Do zawodów zaufania publicznego zalicza się profesje polegające na wykonywaniu zadań o szczególnym charakterze z punktu widzenia zadań publicznych i z troski o realizację interesu publicznego. Proszę podaż imię i nazwisko księdza dobrodzieja. Jest osobą publiczną i należ takiego łobuza napiętnować. Wymierzyć publicznie 50 batów na goła du..... .
|
|
Nie zdziwiło mnie to. Widziałem go raz jak z papierosem w ręku trąbił na kierowcę któremu kończył się pas, wymachując przy tym rękami. A tak to tylko kasa i kasa.
|
|
TERAZ CZARNA MAFIA ZADBA ŻEBY NIC MU SIE NIE STAŁO GRZYWNA TO CHYBA NAJWYŻSZY WYMIAR KARY BO BOJA SIE SĄDZIC TYCH W SUTANNACH NIESTETY...................
|
|
Ładny przykład dla wiernych daje lubelska kuria.!!
|
|
jak na statystyki Dz.Wsch. od 2013 to i tak nie wielu? Ciekawe ilu na jeździe pod wpływem wpadło prawników, lekarzy, nauczycieli i innych "wysoko etycznych"zawodach?
|
|
Mamy okres postu, a kościół apeluje o zachowanie trzeżwości a co szanowny ksiądz na to? Ma swoją receptę na abstynencję w okresie postu? Dzzzzzziwne podejście tego księdza do zaleceń swoich przełożonych.
|
|
Kobieta zrobiła mu awanturę to wypił
|
|
rzecznik prasowy kurii w osobie ks. Krzysztofa nie powinien się wypowiadać w tej sprawie, pracowali razem na parafii św. Rodziny, ksiądz Leszek jako Wikariusz a ks Krzusztof w Radio ER A alkoholizm można wyleczyć.
|
|
kiedy wreszccie arcybiskup podejmnie decyzję w sprawie tego kapłana, który kłamie. Uwolnijcie parafian od takiego człowieka, wstyd dla Kościoła, Mamy Wielki Post.
|
|
Tam się dopiero chleje i wali co się da.
|
|
Za komuny milicjanci byli lepsi,bo zdarzało sie ,że pili z proboszczem,a złapawszy pijanego ks na ulicy samochód zostawiali pod kuria ,a delikwenta odwozili na pllebanię.
|
|
"Chcieliście rządów PIS-u, no to je macie: skumbrie w tomacie, pstrąg" - to tak parafrazując klasyka.
|
|
Parafia księdza proboszcza Leszka S. ma stronę internetową. Można na tej stronie uczciwie poinformować parafian, że w dniu .......................................ksiądz proboszcz Leszka S. będzie jeździł na terenie miasta Lublin będąc pod działaniem alkoholu. To rozwiązanie jest bardzo dobre dla samego dobrodzieja (uniknie kłopotów), dla kurii (oszczędzą wstydu za podwładnych), a nadto dla samych parafian (nikogo z nas nie zabije).
|
|
TO BYŁY "SKUMBRIE W TOMACIE....chcieliscie to macie " ANTYKOMUNISTYCZNY TEKST W OKRESIE JARUZELSKIEGO KISZCZAKA. ZA PIS masz pełną wolnośc wypowiedzi zslowski betonie !
|
|
policjanci mają prze...ne
|
|
Zastanawia mnie, i jednoczesnie smuci i przeraża jedna rzecz.
Sądzac po komentarzach, alkoholowa przypadłość ks. proboszcza była znana wszystkim parafianom. Wielu z nich zauważyło chociażby jego "niepewny" stan w czasie sprawowania Mszy. Dlaczego nikt nie zareagował? Z kart Pisma Św. znamy cos takiego, jak braterskie upomnienie - najpierw pogadać w cztery oczy, a potem uderzyć wyżej, o ile nic nie poskutkowało. Czy ktokolwiek z parafian próbował porozmawiać z ksiedzem?
Przypomina mi się sytuacja sprzed mnij więcej roku, kiedy to nawalony ordynator z Jaczewskiego spowodował wypadek, na szczescie, niegroźny w skutkach - jakieś tam wgniecenia na karoserii. Pamietam dobrze, jak dopiero w komentarzach - zarowno tu, jak i na kurierze - co niektórzy dali upust swym emocjom. Anonimowość, choć pozorna, temu sprzyja, "On przychodził do pracy pijany od lat, wszyscy o tym wiedzieli" etc etc etc
Gdzie byliscie? Czego nie zareagowaliście? Bo wasz szef? Przełozony? To znaczy, jezeli wasz szef siada za kółko po pijaku, i ta sytuacja sie powtarza od lat, jest pewnym constansem, to sorry Winnetou - macie obowiazek zareagować.
Cale szczęscie, ze zarówno rzeczony ordynator, jak i ksiadz proboszcz, nikogo nie zabili. Inaczej, krew potencjalnej ofiary byłaby na waszych rękach, Którzy wiedzieliście i nie reagowaliście.
|
|
Podobne pytania można skierować do przełożonych, którzy też jakoś nie spieszyli się z upomnieniami. Co, nie wiedzieli, że ich podwładni chleją i jeżdżą?
|
|
Zastanawia mnie, i jednoczesnie smuci i przeraża jedna rzecz. Sądzac po komentarzach, alkoholowa przypadłość ks. proboszcza była znana wszystkim parafianom. Wielu z nich zauważyło chociażby jego "niepewny" stan w czasie sprawowania Mszy. Dlaczego nikt nie zareagował? Z kart Pisma Św. znamy cos takiego, jak braterskie upomnienie - najpierw pogadać w cztery oczy, a potem uderzyć wyżej, o ile nic nie poskutkowało. Czy ktokolwiek z parafian próbował porozmawiać z ksiedzem? Przypomina mi się sytuacja sprzed mnij więcej roku, kiedy to nawalony ordynator z Jaczewskiego spowodował wypadek, na szczescie, niegroźny w skutkach - jakieś tam wgniecenia na karoserii. Pamietam dobrze, jak dopiero w komentarzach - zarowno tu, jak i na kurierze - co niektórzy dali upust swym emocjom. Anonimowość, choć pozorna, temu sprzyja, "On przychodził do pracy pijany od lat, wszyscy o tym wiedzieli" etc etc etc Gdzie byliscie? Czego nie zareagowaliście? Bo wasz szef? Przełozony? To znaczy, jezeli wasz szef siada za kółko po pijaku, i ta sytuacja sie powtarza od lat, jest pewnym constansem, to sorry Winnetou - macie obowiazek zareagować. Cale szczęscie, ze zarówno rzeczony ordynator, jak i ksiadz proboszcz, nikogo nie zabili. Inaczej, krew potencjalnej ofiary byłaby na waszych rękach, Którzy wiedzieliście i nie reagowaliście. Otóż niejednokrotnie były prowadzone rozmowy z proboszczem, propozycja leczenia, ale on odpowiadał, ze jeszcze nie czas, ze panuje nad sytuacją. W koncu o przypadłosci alkoholowej zostało doniesione do kurii i co z tego? Nic. Żadnej reakcji zwierzchników. |
|
Powtórzę - całe szczęscie, że nikogo nie zabił. Wstyd dla kurii.
|
|
Księże Proboszczu Leniu, mój kumplu, coś Ty narobił? Ale nie pękaj, niestety nie mam możliwości Ci pomóc.
|
Strona 2 z 3
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|