Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

"Na piwo chodziło się do Tip Topu". Spacery po Lublinie, którego nie znajdziesz w przewodniku

Utworzony przez Użytkownik niezarejestrowany, 25 sierpnia 2017 r. o 23:14 Powrót do artykułu
Nie Radziszewskiego a Langiewicza mieszkałem pod 18 A po drugiej stronie Tip Topu był Fafik i komu to przeszkadzalo?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
CHODZIŁO SIĘ , CHODZIŁO DO "FAFIKA"... KLUB "NORA " BYŁ DLA ELIT. BYŁ "MEDYK", UMAWIAŁO SIĘ RÓWNIEŻ POD "MURZYNKIEM". PĄCZKI " U MADEJA" BYŁY SUPER. ITD... TO MOŻNA WSPOMINAĆ Z KIMŚ, KTO TAM BYŁ W TYM CZASIE.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
nie Zimny Dół tylko ZIMNE DOŁY przyjezdny lubelaku
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ja na piwo chodziłem do kawiarni Księżycowa.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Kiedy ja studiwalem, {lata 1973-78} naprzeciwko Tip-Top-u byla juz Karczma Slupska, ze slynnymi dancigami.Najslynniejszy byl oczywiscie Tip- top, gdzi oblewalsmy zdane i nie egzaminy. Czsto jednak piwa tam nie bylo, to wtedy, alternatywa byla Trojka na owczesnej AL PKWN lub Ksiezycowa,gdzie mozna bylo dostac tez pyszne flaczki, lub forszmak .W Tip-Top-ie z czasem wprowadzono, w zwiasku z ustawa o trzezwosci tzw. konsumpcja, byly to kawaleczki zoltego sera , ktore obowiazywaly do kazdej butelki piwa! Chociaz w tamtych czasach studentow bylo znacznie mniej to brakowalo takich miejsc jak Tip-Top, a i piwa tam czesto brakowalo. Niestety taka byla PRL-owska rzeczywistosc. 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A jak ja uczyłem się w liceum (druga połowa lat 80) to na piwo chodziliśmy czasami do Czechowianki - ul. Czechowska naprzeciwko obecnego hotelu Campanile. Teraz jest tam chyba pralnia. Straszna "mordownia" to była, ale konsumpcja obowiązkowa (żółty ser albo pasztet na papierowej tacce). Nas chłopców z dobrego (najlepszego) liceum trochę kręciło takie "upadlanie się". Czytało się Hłaskę i to były podobne klimaty.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A pod "Tip-Topem" piwo się piło na dworze pod kasztanem. Jak było. Bo w Lublinie nie istniało miejsce gdzie piwo było zawsze.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dziennik Wschodni jest dla mnie jedynym kontaktem z rodzinnym miastem. Ale nawet w oddalonym o tys. kilometrów Florianopolis ciepło wspominam tamte licealne i akademickie czasy. Kochana moja małżonka odwiedziła Lublin wiosną br. roku i opowiadała o wszystkich zmianach cywilizujących nasz Raj. Oczywiście sentymenty należy odłożyć na półkę i patrzyć poprzez różowe okulary młodzieży, która ma szczęście żyć w odmiennych czasach. Coraz bardziej korci mnie na przyjazd i taki dluuuugi spacer! I oczywiście odwiedzić oddział chirurgiczny przy IV PSK przy Jaczewskiego. Tam właśnie odbywałem swój staż zaraz przed emigracją. I tylko pomyśleć, że to już mój 45-ty rok za granicami ojczyzny moich przodków!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
I .. PYSZNA KAWA W KAWIARNI NA ROGU TEATRU J OSTERWY
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Oj Marta, Marta - w "Unii" to się nazywało "szlifować Krakowskie". Ⓒ pani od historii ;-)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Wróciłam po 38 latach poza Krajem. Warto być na starych śmieciach jeśli ma się tu przyjaciół. Zrobiliśmy z bratem (on z Kanady, ja ze Szwecji) po Lubkinie. Wynikiem tego będzie książka "Refleksje po powrocie". Ma się ukazać we wrześniu 2019 roku w Oficynie wydawniczej Aspra JR w Warszawie. Dużo zdjęć starych i nowych. Godziny zdziwienia szwedzkie i polskie
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...