Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
Bardzo dobry pomysł!
Zły pomysł. Wprowadza nierówności dzielnicowe. Ogranicza wolność sprzedawcom. Ogranicza wolność kupującym. "Straż Miejska" powinna się cieszyć, że może pomóc miastu, które właśnie zastanawia się nad pożytkiem istnienia "Straży Miejskiej", bo ta wymaga zbyt wiele środków miejskich do istnienia.
Następny chory na wolność. Sram na jakieś równości. Menelstwo, hołotę i patusy trzeba gonić nahajką. Każdy pomysł który zwalcza patologię jest dobry. Alkoholik to nie człowiek, nie ma żadnych praw. To śmieć do utylizacji. Co do zasady, mniej gadaj o wolności, a więcej o odpowiedzialności. Inaczej jesteś populistą.
  "Populistami" to są takie "kozaki", co to za jakieś wymyślone lub wyolbrzymione przewiny by biły "nahajka", żeby "był porządek". To jest "patologia umysłowa", niestety dość liczna na różnych "forach". Tzw. "kultura" tzw. "git ludzi" i "ganiania kotów w wojsku". Będzie nam byle dzicz po wojsku urządzała z Polski "obóz koncentracyjny"... i ustalała jakieś prawa według własnego widzimisię (choć sama często poucza według "kasty watykańskiej", a ta według zabobonów pożydowskich). Takie tałatajstwo jak p. Putin, który najpierw napadł, potem zagarnął i wcielił, a następnie oznajmił, że będzie zwalczał przestępców na wcielonym, bo to jest jego i on ma tu prawo. No i Hitler, ale to wiadomo... (O odpowiedzialności wyraźnie się pisało - niech stróże porządku karzą tych, którzy łamią prawo i to tak, żeby można było z tego utrzymać te służby. Ale nie ma żadnej winy w sprzedaży i kupnie. Głupi tego nie odróżnia. W Rosji też kochają p. Putina, bo taki on "porządek" zaprowadził.)
Chyba dawno nie byłeś w centrum jeśli twierdzisz że to wyolbrzymione. Na ławce obok fontanny nie można spokojnie usiąść bo zaraz jakiś negocjator drobnych podejdzie. Jestem ostatnim, którego można podejrzewać o sympatie do Żuka. Ale tu pomysł ma dobry. Jak tak lubisz towarzystwo obszczymurów to do nich dołącz.
1) Ludzie zaczepiający prośbami o złotówki - mają do tego prawo. Można się zastanawiać, co ma zrobić ktoś, kto nie chce takich zaczepek. Może zakładać ubranie z napisem "Walczę z żebractwem" lub "NIE - pijaństwu!" Można też krótko i wyraźnie powiedzieć "NIE!" i szybko odejść. Lub siedzieć, milczeć i czekać... W każdym razie "zapobieganie" przez zakaz sprzedaży i zakupu - to rozwiązanie bardziej w duchu PRL niż "wolnego targu". W takich Indiach ("największej demokracji", choć swoistej) żebracy zagadują prawie cały czas. Trzeba chyba po prostu czasu i powszechnego odmawiania datków, jeśli chce się zaczepiających zniechęcić. 2) Skąd pomysł o "lubieniu towarzystwa obszczymurków"??? Pisało się już w tym wątku: "          " Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twego prawa do ich głoszenia." Podobnie i tu. Nie trzeba być pijakiem, żeby bronić prawa sprzedawców do sprzedaży i prawa kupujących do zakupu.      " A we wcześniejszym wątku, o członku "kasty watykańskiej" wykonującym swe obrzędy po pijanemu, była wzmianka, że się samemu nie pije. A jeśli tak, to trudno też lubić pijanych i namolnych. 3) Na samym początku "ruchavitsa" napisał: "      Ubogacacz próbuje ratować podupadające geszefty karczmarskie, licząc że spragniony nocą "plebs" P0stawiony wobec braku alternatywy, zakupi takiego samego sikacza jak w sklepie za 2-3 zł u karczmarza za 10-15." I to jest istotne tło pomysłów "pod widownię" p. Żuka. Dodajmy, że w Rosji też jest podobne nastawienie do chwalenia zakazów pochodzących od władzy - śpiewka "disco rusko" głosi: "Takiego jak Putin - pełnego sił, takiego jak Putin - żeby nie pił". )))
Gwiżdżę na ich prawo. Kilka lat temu na moim osiedlu kręcił się diler narkotyków. Zaprosiłem go któregoś dnia do samochodu. Pojechaliśmy na przejażdżkę, pogadaliśmy. Obiecał mi że nigdy więcej nie pojawi się w moim rejonie. Nadzwyczaj uczciwy człowiek, dotrzymał słowa. Więcej go nie spotkałem.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czyli Kaczyński powiedział prawdę, młodzież pije na potęgę i ta prawda zabolała... Śródmieście Lublina nocą- zero policji i tzw. Straży Miejskiej, za to tłumy wrzeszczących,sikających i rzygajacych małolatów. Zamykanie sklepów, zamiast,po prostu, zatrzymywania pijanych rozrabiaków,to przyznanie się do bezradności i porażki w zarządzaniu.  miastem.
Jak tam z pijaństwem młodzieży, to lepiej wie młodzież - zawsze zdrowie pozwalało jej zatruwać się większą ilością napitków. Rodzice w pierwszej kolejności powinni tego pilnować. Natomiast dalej - pełna zgoda. Straż miejska nie chce pracować, nie chce zdobywać środków dla miasta karami - to zgłasza, żeby zamknąć sklepy. A "prezydent miasta" to podchwytuje ku zachwycie ok. połowy (?) mieszkańców Lublina. To już trąci Bareją (i PRL, rzecz jasna). Będą sobie spokojnie siedzieć strażnicy w śródmieściu i będzie porządek. Nieudolni "stróże porządku", nieudolny "prezydent".
Że co? Rodzice? Jacy rodzice? Bezstresowe wychowanie na jakie nastała moda skutecznie wyklucza jakąkolwiek interwencję rodziców. Zresztą to nienowoczesne słuchać starych.
A to już inna, kolejna sprawa. Pomijając nawet to, czy rodzicom się chce, to jest już bodaj zakaz prawny karania dzieci cieleśnie. A wymaga się odpowiedzialności za postępki dzieci od nich, rodziców. Nie dziwota, że coraz więcej ludzi nie chce mieć dzieci.
A kto mówi o karach cielesnych? Po prostu nieposłuszeństwo jest w modzie. W amerykańskim kinie szeroko promowanym także w Polsce, wzorem do naśladowania jest pyskaty nastolatek który myśli że zjadł wszystkie rozumy a świat nie istniał przed jego narodzinami. I weź takiego wychowaj. A tak jeszcze w kwestii spożycia alkoholu. Wkrótce sylwester. Proponuję wtedy zweryfikować ilu młodych jest trzeźwych 1 stycznia. Ewentualnie zajrzeć na najbliższe juwenalia. I policzyć ilu tam trzeźwych się znajdzie.
 Bez przesady z tą nietrzeźwością. Jej szkodliwość zależy od wieku pijącego i stanu zdrowia, ilości i jakości napitków, jak długo są spożywane, czy z zakąską itd. itp. Ale dorośli (pobierających nauki w wyższych uczelniach też nazywa się "młodzieżą") niech się podtruwają, jak chcą, byle nie czynili nikomu innemu szkody. Można co najwyżej ich przekonywać, że robią błąd, i uzasadniać to, np. naukowo, czy też wskazywać na niebezpieczeństwo, ale ostatecznie to ich sprawa, co robią z sobą. 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Bardzo dobry pomysł!
Zły pomysł. Wprowadza nierówności dzielnicowe. Ogranicza wolność sprzedawcom. Ogranicza wolność kupującym. "Straż Miejska" powinna się cieszyć, że może pomóc miastu, które właśnie zastanawia się nad pożytkiem istnienia "Straży Miejskiej", bo ta wymaga zbyt wiele środków miejskich do istnienia.
Następny chory na wolność. Sram na jakieś równości. Menelstwo, hołotę i patusy trzeba gonić nahajką. Każdy pomysł który zwalcza patologię jest dobry. Alkoholik to nie człowiek, nie ma żadnych praw. To śmieć do utylizacji. Co do zasady, mniej gadaj o wolności, a więcej o odpowiedzialności. Inaczej jesteś populistą.
 "Populistami" to są takie "kozaki", co to za jakieś wymyślone lub wyolbrzymione przewiny by biły "nahajka", żeby "był porządek". To jest "patologia umysłowa", niestety dość liczna na różnych "forach". Tzw. "kultura" tzw. "git ludzi" i "ganiania kotów w wojsku". Będzie nam byle dzicz po wojsku urządzała z Polski "obóz koncentracyjny"... i ustalała jakieś prawa według własnego widzimisię (choć sama często poucza według "kasty watykańskiej", a ta według zabobonów pożydowskich). Takie tałatajstwo jak p. Putin, który najpierw napadł, potem zagarnął i wcielił, a następnie oznajmił, że będzie zwalczał przestępców na wcielonym, bo to jest jego i on ma tu prawo. No i Hitler, ale to wiadomo... (O odpowiedzialności wyraźnie się pisało - niech stróże porządku karzą tych, którzy łamią prawo i to tak, żeby można było z tego utrzymać te służby. Ale nie ma żadnej winy w sprzedaży i kupnie. Głupi tego nie odróżnia. W Rosji też kochają p. Putina, bo taki on "porządek" zaprowadził.)
Chyba dawno nie byłeś w centrum jeśli twierdzisz że to wyolbrzymione. Na ławce obok fontanny nie można spokojnie usiąść bo zaraz jakiś negocjator drobnych podejdzie. Jestem ostatnim, którego można podejrzewać o sympatie do Żuka. Ale tu pomysł ma dobry. Jak tak lubisz towarzystwo obszczymurów to do nich dołącz.
1) Ludzie zaczepiający prośbami o złotówki - mają do tego prawo. Można się zastanawiać, co ma zrobić ktoś, kto nie chce takich zaczepek. Może zakładać ubranie z napisem "Walczę z żebractwem" lub "NIE - pijaństwu!" Można też krótko i wyraźnie powiedzieć "NIE!" i szybko odejść. Lub siedzieć, milczeć i czekać... W każdym razie "zapobieganie" przez zakaz sprzedaży i zakupu - to rozwiązanie bardziej w duchu PRL niż "wolnego targu". W takich Indiach ("największej demokracji", choć swoistej) żebracy zagadują prawie cały czas. Trzeba chyba po prostu czasu i powszechnego odmawiania datków, jeśli chce się zaczepiających zniechęcić. 2) Skąd pomysł o "lubieniu towarzystwa obszczymurków"??? Pisało się już w tym wątku: "          " Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twego prawa do ich głoszenia." Podobnie i tu. Nie trzeba być pijakiem, żeby bronić prawa sprzedawców do sprzedaży i prawa kupujących do zakupu.      " A we wcześniejszym wątku, o członku "kasty watykańskiej" wykonującym swe obrzędy po pijanemu, była wzmianka, że się samemu nie pije. A jeśli tak, to trudno też lubić pijanych i namolnych. 3) Na samym początku "ruchavitsa" napisał: "      Ubogacacz próbuje ratować podupadające geszefty karczmarskie, licząc że spragniony nocą "plebs" P0stawiony wobec braku alternatywy, zakupi takiego samego sikacza jak w sklepie za 2-3 zł u karczmarza za 10-15." I to jest istotne tło pomysłów "pod widownię" p. Żuka. Dodajmy, że w Rosji też jest podobne nastawienie do chwalenia zakazów pochodzących od władzy - śpiewka "disco rusko" głosi: "Takiego jak Putin - pełnego sił, takiego jak Putin - żeby nie pił". )))
Gwiżdżę na ich prawo. Kilka lat temu na moim osiedlu kręcił się diler narkotyków. Zaprosiłem go któregoś dnia do samochodu. Pojechaliśmy na przejażdżkę, pogadaliśmy. Obiecał mi że nigdy więcej nie pojawi się w moim rejonie. Nadzwyczaj uczciwy człowiek, dotrzymał słowa. Więcej go nie spotkałem.
 Ty to masz dar przekonywania...no no...:)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
@Labydnik "Władzy zawsze jest wygodniej zakazywać ogólniej niż pilnować szczegółów" Ale przecież te regulacje nie zakazują ogólnie sprzedaży alkoholu tylko troszkę ograniczają czas i miejsce sprzedaży. To bardzo umiarkowane prawo. Sprzeciwiasz się wiązaniu walki ze skutkami pijaństwa z ograniczeniem sprzedaży alkoholu. Zapominasz, że to pierwsze nie tylko jest trudniejsze dla władzy, ale również znacznie bardziej kosztowne dla społeczeństwa, nie tylko w sensie materialnym. To tak samo jak w medycynie, znacznie lepiej, mądrzej, szybciej i taniej jest zwalczać przyczyny choroby niż jej skutki. Liczy się skuteczna profilaktyka, a nie leczenie raka w ostatnim stadium!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Bardzo dobry pomysł!
Zły pomysł. Wprowadza nierówności dzielnicowe. Ogranicza wolność sprzedawcom. Ogranicza wolność kupującym. "Straż Miejska" powinna się cieszyć, że może pomóc miastu, które właśnie zastanawia się nad pożytkiem istnienia "Straży Miejskiej", bo ta wymaga zbyt wiele środków miejskich do istnienia.
Następny chory na wolność. Sram na jakieś równości. Menelstwo, hołotę i patusy trzeba gonić nahajką. Każdy pomysł który zwalcza patologię jest dobry. Alkoholik to nie człowiek, nie ma żadnych praw. To śmieć do utylizacji. Co do zasady, mniej gadaj o wolności, a więcej o odpowiedzialności. Inaczej jesteś populistą.
"Populistami" to są takie "kozaki", co to za jakieś wymyślone lub wyolbrzymione przewiny by biły "nahajka", żeby "był porządek". To jest "patologia umysłowa", niestety dość liczna na różnych "forach". Tzw. "kultura" tzw. "git ludzi" i "ganiania kotów w wojsku". Będzie nam byle dzicz po wojsku urządzała z Polski "obóz koncentracyjny"... i ustalała jakieś prawa według własnego widzimisię (choć sama często poucza według "kasty watykańskiej", a ta według zabobonów pożydowskich). Takie tałatajstwo jak p. Putin, który najpierw napadł, potem zagarnął i wcielił, a następnie oznajmił, że będzie zwalczał przestępców na wcielonym, bo to jest jego i on ma tu prawo. No i Hitler, ale to wiadomo... (O odpowiedzialności wyraźnie się pisało - niech stróże porządku karzą tych, którzy łamią prawo i to tak, żeby można było z tego utrzymać te służby. Ale nie ma żadnej winy w sprzedaży i kupnie. Głupi tego nie odróżnia. W Rosji też kochają p. Putina, bo taki on "porządek" zaprowadził.)
Chyba dawno nie byłeś w centrum jeśli twierdzisz że to wyolbrzymione. Na ławce obok fontanny nie można spokojnie usiąść bo zaraz jakiś negocjator drobnych podejdzie. Jestem ostatnim, którego można podejrzewać o sympatie do Żuka. Ale tu pomysł ma dobry. Jak tak lubisz towarzystwo obszczymurów to do nich dołącz.
1) Ludzie zaczepiający prośbami o złotówki - mają do tego prawo. Można się zastanawiać, co ma zrobić ktoś, kto nie chce takich zaczepek. Może zakładać ubranie z napisem "Walczę z żebractwem" lub "NIE - pijaństwu!" Można też krótko i wyraźnie powiedzieć "NIE!" i szybko odejść. Lub siedzieć, milczeć i czekać... W każdym razie "zapobieganie" przez zakaz sprzedaży i zakupu - to rozwiązanie bardziej w duchu PRL niż "wolnego targu". W takich Indiach ("największej demokracji", choć swoistej) żebracy zagadują prawie cały czas. Trzeba chyba po prostu czasu i powszechnego odmawiania datków, jeśli chce się zaczepiających zniechęcić. 2) Skąd pomysł o "lubieniu towarzystwa obszczymurków"??? Pisało się już w tym wątku: "          " Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twego prawa do ich głoszenia." Podobnie i tu. Nie trzeba być pijakiem, żeby bronić prawa sprzedawców do sprzedaży i prawa kupujących do zakupu.      " A we wcześniejszym wątku, o członku "kasty watykańskiej" wykonującym swe obrzędy po pijanemu, była wzmianka, że się samemu nie pije. A jeśli tak, to trudno też lubić pijanych i namolnych. 3) Na samym początku "ruchavitsa" napisał: "      Ubogacacz próbuje ratować podupadające geszefty karczmarskie, licząc że spragniony nocą "plebs" P0stawiony wobec braku alternatywy, zakupi takiego samego sikacza jak w sklepie za 2-3 zł u karczmarza za 10-15." I to jest istotne tło pomysłów "pod widownię" p. Żuka. Dodajmy, że w Rosji też jest podobne nastawienie do chwalenia zakazów pochodzących od władzy - śpiewka "disco rusko" głosi: "Takiego jak Putin - pełnego sił, takiego jak Putin - żeby nie pił". )))
Gwiżdżę na ich prawo. Kilka lat temu na moim osiedlu kręcił się diler narkotyków. Zaprosiłem go któregoś dnia do samochodu. Pojechaliśmy na przejażdżkę, pogadaliśmy. Obiecał mi że nigdy więcej nie pojawi się w moim rejonie. Nadzwyczaj uczciwy człowiek, dotrzymał słowa. Więcej go nie spotkałem.
Ty to masz dar przekonywania...no no...:)
Trafił mi się wtedy uważny słuchacz. Wysłuchał wszystkiego co miałem do powiedzenia i nawet raz nie oponował. Mądrego to jednym słowem przekonasz.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czyli Kaczyński powiedział prawdę, młodzież pije na potęgę i ta prawda zabolała... Śródmieście Lublina nocą- zero policji i tzw. Straży Miejskiej, za to tłumy wrzeszczących,sikających i rzygajacych małolatów. Zamykanie sklepów, zamiast,po prostu, zatrzymywania pijanych rozrabiaków,to przyznanie się do bezradności i porażki w zarządzaniu.  miastem.
Jak tam z pijaństwem młodzieży, to lepiej wie młodzież - zawsze zdrowie pozwalało jej zatruwać się większą ilością napitków. Rodzice w pierwszej kolejności powinni tego pilnować. Natomiast dalej - pełna zgoda. Straż miejska nie chce pracować, nie chce zdobywać środków dla miasta karami - to zgłasza, żeby zamknąć sklepy. A "prezydent miasta" to podchwytuje ku zachwycie ok. połowy (?) mieszkańców Lublina. To już trąci Bareją (i PRL, rzecz jasna). Będą sobie spokojnie siedzieć strażnicy w śródmieściu i będzie porządek. Nieudolni "stróże porządku", nieudolny "prezydent".
Że co? Rodzice? Jacy rodzice? Bezstresowe wychowanie na jakie nastała moda skutecznie wyklucza jakąkolwiek interwencję rodziców. Zresztą to nienowoczesne słuchać starych.
A to już inna, kolejna sprawa. Pomijając nawet to, czy rodzicom się chce, to jest już bodaj zakaz prawny karania dzieci cieleśnie. A wymaga się odpowiedzialności za postępki dzieci od nich, rodziców. Nie dziwota, że coraz więcej ludzi nie chce mieć dzieci.
A kto mówi o karach cielesnych? Po prostu nieposłuszeństwo jest w modzie. W amerykańskim kinie szeroko promowanym także w Polsce, wzorem do naśladowania jest pyskaty nastolatek który myśli że zjadł wszystkie rozumy a świat nie istniał przed jego narodzinami. I weź takiego wychowaj. A tak jeszcze w kwestii spożycia alkoholu. Wkrótce sylwester. Proponuję wtedy zweryfikować ilu młodych jest trzeźwych 1 stycznia. Ewentualnie zajrzeć na najbliższe juwenalia. I policzyć ilu tam trzeźwych się znajdzie.
Bez przesady z tą nietrzeźwością. Jej szkodliwość zależy od wieku pijącego i stanu zdrowia, ilości i jakości napitków, jak długo są spożywane, czy z zakąską itd. itp. Ale dorośli (pobierających nauki w wyższych uczelniach też nazywa się "młodzieżą") niech się podtruwają, jak chcą, byle nie czynili nikomu innemu szkody. Można co najwyżej ich przekonywać, że robią błąd, i uzasadniać to, np. naukowo, czy też wskazywać na niebezpieczeństwo, ale ostatecznie to ich sprawa, co robią z sobą.
Norwegia w ramach walki z alkoholizmem ograniczyła ilość miejsc gdzie można kupić alkohol. I nikt nie protestował ani nie oburzał się że to zamach na wolność.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Bardzo dobry pomysł!
Zły pomysł. Wprowadza nierówności dzielnicowe. Ogranicza wolność sprzedawcom. Ogranicza wolność kupującym. "Straż Miejska" powinna się cieszyć, że może pomóc miastu, które właśnie zastanawia się nad pożytkiem istnienia "Straży Miejskiej", bo ta wymaga zbyt wiele środków miejskich do istnienia.
Następny chory na wolność. Sram na jakieś równości. Menelstwo, hołotę i patusy trzeba gonić nahajką. Każdy pomysł który zwalcza patologię jest dobry. Alkoholik to nie człowiek, nie ma żadnych praw. To śmieć do utylizacji. Co do zasady, mniej gadaj o wolności, a więcej o odpowiedzialności. Inaczej jesteś populistą.
"Populistami" to są takie "kozaki", co to za jakieś wymyślone lub wyolbrzymione przewiny by biły "nahajka", żeby "był porządek". To jest "patologia umysłowa", niestety dość liczna na różnych "forach". Tzw. "kultura" tzw. "git ludzi" i "ganiania kotów w wojsku". Będzie nam byle dzicz po wojsku urządzała z Polski "obóz koncentracyjny"... i ustalała jakieś prawa według własnego widzimisię (choć sama często poucza według "kasty watykańskiej", a ta według zabobonów pożydowskich). Takie tałatajstwo jak p. Putin, który najpierw napadł, potem zagarnął i wcielił, a następnie oznajmił, że będzie zwalczał przestępców na wcielonym, bo to jest jego i on ma tu prawo. No i Hitler, ale to wiadomo... (O odpowiedzialności wyraźnie się pisało - niech stróże porządku karzą tych, którzy łamią prawo i to tak, żeby można było z tego utrzymać te służby. Ale nie ma żadnej winy w sprzedaży i kupnie. Głupi tego nie odróżnia. W Rosji też kochają p. Putina, bo taki on "porządek" zaprowadził.)
Chyba dawno nie byłeś w centrum jeśli twierdzisz że to wyolbrzymione. Na ławce obok fontanny nie można spokojnie usiąść bo zaraz jakiś negocjator drobnych podejdzie. Jestem ostatnim, którego można podejrzewać o sympatie do Żuka. Ale tu pomysł ma dobry. Jak tak lubisz towarzystwo obszczymurów to do nich dołącz.
1) Ludzie zaczepiający prośbami o złotówki - mają do tego prawo. Można się zastanawiać, co ma zrobić ktoś, kto nie chce takich zaczepek. Może zakładać ubranie z napisem "Walczę z żebractwem" lub "NIE - pijaństwu!" Można też krótko i wyraźnie powiedzieć "NIE!" i szybko odejść. Lub siedzieć, milczeć i czekać... W każdym razie "zapobieganie" przez zakaz sprzedaży i zakupu - to rozwiązanie bardziej w duchu PRL niż "wolnego targu". W takich Indiach ("największej demokracji", choć swoistej) żebracy zagadują prawie cały czas. Trzeba chyba po prostu czasu i powszechnego odmawiania datków, jeśli chce się zaczepiających zniechęcić. 2) Skąd pomysł o "lubieniu towarzystwa obszczymurków"??? Pisało się już w tym wątku: "          " Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twego prawa do ich głoszenia." Podobnie i tu. Nie trzeba być pijakiem, żeby bronić prawa sprzedawców do sprzedaży i prawa kupujących do zakupu.      " A we wcześniejszym wątku, o członku "kasty watykańskiej" wykonującym swe obrzędy po pijanemu, była wzmianka, że się samemu nie pije. A jeśli tak, to trudno też lubić pijanych i namolnych. 3) Na samym początku "ruchavitsa" napisał: "      Ubogacacz próbuje ratować podupadające geszefty karczmarskie, licząc że spragniony nocą "plebs" P0stawiony wobec braku alternatywy, zakupi takiego samego sikacza jak w sklepie za 2-3 zł u karczmarza za 10-15." I to jest istotne tło pomysłów "pod widownię" p. Żuka. Dodajmy, że w Rosji też jest podobne nastawienie do chwalenia zakazów pochodzących od władzy - śpiewka "disco rusko" głosi: "Takiego jak Putin - pełnego sił, takiego jak Putin - żeby nie pił". )))
Gwiżdżę na ich prawo. Kilka lat temu na moim osiedlu kręcił się diler narkotyków. Zaprosiłem go któregoś dnia do samochodu. Pojechaliśmy na przejażdżkę, pogadaliśmy. Obiecał mi że nigdy więcej nie pojawi się w moim rejonie. Nadzwyczaj uczciwy człowiek, dotrzymał słowa. Więcej go nie spotkałem.
Ty to masz dar przekonywania...no no...:)
Trafił mi się wtedy uważny słuchacz. Wysłuchał wszystkiego co miałem do powiedzenia i nawet raz nie oponował. Mądrego to jednym słowem przekonasz.
 Ooooo, wielka skromność. I zbyteczna. Powinno być, że mądre słowo trafiło do serca uważnego słuchacza. Wiadać że masz autorytet:)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czyli Kaczyński powiedział prawdę, młodzież pije na potęgę i ta prawda zabolała... Śródmieście Lublina nocą- zero policji i tzw. Straży Miejskiej, za to tłumy wrzeszczących,sikających i rzygajacych małolatów. Zamykanie sklepów, zamiast,po prostu, zatrzymywania pijanych rozrabiaków,to przyznanie się do bezradności i porażki w zarządzaniu.  miastem.
Jak tam z pijaństwem młodzieży, to lepiej wie młodzież - zawsze zdrowie pozwalało jej zatruwać się większą ilością napitków. Rodzice w pierwszej kolejności powinni tego pilnować. Natomiast dalej - pełna zgoda. Straż miejska nie chce pracować, nie chce zdobywać środków dla miasta karami - to zgłasza, żeby zamknąć sklepy. A "prezydent miasta" to podchwytuje ku zachwycie ok. połowy (?) mieszkańców Lublina. To już trąci Bareją (i PRL, rzecz jasna). Będą sobie spokojnie siedzieć strażnicy w śródmieściu i będzie porządek. Nieudolni "stróże porządku", nieudolny "prezydent".
Że co? Rodzice? Jacy rodzice? Bezstresowe wychowanie na jakie nastała moda skutecznie wyklucza jakąkolwiek interwencję rodziców. Zresztą to nienowoczesne słuchać starych.
A to już inna, kolejna sprawa. Pomijając nawet to, czy rodzicom się chce, to jest już bodaj zakaz prawny karania dzieci cieleśnie. A wymaga się odpowiedzialności za postępki dzieci od nich, rodziców. Nie dziwota, że coraz więcej ludzi nie chce mieć dzieci.
A kto mówi o karach cielesnych? Po prostu nieposłuszeństwo jest w modzie. W amerykańskim kinie szeroko promowanym także w Polsce, wzorem do naśladowania jest pyskaty nastolatek który myśli że zjadł wszystkie rozumy a świat nie istniał przed jego narodzinami. I weź takiego wychowaj. A tak jeszcze w kwestii spożycia alkoholu. Wkrótce sylwester. Proponuję wtedy zweryfikować ilu młodych jest trzeźwych 1 stycznia. Ewentualnie zajrzeć na najbliższe juwenalia. I policzyć ilu tam trzeźwych się znajdzie.
Bez przesady z tą nietrzeźwością. Jej szkodliwość zależy od wieku pijącego i stanu zdrowia, ilości i jakości napitków, jak długo są spożywane, czy z zakąską itd. itp. Ale dorośli (pobierających nauki w wyższych uczelniach też nazywa się "młodzieżą") niech się podtruwają, jak chcą, byle nie czynili nikomu innemu szkody. Można co najwyżej ich przekonywać, że robią błąd, i uzasadniać to, np. naukowo, czy też wskazywać na niebezpieczeństwo, ale ostatecznie to ich sprawa, co robią z sobą.
Norwegia w ramach walki z alkoholizmem ograniczyła ilość miejsc gdzie można kupić alkohol. I nikt nie protestował ani nie oburzał się że to zamach na wolność.
 W Norwegii nie takie rzeczy przechodzą. Np. prawa rodziców do dziecka są mocno ograniczone. Norwegia chyba nie bardzo uporała się ze swoją "narodowo-socjalistyczną" przeszłością. Pozostaje też coś z  "rygoryzmu protestanckiego". Poza tym w dobrobycie można sobie różne rzeczy załatwić względnie łatwo, np. ma się więcej wolnego czasu, większe mieszkania i większe lodówki ) Na dworze zaś jest dość chłodno, więc... Można by jeszcze sporo dołożyć.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czyli Kaczyński powiedział prawdę, młodzież pije na potęgę i ta prawda zabolała... Śródmieście Lublina nocą- zero policji i tzw. Straży Miejskiej, za to tłumy wrzeszczących,sikających i rzygajacych małolatów. Zamykanie sklepów, zamiast,po prostu, zatrzymywania pijanych rozrabiaków,to przyznanie się do bezradności i porażki w zarządzaniu.  miastem.
Jak tam z pijaństwem młodzieży, to lepiej wie młodzież - zawsze zdrowie pozwalało jej zatruwać się większą ilością napitków. Rodzice w pierwszej kolejności powinni tego pilnować. Natomiast dalej - pełna zgoda. Straż miejska nie chce pracować, nie chce zdobywać środków dla miasta karami - to zgłasza, żeby zamknąć sklepy. A "prezydent miasta" to podchwytuje ku zachwycie ok. połowy (?) mieszkańców Lublina. To już trąci Bareją (i PRL, rzecz jasna). Będą sobie spokojnie siedzieć strażnicy w śródmieściu i będzie porządek. Nieudolni "stróże porządku", nieudolny "prezydent".
Że co? Rodzice? Jacy rodzice? Bezstresowe wychowanie na jakie nastała moda skutecznie wyklucza jakąkolwiek interwencję rodziców. Zresztą to nienowoczesne słuchać starych.
A to już inna, kolejna sprawa. Pomijając nawet to, czy rodzicom się chce, to jest już bodaj zakaz prawny karania dzieci cieleśnie. A wymaga się odpowiedzialności za postępki dzieci od nich, rodziców. Nie dziwota, że coraz więcej ludzi nie chce mieć dzieci.
A kto mówi o karach cielesnych? Po prostu nieposłuszeństwo jest w modzie. W amerykańskim kinie szeroko promowanym także w Polsce, wzorem do naśladowania jest pyskaty nastolatek który myśli że zjadł wszystkie rozumy a świat nie istniał przed jego narodzinami. I weź takiego wychowaj. A tak jeszcze w kwestii spożycia alkoholu. Wkrótce sylwester. Proponuję wtedy zweryfikować ilu młodych jest trzeźwych 1 stycznia. Ewentualnie zajrzeć na najbliższe juwenalia. I policzyć ilu tam trzeźwych się znajdzie.
Bez przesady z tą nietrzeźwością. Jej szkodliwość zależy od wieku pijącego i stanu zdrowia, ilości i jakości napitków, jak długo są spożywane, czy z zakąską itd. itp. Ale dorośli (pobierających nauki w wyższych uczelniach też nazywa się "młodzieżą") niech się podtruwają, jak chcą, byle nie czynili nikomu innemu szkody. Można co najwyżej ich przekonywać, że robią błąd, i uzasadniać to, np. naukowo, czy też wskazywać na niebezpieczeństwo, ale ostatecznie to ich sprawa, co robią z sobą.
Norwegia w ramach walki z alkoholizmem ograniczyła ilość miejsc gdzie można kupić alkohol. I nikt nie protestował ani nie oburzał się że to zamach na wolność.
W Norwegii nie takie rzeczy przechodzą. Np. prawa rodziców do dziecka są mocno ograniczone. Norwegia chyba nie bardzo uporała się ze swoją "narodowo-socjalistyczną" przeszłością. Pozostaje też coś z  "rygoryzmu protestanckiego". Poza tym w dobrobycie można sobie różne rzeczy załatwić względnie łatwo, np. ma się więcej wolnego czasu, większe mieszkania i większe lodówki ) Na dworze zaś jest dość chłodno, więc... Można by jeszcze sporo dołożyć.
W sprawie walki z alkoholizmem wybrali jednak właściwe narzędzie. Czasami trzeba śrubę dokręcić.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Czyli Kaczyński powiedział prawdę, młodzież pije na potęgę i ta prawda zabolała... Śródmieście Lublina nocą- zero policji i tzw. Straży Miejskiej, za to tłumy wrzeszczących,sikających i rzygajacych małolatów. Zamykanie sklepów, zamiast,po prostu, zatrzymywania pijanych rozrabiaków,to przyznanie się do bezradności i porażki w zarządzaniu.  miastem.
Jak tam z pijaństwem młodzieży, to lepiej wie młodzież - zawsze zdrowie pozwalało jej zatruwać się większą ilością napitków. Rodzice w pierwszej kolejności powinni tego pilnować. Natomiast dalej - pełna zgoda. Straż miejska nie chce pracować, nie chce zdobywać środków dla miasta karami - to zgłasza, żeby zamknąć sklepy. A "prezydent miasta" to podchwytuje ku zachwycie ok. połowy (?) mieszkańców Lublina. To już trąci Bareją (i PRL, rzecz jasna). Będą sobie spokojnie siedzieć strażnicy w śródmieściu i będzie porządek. Nieudolni "stróże porządku", nieudolny "prezydent".
Że co? Rodzice? Jacy rodzice? Bezstresowe wychowanie na jakie nastała moda skutecznie wyklucza jakąkolwiek interwencję rodziców. Zresztą to nienowoczesne słuchać starych.
A to już inna, kolejna sprawa. Pomijając nawet to, czy rodzicom się chce, to jest już bodaj zakaz prawny karania dzieci cieleśnie. A wymaga się odpowiedzialności za postępki dzieci od nich, rodziców. Nie dziwota, że coraz więcej ludzi nie chce mieć dzieci.
A kto mówi o karach cielesnych? Po prostu nieposłuszeństwo jest w modzie. W amerykańskim kinie szeroko promowanym także w Polsce, wzorem do naśladowania jest pyskaty nastolatek który myśli że zjadł wszystkie rozumy a świat nie istniał przed jego narodzinami. I weź takiego wychowaj. A tak jeszcze w kwestii spożycia alkoholu. Wkrótce sylwester. Proponuję wtedy zweryfikować ilu młodych jest trzeźwych 1 stycznia. Ewentualnie zajrzeć na najbliższe juwenalia. I policzyć ilu tam trzeźwych się znajdzie.
Bez przesady z tą nietrzeźwością. Jej szkodliwość zależy od wieku pijącego i stanu zdrowia, ilości i jakości napitków, jak długo są spożywane, czy z zakąską itd. itp. Ale dorośli (pobierających nauki w wyższych uczelniach też nazywa się "młodzieżą") niech się podtruwają, jak chcą, byle nie czynili nikomu innemu szkody. Można co najwyżej ich przekonywać, że robią błąd, i uzasadniać to, np. naukowo, czy też wskazywać na niebezpieczeństwo, ale ostatecznie to ich sprawa, co robią z sobą.
Norwegia w ramach walki z alkoholizmem ograniczyła ilość miejsc gdzie można kupić alkohol. I nikt nie protestował ani nie oburzał się że to zamach na wolność.
W Norwegii nie takie rzeczy przechodzą. Np. prawa rodziców do dziecka są mocno ograniczone. Norwegia chyba nie bardzo uporała się ze swoją "narodowo-socjalistyczną" przeszłością. Pozostaje też coś z  "rygoryzmu protestanckiego". Poza tym w dobrobycie można sobie różne rzeczy załatwić względnie łatwo, np. ma się więcej wolnego czasu, większe mieszkania i większe lodówki ) Na dworze zaś jest dość chłodno, więc... Można by jeszcze sporo dołożyć.
W sprawie walki z alkoholizmem wybrali jednak właściwe narzędzie. Czasami trzeba śrubę dokręcić.
 Bardzo głupie narzędzie (np. jeszcze tworzy "owoc zakazany"), ale Norwegom to nie bardzo przeszkadza. Są też zbyt leniwi, żeby w tej sprawie wierzgać. 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
@Labydnik "Władzy zawsze jest wygodniej zakazywać ogólniej niż pilnować szczegółów" 1) "Ale przecież te regulacje nie zakazują ogólnie sprzedaży alkoholu tylko troszkę ograniczają czas i miejsce sprzedaży. To bardzo umiarkowane prawo." Nie. Prawda, że całkowity zakaz byłby jeszcze prostszy, ale tu też np. nie wnika się w jednostkowe skłonności do czynienia szkód wokół siebie, zdolność do rozkładu spożywanego napoju, itd. itp. Poza tym, ludzie na ogół piją "społecznie", a spotykają się o zmroku, więc opisany zakaz zakupów o zmroku bywa dolegliwy.  "Umiarkowane prawo" to by było bardziej, gdyby zakaz obowiązywał np. w godz. 5-7 rano. )  2) "Sprzeciwiasz się wiązaniu walki ze skutkami pijaństwa z ograniczeniem sprzedaży alkoholu. Zapominasz, że to pierwsze nie tylko jest trudniejsze dla władzy, ale również znacznie bardziej kosztowne dla społeczeństwa, nie tylko w sensie materialnym." Nie. Było przecież wspomniane, że "tak jest władzy łatwiej" (dokładnie: " Władzy zawsze jest wygodniej zakazywać ogólniej niż pilnować szczegółów.") , więc nie jest prawdą, że się "zapomina". "Kosztowność" powinna być pokrywana w karach (wliczając w to odszkodowania). 
        3) "To tak samo jak w medycynie, znacznie lepiej, mądrzej, szybciej i taniej jest zwalczać przyczyny choroby niż jej skutki. Liczy się skuteczna profilaktyka, a nie leczenie raka w ostatnim stadium!"  Oczekiwane "argumentum". ) Jednak też niejasne. Ułatwijmy rozmówcy zadanie i przyjmijmy, że nie chodzi o zwalczanie pijaństwa, ale o czynienie szkód społeczeństwu. "Taniej" to może być dla tych, którzy chcą ciszy w domach, ale nie jest tak dla sprzedawcy i dla kupujących. Spożycie w pobliskiej gospodzie jest o wiele droższe. Ani "szybciej". Sprzedawca wolniej zarabia, mniejsze zarobki utrudniają mu różne działania. Kupujący tracą czas na zakup nie tam, gdzie im wygodnie i szybko. Nie byłoby raczej też taniej dla tych, którzy zarabiają na przybywających do Lublina po nauki. Przybysze mogą nie chcieć żyć w mieście zakazów. W następstwie też "mądrzej" to nie jest. Wprowadzanie rozwiązań "ad hoc" utrudnia w ogóle życie, bo łamie proste zasady, tu: jeden sprzedaje napoje kiedy chce, drugi nabywa, kiedy chce. Ale taniej i szybciej - to by było dla tych, którzy cierpią od hałasu, i dla "straży".  "Rak w ostatnim stadium"??? O co chodzi? Jakieś hałasy od czasu do czasu? Większym rakiem jest łamanie podstawowych zasad wolności sprzedaży i zakupu lub gnicie "straży", która nie po to została powołana, żeby domagać się ograniczenia wolności ludzi.     
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
@Labydnik "Władzy zawsze jest wygodniej zakazywać ogólniej niż pilnować szczegółów" Ale przecież te regulacje nie zakazują ogólnie sprzedaży alkoholu tylko troszkę ograniczają czas i miejsce sprzedaży. To bardzo umiarkowane prawo. Sprzeciwiasz się wiązaniu walki ze skutkami pijaństwa z ograniczeniem sprzedaży alkoholu. Zapominasz, że to pierwsze nie tylko jest trudniejsze dla władzy, ale również znacznie bardziej kosztowne dla społeczeństwa, nie tylko w sensie materialnym. To tak samo jak w medycynie, znacznie lepiej, mądrzej, szybciej i taniej jest zwalczać przyczyny choroby niż jej skutki. Liczy się skuteczna profilaktyka, a nie leczenie raka w ostatnim stadium!
 1) @Labydnik "Władzy zawsze jest wygodniej zakazywać ogólniej niż pilnować szczegółów"  "Ale przecież te regulacje nie zakazują ogólnie sprzedaży alkoholu tylko troszkę ograniczają czas i miejsce sprzedaży. To bardzo umiarkowane prawo." Nie. Prawda, że całkowity zakaz byłby jeszcze prostszy, ale tu też np. nie wnika się w jednostkowe skłonności do czynienia szkód wokół siebie, zdolność do rozkładu spożywanego napoju, itd. itp. Poza tym, ludzie na ogół piją "społecznie", a spotykają się o zmroku, więc opisany zakaz zakupów o zmroku bywa dolegliwy.  "Umiarkowane prawo" to by było bardziej, gdyby zakaz obowiązywał np. w godz. 5-7 rano. )  ...  2) "Sprzeciwiasz się wiązaniu walki ze skutkami pijaństwa z ograniczeniem sprzedaży alkoholu. Zapominasz, że to pierwsze nie tylko jest trudniejsze dla władzy, ale również znacznie bardziej kosztowne dla społeczeństwa, nie tylko w sensie materialnym." Nie. Było przecież wspomniane, że "tak jest władzy łatwiej" (dokładnie: " Władzy zawsze jest wygodniej zakazywać ogólniej niż pilnować szczegółów.") , więc nie jest prawdą, że się "zapomina". "Kosztowność" powinna być pokrywana w karach (wliczając w to odszkodowania). ...  3) "To tak samo jak w medycynie, znacznie lepiej, mądrzej, szybciej i taniej jest zwalczać przyczyny choroby niż jej skutki. Liczy się skuteczna profilaktyka, a nie leczenie raka w ostatnim stadium!"  Oczekiwane "argumentum". ) Jednak też niejasne. Ułatwijmy rozmówcy zadanie i przyjmijmy, że nie chodzi o zwalczanie pijaństwa, ale o czynienie szkód społeczeństwu. "Taniej" to może być dla tych, którzy chcą ciszy w domach, ale nie jest tak dla sprzedawcy i dla kupujących. Spożycie w pobliskiej gospodzie jest o wiele droższe. Ani "szybciej". Sprzedawca wolniej zarabia, mniejsze zarobki utrudniają mu różne działania. Kupujący tracą czas na zakup nie tam, gdzie im wygodnie i szybko. Nie byłoby raczej też taniej dla tych, którzy zarabiają na przybywających do Lublina po nauki. Przybysze mogą nie chcieć żyć w mieście zakazów. W następstwie też "mądrzej" to nie jest. Wprowadzanie rozwiązań "ad hoc" utrudnia w ogóle życie, bo łamie proste zasady, tu: jeden sprzedaje napoje kiedy chce, drugi nabywa, kiedy chce. Ale taniej i szybciej - to by było dla tych, którzy cierpią od hałasu, i dla "straży".  "Rak w ostatnim stadium"??? O co chodzi? Jakieś hałasy od czasu do czasu? Większym rakiem jest łamanie podstawowych zasad wolności sprzedaży i zakupu lub gnicie "straży", która nie po to została powołana, żeby domagać się ograniczenia wolności ludzi.     
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 3 z 3

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...