Gratuluję Rodzicom odwagi i determinacji. A psychologiczne teorie na temat lepszego przygotowania nauczycieli po studiach do nauczania dzieci to bajka. Młodzi nauczyciele posiadają tylko wiedzę teoretyczną a do nabycia umiejętności praktycznych niestety używają naszych dzieci jako królików doświadczalnych. Ale żaden słaby nauczyciel nie przyzna się do tego, że nie umie uczyć, bo po prostu nie musi tego robić. Najczęściej nikt poza nim i niektórymi rodzicami nie ma o tym pojęcia, a ponieważ rodzice w szkole nadal nie mają prawie nic do powiedzenia, jedynym wyjściem jest wtedy zabranie dziecka do innej szkoły. Jestem i nauczycielką i rodzicem . Byłam opiekunem wielu nauczycieli stażystów i widzę, że w szkole dzieje się coraz gorzej.
|
|
hmmm napewno ma to swoje dobre i złe strony .
Niby dobrze napisał te egzaminy itp , ale ... co z tego ? Rozwoj dzieciaka nie polega tylko na nauce, zdawaniu egzaminów . Przeciez musi miec kontkat z rówiesnikami , jak najwiecej . Kiedy to dziecko przezyje swoja pierwsza kłotnie z równieśnikami ?, pierwsze zauroczenie ?, przyjaźnie ?, wycieczki szkolne ?Kiedy nauczy sie dykutowac z rowiesnikami ?
Na wszystko jest miejsce i czas, jezeli puszcza go z domu w wieku 18 lat , bedzie po prostu "niepelnosprawny społecznie"
|
|
Tak, z młodocianą bandyterką też ma się maluch okazję spotkać tylko w szkole. Tylko szkoła może mu zapewnić kontakt z grupkami naśmiewającymi się z inności, z tego, że ktoś nie chodzi na religię, nie idzie do komunii, nie dostaje nowej komórki co roku, że bierze kanapki do szkoły zamiast kupić sobie chipsy i chemiczą oranżadkę w sklepiku.
Szkoła oprócz dawania wiedzy kształtuje charakter, zwłaszcza u najmłodszych - i wcale niekoniecznie w dobrym kierunku.
|
|
No czyli jednym słowem mówiąc: życie. W domu nie będą mieli okazji zetknąć się z idiotami i nie będą miały szansy na idiotów się uodpornić. W dorosłym życiu - absurdalnym, nielogicznym i niezgodnym z egzaminacyjnym kluczem - czeka ich niezłe zaskoczenie. |
|
dokladnie , zycie nie jest schematyczne, rodzice ich w domu nie beda potrafic uodpornic na wszystkie przykrosci jakie moga ich spotkac , nie naucza sie krytycyzmu zyciowego, no ale to juz wybór rodziców. Ich cyrk ich malpy
|
|
To w szkole uczą schematycznie, a co do uspołeczniania to nie każdy(w tym ja) chce mieć coś wspólnego z dużą częścią naszego społeczeństwa wyedukowanego w szkołach. |
|
Ps.: http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/08/30/e...owoczesniejsza/
|
|
Bo ja wiem, co lepsze.... jestem nauczycielką, więc orientuje sie , jak to jest w szkole . Widze co dzien - nieudolnych kolegow/kolezanki po fachu, mlodocianych kandydatow na bandytow, deb***nych rodzicow itp. Ale dalabym dziecko do szkoly. Pod kloszem nie naucze/nie przygotuje do zycia w spoleczenstwie. A pomoc w nauce w domu, czyli posprzatac po pani od polskiego czy matematyki dam rade:)))Dalabym do szkoly.
|
|
Najważniejsze, żeby dać ludziom możliwość wyboru. Niech rodzic, nie urzędnik. decyduje co dla dziecka w danym okresie rozwoju jest najlepsze. Choć edukacja domowa jest ustawowo dopuszczalną forma realizowania obowiązku szkolnego, to widać, jak nie w smak to urzędnikom i tzw. psycho-pedagogom - choć są chlubne wyjątki.
|
|
Przez wszystkie lata kształcenia spotkałem kilku nauczycieli którzy potrafili "trafić do młodego człowieka" i "atrakcyjnie przekazywać wiadomości" . osobiście wątpię, żeby nauczyli się tego na studiach.
|
|
twoja wizja rodziny Kopciów wygląda jak ze strasznych filmów: dzieci, które siedzą cały czas zamknięte w domu, najlepiej bez dostępu światła. .. człowiecze, "nie będą miały szansy na idiotów się uodpornić"< |
|
Osobiście jestem zdania, że ci, którzy uważają, że szkoła kształtuje lepiej charakter niż rodzina, a kontakty w szkole są lepsze od kontaktów pozaszkolnych stracili kontakt z rzeczywistością. Trudno mi z takimi dyskutować.
Ale może dyskusja nie jest tu potrzebna? Pewni ludzie nigdy się nawzajem nie zrozumieją, nigdy ze sobą nie zgodzą - może warto im na to pozwolić? Dajmyż innym myśleć inaczej i decydować o życiu swoim i swoich dzieci.
Najważniejszą kwestią w edukacji domowej jest WOLNOŚĆ WYBORU. Jeśli dopuścimy do władzy złaków, którzy tę wolność będą odbierać rodzicom, NIKT nie będzie bezpieczny.
|
|
I to jest wolność i oto chodzi oby było takich ludzi jak najwięcej !!!
|
|
cytat: "Bo nie jest tak, że nauczać może każdy. Nauczyciele przez kilka lat studiów poznają metodykę nauczania, różne techniki, jak skutecznie trafić do młodego człowieka..."
A małe dzieci uczą się mówić u wykwalifikowanego logopedy?? Kto jak nie rodzice uczą dziecko mówić, chodzić i liczyć? Może czas zabrać się za niemowlaki, dać ich przymusowo do żłobka bo nikt ich lepiej mówić nie nauczy jak nauczyciel?? Przecież to paranoja. W edukacji domowej jest coś czego nie ma w szkole - naturalnie podsycana i wykorzystana ciekawość świata, która motywuje do nauki. W szkole są oceny, sprawdziany i strach przed ośmieszeniem jak się powie coś źle.
|
|
"Ryba" - bardzo celna uwaga!
|
|
Takie sytuacje się zdarzają, niestety, ale to nie znaczy, że wtedy dziecko należy schować pod "spódnicą" mamusi. Dziecko trzeba nauczyć tego, by radzilo sobie w takich sytuacjach, rodzic musi wspierać i chronić dziecko, ale nie metodą "siedź w domu to cię nic złego nie spotka". Przyjdzie czas, że klosz ochronny jakim jest ta właśnie"spódnica mamy" nie wystarczy, bo 16, 17, 20-latek " nie będzie się pod nim mieścił'. A pisząc wprost - kiedyś będzie musiał zacząć zyć na własny rachunek, i co wtedy,no chyba że uzna, że cały swiat to on i wszyscy z drogi, albo... cały świat to ja i mamusia... albo.... |
|
Przez kilka ostatnich lat byłam tzw. psychopedagogiem w dwóch szkołach lubelskich: pulicznej i prywatnej. Do żadnej z nich nie posłałabym własnego synka. Edukacją domową poznałam kilka lat temu czytując tzw. prasę społeczno-pokityczną i zachwyciłam się nią . Od kilku lat "dopuszcza się ją" w Polsce, czytaj: urzędnicy uznali, że jako mama własnego dziecka MAM PRAWO mieć aktywny wpływ na jego edukację (!) i to mnie bardzo cieszy. A jeszcze bardziej ciesze się, że Pani Ania "przeciera szlaki" i za 2-3 lata chętnie skorzystam z jej doświadczeń. Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
|
|
Moim zdaniem dziecko kształcone w domu ma znacznie większy kontakt z tzw. "rzeczywistością", rodzice dbają o to odpowiednio, niż dzieci uczące się w szkole. Niekiedy szkoła przypomina "system zamknięty" .
|
|
Szkoda, że jak zazwyczaj ludzie bredzą coś zamiast wygooglować podstawy...
Dzieci nie muszą się "integrować" z innymi dziećmi. To jest komunistyczny mit.
U dzieci szkolonych w domu nie występuje coś takiego jak "bunt".
Dziecko ma się wzorować na dorosłych aby dorosnąć, to chyba logiczne ?!
Niestety zamiast wychować dziecko na dobrego człowieka, wiele osób woli patrzeć wiecznie na małe dziecinne stworzenia...
To są egoistyczne popędy, a nie miłość rodzica !!
W USA właśnie ok. milion dzieci uczonych w domu dorosło.
To jest wystarczająco duża grupa, aby wyrobić sobie zdanie na ten sposób nauczania.
Przeprowadzono niejedno badanie statystyczne na ten temat.
Wyniki są zaskakujące:
Dorośli wyedukowani w domu mają lepsze życiowe wyniki w KAŻDEJ dziedzinie.
I to niezależnie od wykształcenia rodziców !!
Oprócz faktycznie posiadanej wiedzy, zaradności życiowej są przede wszystkim bardziej szczęśliwi w życiu.
I to chyba jest najważniejsze.
Rodzice, przeczytajcie badania i jeśli was na to stać, to uczcie swoje dzieci w domu !!
Oprócz lepszej edukacji będziecie mieli pewność, że waszym pociechom nie stanie się krzywda i nie nauczą się złych nawyków.
Można o tym poczytać np, tu: http://www.hslda.org/research/ray2003/default.asp
|
|
"Nauczyciele przez kilka lat studiów poznają metodykę nauczania, różne techniki, jak skutecznie trafić do młodego człowieka"
Taaaaaaaa bo rodzice to nie potrafia trafiac do wlasnych dzieci.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|