Kierowca wysiadł z auta i pobił przechodnia

Jak mnie ktoś zamierza rozjechać cofając przez chodnik, to też czuje się zobowiązany mu przypomnieć o sobie i o lusterkach w jego aucie. "Pacnięcie" otwartą dłonią w dach raczej szkody blacharskiej nie wyrządzi, a na pewno będzie dobrze przez ślepego barana dosłyszane. Skopanie komuś auta to już osobna bajka. Za to złapałbym za fraka, mordę otłukł, gdyby się rzucał, po czym zadzwonił i zaczekał na przyjazd policji (w razie czego [gdyby w trakcie "zatrzymania obywatelskiego" się pacjent lekko "uszkodził"] zaś powiedział, że miał pecha i się przewrócił w wyniku szarpaniny). Ale o mało kogoś nie zabić, bo kopnął w zderzak, zapewne dlatego, że nie chciał być tym zderzakiem za chwilę uderzony?