Peowsko-peeselowska rzeczywistość jest antypolska - ma ktoś jeszcze wątpliwości?
|
|
Peowsko-peeselowska rzeczywistość jest antypolska - ma ktoś jeszcze wątpliwości?Jedyną wątpliwość może budzić stan przygotowania zawodowego Twojego psychiatry…. |
|
Niepubliczne przedszkola i szkoły to dziś najszybszy sposób zarobienia sporych pieniędzy ze względu na fatalną ustawę o systemie oświaty. Sposób wykorzystania dotacji jest w zasadzie nieweryfikowalny. Kibicuję Urzędowi Miasta w ich działaniach. Ale obawiam się, że ze względu na wspaniałą ustawę o systemie oświaty niestety zarzut nie utrzyma się w postępowaniu administracyjnym. Podobna sytuacja jest w innych miastach. Dziś wystarczy nie wpuścić kontroli, a kontrola nic nie może uczynić ze względu na przepisy. Adresatem uwag dotyczących pomysłu na dotowanie niepublicznej oświaty powinno być MEN. Organy ściągania są zawiadamiane ale chyba nie wiedzą co z tym zrobić, bo jednak brakuje im szerszego spojrzenia na problem, a może trochę i wiedzy o skutkach takiego działania organów prowadzących te placówki... (chociaż to tylko przypuszczenia).
Przykład hipotetyczny (niedotyczący podmiotu wskazanego w artykule):
Jeden organ prowadzący ma wiele placówek w kraju i transferuje środki z dotacji pomiędzy placówkami, wówczas nie ma możliwości - bez kontroli kompleksowej - ocenić gdzie się podziały środki i co z nich zostało wytransferowane do organu prowadzącego. Może być też tak, że np. dotującemu przedłożona będzie faktura na zakup usługi X świadczonej dla kilku placówek, przy czym faktura ta będzie "rozliczona" w całości w każdym organie dotującym.
A żaden organ dotujący nie skontroluje tego całościowo (kompleksowo) - może tylko swoją dotację zweryfikować i nie może ustalać czy dana faktura została "rozliczona" w innym mieście.
Dlatego brawo dla UM, bo chyba jest jednym z nielicznych w kraju dotujących którzy przynajmniej próbują odzyskać pieniądze.
|
|
Oj głuptaski, przecież to przedszkolaki były w Mariottcie, na Chorwacji i robbły zakupy w drogich perfumeriach!
|
|
Niepubliczne przedszkola i szkoły to dziś najszybszy sposób zarobienia sporych pieniędzy ze względu na fatalną ustawę o systemie oświaty. Sposób wykorzystania dotacji jest w zasadzie nieweryfikowalny. Kibicuję Urzędowi Miasta w ich działaniach. Ale obawiam się, że ze względu na wspaniałą ustawę o systemie oświaty niestety zarzut nie utrzyma się w postępowaniu administracyjnym. Podobna sytuacja jest w innych miastach. Dziś wystarczy nie wpuścić kontroli, a kontrola nic nie może uczynić ze względu na przepisy. Adresatem uwag dotyczących pomysłu na dotowanie niepublicznej oświaty powinno być MEN. Organy ściągania są zawiadamiane ale chyba nie wiedzą co z tym zrobić, bo jednak brakuje im szerszego spojrzenia na problem, a może trochę i wiedzy o skutkach takiego działania organów prowadzących te placówki... (chociaż to tylko przypuszczenia). Przykład hipotetyczny (niedotyczący podmiotu wskazanego w artykule): Jeden organ prowadzący ma wiele placówek w kraju i transferuje środki z dotacji pomiędzy placówkami, wówczas nie ma możliwości - bez kontroli kompleksowej - ocenić gdzie się podziały środki i co z nich zostało wytransferowane do organu prowadzącego. Może być też tak, że np. dotującemu przedłożona będzie faktura na zakup usługi X świadczonej dla kilku placówek, przy czym faktura ta będzie "rozliczona" w całości w każdym organie dotującym. A żaden organ dotujący nie skontroluje tego całościowo (kompleksowo) - może tylko swoją dotację zweryfikować i nie może ustalać czy dana faktura została "rozliczona" w innym mieście. Dlatego brawo dla UM, bo chyba jest jednym z nielicznych w kraju dotujących którzy przynajmniej próbują odzyskać pieniądze.kolega/koleżanka z kontroli? pozdrawiam z karłowicza |
|
Peowsko-peeselowska rzeczywistość jest antypolska - ma ktoś jeszcze wątpliwości?Nikt nie ma żadnej wątpliwośći, ale co z chó jami z komunistycznymi zrobić |
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|