Będzie lądowisko dla tych którzy nie przejdą w konkursie na...
|
|
Pani Duma i jej pokrętne wypowiedzi jak u swojego taty,ale niedaleko pada jabłko od jabłoni.
|
|
Czyżby pieniacz?
|
|
Z całym szacunkiem do Pana Bernarda. Nie chce dyskredytować jego osiągnięć w zakresie muzyki tradycyjnej, bo te są niepodważalne... Ale powiedzmy sobie szczerze, że od wielu lat festiwal Kody to nawet nie jest impreza wymyślana przez pracowników Rozdroży, tylko kuratora. I Pan Bernad chyba na to przystał...a przecież bym dyrektorem artystycznym i wpływ na to powinien mieć.
Trochę to napompowane.
|
|
Trzeba było nie wymyślać bo inni też chcą mieć posadkę
|
|
Nie dziwota Pan z Ratusia ma liczną ekipę do obsady taboretów.
|
|
Dostał propozycję, nie skorzystał z niej a teraz ... narzeka
|
|
Skoro zaproponowali, co sam poświadcza, to nie zwolnili a sam nie przyjął. Więc może ratusz powinien napisać petycje do tego pana, żeby jednak zaakceptował warunki? Kto to w ogóle jest? Kolejny darmozjad
|
|
Proszę aby Pan Bernad przedstawił publicznie swoją propozycję. Czyżby żądał przywrócenia na stanowisko dyrektora? - człowiek bez matury, nie szanujący ludzi. Powinno się ujawnić prawdziwy powód jego degradacji. Może sobie przybić piątkę z kierownikiem DDK Węglin.
|
|
Panie Redaktorze, proszę zapytać pracowników, czy chcą powrotu Pana Bernada, czy może odetchnęli z ulgą i czekają na ostateczne zakończenie sprawy.
|
|
Wożę go do Warszawy. Cham i tyle...
|
|
Tak się składa, że znam umowę, którą Bernad otrzymał w ostatniej chwili przed zwolnieniem. Mógłby sobie coś tam dlubac jako samodzielny specjalista, ale nie miałby żadnego wpływu ani na realizację swoich pomysłów ani na program ośrodka. Te bowiem całkowicie zalezałyby od dyrektora Haponiuka. Można zrozumieć, że dla założyciela Rozdroży i jego dyrektora artystycznego jest to rola dość upokarzajaca. Tym bardziej, że jak wieść niesie ich relacje od dawna były złe. Taka niezgodność dwóch trudnych charakterów. Tak bywa, to nic nadzwyczajnego dopóty, dopóki z tej niezgodności wyrastają rzeczy wartościowe. A tak było do czasu do kiedy Bernad miał wpływ na działalność ośrodka i mógł realizować swe idee. Przykładem Kody. Od czasu gdy komisarz festiwalu, jerzy Kornowicz, opowiedział się w konflikcie dyrektorów przeciw Bernadowi, festiwal zszedł powoli na psy. Wywalenie Bernada da na pewno komfort spokojnej pracy dyrektorowi i pracownikom ośrodka. Jest też na pewno na rękę władzom miasta, które chcą mieć w instytucjach spokój. Sprawozdawczość będzie znakomita, ale nie ma co się oszukiwać, bez Bernada I Moniki Mamińskiej prócz spokoju trudno spodziewać sie po osrodku nowych wartości w dziedzinie muzyki. Mam żal do władz miasta, że nie potrafiły rozwiązać konfliktu w ośrodku inaczej niż przez opowiedzenie się za jedną ze stron konfliktu i upokorzenie drugiej
|
|
Zastanawia mnie, czemu wypowiadają się czytelnicy, którzy nie mają pojęcia o sprawie? Skąd tego rodzaju pomówienia, że Bernad nie ma matury (bo już inwektyw o „chamie” nawet nie tykam, ktoś ,kto tak pisze, sam nie jest nikim innym), naprawdę człowiek zaczyna się w Lublinie czuć jak na jakiejś zabitej i zakutej prowincji, zawsze to była prowincja, ale jakaś przyjemniejsza, a po konkursie na stolicę kultury wszyscy stali się artystami, ludziom się w ...głowach poprzewracało. A jak to działa? Ano, tych, którzy nimi naprawdę są należy spostponować, a siebie wyprowadzić na pierwszy plan. Co do ludzi, którzy tworzyli mając tylko maturę, należy np. Kazimierz Moszyński, członek Polskiej Akademii Umiejętności, etnograf, etnolog, z którego kilkutomowego dzieła uczą się dotąd studenci tych specjalności, kilku wybitnych pisarzy polskich też grzeszyło brakiem wyższych studiów. Tak, ale co z tego? To nie są argumenty merytoryczne, te dotyczyłyby działalności Bernada. Tak, ten czytelnik, który pisze, że kilka ostatnich edycji Kodów było słabych ma najzupełniej rację, to był właśnie efekt odsuwania Bernada od możliwości decydowania, ten proces trwał kilka lat, żeby w końcu doprowadzić do stanu, jaki jest. Przyznaję, że wcześniej nigdy w życiu nie widziałem tak perfidnego działania, kiedy na końcu jeszcze człowiekowi każe się udowadniać, że nie jest wielbłądem. Kilka lat przyglądam się działalności Rozdroży, na moje oko w tej chwili została tam zachowawcza ekipa towarzyszy wzajemnej adoracji i wróżę, że ten ośrodek zemrze śmiercią naturalną z powodu niemocy twórczej, odtwórczego, zachowawczego podejścia do sztuki. Wartością bowiem jest wyprzedzanie „tryndów”, nie zaś ich powielanie. Rozdroża na początku tak właśnie działały, w tym tkwił ich sens. A tak, to staną sie rzeczywiście miejscami pracy dla kiku osób. Czas stąd spadać.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|