą. Ludzie kręcą się jak w mrowisku, bo ciasno niesłychanie. Jakich trzech kolesi ciągnie kurę na kółkach, a gdzie facet z wielką flagą, gdzie krzykacz? Do tego plac przez zamkiem zamknięty dla parkujących samochody bo cały zarezerwowany dla wystawców. Dla wystawców to trzeba było na błoniach ogrodzić i tam ich zgrupować, a turystom zostawić plac pod zamkiem. Organizacja pod zdechłym Azorkiem. Smutne to.
|
|
Niestety ale muszę i ja dorzucić smutny kamyczek do tego ogródka. Kiepścizna, marnizna, tandeta i wciąż to samo do obrzydzenia.
|
|
Lublin to jednak umysłowy 3 świat, jak czytam te komentarze. Same marudy, nic się nie podoba. Ja tam widzę dużo uśmiechniętych ludzi. Trochę kiczu jest ale sporo też pracy ręcznej artystów. W Gdańsku na jarmarku dominikańskim kiczu jest kilka razy więcej. Ludzie, więcej luzu i uśmiechu
|
|
Przydałby się w taką pogodę stoiska z kwasem chlebowym z Litwy oraz z naszym cydrem.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|