A ja tam wolę "Armii Ludowej". Przynajmniej krótsza i łatwiejsza do zapamiętania niż jakieś tam majory orliki bernaciaki itd. Pamięć "Orlika" niech uczczą wydawnictwem historycznym lub wystawą. Ale jak zwykle muszą mieszać za nie swoje pieniądze.
|
|
Chyba mówi się TĘ ulicę, TĄ ulicą idę - może być ewentualnie.
|
|
Do Wygodnego: Skoro Armia Ludowa Ci odpowiada, bo krótko brzmi, to może niech będzie Adolfa Hitlera-też niedużo do wymawiania i łatwo zapamiętać. Zastanów sie człowieku zanim coś napiszesz, bo szkoda tego czytać. Faktycznie nie ma żadnej różnicy czy nas zabijają, czy my ich zabijamy. W końcu chodzi o zabijanie. Takie jest Twoje żałosne rozumowanie.
|
|
Ależ w tej Polsce ludziska mają problemy....
...wszystko fajnie tylko wiecie... jak zwał tak zwał, a mnóstwo żołnierzy walczących z Hitlerem zginęło walcząc właśnie w armii ludowej wojska polskiego. Oni nie zastanawiali się nad tą nazwą i późniejszymi zdarzeniami... reżimem komuny. Oni walczyli za Polskę. Tylko to dla nic sie liczyło.
Zastanówmy się nad tym i może zmieńmy nazwę na... ul. żołnierza polskiego. Wtedy może nikt nie będzie sie czepiał.
|
|
Do Maksa: jeśli nie widzisz różnicy między Hitlerem a Armią Ludową, to rzeczywiście nie mamy o czym rozmawiać. AL nie była organizacją zbrodniczą, choćby nie wiem jak bardzo kombatanci AK starali się nam wszystkim to wmówić.
|
|
Nie po to mamy większość radnych w radzie - z SLD. PO, PSPP i Wspólnoty Samorządowej żebyśmy się mieli bać prawicy, że nam zabierze naszą ukochaną nazwę. Zbrodnicze to były zaplute karły reakcji. Panie przewodniczący Śliwiński niech pan tak jak poprzednio ukróci zapędy PISu. Pozdrawiamy pana i wierzymy w pana.
|
|
Nie pisze się "tą ulicę", tylko "tę ulicę". I nieważne, że chodzi o ul. Armii Ludowej... ;-)
|
|
DO REDAKCJI
Pisze się tę ulicę a nie "tą ulicę"
|
|
„Polska Podziemna”
Postacie
Kaźmierak vel Kowalski Bolesław
Kaźmierak vel Kowalski Bolesław
Dowódca oddziału partyzanckiego AL
Pułkownik LWP
Pseudonimy: "Cień"
Urodzony: 24 lipca 1924 r. w Zakrzówku
powiat Janów Lubelski
Zmarł: 1966 r.
Syn Jana.
W 1942 r. wstąpił do PPR i GL. Był członkiem grupy wypadowej w swoim rodzinnym Zakrzówku, a następnie od lipca 1943 roku, członkiem oddziału Gwardii Ludowej dowodzonego przez "Fiodora". W kilka miesięcy później, jesienią tego roku Kaźmierak znalazł się w szeregach grupy GL Władysława Skrzypka, by po kilku tygodniach znaleźć się pod komendą Edwarda Gronczewskiego "Przepiórki".
W lutym 1944 r., w związku z reorganizacją GL/AL stanął na czele własnego oddziału, wydzielonego z grupy Gronczewskiego, a wchodzącego odtąd w skład 1 Brygady AL. im. Ziemi Lubelskiej.
W tym samym miesiącu Kaźmierak, wraz ze swoją grupą napadł, w celach rabunkowych na Zakrzówek, porywając miejscowego lekarza dr Jana Kołtuna oraz farmaceutę Bronisława Górnickiego. Ludność musiała wykupić ich za 100 000 złotych. Razem z grupą Gronczewskiego, oddział "Cienia" odegrał kluczową rolę w tego typu "akcjach", w terenie, na którym grupy te operowały.
27 lutego "Cieniowcy" napadli na majątek Józwów, gdzie zatłukli krzesłami członków AK: właściciela majątku inż. Wincentego Jankowskiego oraz zarządcę dóbr - Józefa Ubogorskiego. Uprowadzili też, a potem zastrzelili jednego z fornali wcześniej doszczętnie rabując majątek.
W kwietniu 1944 r., w lasach janowskich skoncentrowały się cztery oddziały AL o fatalnej opinii wśród okolicznej ludności, były to grupy.: "Przepiórki" E. Gronczewskiego, "Maksyma" Andrzeja Flisa, "Zbyszka" Zbigniewa Pietrzyka i "Cienia".
19 kwietnia komuniści otoczyli niechętne im, "reakcyjne" wsie: Kolonię Potok-Stany, Potok-Stany, i Dąbrówkę, przystępując do krwawej pacyfikacji. Tuż po wkroczeniu do wsi zabili trzech mężczyzn. Bito zwykłych mieszkańców i członków rodzin żołnierzy podziemia, jednej kobiecie połamano ręce. AL-owcy opuścili wspomniane wsie dopiero po godz. 18 zabierając ze sobą około dziesięciu aresztowanych. Zaprowadzono ich w rejon Puziowych Dołów, gdzie wszyscy zostali zamordowani.
Kilka dni później oddziały "Zbyszka", "Przepiórki" i "Cienia", liczące łącznie 150 ludzi, stoczyły regularną bitwę z Legią Nadwiślańską NSZ, dowodzoną tymczasowo przez kpt. Zbigniewa Wyrwicza "Witolda", w rejonie Marynopola. Po obu stronach było po 10 zabitych. Po wojnie Kowalski stwierdził, że po tym wydarzeniu jego oddział znalazł się w rozkładzie.
5 maja 1944 r. w Owczarni "Cieniowcy" zaatakowali oczekujący na zrzut 47-osobowy oddział 3 kompanii 15 pułku piechoty AK dowodzony przez por. Mieczysława Zielińskiego "Krysta", "Moczara", z którym wcześniej utrzymywali luźne kontakty. Zabito wówczas Zielińskiego i siedemnastu jego podkomendnych. Po zebraniu broni, wyposażenia i okradzeniu zwłok żołnierzy AK, gwardziści dobili swoich rannych i opuścili Owczarnię. Zbrodnia ta odbiła się szerokim echem w okolicy.
Spowodowała ona, że w kręgach Armii Krajowej postanowiono zorganizować obławę na oddział "Cienia'. Oficer Kedywu AK, "cichociemny" por. Kazimierz Dekutowski "Zapora" wysłał łącznika do mjr. Zub-Zdanowicza "Zęba", z prośbą o pomoc w rozbiciu oddziału GL.
Oprócz obu "cichociemnych" do obławy przyłączył się wraz ze swoim oddziałem por. Stanisław Łokuciewski "Mały". Tymczasem Kowalski postanowił kolejny raz splądrować majątek Józwów oraz rozprawić się ze wsiami z okolic Marynopola, których mieszkańcy powiadamiali polską konspirację o pojawieniu się w okolicy komunistów.
12 maja 1944 r. oddział por. Łokuciewskiego natknął się na 30-osobową grupę z oddziału Kaźmieraka. Po krótkiej walce AL.-owcy zostali pobici i w rozsypce wycofali się do Bożej Woli. Stamtąd wzmocnieni resztą grupy (w sumie około 90 gwardzistów), ruszyli z powrotem w celu rozbicia "Małego". W drodze zostali jednak zaatakowani przez 50-osobowy oddział por. Leona Cybulskiego "Znicza" z NSZ. Stopniowo do walki włączały się kolejne grupy polskiej konspiracji: oddział "Małego", placówka AK z Dębiny, oddziały por. Kazimierza Boruszyńskiego "Emira" i kompania szkoleniowa por. Brunona Sychowskiego "Juhasa" - dwie ostatnie grupy z NSZ.
Komuniści, tracąc kilkunastu ludzi wycofali się do Bożej Woli i chcąc utrudnić pościg podpalili kilkanaście gospodarstw. Nieubłagany pościg trwał. Kiedy jednak wydawało się, że grupa "Cienia" zostanie ostatecznie zlikwidowana, oddziały Armii Krajowej wycofały się z operacji na skutek interwencji przełożonych, którzy zakazali im podejmowania akcji przeciwko AL. W ten oto sposób Kaźmierak po raz kolejny uratował głowę.
W dniu 2 lipca 1944 r., we wsi Stefanówka, grupę "Cienia" zaatakował oddział AK Bolesława Frańczaka "Argila", jednak akcja został przeprowadzona nieudolnie w wyniku czego nie zdołano rozbić oddziału Kaźmieraka.
Przyjmuje się, że mord w Owczarni i potyczka w Stefanówce to ostatnie, większe operacje AL przeciwko siłom niepodległościowym na Lubelszczyźnie.
Po wkroczeniu wojsk sowieckich na Lubelszczyznę "Cień" trafił początkowo do Milicji Obywatelskiej. Po jakimś czasie gen. Żymierski przyjął go do Ludowego Wojska Polskiego, ale pod warunkiem zmiany nazwiska, które było zbyt dobrze znane na Lubelszczyźnie.
"Cień" już jako Bolesław Kowalski dostał do dyspozycji 120 - osobowy "oddział specjalny" i pisemnie, specjalne pełnomocnictwa wystawione przez "Rolę" Żymierskiego, oraz ówczesnego przedstawiciela ZSRS przy PKWN gen. Nikołaja Bułganina. "Cieniowcy" prowadzili akcje pacyfikacyjną w okolicach Hrubieszowa. Grupa składała się z ochotników, złaknionych bezkarnego rabunku mienia mordowanych osób. Metody działalności Kowalskiego spowodowały nawet interwencję sowieckiego "doradcy" MBP ppłk. Nikołaszkina, który zakazał Kowalskiemu przeprowadzania jakichkolwiek akcji bez jego zgody.
Po krótkim okresie "działalności" z "grupą specjalną" 21-letni major Kowalski powrócił do macierzystej jednostki pod Warszawę. Tu 21 grudnia 1945 r., podczas libacji alkoholowej otworzył ogień do usiłujących go zatrzymać dwóch funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Pruszkowie.
W czasie strzelaniny jeden z nich zginął na miejscu, drugi, ciężko ranny zmarł wkrótce w szpitalu. Z dokumentów Informacji Wojskowej wynika, że Kowalski zastrzelił również siedzącą w pokoju obok matkę właściciela restauracji.
"Cień" jednak na tym nie poprzestał. Wraz ze swoimi ludźmi z Batalionu Ochrony Sztabu Generalnego WP przypuścił szturm na PUBP w Pruszkowie. Po krótkiej walce, tracąc jednego zabitego, jego oddział jednak się wycofał.
"Cień" zosta
|
|
PROPONUJĘ FIOŁKOWA, OD KOLORU, BO TO KOLOR WARIATÓW. PIĘKNA NAZWA, I NIE ZWIĄZANA Z ZABIJANIEM. DLACZEGO; PONIEWAŻ DWÓCH MOICH KUZYNÓW ZOSTAŁO ZAMORDOWANYCH PRZEZ BRACI Z WIN, BYLI ŻOŁNIERZAMI AK ORAZ WIN. UJAWNILI SIĘ W 1946, A WIGILIĘ 1946 R ZOSTALI ZABICI W LESIE PISKORY GMINA ŻYRZYN, I TYLKO ZA TO ICH ZAMORDOWANO. DLATEGO JESTEM PRZECIWKO WSZELKIM NAZWISKOM-WYZWISKOM ULIC, POWINNY BYĆ APOLITYCZNE. NIE BYŁO BY PROBLEMU Z CZYŻYKAMI, WRÓBLAMI, SIKORAMI. ALE CZYŻKA MOŻE BYĆ, BYLE BEZ IMIENIA. POZDRAWIAM. A JESZCZE JEDNO, TAKIE ROZUMOWANIE TO LEGALIZACJA AL-KAIDY,CZERWONYCH BRYGAD, IRA, ETA I INNYCH TERRORYSTYCZNYCH ORGANIZACJI. KOZAK WNUK TOMASZA. |
|
Grzecznie i kulturalnie się pytam ile z tych osób " przedstawiciele puławskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Stowarzyszenia Żołnierzy Batalionów Chłopskich, Związku Młodocianych Więźniów Politycznych "Jaworzniacy”, Stowarzyszenia Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość oraz Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym." wyżej wymienionych mieszka przy ul. Armii Ludowej?
Skoro aż tak im ta nazwa przeszkadza, ba nikszczy ich wizje o historii nie zawsze dobrej naszej Polski.
Każda zmiana adresu dla przeciętnego mieszkńca jest kłopotliwa. A zwłaszcza ulicy gdzie się mieszka tym bardziej. Trzeba wymienić potrzebne dokumenty a to kosztuje przecież. Po za tym dla mnie osobiście ta nazwa Armii Ludowej źle się nie kojarzy. Jestem pewna, że źle została odczytana przez historyków w Polsce.
Czy przez zmianę nazwy ul Armii Ludowej zmieni nam się osąd historii. Czy też dzięki temu zostanienie nam to wymazane z naszej pamięci?
|
|
Ul.Armii Ludowej nadal jest i ma się dobrze.
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|